Into The Tomb zine

  • Home
  • Into The Tomb zine

Into The Tomb zine Black & Death metal fanzine

RUNAWAY DEVILS - Beyond The Sight Of Mortal EyesPrzyznaje się bez bicia, że skusiłem się na przesłuchanie tego materiału...
20/08/2025

RUNAWAY DEVILS - Beyond The Sight Of Mortal Eyes
Przyznaje się bez bicia, że skusiłem się na przesłuchanie tego materiału tylko dlatego, że zespół tworzą dziewczyny i byłem bardzo ciekawy, co też wykreowały. Tym bardziej, że w opisie na youtube można przeczytać: „chcemy przekazać, że nie warto trzymać się schematów... rozwijamy kreatywność”. Z tym, że nie jest to prawda... zespół trzyma się schematów i to jeszcze jak, co samo w sobie nie jest niczym złym. Podobnie jest ze wspomnianą kreatywnością, której poziom nie wychyla sie po za banalność. „Beyond The Sight Of Mortal Eyes” to najzwyklejszy w świecie bardzo przeciętny nawet jak na demówkowe standardy black metal wymieszany z punk/rockiem. Surowo i szorstko, ale jednocześnie kwadratowo i topornie. Sam początek (nie licząc beznadziejnego intro) wcale nie jest taki zły, może nie zachwyca, ale „Bloodsucker” daje nadzieję na rendez vous z prymitywnym oldschoolem, a później jest już tylko gorzej. Jest po prostu słabo, bida z nędzą i kiepsko zaaranżowanymi kompozycjami, wywołują chęć jak najszybszego wyłączenia tego śmiesznego jazgotu. Dodatkowym „atutem” są koszmarne wokale, serio nie jestem w stanie zdzierżyć tych czystych zaśpiewów i darcia japy, zupełnie jakbym słuchał śpiewaczych popisów spod monopola. Astarte, Asagraum, Hulder… w ich muzyce drzemie moc i potęga black metalu, na ich płytach dzieje się piekło. Tego wszystkiego, co mają wymienione zespoły brakuje Runaway Devils.

WRAITHSPELL - Dark FantasyZ tym, że w rodzimym podziemiu często ukuwają się prawdziwe perełki, które tylko czekają na od...
14/08/2025

WRAITHSPELL - Dark Fantasy
Z tym, że w rodzimym podziemiu często ukuwają się prawdziwe perełki, które tylko czekają na odkrycie to tak jakby nic nie powiedzieć. Dlatego ochoczo sprawdzam, różne nowe projekty, które pojawiają się na naszym podwórku, z nadzieją, że któryś z nich sprowadzi piekło na ziemię. Dzisiaj do odsłuchu trafił debiut Wraithspell i… nie jebnęło. Nie ma co owijać w bawełnę, ten one man band jest najzwyczajniej na świecie słaby. Kompozycje nudne, aranże mizerne i kwadratowe, a atmosfera chuderlawa, a momentami żenująco-śmieszna. Twórcy zachciało się pograć „black metal” mierny w formie i lichy kompozytorsko. Sorry, ale na „Dark Fantasy” nic się nie klei, materiał jest chwiejny, wyraźnie niedorobiony ze smętnymi dłużyznami. A wiecie co jest gwoździem do trumny tego debiutu? Jego ordynarna nijakość, sam często piszę, że nie każdy musi skomponować kamień milowy, że trzymanie się utartych standardów to nic złego etc., ale tu poziom muzyki jest dosłownie żenujący, nieporadny i śmieszny w bardzo złym tego słowa znaczeniu. Może dla twórcy „Dark Fantasy” to co nagrał to jest rzecz zajebista, bo wiadomo każdy swoje dziecko uważa za najwspanialsze, ale dla mnie jako odbiorcy muzyki, to jest marna próba grania black metalu i nic więcej.

