Chwilka Ciekawej Historii

Chwilka Ciekawej Historii Felietony historyczne w Radiu MORS. Na luzie, ale na temat.

🚨 Aktualizacja podcastowa 🚨Na stronę oraz profil Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie wleciał kolejny o...
11/01/2024

🚨 Aktualizacja podcastowa 🚨

Na stronę oraz profil Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie wleciał kolejny odcinek. Opowiadam w nim o tym czemu Czesi to faktycznie naród marynarzy. Zapraszam!
Linki w komentarzu 👇👇

Świąteczna śniadaniówka nie mogła minąć bez nowego odcinka. Do usłyszenia, najedzcie się na zapas w przerwę świąteczną i...
23/12/2023

Świąteczna śniadaniówka nie mogła minąć bez nowego odcinka. Do usłyszenia, najedzcie się na zapas w przerwę świąteczną i szykujcie się na kolejne odcinki. Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim🎄🎆

ŚWIĄTECZNE ŚNIADANIE W RADIU MORS! 🎄🎄🎄

Tradycja to tradycja!
W wigilijny poranek, 24 grudnia 2023 roku, zapraszamy Was na specjalne świąteczne wydanie „Śniadania w Radiu MORS”. Startujemy o godz. 10:00 z dużą dawką humoru, ciekawostek, gości oraz doskonałej świątecznej muzyki. Ośmiu prowadzących, sondy na ulicach Trójmiasta, wyjątkowe wydania kultowych segmentów Radia MORS oraz wigilijne słuchowiska! 🎁

Jak mówią na kampusie UG, idealnym przepisem na ten dzień jest: zebranie członków rodziny w kuchni, przygotowanie masy na pierogi, wyłożenie na stół warzyw i majonezu, znalezienie chętnego na kręcenie sernika oraz puszczenie w głośnikach świątecznego „Śniadania w Radiu MORS”. 🎀

Radio MORS na żywo dostępne online tutaj: https://player.mors.ug.edu.pl/sites/all/modules/jplayer/mors_popup.html,
alternatywny link: http://p.onlineradiobox.com/pl/mors/player/?cs=pl.mors&played=1
a także w aplikacji Radio Garden czy na platformie Canal+ na kanale 583.

Uniwersytet Gdański Dziennikarstwo i komunikacja społeczna UG

Czy wiedzieliście, że 100 lat temu można było w Polsce zobaczyć marynarza na służbie w głębi lądu❓🚣‍♂️Wszystko dlatego, ...
03/12/2023

Czy wiedzieliście, że 100 lat temu można było w Polsce zobaczyć marynarza na służbie w głębi lądu❓🚣‍♂️

Wszystko dlatego, że polskie granice przebiegały wtedy zupełnie inaczej. W skład naszego kraju wchodził teren Polesia, bardzo biedny i zacofany. Co jednak kluczowe w skład Polesia wchodziły także szeroko znane bagna nad Prypecią. 🐸
Tereny te były zbyt mokre żeby poprowadzić tamtędy sieć dróg bez wcześniejszego osuszania. Jako że Polska w początkach swojej niepodległości nie miała za wiele funduszy, to postanowiono żeby się nieco dostosować. Na tereny bagien i rozlewisk, które trzeba było pilnować, wysłano uzbrojone jednostki pływające. 🚤
W ten właśnie sposób powstała Flotylla Pińska, od 1931 r. znana jako Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej. W jej skład wchodziły zarówno jednostki pływające, jak i siły powietrzne złożone z hydroplanów. Podczas wojny polsko-bolszewickiej oddziały flotylli stoczyły bitwę rzeczną z wojskami radzieckimi oraz nawet uczestniczyły w desantach. 🫢
Po zakończeniu wojen o granice, do jej zadań należało patrolowanie dorzecza Prypeci, zwalczanie nieprzyjaznych rządowi wpływów, czy ogólnie pojmowane zapewnianie bezpieczeństwa miejscowym. 🫡

