Pisanki

Pisanki Wszystkie moje pisanki i dykteryjki, które postanowiłem zebrać w jednym miejscu. To właśnie tutaj. Zapraszam.

Dzień dobry.Syna mam. I córkę. Matką obu tych oszołomów jest Marta, a w pakiecie z całym tym rozrywkowym towarzystwem wy...
06/07/2025

Dzień dobry.

Syna mam. I córkę. Matką obu tych oszołomów jest Marta, a w pakiecie z całym tym rozrywkowym towarzystwem występuje jeszcze nierozerwalnie teściowa i kot.

Ze wszystkich wyżej wymienionych, największym zamiłowaniem do porządku odznacza się teściowa - Dorota, po piętach depcze jej Marta, potem następuje znacząca przerwa i z mgły, cały na biało, wyłaniam się ja. Poza podium to długo, długo nic i są nasze dzieci. Kot nie podlega klasyfikacji, bo jak sobie przypomnę co wyczynia z doniczkami, to będę musiał znaleźć mu nowy dom.

Jakoś to tak się od niedawna porobiło, że Młody nawet ogarnia te swoje metraże, no ale córuni ze sprzątaniem to jest zupełnie nie po drodze. Ostatnio nastąpił kilkudniowy pokaz sił - płacz, łzy, darcie szat, wyrzucanie dawno już niepotrzebnych zabawek, sprzątanie garderoby, szafy i innych zakamarków pokoju, w których to znalazło się całe mnóstwo artefaktów, dawno uznanych za bezpowrotnie zaginione...

W tak zwanym międzyczasie otarliśmy się o wyprowadzkę córuni do babci, która to jako jedyna daje się kręcić i zamiast pomagać sprzątać, odwala za ukochaną wnuczkę całą tę czarna robotę, histerię pod tytułem "nic mi nie jest potrzebne, wyrzućmy wszystko" lub "to mój pokój i ja tam chcę właśnie tak mieć", szantaże emocjonalne, próby przekupstwa, zastraszanie i składanie obietnic bez pokrycia.

Dzięki cierpliwości i zaangażowaniu Marty zostało to wszystko bardzo ogarnięte, główna zainteresowana przy ostatnich podrygach sprzątania stwierdziła, że przy tych przykrych czynnościach zdecydowanie poprawia jej humor wisząca z nią na telefonie wyżej wymieniona babcia Dorota.

Wszyscy doskonale wiemy, że człowiek najczęściej ma takiego pecha, że palec potrafi złamać nawet w dupie, więc dopełnieniem wszelakich fatalnych zbiegów okoliczności był rozładowany telefon.

- Tatooooooo... A żeby mi się lepiej sprzątało, to mogę zadzwonić do babci z twojego telefonu, bo mój się rozładował?

Pal sześć, jesteśmy na takim etapie, że jak się zetniemy jeszcze raz, to dzieci wylądują w oknie życia, a starzy w wariatkowie.

- Jasne córko, Dzwoń, rozmawiaj, sprzątaj.

Wzieła telefon, wybrała numer...

- A to się babcia zdziwi... - szepnęła pod nosem...

Wcisnęła zieloną słuchawkę i ruszyła w stronę swojego śmieciowego królestwa.

Zrobiła ze trzy kroki, babcia się zgłasza, a córuś moja ukochana mówi tak, żeby babunia nie miała najmniejszych wątpliwości, że skoro wyświetlił się jej na telefonie zięciunio, to głos także należy do niego, wali więc, wiecie, takim radiowym, ciepłym barytonem:

- WITAM SERDECZNIE MOJĄ UKOCHANĄ WSPANIAŁĄ TEŚCIOWĄ 😁😁😁

Od razu się zorientowała że podpucha...

😁😎😂

Dzień dobrySyna mam. I córkę. Oboje w wieku szkolnym, więc w związku z tym że rozpoczęli wakacje, wraz z Marta pojechali...
28/06/2025

Dzień dobry
Syna mam. I córkę. Oboje w wieku szkolnym, więc w związku z tym że rozpoczęli wakacje, wraz z Marta pojechaliśmy od nich odpocząć.