Obšar "V rabstvi merzotnyka" (Kvlt und Kaos Productions) Dawno nie zaglądałem na skrzynkę mailową ITT, a okazuje się, że...
08/08/2025

Obšar "V rabstvi merzotnyka" (Kvlt und Kaos Productions)
Dawno nie zaglądałem na skrzynkę mailową ITT, a okazuje się, że tam ciągle wpadają wiadomości. Jedna z nich był od słowackiego Obšar z prośbą o recenzję tegorocznej ep'ki. Prosisz masz… Dobra, lekko mnie zatkało kiedy w głośnikach rozbrzmiała zawartość "V rabstvi merzotnyka". Sorry, ale obok black metalu to ta muzyka nawet nie stała, dlatego za bardzo nie mogę zrozumieć dlaczego zespół opisuje w taki sposób swoją twórczość. Ta ep'ka to wymieszane elementy new wave, synth pop, elektro i odrobiny metalu w postaci przesterowanych gitar na drugim planie. Całość jest bardzo dynamiczna, przebojowa i jakby to dziwnie nie brzmiało skoczna. Dominuje elektronika w rożnych odcieniach, poza tymi o których wspomniałem powyżej jest jeszcze industrialny sznyt, nawiązania do soundtraków z lat 80/90, także coś z gotyku i dark wave też się tu znajdzie. Jakby tego jeszcze było mało, w kilku fragmentach słychać wyraźne symfoniczne zapędy. Zespół doskonale wpasowuje się w klimat Castle Party czy Wave-Gotik-Treffen, może zamiast do ITT, powinni uderzyć do organizatorów imprez w Bolkowie lub Lipsku? Radosna twórczość Obšar ani mnie grzeje, ani ziębi. Ja się w takie rejony nie zapuszczam, nie ciągnie mnie do takiego grania. „V rabstvi merzotnyka” to lekka, łatwa i przyjemna w odbiorze muzyczka, która błyskawicznie wpada w ucho, ale długo miejsca tam nie zagrzewa. Co ciekawe, najbardziej przekonuje mnie w pełni elektroniczny ostatni na trackliście „Plamin rozumu”, który wydaje się być hołdem dla synth popu lat 80tych.

Mortuus Est „Listy z Pustki do Nikogo”Ten Mortuus Est pochodzi z Białegostoku, czyli działają całkiem niedaleko od mojeg...
02/08/2025

Mortuus Est „Listy z Pustki do Nikogo”
Ten Mortuus Est pochodzi z Białegostoku, czyli działają całkiem niedaleko od mojego miejsca urzędowania, a że czasami budzi się we mnie lokalny patriotyzm to dlaczego by nie napisać kilka słów o tych debiutantach. Pierwsze „zderzenie” z ich muzyką to były jakieś filmy koncertowe z youtube i tak średnio mnie wciągnęło bym powiedział. Z lekką dozą nieśmiałości sięgnąłem po wersje studyjne ich utworów, które jakiś czas temu ukazały się zebrane pod wspólną nazwą „Listy z Pustki do Nikogo”. Efektu „wow” nie było, ale gdybym napisał, że to jest słabe to bym skłamał… Jest w porządku, niektóre fragmenty podobają mi się bardziej, a inne mniej. Black metal Mortuus Est operuje w specyfice skandynawsko-polskiej końcówki XX wieku... klasyczne acz dosyć nastrojowe podejście do tematu, że tak to ujmę. Kompozycje utrzymane w surowym klimacie, a aranże szorstkie choć muśnięte melancholijnym tchnieniem. Brzmi to całkiem przekonywająco, chociaż momentami także kwadratowo i jeszcze odrobinę naiwnie. Jak to się mówi „Nie od razu Rzym zbudowano” i tego się trzymam, bo słychać, że pewien potencjał pobrzmiewa w tej muzyce i jest nadzieja na to, że z czasem zespół rozwinie skrzydła. Powiem wam, że te dwadzieścia minut mija całkiem „sympatycznie”, podczas których zespół stara się urozmaicić swoją twórczość, wykorzystując w tym celu stosunkowo szeroką blackmetalową metodologię. Wściekłość, nostalgia, chłód, a nawet asceza... emocje zawarte w muzyce dosyć płynnie przechodzą jedne w drugie. Zdarzają się jakieś potknięcia, ale są to drobne mankamenty, które jako takie nie zakłócają zbyt mocno odbioru „Listy z Pustki do Nikogo”.