Nie był to jednak odosobniony pomysł tego rodzaju w naszej okolicy. Jeśli was zainteresowałem, zapraszam już we wtorek do słuchania Śniadania w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie, gdzie opowiem o podobnym, choć jeszcze dziwniejszym, koncepcie. Słyszymy się między 7.30 a 9.00!
Jeśli nie uda wam się usłyszeć premiery, to będziecie to mogli nadrobić gdy odcinek pojawi się na stronie i Spotify. Już teraz czeka tam na was większość poprzednich.
Linki, już tradycyjnie, w komentarzu👇👇

🚨 Aktualizacja podcastowa 🚨Na stronie i Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie cichaczem pojawił się nowy...
29/11/2023

🚨 Aktualizacja podcastowa 🚨

Na stronie i Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie cichaczem pojawił się nowy odcinek. Jest trochę o młodzieży, trochę o ciuchach, ale wciąż ciekawy. Zapraszam do słuchania.🎶

Linki w komentarzu 👇👇

Czy wiedzieliście co spowodowało, że Napoleon przegrał❓🤔Powodów oczywiście jest wiele. Sprzeciw całej Europy wobec zdoby...
22/11/2023

Czy wiedzieliście co spowodowało, że Napoleon przegrał❓🤔

Powodów oczywiście jest wiele. Sprzeciw całej Europy wobec zdobyczy Rewolucji Francuskiej, francuskie wyczerpanie ciągłymi wojnami, czy charakter samego cesarza Francuzów. Była jednak jedna rzecz, jeden projekt, którego Napoleon uczepił się jak rzep psiego ogona, i który pociągnął go na dno.

To co mam na myśli to projekt blokady kontynentalnej. Trochę kontekstu: do 1806 r. Francuzom udało się pokonać wszystkie liczące się państwa Europy kontynentalnej. Na liście pozostała tylko Wielka Brytania. Bonaparte nie chciał ryzykować inwazji na Wyspy - całkiem rozsądnie, brytyjska flota zmiotłaby francuską armię zanim ta przekroczyłaby Kanał La Manche. Cesarz postanowił więc wykończyć Brytyjczyków gospodarczo odcinając ich od handlu z Europą.
Narzucił wszystkim kontrolowanym przez siebie państwom zakaz handlu z Wielką Brytanią. Co logiczne, nie każdy chciał tego przestrzegać, w końcu nikomu się to nie opłacało. I to właśnie w celu wymuszenia przestrzegania blokady Napoleon zaatakował w 1806 r. Portugalię, a rok później Hiszpanię. Wojna na Półwyspie Iberyjskim stanie się dla niego jak jątrząca się rana, która za żadne skarby nie chce się zagoić.
To jednak nie koniec problemów spowodowanych blokadą kontynentalną. Jej nieprzestrzeganie przez Aleksandra I, cara Rosji, było jednym z powodów największego błędu Napoleona - inwazji na Rosję. To właśnie atak na Rosję był ostatnim podrygiem wielkości Korsykanina i doprowadził ostatecznie do jego upadku. A to jak wyglądała ucieczka Wielkiej Armii z Rosji jest chyba dobrze znane🥶🥶

Blokada kontynentalna miała nie tylko polityczno-gospodarcze skutki. Wpłynęła też bardzo mocno na to, z czym mamy do czynienia dzisiaj na co dzień. Jeśli chcecie się dowiedzieć o co mi chodzi, to zapraszam was w najbliższy piątek do Śniadania w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie, gdzie usłyszycie najnowszy odcinek. Naszą śniadaniówkę serwujemy między 7:30 a 9:00.
Jeśli nie uda wam się usłyszeć premiery, to w przyszłości odcinek pojawi się na stronie i Spotify, gdzie już teraz dostępne są poprzednie odcinki.