Miał to być motocyklowy wyjazd z zaprzyjaźnioną, poświrowaną parą - Katarzyna i Darko 😁W zeszłym roku na trójkołowcach objechaliśmy całe Bieszczady, w tym miało być Podlasie, lecz niestety moje umiejętności mechanika spowodowały, że nie zdążyłem poskładać naszej trajki na czas. Porobiło się więc tak, że żeby podtrzymać tradycję wspólnych podrozy pojechaliśmy autem, a dla zmylenia przeciwnika zmieniliśmy kierunek na Węgry i Słowację.

Objechaliśmy kawałek jednego, drugiego, a w celu odpoczynku na poziomie ekspert, wylądowaliśmy w ośrodku nad słowackim jeziorem.
Dziewczyny zostały w aucie, ja z Darkiem poszliśmy się pomeldować. Wszystko poszło gładko, sympatyczna pani w recepcji, motocykliści na parkingu, naprawdę miło i przyjaźnie.
Potem wymoczyliśmy dupska w jeziorze, zjedli kolację, siedzimy na balkonie i raczymy się zimnym alkoholem.
Raj i sielanka.

Nagle Dariusz przypomniał sobie jakiś element naszej wielojęzycznej konwersacji w recepcji i mówi:

- Begow, ale widziałeś jakie ta dziewczyna w recepcji miała wielkie cycki? No większe niż moja głowa... No taka chudzina, a tak obdarzona...

Poszło w eter, w tył nie przewiniesz...

Obie nasze wieloletnie żony powoli skierowały na nas wzrok, a ze spojrzeń ich zdecydowanie nie biła miłości, lecz raczej takie jadowite ostrzeżenie, że zaraz będzie się działo...
Już, już prawie krzyknąłem, że nie widziałem... No nie widziałem, bo mnie tam wcale nie było... A bez okularów to ja już w ogóle zupełnie nic nie widzę... Ale nasz zimnokrwisty Dariusz, mistrz ciętej riposty, szczęśliwy małżonek od lat dwudziestu siedmiu, a kolega mój od ponad czterdziestu, bez mrugnięcia oka, jednym zdaniem wyciąga nas z opresji, głowy naszych małżeństw znowu znajdują się nad poziomem wody i bezpiecznie mogą wziąć głęboki wdech...

- Jak ją tylko zobaczyłem, to od razu pomyślałem, no ależ bidulka będzie miała problemy z kręgosłupem...

Nie wiem, czy ugryzło, nie ciągnęliśmy tematu.
Ale żyjemy, chociaż to dopiero początek wakacji...

Dzień dobry.Syna mam. I córkę.I przyleźli dzisiaj grupowo przed moje umęczone urlopem oblicze, wraz z życzeniami i preze...
23/06/2025

Dzień dobry.

Syna mam. I córkę.
I przyleźli dzisiaj grupowo przed moje umęczone urlopem oblicze, wraz z życzeniami i prezentami, bo w kalendarzu Dzień Ojca.

Wyczekali oczywiście do momentu kiedy z wieczora delikatnie zległem przed telewizorem i spadło mi oko, no bo przecież trzeba cały dzień udawać, że to nic szczególnego, a dopiero na fajrant zarządzić atak główny.

Synu mój, którego to wołami muszę zaciągać do garażu po to żeby mi tam pomógł, podarował koszulkę nierozerwalnie związaną z owym garażem, a Córunia Tatunia oczywiście musiała zalizusować, czyniąc ze sfilcowanego introwertyka swojego superbohatera.

Młody przyszedł, pogroził pięścią, ścisnął, że mało nie udusił i kazał się pilnować, żeby takich Dni Ojca było jak najwięcej, co będzie do osiągnięcia tylko wtedy, kiedy nie będę go denerwował i nie będzie mnie musiał utłuc...

Z reszty prezentów wynika, że jestem wysoki, łysy, przystojny, uzależniony od Facebooka i wizyt na giełdzie, ale za to bardzo pracowity, gdyż tyram na co najmniej dwóch etatach...

A także, że robię grafomańskie wpisy na Pisanki.

I że są przy mnie bezBieczni. Przynajmniej Córuś.

Zostało także zaznaczone, że posiadam motorower marki Ogar.

No i że czasami denerwują mnie do białości. Myślę sobie, że częściej niż czasami, ale spokojnie - robię co mogę żeby nie pozostać im dłużny. A teraz postaram się jeszcze bardziej.

I na koniec chciałem oficjalnie podziękować Marta, że mogę obchodzić takie święto.