Funeral Mass - Nightborn PerditionSzwedzko brzmiący melodyjny black/death silnie inspirowany Necrophobic, Dissection i S...
22/07/2025

Funeral Mass - Nightborn Perdition
Szwedzko brzmiący melodyjny black/death silnie inspirowany Necrophobic, Dissection i Sacramentum, także kojarzący mi się z takimi polskimi załogami jak Demise, God in Ruins czy Borgmester Dahl. Generalnie muzycznie i brzmieniowo mamy na tej ep'ce przełom XX i XXI wieku, który obfitował w zespoły buszujące w stylistyce wspomnianej powyżej. Funeral Mass mają na swoim koncie sporo wydawnictw, chociaż dla mnie jest to pierwszy kontakt z ich twórczością i raczej nie skusze się na zapoznanie się ze wcześniejszymi. Muzyka wywołuje w pierwszej chwili całkiem pozytywne wrażenie i jakiś tam sentyment za latami młodzieńczymi wtedy pewnie jarała by mnie jak cholera. Dzisiaj już nie koniecznie, cóż... Najlepsze kawałki moim zdaniem to te najkrótsze: „Noc Gryfa” i „Hexenritual”. Energiczne, pełne ognia, wpadające w ucho, agresywne i buńczuczne. Gdyby w takim klimacie była cała „Nightborn Perdition”, to byłaby to petarda, a tak jest jak jest. Reszta utworów już mnie nie ekscytuje w takim stopniu jak wspomniane. Jak na moje ucho zbyt dużo kombinowania, przez co powstają nudne dłużyzny, w których toną te fajniejsze momenty. Nie widzę sensu w takim wydłużaniu na siłę, słabo to „wygląda”, bo zespół traci na pierdolnięciu. Po co grzebać przy prostych dobrze sprawdzonych patentach, które świetnie się sprawdzają? Chyba, że ta epka to miał być jakiś eksperyment, zabawa z koncepcją. Jak tak to sorry, chociaż mój gust trochę nie wyszło i osobiście wolę to mniej skomplikowane, ale jednocześnie bardziej wyraziste i ofensywne oblicze Funeral Mass, a nie struganie gryfu w samozachwycie podczas dźwiękowej masturbacji.

Hate Them All– III (Old Temple)Ostatnia płyta Ślązaków wyszła już jakiś czas temu, w oczekiwaniu na nowe bestialstwo z i...
10/07/2025

Hate Them All– III (Old Temple)
Ostatnia płyta Ślązaków wyszła już jakiś czas temu, w oczekiwaniu na nowe bestialstwo z ich strony pragnę przypomnieć wszystkim jakim parszywym black metalem uraczyli nas na niej. HTA od zawsze dostarcza intensywnych doznań mocno osadzonych w drastycznej ekstremie, jak to się mówi „metal to nie rurki z kremem”. Zasadniczo wszyscy dobrze znamy ten ich dekapitujący wszystkich świętych black metal, tu się nic nie zmienia od lat. Jednak ,czy jakiekolwiek zmiany są potrzebne? Oczywiście, że nie. HTA nie pieszczą się ze słuchaczem, za każdym razem posyłają w jego stronę ciężkie pociski w postaci dewastujących blackmetalowych hymnów, chamskich i wulgarnych, także miłośnicy pięknych harmonii nic tu dla siebie nie znajdą. Pierwsze skrzypce grają wściekłość i prymitywizm, chociaż słychać, że zespół w miejscu nie stoi i z biegiem lat rozwija swoje umiejętności. Są teraz w stanie na wiele więcej sposobów przekazać za sprawą swoich bluźnierstw jak bardzo „w poważaniu” mają tego, co umarł za nasze grzechy na krzyżu. „III” to piekielny huragan, maszyna destrukcji i piewca obrazoburstwa.

