19/04/2024
🔻Sytuacją w gminie Wierzbno interesują się też inne media. Poniżej artykuł z Informacyjnego Portalu Regionalnego24🔻
„Nikt ci tyle nie obieca” czyli wyborcze obietnice
REGION/MAZOWSZE/POWIAT WĘGROWSKI/GMINY
Nabiera rozmachu festiwal wyborczych obietnic w kilku gminach powiatu węgrowskiego w których tzw. pewniacy spośród kandydatów, a wśród nich dotychczasowi wójtowie nie zwyciężyli w pierwszej turze.
W niektórych gminach towarzyszy temu kampania przedstawiania w negatywnym świetle kandydata, który odważył się rywalizować z osobą mające poparcie lokalnych polityków i autorytetów.
Doświadczył tego, min. Łukasz Komorowski, który kandydując na wójta miał prawo wierzyć, że doceniona będzie jego dotychczasowa działalność jako lidera związku walczącego o postulaty i interesy rolników, a także wsparcie i zbiegi o środki dla gminy. Niestety nie uchroniło to jego i popierających go osób przed różnymi pomówieniami i plotkami. W gminie Wierzbno te ataki sięgnęły dna. Takie jak tam metody, nie stosowano w innych gminach. Dał temu dzisiaj wyraz sąd w Siedlcach, który poddał jednoznacznie negatywnej ocenie działania i kłamstwa rozpowszechniane przez jednego z mieszkańców tej gminy, który nie może pogodzić się z przegraną w pierwszej turze wyborów. Ta miażdżąca ocena sądu powinna dać do myślenia także innym mieszkańcom gminy. Jest smutne, że wiele osób ochoczo upowszechniających potępione przez sąd kłamstwa oraz wspierających ich autora deklaruje się jako ludzie wierzący, a tak łatwo zapomina, dla doraźnych interesów o takich wartościach swojej wiary jak miłość bliźniego, prawda, życzliwość dla bliźnich, nieczynienie bliźniemu tego co niemiłe jest każdemu z nas.
Mieć należy nadzieję, że i oni zdobędą się na refleksję, że będąc wspólnikami nieetycznych działań sami sobie wystawiają świadectwo. To nic, że nikt im teraz tego w oczy nie wypomni, ale wielu będzie pamiętać, że trzeba uważać na tych, którzy skorzy są do podobnych działań. Dzisiaj ich celem jest Komorowski, jutro mogę być ja i moi bliscy.
Pozytywnym zjawiskiem jest to, że coraz więcej wyborców zaczyna negatywnie oceniać takie metody konkurowania oraz nabiera pewności, że osoby je stosujące mogą w przyszłości podobnie traktować także innych, których uznają za konkurentów.
Niektórzy, nie tylko w tej gminie, zaczynają mówić, że „nikt ci tyle nie obieca” co wójt lub radny walczący o ponowny wybór. Coraz liczniejsi są wyborcy, którzy zastanawiają się czy składane im teraz obietnice są realne, czy pozwala na to stan finansów danej gminy?
Inni zadają sobie pytania, dlaczego obiecywanych teraz projektów nie zaczęto realizować w minionej kadencji, a nawet nie mówiono o nich głośno? Wiele osób uważa, że trakcie kampanii wyborczej zbyt mało było dyskusji o tym: jak będą spłacane zaciągnięte kredyty i pożyczki, czy znajdziemy środki na wkład własny? Czy trzeba będzie brać nowe kredyty gdy zdecydujemy się zabiegać o pozyskanie środków zewnętrznych potrzebnych na remonty dróg, kanalizacji, obiektów szkolnych itp.
Niektórzy dostrzegają także, że bolesne mogą być skutki „łatwowierności” wyborców łasych na pochwały i obietnice kandydatów, których ponownie poparto w pierwszej turze. Czy rozliczanie z obietnic gwarantują osoby od kilku kadencji wybierane do rad gmin, a które dotychczas zapewniały spokój wójtowi, a jedynie w trakcie kampanii udawały, że ostro rywalizują, a po wyborze zapominały o wyborcach i składanych im obietnicach. Nie zadawały pytań podczas przyjmowania budżetu, uchwalania planów finansowych i podejmowania decyzji o inwestycjach. Często bały się przyznać, że nie potrafią analizować finansowych dokumentów, a szczególnie projektów budżetów i sprawozdań z ich wykonania. Ta bierność jest często nagradzana przez wójta zgodą na remont kawałka drogi czy dofinansowanie wyposażenia świetlicy we wsi posłusznego radnego.
Tak więc, jak na zamieszczonej fotografii wielu wyborców i popieranych przez nich radnych godzi się na instrumentalne traktowanie i „łyka” każde tłumaczenie i obietnice. Ten lęk przed odkryciem przez innych własnej niewiedzy i bierności kandydatów decyduje, że poszczególne komitety wyborcze boją się forsować ludzi kompetentnych, których pytania i wątpliwości mogą zakłócać, tzw. „święty spokój” lokalnych elit. Tym można tłumaczyć to, że większość członków rady powiatu oraz wielu gmin to osoby, które funkcje te pełnią od kilku lat, a wielu z nich budzi się z letargu w trakcie kampanii.
Nadzieję na zmiany rodzi to, że mamy sygnały, iż przegrana nie zniechęciła wielu młodszych wiekiem kandydatów z walki o realizację postulatów zgłaszanych przez nich podczas ostatnich wyborów.
foto: internet.fb