20/06/2025

Dzień dobry.

Kolejny z długich weekendów wjechał nam na kalendarz na pełnej, tak więc zgodnie z rodzinną tradycją zostałem przez Marta radośnie skierowany do pracy.

Siedzę sobie więc jak księżniczka w wieży, obserwując kolejne fale nadchodzących turystów.

Wchodzą, wychodzą, pokonują te 64 schody żeby się ze mną zobaczyć, klną, że na Twierdzę jeszcze wyżej, oblewają się potem, wodą, złorzeczą i śmieją się jednocześnie, jakby od wolnych dni pomieszało im zmysły...

Bywają też i luzacy, którzy dochodząc do mojej wieży są już w stanie na tyle obojętnym, że nie mają siły na czynne protesty.
Stanął mi właśnie przed ladą jeden z takich. No niby ogolony, przesadnie pachnący wodą kolońską, ale moje sprawne oko wyraźnie wychwyciło, że się Panu powrót z procesji zdecydowanie przedłużył. No może nie jak z Sylwestra, ale jednak. Ale jak ktoś mocno wierzący, to procesja może być kilkudniowa, wcale nie musi być tylko taka krótka, zwłaszcza jak się niesie sztandary, albo sypie kwiatki.

Stoi więc przed ladą - z wierzchu świeży, ale w środku umęczony, obaj pewnie cicho się zastanawiamy na jaką cholerę on tu wyłaził, jak cel podróży powinien być dużo niżej, w ogródku u Krzyśka. No może nawet nie cel, ale zdecydowanie powinien pozostać tam, na dole, w obozie aklimatyzacyjnym, i tam właśnie powoli nabierać sił na atak szczytowy. No ale wylazł, wszedł do sklepu i odpoczywa już chwilę, korzystając z dobrodziejstwa wieżowej, niższej temperatury.

Na zewnątrz, przed wejściem, koło tablicy reklamowej, w pełnym słońcu, stoi świeża jak wiosenny poranek mama z trójką dzieci. Dzieci już takie wyrośnięte, dwie nastolatki i małolat z zaczynającym się sypać wąsem. Taki wiecie, na pograniczu pełnoletności.

Nagle, w związku z zagęszczeniem pyłków rosnącej obok lipy, ów młody zaczyna kichać.

Psik, psik... Podwójny.

Psik. Solowy. Ale w sumie trzy.

- Na zdrowie!!! - rzucamy w jego stronę razem z Umęczonym.

Nabrał chłop powietrza żeby podziękować, no ale ciach - psik psik, jeszcze dwa razy.

Spokojnie - odzywa się mama- on nie będzie pił.

- Nic nie wiadomo - rzucam nieśmiało - różnie to przy piątku może być...

- Nie będzie, nie będzie. Już ja to wiem - pokazała pazur mama.

I tu do rozmowy postanowił włączyć się nasz styrany ministrant, no i niby cicho, ale jednak wyraźnie warknął:

- No to na c**j szczujesz?

No i racja. Psik, psik..

Dzień dobry.Popatrzcie proszę na te dwa zdjęcia i sami sobie odpowiedzcie, dlaczego to ja jestem dla Marta takim grzeczn...
18/06/2025

Dzień dobry.

Popatrzcie proszę na te dwa zdjęcia i sami sobie odpowiedzcie, dlaczego to ja jestem dla Marta takim grzecznym, cichym i niepyskującym mężem.

Ore, ore, szabadabada amore...

18/06/2025

Dzień dobry.

Jak tam u Was przed długim weekendem?

U syna, córki i Marta to nie bardzo wiem, bo jestem w pracy, ale u mnie zasadniczo bez zmian...

12/06/2025

Dzień dobry.

Chciałem tylko powiedzieć, że księżniczki z wieży używają miarki nie tylko żeby udowodnić niesprawiedliwość społeczną w temacie jedzenia, ale także do celów, do jakich miarka została stworzona.

A jak do roboty bierze się silna ekipa budowlana w postaci dwóch dam dworu - Agnieszka i Marta, to wygląda to tak...

Stalowy uścisk anakondy, z którego nikt się nie wyswobodzi i laserowa dokładność pomiaru.