Linki w komentarzu👇👇

Czy wiedzieliście, że jeden człowiek niemal samodzielnie stworzył nowy kierunek mody?👨‍🎤👔Mowa tu o Marlonie Brando, amer...
08/11/2023

Czy wiedzieliście, że jeden człowiek niemal samodzielnie stworzył nowy kierunek mody?👨‍🎤👔

Mowa tu o Marlonie Brando, amerykańskim aktorze i reżyserze. Kojarzony jest, bo w nich wystąpił, m. in. z takich filmów jak "Tramwaj zwany pożądaniem", czy "Ojciec Chrzestny".

Już w "Tramwaju..." jego ubiór odbiegał od przyjętych kanonów mody męskiej - krótki rękaw, ciasne spodnie. Jednak to dopiero jego rola Johnny'ego w filmie "Dziki" stworzyła z niego nieformalną ikonę świeżo powstałej młodzieży. Szczególnie widoczną oznaką sprzeciwu wobec istniejącego kanonu był sposób ubierania się Brando. Skórzana czarna kurtka, biały t-shirt, ciasne spodnie i czapka na bakier - całkowicie odbiegało to od przyjętego za normę w męskim ubiorze garnituru. Coraz więcej młodych chłopaków wzorowało się na Marlonie, a siłą tego nacisku i powszechna moda zaczęła się zmieniać.

Jeśli was zainteresowałem i zastanawiacie się jak moda zmieniała się po II wojnie światowej za żelazną kurtyną, to zapraszam was w najbliższy piątek na najbliższy odcinek Chwilka Ciekawej Historii. Podczas Śniadania w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie, które podajemy między 7:30 a 9:00, opowiem właśnie o modzie młodzieżowej w PRL oraz dowiecie się co miałem na myśli pisząc o "świeżo powstałej młodzieży".

A jeśli nie uda wam się usłyszeć premiery, lub jeśli macie do nadrobienia poprzednie odcinki, to przypominam, że dostępne są ona na stronie i Spotify. Linki, tradycyjnie, w komentarzu👇👇

🚨 Aktualizacja podcastowa🚨Nadszedł czas! Pierwsze odcinki nowego sezonu felietonów są już dostępne na stronie i Spotify ...
04/11/2023

🚨 Aktualizacja podcastowa🚨

Nadszedł czas! Pierwsze odcinki nowego sezonu felietonów są już dostępne na stronie i Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie. Czekają na was, zwarte i gotowe do odsłuchu, a już niedługo kolejne premiery na żywo🎶🎶

Linki w komentarzu👇👇

Czy wiedzieliście, że cyrografy istniały naprawdę i wcale nie podpisywano ich z diabłem?😈😈Cyrograf, lub inaczej chirogra...
15/10/2023

Czy wiedzieliście, że cyrografy istniały naprawdę i wcale nie podpisywano ich z diabłem?😈😈

Cyrograf, lub inaczej chirograf, był rozpowszechnionym głównie w średniowieczu, typem dokumentu. Za pomocą cyrografu najczęściej sporządzano umowy, czy ustalenia o podobnym charakterze. Czym jednak różnił się cyrograf od innych dokumentów?
Głównie sposobem wykonania. Tekst umowy sporządzano dwa razy na jednym arkuszu papieru. Na środku, pomiędzy dwoma tekstami, często pisano lub rysowano jakiś wzór. Następnie przecinano ten wzór falistą linią, tym samym rozdzielając teksty.✂️
Jeżeli później ktoś chciał wprowadzić zmiany do umowy, lub kwestionował jej zapisy, musiał dostarczyć swoją część. Jeśli wzór wycięcia i namalowany lub napisany wzorek do siebie nie pasowały, uznawano, że jedna z kopii została sfałszowana. W ten sposób próbowano sobie radzić z oszustami - robiąc z dokumentu puzzle.

To dopiera dzieła epoki romantyzmu stworzyły wizję cyrografu jako paktu zawieranego z diabłem. Wszyscy chyba słyszeli o Panie Twardowskim, który podpisał cyrograf z diabłem i miał się z nim spotkać na Księżycu. To właśnie baśnie i legendy w stylu tej o Mistrzu Twardowskim rozpowszechniły obecne skojarzenie ze słowem cyrograf.

Jednak jak ludzie cyrografy transportowali? Między innymi o tym już w najbliższym odcinku Chwilki Ciekawej Historii. We wtorek, podczas Śniadania w Radiu MORS, świeżutka premiera. Śniadanie w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie podajemy między 7:30 a 9:00. Do usłyszenia!🎧

A jeśli nie uda wam się usłyszeć premiery, to w czasie przyszłym odcinek pojawi się na stronie internetowej i portalu na Spotify. Linki, jak zwykle, w komentarzu👇👇

Czy wiedzieliście, że różowy ciuch był kiedyś synonimem męskości❓❓Tak, kilkaset lat temu facet cały ubrany w różowe ubra...
11/10/2023

Czy wiedzieliście, że różowy ciuch był kiedyś synonimem męskości❓❓

Tak, kilkaset lat temu facet cały ubrany w różowe ubrania nie wzbudziłby takiej sensacji jak dzisiaj. To znaczy wciąż by ją wzbudził, ale z innego powodu niż obecnie.
Wiąże się to z tym, że kolor różowy, jako pochodna czerwonego, był bardzo trudny do uzyskania na tkaninie. Aby tkaninę zabarwić na czerwono trzeba było zetrzeć na proszek baaardzo dużo czerwi konkretnego gatunku. Swoją drogą to stąd właśnie mamy w polskim słowa czerwony i czerwiec.
Z powodu tak dużego zachodu jakiego wymagało farbowanie na czerwony, wszystkie tkaniny o tym kolorze (oraz jego odcieniach) były bardzo kosztowne. Tylko najbogatsi mogli sobie pozwolić na taką ekstrawagancję. To dlatego purpurowy był kolorem królewskim.
Przez większość historii to mężczyźni trzymali łapy na pieniądzach i władzy, więc też częściej nosili się w różu. Poza tym kobiecym kolorem był... błękitny. Tak, zupełnie na odwrót niż dzisiaj. Błękit kojarzony był z czystością i był kolorem utożsamianym z Maryją, matką Jezusa.
Dopiero w XX wieku nastąpiło całkowite odwrócenie tego zwyczaju i dzisiaj trudno wypatrzyć chłopca w różowym. Nawet część dorosłych mężczyzn żywi awersję do tego koloru i nie założyłoby np. różowej koszuli.

Jeśli zainteresowałem was tematem dawnych zwyczajów modowych, to z pewnością spodoba wam się najbliższy odcinek. Już w ten piątek w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie podczas Śniadania w Radiu MORS opowiem o historii powstania prawdziwego klasyka męskiej mody. Śniadanie w Radiu MORS podajemy od 7:30 do 9:00.

Jeśli nie uda wam się usłyszeć premiery, to w czasie przyszłym odcinek pojawi się również na stronie i Spotify. Już teraz czekają tam na was poprzednie odcinki.
Linki tradycyjnie w komentarzu 👇👇

🍋Historia od kuchni🍋W Gdańsku trwa, prawdopodobnie ostatnia w tym roku, fala upałów. Oznacza to, że plaże kuszą do odwie...
24/08/2023

🍋Historia od kuchni🍋

W Gdańsku trwa, prawdopodobnie ostatnia w tym roku, fala upałów. Oznacza to, że plaże kuszą do odwiedzenia oraz, co ważniejsze, że trzeba dbać o nawodnienie. Bez obaw, przychodzę z pomocą i przedstawiam przepis, który to nawadnianie się mocno ułatwi.
Przepis pochodzi z 1651 roku, z książki kucharskiej "Cuisinier Francois". Jest to jedna z najsłynniejszych francuskich książek kucharskich w historii. Przepis jest bardzo prosty i opisuje jak w połowie XVII wieku przyrządzało się lemoniadę. Autor książki kucharskiej, Le Vrai, podaje proporcje składników w swoim przepisie, co nie jest wcale oczywiste. Niezaskakująco robi to w znanych sobie miarach, ale ja przytoczę już te, których my używamy.
Składniki na jedną porcję w proporcjach, których ja użyłem:
- 1l zimnej wody
- 160g cukru - przepis podaje ok. 200g, ale wtedy lemoniada staje się dla mnie za słodka😅
- 6 cytryn (jak najmniejsze)
- 2 pomarańcze (jak najmniejsze)
Pierwszym krokiem będzie oczywiście przecięcie owoców i wyciśnięcie z nich soku. Zanim dodamy do wody sok należy w wodzie rozpuścić cały przygotowany cukier. Wystarczy mieszać tak długo aż się rozpuści. Sok następnie należy przelać do dużego naczynia i razem z wodą z cukrem zamieszać (mój dzbanek okazał się za mały, więc musiałem użyć garnka). Nie należy wyrzucać jeszcze skórek. Kolejnym krokiem jest starcie skórki z jednej połówki cytryny i jednej połówki pomarańczy, a następnie przesypanie jej do naczynia z sokiem i wodą. To też należy zamieszać, a później kilka razy poprzelewać między dwoma naczyniami. Pomoże to odpowiednio rozejść się smakom skórek w płynie. Na koniec wystarczy przesączyć lemoniadę przez szmatkę, upewnijcie się tylko, że jest czysta. I gotowe!

Lemoniada ta jest baaardzo odświeżająca i idealnie nadaje się na plażę, czy do wzięcia w gości. Przepis jest naprawdę prosty w przygotowaniu, jedynie nieco czasochłonny. Robiłem lemoniadę już kilka razy i jeszcze ani razu nie napotkałem na żadne trudności. Spróbujcie więc i wy, na pewno się nie zawiedziecie.

Dzisiejszy przepis był wyjątkowo krótki, ale zasługuje na dłuższy komentarz historyczny. Po pierwsze wszystkie składniki użyte w tym przepisie znacząco różnią się dzisiaj od tego jak wyglądały i smakowały prawie 400 lat temu. Woda rzadko kiedy była tak czysta jak dzisiaj, cukier smakował zupełnie inaczej, a na dodatek nie był to cukier biały, a trzcinowy, a cytryny i pomarańcze były mniejsze. Smak owoców, ilość w nich soku i miąższu też były inne niż dzisiaj. W końcu miały o 400 lat selektywnej uprawy mniej.
Kolejną kwestią jest to kiedy możemy przyrządzić taką odświeżającą lemoniadę. W XVII wieku zrobienie tego latem było bardzo trudne. Co prawda w Wersalu istniała oranżeria, w której rosły cytrusy, ale sezon na nie wypada pod koniec zimy, w okolicach lutego. Żeby od tego czasu owoce zachowały zdatność do spożycia stosowano różne sposoby. Najpopularniejszym było przechowywanie owoców w koszach, wewnątrz wykopanych głęboko spiżarni. Takie spiżarnie wykładano słomą i wsadzano do środka olbrzymie bryły lodu wycięte zimą z jezior. Utrzymanie takich protolodówek było dość kosztowne, więc tylko arystokracja mogła sobie na to pozwolić.
Dzisiaj, dzięki odpowiedniej technologii, możemy się cieszyć świeżymi owocami przez cały rok i nie musimy się tak gimnastykować żeby móc w przyjemny sposób się latem schłodzić.

A jeśli, tak jak ja, lubicie podczas kuchennych perypetii sobie czegoś posłuchać, to przypominam, że na stronie internetowej i profilu na Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie dostępny jest cały pierwszy sezon moich felietonów.