The Relicts / GRÓB - Groźby Karalne / Żelazna Kurtyna (Putrid Cult)Obie kapele poruszają się w rejonach szeroko pojętego...
27/06/2025

The Relicts / GRÓB - Groźby Karalne / Żelazna Kurtyna (Putrid Cult)
Obie kapele poruszają się w rejonach szeroko pojętego black/punka, z tym że The Relicts są bardziej black, za to Grób bardziej punk. Może dlatego ci pierwsi bardziej przypadli mi do gustu, nie żeby materiał Grobu był jakiś kulawy. Po prostu „Grożby karalne” przemawiają do mnie wyraziściej, właśnie dlatego, że mocniej zagłębiają się w black metal. Z jednej strony surowo, bezpośrednio, z drugiej czuć i słychać ten skandynawski drive w tej muzyce, taką delikatną aurę szorstkiej melodyki unoszącej się w oparach bluźnierstwa. Z kolei „Żelazna kurtyna” jest bardziej bezpośrednia, bezczelna i dosadna. Grób ma bardziej anarchistyczny wydźwięk, że się tak wyrażę, a także mocno akcentuje thrashowe koneksje. Oba zespoły mają swój sposób na granie muzyki i ta różność temu splitowy wychodzi tylko „in plus”. Dostajemy ponad półgodziny szaleństwa, które nader przyjemnie dewastuje. Jest ostro, co do tego nie ma złudzeń.

ATHEOSOPHIA - How Dark the Heavens: Coronation in the Blood of the Innocent (Blood and Crescent Productions)Kompletnie m...
20/06/2025

ATHEOSOPHIA - How Dark the Heavens: Coronation in the Blood of the Innocent (Blood and Crescent Productions)
Kompletnie mnie zaskoczył ten album, tego się nie spodziewałem, ale po kolei… Zainteresował mnie ascetyzm okładki kiedy przeglądałem, co tam nowego pojawiło się w distro New Era Production. Kilka chwil z muzyką Atheosophia, a skojarzenia powędrowały w kierunku Graveland, Infernum, Kataxu. Sacrilegium i tego jaką wznieciły pożogę w latach 90tych na naszej ziemi. Nie mogę wręcz uwierzyć, że zespół z USA tak idealnie uchwycił feeling polskiego black metalu sprzed ponad 30 lat. Ta pierwotna siła, to nieokrzesanie, ten prymitywizm, ta szorstkość, ta bezkompromisowość poprzeplatane zimnym klimatem i surową aurą. Jestem zachwycony zawartością „How Dark the Heavens”, który wciągnął mnie bez reszty w otchłań czystego black metalu. Kompozycje są nieskalane nowoczesnością, stojące w opozycji do tego, co aktualnie dzieje się w black metalu, całkowicie oddane oldschoolowi. Może to będzie trochę na wyrost, ale dla mnie ten album to prawdziwe objawienie i czysta przyjemność z obcowania z rasowym czarnym metalem. Te dźwięki to taka trochę nostalgiczna podróż do lat szczenięcych, do czasów kiedy człowiek chłonął i nasiąkał tą piekielną czernią. Subiektywnie rzecz ujmując nie mam się tu do czego przyczepić, a starałem się wychwycić jakieś potknięcia czy niedociągnięcia. Wedle mojego gustu ta płyta jest kompletna, to ukoronowanie blackmetalowej estetyki lat 90tych XX wieku, nieskrępowanej poprawnością i nietkniętej mainstreamem, przepełnionej niepokalanym duchem.

Dormant Ordeal - Tooth and Nail (Willowtip Records)Tydzień kończymy z przytupem, a jak… Nowa płyta Dormant Ordeal zupełn...
14/06/2025

Dormant Ordeal - Tooth and Nail (Willowtip Records)
Tydzień kończymy z przytupem, a jak… Nowa płyta Dormant Ordeal zupełnie mnie nie zaskoczyła, spodziewałem się, że będzie to uczta dla uszu, album kompletny i intrygujący, a jednocześnie generujący srogi wpierdol. Nic, a nic się nie pomyliłem, to właśnie dostałem. Cieszy mnie to niesamowicie intensywnie "katując" się nim od kilku dni. Pierwsze, co rzuca się w uszy to bardzo szerokie spektrum barw jakie do kreacji „Tooth and Nail” zostało wykorzystane. Tu nie ma miejsca na przypadek, wszystko zapięte jest na ostatni guzik, dopracowane do perfekcji. Monumentalny ciężar jaki spadł na mnie przytłoczył mnie mrokiem i gęstą apokaliptyczna atmosferą. Bogactwo emocji i dźwięków zachwyca, album brzmi bardzo teatralnie, a sama atmosfera wypełniona jest dramaturgią. Połączono na nim dynamikę death metalu z wściekłością blacku, doprawiając wszystko szeroko pojętym groovem. Dormant Ordeal bardzo odważnie meandruje między stylami, podąża wieloma ścieżkami, czerpie z różnych źródeł, mimo swojej różnorodności „Tooth and Nail” jest bardzo spójny i skumulowany. To potężna muzyka, miażdżąca zarówno dźwiękiem jak i klimatem. Brzmiąca okrutnie i posępnie, snująca ponure wizje spowite w lepkich oparach koszmaru. Odmówić zespołu kreatywności nie można, skomponowali album, który żyje i ewoluuje za każdym razem odsłaniając coraz bardziej rąbka swojej tajemnicy.

GRAF VALTHRAKAR - Through Searing Skies And Glacial Abyss (Wolfspell Records)Mignęło mi na wallu, że to ma być materiał ...
01/06/2025

GRAF VALTHRAKAR - Through Searing Skies And Glacial Abyss (Wolfspell Records)
Mignęło mi na wallu, że to ma być materiał w stylu Satanic Warmaster, a że twórczość Werwolfa szanuję bardzo, z ochotą kliknąłem w link. Okładka od razu skojarzyła mi się z debiutem Ymir, który też jest niczego sobie. Jak się okazuje Graf Valthrakar bliżej jednak do Ymir niż do Satanic Warmaster, chociaż pewne podobieństwa do starszych materiałów tego drugiego można wyłapać. Skoro już przy porównaniach jesteśmy to tak na szybko wpadły mi do głowy jeszcze dwie nazwy: Faustain Pact i Vargrav. Generalnie mamy tu całkiem sprawnie odegrany surowy aczkolwiek bardzo melodyjny i dynamiczny black metal. Bez dwóch zdań zespół musi pochodzić z Finlandii, chociaż nigdzie takiego info nie znaglałem, ale to po prostu słychać. Wystarczy wsłuchać się w linie lodowatych gitar, które są typowe dla balck metalu lat 90tych… szorstkie i agresywne… ale jednocześnie kreują melancholijną aurę. „Through Searing Skies And Glacial Abyss” zbudowany jest z typowych elementów gatunkowych, co w niczym mu nie ujmuje, a wręcz zyskuje w moich oczach, tym bardziej, że słucha się go bardzo dobrze. Projekt czerpie z określonej formuły, ale robi to po swojemu. Ta płyta ma w sobie jakiś taki dryg, przepełnia ją intrygująca atmosfera, podkreślana dodatkowo przez subtelny keyboard. Można by powiedzieć, że jest nastrojowo, a zarazem intensywnie, muzyka jest żywa, niesie w sobie dramaturgię. Podoba mi się swego rodzaju nieokiełznanie, nuta szaleństwa i pokłady ognia jakie się tu znalazły. Podoba mi się wizja muzyki i to w jaki sposób jest ona przedstawiana słuchaczowi. Nie podoba mi się natomiast wokal, który uważam, za to totalną porażkę, bo miks mokrej dykcji Kaczora Donalda z sepleniącym Daffy Duck’em nie brzmi dobrze. Mimo tego mankamentu, który z czasem nie przeszkadza już tak bardzo, z czystym sumieniem, mogę napisać, ze to kolejne wydawnictwo Wolfspell Records warte polecenia.

ZDECHŁY ANIOŁ - Kurwomancer (Putrid Cult)Tyle, słodkich słów na temat debiutu to ja dawno nie czytałem w internecie, każ...
29/05/2025

ZDECHŁY ANIOŁ - Kurwomancer (Putrid Cult)
Tyle, słodkich słów na temat debiutu to ja dawno nie czytałem w internecie, każdy chwali, wzdycha i rozpływa się w zachwycie. No to sobie pomyślałem, że ni chuja, ja polecę pod prąd, anarchia i wywrócenie stoliczka… no i g***o z tego mojego bycia anty systemowym wyszło. No bo jak tu nie piać z zachwytu niczym rozhisteryzowana fanka na koncercie ulubionego boysbandu przy tych piewcach barbarzyństwa i zniszczenia. Pewnie powtórzę po innych, ale co tam… bardzo dobra nieokrzesana surowizna, mocno nacechowana pierwotnym feelingiem black metalu. Obok tak obrzydliwego, chorego, zgniłego i bezbożnego muzykowania nie można przejść obojętnie. Tu jest szybka piłka kochaj albo rzuć, nie ma innego rozwiązania. Ja rozumiem, że taka purystyczna forma wyciągająca na światło dzienne to, co najohydniejsze i wulgarne z oldschoolowego metalu w dzisiejszych czasach nie w każdego punkt „G” trafia. Mi się podoba, chociaż przyznam, że kiedy „Kurwomancer” poleciał pierwszy raz z głośników, to było raczej „mehh” niż „ahh”. Za kilka dni wróciłem i zupełnie inne odczucia, popłynąłem z nurtem tego bezeceństwa aż miło. Dobry rozpierdol i mocny bezpośredni przekaz...

Brüdny Skürwiel- Silesian Bastards (Old TempleUgh!! Lecimy z tym koksem… Debiutowi Skurwieli przyszło chwilkę poczekać, ...
24/05/2025

Brüdny Skürwiel- Silesian Bastards (Old Temple
Ugh!! Lecimy z tym koksem… Debiutowi Skurwieli przyszło chwilkę poczekać, aż wnikliwie go przeanalizuje, zbadam wszystkie jego niuanse, prześledzę wszelkie aspekty i wystawię obiektywną ocenę… sam nie wierzę w to, co bredzę w tej chwili ;) Dobra, wszyscy wiemy, że ta hałastra to nie byle diabłu spod ogona nie wypadła i jak już coś nagrają to wgniatają tym wszystkich w ziemię. Nie inaczej jest w przypadku „Silesian Bastards”… agresja, wkurw i łomot pierwsza klasa. Jadowicie, mega wściekle, z odpowiednią dozą brudu i lekką nutką dekadencji. Z tą dekadencją to się jednak lekko zagalopowałem, a może jednak nie ;) Chłopaki rzucają fanom surowy ochłap wulgarnego thrash metalu, bierzcie i żryjcie z tego wszyscy. Do tego wchodzi przebojowość, ale nie jakieś wesołkowate hiciarstwo tylko drapieżna szorstka energia na szybkich obrotach. Żaden kawałek nie odpuszcza, każdy niesie w sobie potężną dawkę uderzeniową, bezpośrednią i esencjonalną. Oni wiedzą jak dołożyć do pieca żeby rozhajcować piekielny ogień thrash/black metalu z punkowym posmakiem. Dobry to jest album jak jasny sk*****yn, tego nikt nie podważy choćby się obsrał na miętowo.

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Into The Tomb zine posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Into The Tomb zine:

  • Want your business to be the top-listed Media Company?

Share