Jak mawiają prawdziwi budowlańcy, milimetr nie miara, centymetr nie szpara 😁😁😂😂😂😎

Dzień dobry. Syna mam. I córkę. Trochę tam delikatnie musiałem nakłamać tej mojej Marcie, jak ją ciągnąłem na pięterko, ...
27/05/2025

Dzień dobry.

Syna mam. I córkę. Trochę tam delikatnie musiałem nakłamać tej mojej Marcie, jak ją ciągnąłem na pięterko, no ale mi się udało, uwierzyła i mam. No i siłą rzeczy ona też. Bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy i bardzo Jej za to dziękuję.

W związku z Dniem Matki śmigali oboje wczoraj z kwiatami, a dzisiaj u młodej w szkole jakieś wielkie poruszenie, bo będzie spektakl specjalnie dla mam.

Wieloletnim staraniem Ministerstwa Edukacji Dzień Ojca wypada zawsze już po zakończeniu roku szkolnego, więc nie bardzo jest jak zorganizować podobny show, czyli padre jak zwykle poszkodowany. Spoko, niech szkodniki za 800+ kupią każdemu staremu flakona, to nam łzy same obeschną (tu powninem przywołać mojego tatę - Heńka, który zawsze powtarzał, że jak się prezentu nie da wypić, to jest to c**j nie prezent).

Siedzimy przy stole, w talerzach zupa pomidorowa. Z makaronem. Jest to chyba jedyna zupa którą proletariacko ciśniemy wszyscy z równym zapałem. Wspominamy jak to dzieci czegoś tam nie chciały jeść, w przedszkolu jadły, w domu pluły, ja opowiadam jak to moja mama gotując wielki gar pomidorowej gotowała trzy rodzaje dodatków - makaron dla taty, lane kluski dla siebie, ryż dla mnie.

Marta opowiada jak to kiedyś nie chciała zjeść pomidorówki, którą babcia Dorota popełniła ze świeżych pięknych pomidorów zbieranych na działce, wiecie, naturalnych, nie pryskanych, pokrytych rosą i zbieranych przy pełni księżyca. Córuś cała zadowolona przekonuje wszystkich o wyższości ogórkowej na stołówce szkolnej, nad tą serwowaną przez duet Marta/Thermomix, ja też dorzuciłem coś o wyczynie kulinarnym mojej mamy, który nie do końca przypadł mi do gustu, no i do akcji wkracza Synu.

Patrzy wyraźnie w naszą stronę, ale jedno oczko lekko mu zezuje na Mamunię, tak żeby zobaczyć jej reakcję. Miesza delikatnie łyżką w zupie, tak trochę jak Magda Gessler i wolno mówi:

- Nie wiem jakie macie doświadczenia z waszych rodzinnych domów i własnego dzieciństwa, ale MOJA mama od zawsze gotuje rewelacyjnie.

Przemiły "Brązowy Nosek", prawda?

No i oczywiście nuta. A nawet dwie.

https://youtu.be/X6ZpumEE3xs?feature=shared

https://youtu.be/RleTwu7ueac?si=ld4uwdUGatPjuUpS

Oficjalny teledysk utworu Majki Jeżowskiej - A ja wolę moją mamę!Tekst:Pewnego razu Kinga, spotkała wikingamieszkał na obrazku, zrywał się o brzaskui zwiedza...

25/05/2025

Dzień dobry.

Jak co tydzień na kalendarz wskoczyła niedziela. W stolicy dwa idące w przeciwnym kierunku marsze, i tak jak jeden spokojny, ospały, to w tym drugim chyba jakieś dziwne torebki zeżarli, bo biegają z tymi flagami jak opętane. Coś mi się wydaje, że oni to pewnie piją heroinę, wąchają hasz, albo to i jeszcze inne dziwne rzeczy pchają sobie z partyzanta na dziąsło, bo to teraz nic nowego, nawet w telewizji ostatnio pokazywali, Sodomia i Gomoria.

Tymczasem u nas, na prowincji, stabilnie - grill, browar, bimber, bo najpiękniejszy w niedzieli jest sobotni wieczór. Tradycja przede wszystkim.

A jak tradycja, to zostałem bez konsultacji społecznych wytypowany do prac niewolniczych, no i zamiast w garażu, to siedzę sobie jak księżniczka w wieży...

Różne konfiguracje klientów mi się dziś przewijają, bo i całe rodziny, wycieczki emerytów, motocykliści, wyfiokowane kuracjuszki, starannie ogoleni i pachnący kuracjusze.

W końcu weszły i One. Dwie pannice, wiek szacunkowo 5-6 lat.

Legancko od progu "dzień dobry" i czujnie rozpoczęły rozpoznanie terenu.

A czy diamenty prawdziwe, a czy bransoletki się skracają, a czy można dotknąć, a czy zobaczyć, a czy dzwoni, a czy leży, a czy jest mniejsze, a czy będzie większe, a, a, a, milion razy a.

Jako że córkę mam (i syna 😁😁), cierpliwie odpowiedziałem na serię pytań, a urocze damy myszkują dalej.

Nie wiem jak to się stało, ale jedna skupiła się na kamieniach szlachetnych a druga gdzieś się straciła. Ale spokojnie, wszystko pod kontrolą, bo nie minęła minuta i wraca, dumnie dzierżąc w ręku dwudziestozłotowy banknot.

- Poproszę bransoletkę 😁 - tu bez zbędnych ceregieli wskazała palcem którą.

Zdjąłem ze stojaka, zapakowałem w wiadomą torebeczkę, wydałem dziesięć zyla reszty.

W tym momencie do drugiej z nich dotarło, co się tu przed chwilą wydarzyło.

- A skąd miałaś pieniądze? - zapytała podejrzliwie niczym Sherlock Holmes, lekko mrużąc oczy.

- Dostałam od mamy - odparła Druga.

Procesor pytającej błyskawicznie przyspieszył i następuje uderzenie:

- Skoro dostałaś dwadzieścia a wydałaś dziesięć, to druga dycha jest dla mnie, bo ja też jestem jej córką.

O proszę. Mamunia stoi sobie całkiem zdrowa przed sklepem, a siostrunie zaczynają walczyć o majątek.

- Jesteś - mówi spokojnie Pierwsza - ale nie moge Ci dać tych pieniędzy.

- Dlaczego?

Tu aż ja przystrzygłem uszami, jak to sprytnie będzie wytłumaczona ta jawna niesprawiedliwość.

- Bo jak ci je dam, to mama nie będzie miała na chleb.

Do mnie trafiło. Uwierzyłem. Jedzenie ważna rzecz. Zwłaszcza jak cię ciągle oszukują na bigosie...

24/05/2025

Dzień dobry.

Dziś dzień urodzin świętuje postać dosyć znana w kręgach naszego miasta.
To wybitny miłośnik między innymi:

- muzyki (mało kto tak pięknie śpiewa w stanie upojenia, a chóry okolicznych kościołów wciąż składają mu propozycje wstąpienia w ich szeregi)...

- malarstwa (przecudownie potrafi jednym ruchem ręki namalować osiem gwiazd w konfiguracji pieć/trzy)...

- motoryzacji (jest psychofanem jednej z niemieckich marek, posiada egzemplarz w wersji cabrio, który wprawdzie od kilku lat jest nieco rozebrany, niemniej jednak czas składania także nadejdzie)..

- Facebooka (no wszyscy, ale to absolutnie wszyscy czekamy na jego delikatne, przesiąknięte miłością, subtelne i wyważone komentarze)

Wieczny oportunista, bo przecież jak całe miasto i okolice wzięło się za opony, to on dla odmiany poszedł w felgi...

A Jego miłość do kościoła, kleru i całej tej otoczki jest wręcz legendarna.

Zupełnie niegryzący się w język świrze, kolego od czasów podstawówki, sąsiedzie garażowy, obrońco pragmatycznego myślenia i zdrowego rozsądku, aktywny komentatorze tego profilu, złośliwcze, gburze, chamie i prostaku 😎😁😎, na złość wrogom żyj nam sto lat!!!

Proszę Państwa, pewnie już się domyślacie...

Dziś, 24. maja, w kalendarzu kościelnym przypada Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych, a dostojnym Jubilatem jest Grzesiek 😁😁😁

22/05/2025

Dzień dobry.

Pewne rzeczy nigdy się nie kończą.
Zwłaszcza konflikty.
A te polityczne trwają w klinczu dokładnie tak samo, jak te kuchenne.

Marta i jej gastronomiczna matematyka, czyli Bigosafery ciąg dalszy...

Adres

Kłodzko

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pisanki umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria