26/07/2025
Gruzińskie opowieści – From Russia with love ♥️😁:
Dziś dzień przejazdowy. Cała Nasza robota to siedzieć na dupach w busikach, żreć rogaliki i podziwiać krajobrazy za oknem.
Przytulne Domy w Kazbegi opuściliśmy chyba o ósmej. Spokojnie, jeszcze wrócimy. Panowie Szofery powzięli azymut na Rosję – przez parę następnych dni będzie nas interesował Elbrus - najwyższy szczyt Kaukazu i Europy.
Samej jazdy to pewnie z pięć godzin – resztą nie jechanej przez nas Gruzińskiej Drogi Wojennej, co leci aż do Władykaukazu. Potężny konstrukt, ten trakt – gigantyczne, ciermiężne tunele, wytrzaskane w litej skale. Przy tym, Góro-Sowie Riese austriackiego popierdoleńca to budowla przedszkolaka.
Po parudziesięciu minutach jazdy GDW, przyszło nam przekroczyć granicę gruzińsko-rosyjską, we wsi Dariali. Trochę to wszystko trwało, mają czas.
- Paciemu Wy nie gawaritie pa r***i, a chocieta do Rasiji?
- Entschuldigung Sie bitte, ich kann nicht verstechen. – rzekłem, merdając reisepassem.
- Idi w pizdu! 🤣 (No, dobra, ściemniam 🤣)
A taki jeden z Naszych, gadatliwy fest, powiedział, że gawari. I Go zaprosili na gadkę trwającą chyba ze trzy godziny... 🤣 Wyżarliśmy wszystkie przekąski, batoniki i kabanosy - atak na Elbrusa trzeba odwołać 😁.
W Rosji jestem pierwszy raz w Życiu. Nawet w tym przymazurskim przysiółku nigdy nie byłem. O ile w Gruzji wszystko pisane nieogarnialnymi szlaczkami, tak tutaj już dziebko lepiej – toć „ałfawit uże my znajem” 🤣. Wystarczy stanąć na pięć minut przy jakimś napisie i już zaraz se przypomnę, która literka co znaczyła.
We Władykaukazie, nota bene bardzo schludnym i z równymi drogami mieście, zrobiliśmy pit stop na uzupełnienie zeżartych przegryzek. Znalazłem w sklepie ptysie - jestem w domu 😁.
Znowu przeskoczyła nam godzina – obecne przesunięcie czasu względem Polszy to już tylko 60 minut. Objechaliśmy nasze Góry naokoło, jadąc północną stroną, nizinkami. Było nudno do porzygu, same pola - jakbym jechał przez opolszczyznę 🤣. Jedno trzeba przyznać – mają rozmach! Gdy zaczął się jabłeczny sad, to skończył się za jakieś parę kilometrów. Wot, balszoje Kałchoźniki! 💪😁
Była granica z którąś Osetią – nie na czas ogarłem, że oznacza to kolejną kontrolę dokumentów. Kiedy przed bramką z rentgenem, prócz całego bajzlu, wyciągnąłem jeszcze Kaśkę, to się niezła wesołość zrobiła 😁 . Pan Celnik myślał, że jestem Norwegiem; powiedziałem Mu, że jednak P***k; wyciągnąłem niemiecki paszport i poinformowałem, że żyję w Niderlandach. „Idi w pizdu!” – i zbiliśmy ze śmiechem piony. „Have a good day, Mr. Officer!” 🤣
Piszę Ci, co czytasz, właściwie jeszcze z pokładu busika. Aktualnie dziewiętnasta trzydzieści, czasu GMT Chujwiejakiego 😁. Do celu mamy jeszcze pewnie kilkadziesiąt kilometrów, zjechaliśmy z opolszczyzny, jesteśmy już znowu otuleni naszymi Górami – tym potężnym Kaukazem. Właśnie wjechaliśmy do Parku Narodowego Elbrusa. Zda się, że przejedziemy jeszcze ze dwie wioski i dotrzemy do naszej miejscowości docelowej – Azau. Mówili, że niedawno zeszły tu jakieś osuwiska; był kłopot z przedostaniem się drogą. Jedno już mijaliśmy, acz było już to wszystko uprzątnięte. Masa kamorów i żwiru, odgarniętych już na boki jezdni. Kamorów, co – na chłopski rozum – wzięły się tam nie wiadomo, skąd.
W Azau czeka na nas jakiś hotel z miękkimi łóżkami 🥰😁, jeśli będzie jakieś wifi, to poczytasz to, co napisałem.
A Elbrus będzie atakowany na ostro i bez gry wstępnej 😁. Jutro chyba tylko jeszcze obskoczymy jakąś jedną Górę, kupimy rzeczy i wyjedziemy na brzuszusko Elbrusa jakąś kolejką. Nie musimy już działać stopniowo – w naszych żyłach płynie moc; nasze płuca już dawno oswojone z warunem wysokogórskim. Kazbek i poprzednicy był idealną miejscówą na ćwiczenia przed Górą, co do Korony Ziemi należy. Trza jeno wziąć grubszy ciuch, ocieplane botki do butów i jakąś lonżę, bo gdzieś tam, ponoć, po drodze, będzie coś na styl ferraty.
Jeżeli Aura będzie przychylna, wtedy szturm szczytowy na Elbrusa rozpoczniemy, zda się, nocą z niedzieli na poniedziałek, z poziomu słynnej bazy z jebitnymi beczkami.
To chyba tyle na dzisiaj.
..bo sama droga też może być celem 😊. Odpoczęci, wytrząchani, lekko znudzeni. Dochodzi dwudziesta, właśnie dojeżdżamy do Azau. Zdrawstwujtie, Mateczko! 😁♥️
Dobrej nocy! 😘😊