11/09/2025
Wielki błąd władz USA. Atakom z 11 września można było zapobiec
USA miały wystarczającą wiedzę, by nie dopuścić do ataków 11 września 2001 r. CIA, FBI i reszta agencji wywiadowczych po prostu nie wykonały swojej pracy.
To jeden z najdokładniej zbadanych dni w amerykańskiej historii i jeden z najsmutniejszych. Od momentu otrzymania przez prezydenta George'a W. Busha pierwszego ostrzeżenia 6 sierpnia, aż do wtorku 11 września, 19 mężczyzn z Bliskiego Wschodu metodycznie posuwało się naprzód w kierunku realizacji swojego diabolicznego spisku. Nieniepokojeni przez żadne władze, niewykryci ani przez agencje wywiadowcze, ani przez linie lotnicze.
Amerykański wywiad wiedział, że coś się zbliża — coś wielkiego — ale nie działał w sposób systemowy. Pomimo niezliczonych oznak, że plany terrorystów obejmowały duże komercyjne samoloty pasażerskie, CIA nie była w stanie połączyć tych elementów w całość. Co ważniejsze: ani CIA, ani FBI (ani inne agencje) nie wykorzystały narzędzi, którymi dysponowały. Nie było ogólnokrajowej obławy, ostrzeżenia dla linii lotniczych czy ochrony lotnisk. Rząd federalny posuwał się naprzód — obojętny, nieuważny, a nawet niekompetentny — z przywódcami przebywającymi na wakacjach i pracownikami, którzy nigdy nie byli w stanie złożyć wszystkich informacji w całość.
Po 11 września zaczęto wskazywać palcem na prezydenta Busha i Biały Dom, na poprzednią administrację Billa Clintona i Busha seniora, na CIA, NSA, FBI, a nawet na Pentagon za przeoczenie i brak skupienia. Ameryka dowiedziała się o "danych wywiadowczych", "murze" i "łączeniu kropek". Opinii publicznej wielokrotnie powtarzano, że za ataki winne są prawa gwarantowane przez Stany Zjednoczone i prawa obywatelskie, z których korzystali wszyscy Amerykanie. Potem nastąpiła największa reorganizacja rządu od czasów II wojny światowej, ogromne nakłady na nowe krajowe organy wywiadowcze i niekończąca się wojna. Rząd usprawiedliwiał inwigilację bez nakazu, tajne więzienia i tortury, twierdząc, że istniejące wówczas zasady nie pozwalają na skuteczne zwalczanie terroryzmu.
Zapis dni poprzedzających te fatalne godziny wyjaśnia, jak wiele z tego, co nastąpiło po 11 września, można było uniknąć. Paniczne przesadne reakcje i powielanie błędów były zakorzenione w przekonaniu, że czeka nas więcej ataków, a nawet użycie broni masowego rażenia. To przekonanie opierało się natomiast na złych danych wywiadowczych i niezdolności rządu do dostrzeżenia szerszego obrazu.
— Nie sądzę, by ktokolwiek mógł przewidzieć, że ci ludzie wezmą samolot i uderzą nim w World Trade Center — powiedziała Condoleezza Rice po atakach. Ale w ciągu miesiąca i sześciu dni poprzedzających ataki, właśnie taki scenariusz był omawiany w FBI. Aresztowanie 16 sierpnia Zacariasa Moussaouiego z Minneapolis, który próbował nauczyć się latać Boeingami 747, a według FBI był radykalnym muzułmaninem, zaalarmowało społeczność wywiadowczą i Federalną Administrację Lotnictwa (FAA). Mimo to nikt nie wystosował ostrzeżeń publicznych czy dla linii lotniczych. Żadne przepisy ani zasady nie stały na drodze do przeszukania komputera i rzeczy Moussaouiego. FBI po prostu nie zdecydowało się na wydanie nakazu przeszukania. Różne obszary w FBI walczyły ze sobą, ale zewnątrz nikt funkcjonariuszom nie przeszkadzał. Po prostu zawiedli.
W CIA stare dane wywiadowcze zostały ostatecznie odczytane w sierpniu. Przez ponad rok agencja posiadała raporty, z których wynikało, że Khalid al-Mihdhar i Nawaf al-Hazmi, działacze Al-Kaidy, przebywali w Stanach Zjednoczonych od stycznia 2000 r. Jeden z nich poleciał nawet na Bliski Wschód i wrócił do Nowego Jorku 4 lipca. Obaj mężczyźni zostali z opóźnieniem umieszczeni na liście osób poszukiwanych (byli już w Ameryce). Dopiero wtedy wysłano powiadomienia do biura terenowego FBI w Los Angeles w celu ich odszukania. Tamtejsi agenci sprawdzili komputerowe bazy danych i niektóre rejestry hotelowe, ale nie zrobili nic więcej. CIA nie zdołała nawet przeanalizować danych wywiadowczych, które posiadała: że obaj byli w Malezji, zanim przybyli do USA i zatrzymali się u mężczyzny, który był byłym pracodawcą Moussaouiego w Stanach Zjednoczonych. Moussaoui otrzymał pieniądze od niejakiego Ramziego Bin al-Shibha, który kiedyś był współlokatorem Mohammeda Atty i łącznikiem między głównymi porywaczami 9/11 a centralą Al-Kaidy. Innymi słowy, "kropki" były, ale CIA nigdy nie zdołała ich połączyć.
W NSA przechwycono również różne informacje— własne i agencji sojuszniczych — które wskazywały na spisek i ostrzeżenia o zbliżającym się ataku. Ale NSA nie potrafiła przetworzyć tych informacji przed 11 września. Zbieranie "więcej" było ważniejsze niż zbieranie tego, co było potrzebne.
Źródło: William M. Arkin, Jak USA mogły uniknąć ataków. "Miesiąc wcześniej taki scenariusz był omawiany przez FBI", Newsweek.com
Ilustracja: 11 września 2001 r. Samolot wlatuje w drugą wieżę World Trade Center. Fot. SETH MCALLISTER / EPA/PAP