Linki, jak zawsze, w komentarzu👇👇

🍪Historia od kuchni🍪Zapraszam na kolejny post z serii wakacyjnej. W ostatnim przedstawiałem przepis średniowieczny, a ty...
10/08/2023

🍪Historia od kuchni🍪

Zapraszam na kolejny post z serii wakacyjnej. W ostatnim przedstawiałem przepis średniowieczny, a tym razem cofniemy się w czasie do epoki wcześniejszej. Dzisiejszy przepis pochodzi z najstarszej zachowanej na Zachodzie książki kucharskiej. Jest to „De re coquinaria”, czyli „O sztuce kucharskiej” autorstwa Apicjusza, pochodząca ze starożytnego Rzymu.
Ponownie prezentuję przepis na słodkości. Jest to spowodowane tym, że wiele niedeserowych historycznych przepisów wymaga dość specyficznych narzędzi i urządzeń, których nie mam w domu. Poza tym słodycze są tym, co dostarcza tak wiele radości w jedzeniu.
Przepis sam w sobie nie podaje żadnych proporcji, co jest bardzo typowe dla przepisów historycznych. To są proporcje, których ja użyłem:

500 ml mleka
235 g mąki pszennej
750 ml oliwy z oliwek (do smażenia)
100 g miodu
Szczypta pieprzu

Pierwszym krokiem jest podgrzanie mleka na małym ogniu. Nie może się gotować, ale być na granicy. W tym momencie należy wsypać do mleka mniej więcej połowę przygotowanej mąki i cały czas mieszać. Po rozmieszaniu i zmniejszeniu grudek należy następnie stopniowo dodawać resztę mąki, cały czas mieszając. Mąkę należy wsypywać tak długo aż osiągnie się konsystencję przypominającą bardzo gęstą kaszkę manną lub puree ziemniaczane. Następnie, cały czas mieszając, należy pozwolić się temu pogotować. Idealnie około 10-15 minut, ale tak długie mieszanie jest dość męczące, więc nic się nie stanie jeśli będziecie to robić krócej. Musi to być jednak co najmniej 5 minut. Następnie należy zostawić masę na kilka minut do wystygnięcia. Nie może jednak całkowicie ostygnąć, ponieważ gdy jeszcze jest ciepła należy ją przełożyć na jakąś sporą, płaską powierzchnię. Teraz trzeba ją uformować w płaski placek (ważne jest żeby był równej grubości na całej powierzchni). Dopiero wtedy można zostawić ciasto do całkowitego ostygnięcia. Po wystygnięciu placek należy pokroić w dowolne kształty i usmażyć w rozgrzanej oliwie na złocistobrązowy kolor. Ważne jest żeby nie wrzucać wszystkich kawałków na raz – lubią się sklejać, a do tego obniżają temperaturę smażenia. Po usmażeniu ciasteczka trzeba polać miodem i posypać pieprzem (ja przygotowałem też osobną wersję bez pieprzu). Et voila

Efektem tych wszystkich zabiegów są malutkie ciasteczka, przypominające z wyglądu płatki śniadaniowe. Większość smaku zawdzięczają miodowi i pieprzowi, więc dużo zależy od tego ile się użyje. Mimo to można wyczuć każdy ze składników, włącznie z oliwą, które bardzo dobrze ze sobą współgrają. Moim zdaniem są przepyszne i zdążyły zniknąć w czasie potrzebnym na napisanie tego posta.

Ciasteczka oczywiście nie będą smakowały identycznie jak te, które przygotowywano ponad 1500 lat temu. Współczesne składniki nijak się mają do ówczesnych. Obecnie nie uprawia się już gatunku pszenicy, którego najpewniej użyliby w tym przepisie Rzymianie. Sama mąka jest też teraz bardzo czysta – wtedy w mniej więcej 15% zawierała ziarna i fragmenty chwastów (czasem nawet trujących). Mimo wszystko przepis całkiem udanie pokazuje nam co nieco wyższe warstwy rzymskiego społeczeństwa mogły jadać pod koniec uczty. Dla ciekawych na ostatnim zdjęciu tekst przepisu w oryginale.

A jeśli, podobnie do mnie, lubicie słuchać czegoś podczas gotowania, to przypominam, że na stronie i portalu na Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie możecie posłuchać całego pierwszego sezonu moich felietonów. Linki w komentarzu👇👇

Nadszedł czas na obiecaną niespodziankę!Czyli serię postów o wiele mówiącym tytule „Historia od kuchni”. Będę w niej prz...
23/07/2023

Nadszedł czas na obiecaną niespodziankę!

Czyli serię postów o wiele mówiącym tytule „Historia od kuchni”. Będę w niej przedstawiał historyczne przepisy i moje, często nieudolne, próby przygotowania zgodnie z nimi potraw.

Wczoraj w Gdańsku rozpoczął się Jarmark Dominikański. Z tej okazji postanowiłem przygotować przepis pochodzący ze średniowiecza, ze składników, które można było kupić u początków Jarmarku. Wybór padł na Gyngerbrede, czyli deser bardziej kojarzący się z Bożym Narodzeniem niż wakacjami, ale za to bardzo średniowieczny. Deser ten nie mógł być deserem zwykłych ludzi, a raczej elit miejskich, szlacheckich czy duchownych. Wszystko przez to, że do jego przygotowania używa się przypraw korzennych - w średniowieczu sprowadzanych z daleka i przez to niesamowicie kosztownych. Mimo to trafiały one do Gdańska jako jednego z portów Hanzy i największego portu południowego Bałtyku.

Do przygotowania deseru potrzeba:

👉 Pół kilograma miodu
👉 Łyżeczki sproszkowanego cynamonu
👉 Łyżeczki sproszkowanego imbiru
👉 Pół łyżeczki sproszkowanego pieprzu
👉 1-2 uschnięte bułki

Przygotowanie trzeba zacząć od ususzenia bułek, co zajmuje kilka dni. Kiedy bułki są już suche należy je zmielić w maszynce, zmielić w moździerzu lub, jeśli tak jak ja nie macie tych rzeczy, zetrzeć na tarce z drobnymi oczkami. Następnie do garnka nakłada się miód i doprowadza go na granicę wrzenia. Ważne jest żeby robić to na małym ogniu i mieszać często. Kiedy miód jest już bliski wrzeniu należy wsypać do niego przyprawy i dokładnie wymieszać. Kolejnym krokiem jest stopniowe dodawanie bułki i mieszanie energicznie, żeby bułka nie stworzyła grudek. Bułki należy dodawać tak długo aż otrzyma się masę nadająca się do wałkowania. Musi spokojnie odklejać się od ścianek garnka i nie rozlewać się (mi nie starczyło do tego bułki i musiałem ratować się bułką tartą, nie zauważyłem różnicy 😅). Kiedy już osiągnie się ten etap masę przekłada się na deskę (najlepiej wyłożoną papierem do pieczenia, wtedy się nie przyklei) i wałkuje na pożądaną grubość. Masę zostawia się do ostygnięcia i kroi w dowolny sposób.

Efekt końcowy może nie wygląda najpiękniej, ale w smaku jest bardzo bogaty, korzenny i, na ile jesteśmy w stanie stwierdzić, typowy dla smaków elit średniowiecza. Jeśli zdecydujecie się przygotować Gyngerbrede, powodzenia i smacznego.

A jeśli lubicie do gotowania czegoś posłuchać to przypominam, że na stronie i Spotify Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie dostępny jest cały pierwszy sezon Chwilki Ciekawej Historii. Linki w komentarzu 👇👇

Adres

Bażyńskiego 4
Gdansk
80-952

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Chwilka Ciekawej Historii umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria