Namysłowskie Żaby Rechoczą

Namysłowskie Żaby Rechoczą Tu rechot miesza się z refleksją, a dystans do rzeczywistości jest naszym codziennym rytuałem.

Namysłów – kochamy to miasto, ale czasem nie sposób się nie uśmiechnąć (albo zarechotać) nad tym, co się tu dzieje.

Pewnego razu w małym, tętniącym życiem warzywniaku, gdzie każdego ranka zapach świeżych jarzyn unosił się w powietrzu, p...
09/04/2025

Pewnego razu w małym, tętniącym życiem warzywniaku, gdzie każdego ranka zapach świeżych jarzyn unosił się w powietrzu, pojawił się Kalafior, który nigdy nie bał się brudnej roboty. Był zwarty i gotowy, z różyczkami idealnie ułożonymi, jakby codziennie trenował na siłowni dla kapustnych.

Kalafior, po powrocie z Kongresu Elektrycznych EcoWarzywniaków, przyniósł pomysły na nowoczesne rozwiązania: elektryczne, podgrzewane skrzynki i plan zakupu kosiarek do plewienia chwastów. Jego wizja technologicznego postępu zachwyciła warzywa, które natychmiast poparły ambitny plan.

Podgrzewane skrzynki okazały się prawdziwym hitem. Warzywa wreszcie mogły odpoczywać w cieple, a ich liście nabierały sprężystości, co tylko podnosiło ich wartość w oczach klientów. Kalafior zyskał szacunek i uznanie. Jednak jego obietnica zakupu kosiarek wciąż pozostawała w sferze planów – coś, czego banda Cebul nie mogła zignorować.

Pazerna banda Cebul od dawna miała apetyt na przejęcie warzywniaka. Obserwowali działania Kalafiora z zazdrością, podsłuchiwali rozmowy i knuli w ciemnych zakamarkach piwniczek. Ich plan był prosty – podważyć autorytet Kalafiora i zdobyć kontrolę nad całym interesem, albo przeciągnąć Kalafiora na swoją stronę.

Kalafior, przewidując możliwe zagrożenie, zwołał wielką naradę wszystkich warzyw. Przemawiał z mocą i determinacją: „Warzywniak jest naszą wspólną przestrzenią! Niech nikt nie dzieli nas na plasterki!” – wykrzyknął Kalafior, a tłum odpowiedział mu gromkim: „Niech żyje Kalafior!”.

Choć Cebule nadal knuły, zaczęły działać bardziej taktycznie. Zamiast otwartej konfrontacji, zaczęły obstawiać Kalafiora i jego sojusznika – Ziemniaka i podstawionego Buraka. Pojawiły się szepty, naciski, subtelna presja – wszystko po to, by wymusić na nich ustępstwa, albo choćby potknięcie. Kalafior wiedział, że bez realizacji obietnicy o kosiarkach jego pozycja może osłabnąć, a warzywniak znów stanie się podatny na manipulacje.

Czy Cebule osiągną swój cel? Czy Kalafior wytrzyma presję?

Tego dowiemy się już w kolejnych odcinkach tej pełnej napięcia warzywnej sagi.

Pewnego  jednak do warzywniaka zawitała para starych brukwi – Pan i Pani Brukiew. Pan Brukiew został wyrzucony z poblisk...
30/03/2025

Pewnego jednak do warzywniaka zawitała para starych brukwi – Pan i Pani Brukiew. Pan Brukiew został wyrzucony z pobliskiego marketu, a Panią Brukiew chciano również wyrzucić z warzywniaka, ale w ostatniej chwili wparowała od zaplecza, zajmując miejsce przy przewodniczącego warzywniaka. Brukwie szybko zaczęły opowiadać historie o swojej niezwykłej mądrości, niespotykanych talentach i doświadczeniu. Warzywa uwierzyły w te piękne opowieści i nie pytając o szczegóły, pozwoliły im objąć stanowiska przewodniczących warzywniaka.

Niestety, szybko okazało się, że brukwie nie tylko nie znają się na zarządzaniu, ale są także fałszywe i dwulicowe. Zamiast wspierać inne warzywa, skakały i fikały, robiąc wokół siebie nieustanne zamieszanie. Gdy pojawiały się problemy, brukwie zamiast stanąć za innymi warzywami, natychmiast znikały albo udawały, że nic się nie dzieje. Co gorsza, to właśnie Pani Brukiew mruczała pod nosem, że należy je wszystkie wyrzucić z warzywniaka.

Wkrótce wiele warzyw poczuło się rozczarowanych ich zachowaniem. Najpierw odeszły rzodkiewki, potem sałaty i ogórki, aż w końcu nawet cierpliwe marchewki spakowały się i przeniosły do innego warzywniaka.

Zostały tylko te warzywa, które bały się zmian lub nie miały gdzie pójść. Warzywniak opustoszał i stał się smutnym miejscem, w którym już nikt nie czuł się dobrze.

Bajka o Kalafiorze, Grządce i Meczu FasoliDawno, dawno temu, w ogrodzie za stodołą, warzywa żyły jak jedna wielka rodzin...
24/03/2025

Bajka o Kalafiorze, Grządce i Meczu Fasoli

Dawno, dawno temu, w ogrodzie za stodołą, warzywa żyły jak jedna wielka rodzina. Ale nie zawsze wszystko szło gładko.

Rzodkiewki z Grządki Południowej właśnie szykowały się do najważniejszego meczu sezonu — starcia z Zielonym Groszkiem z Łąki. Ćwiczyły przewroty, doskonaliły podania, a ich kapitanka, Rzodka, trzymała wszystkich w ryzach.

— Ustawienie 3-2-3 i żadnych wygłupów! — krzyknęła, kiedy sędzia Marchew testował gwizdek.

W tym samym czasie Kalafior, znany z tego, że chodzi własnymi ścieżkami i ma w głowie więcej liści niż planów, przemykał przez ogród w poszukiwaniu... przygody. Miał na sobie swoje ulubione liście jak pelerynę i w łapce trzymał bilet na mecz Fasoli – tego meczu nikt nie chciał przegapić.

— Skrót przez grządkę i będę na czas — wymruczał do siebie Kalafior.

Nie zauważył jednak, że Grządka Południowa to teraz strefa treningowa. Wparował z impetem, depcząc linie taktyczne z patyków, przewracając dwie rzodkiewki i przypadkiem zjadając piłkę treningową, myśląc, że to oliwka.

— KALAFIOR!!! — wrzasnęły rzodkiewki.

— Ups... przepraszam, nie wiedziałem, że tu... ojej... ale ja już muszę lecieć! — zawołał, i zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, już go nie było.

Rzodkiewki zostały z grządką w chaosie, morale w gruzach i nową piłką zrobioną z orzecha włoskiego.

A Kalafior? Dotarł na mecz Fasoli w samą porę. Siedział w pierwszym rzędzie z popcornem z kukurydzy i kibicował jak szalony.

Morał:
Zanim przejdziesz na skróty — upewnij się, że nie rozgrywa się tam właśnie mecz o wszystko.

EPILOG: Trzy dwulicowe warzywa i żaby z warzywniakaDawno, dawno temu, na spokojnym osiedlu, znajdował się warzywniak, kt...
21/03/2025

EPILOG: Trzy dwulicowe warzywa i żaby z warzywniaka

Dawno, dawno temu, na spokojnym osiedlu, znajdował się warzywniak, który tętnił życiem. Wszystko tam było na swoim miejscu – marchewka z selerem sąsiadowały w zgodzie, pietruszka regularnie opowiadała śmieszne anegdoty, a rzodkiewki organizowały dyskusje o fotosyntezie.

Ale pośród tych grządek kręciła się trójka warzywnych rozrabiaków, których nikt nie chciał mieć w sałatce.

Pierwszy z nich to był Kalafior – długi, biały, z zawadiacko zaplecionymi „rękoma” z liści. Zawsze wypięty, zawsze głośny. Co chwilę krzyczał:
– Widzieliście moją etykietkę?! Tam jest wszystko! Ile zrobiłem! Ile znaczę! Ja to warzywo premium!

Chwalił się nawet, że sam załatwił podlewanie dla całej grządki, choć wszyscy wiedzieli, że zraszacze uruchomiły Żaby.

Drugi był Kartofel z grzywką – cichy, niepozorny. Mało mówił, ale dużo chodził. Węszył po grządkach, wsadzał liście tam, gdzie nie trzeba, zbierał informacje, podsłuchiwał rozmowy rzodkiewek i zaglądał w skrzynki z sałatą. Wiedział dokładnie, gdzie rosną najlepsze pomidory i kiedy marchewka będzie dojrzała. Nigdy go nie było widać, ale zawsze był tam, gdzie nie powinien.

Trzeci to Burak – czerwony, głośny tylko wtedy, gdy miał za sobą swoją bandę. Niby udawał, że go nie ma, niby skromny, ale wszyscy czuli ciarki, gdy znikał. Bo Burak miał swoją paczkę – bandę cieni, złożoną z podejrzanych cebul i dwóch zgorzkniałych bakłażanów. O tej bandzie się nie mówiło. A jeśli ktoś mówił, to... potem już nie mówił.

I właśnie ta trójka postanowiła rozgrabić cały warzywniak.

Pewnej nocy, pod przykrywką ciszy, ruszyli między grządki – Kalafior na przedzie, Kartofel z tyłu, Burak bokiem. Zbierali wszystko – od cebuli po koper. Mieli plan, by przejąć cały warzywniak i ustawić go po swojemu.

Ale nie przewidzieli jednego...

Żab.

Namysłowskie Żaby Rechoczące – zorganizowana grupa strażnicza, która chroniła warzywniak nie tylko przed suszą, ale też przed takim warzywnym cwaniactwem.

Rechot był donośny. Wylazły spod kapusty, zza kompostownika i z fontanny przy koperku.

– Kalafior! Etykietka nie przykryje chciwości!
– Kartofel! Twoja grzywka się trzęsie od kłamstw!
– Burak! Banda cebul? Serio?

Zaskoczeni, rozrabiacy nie mieli szans. Żaby przejęły łupy, przywróciły porządek, a trójkę złapano na gorącym korzeniu.

Od tej pory Kalafior musiał sprzątać liście z alejki, Kartofel został przydzielony do codziennego mycia konewek, a Burak… został wysłany na warsztaty z empatii do groszku.

Morał:
Choć warzywa są różne, warzywniak jest jeden. A kto próbuje go rozgrabić – wcześniej czy później trafi na Żaby.

Bo dobro wspólne to nie teren dla cwaniaków. Nawet tych z uśmiechniętą etykietką.

co działo się wcześniej jeszcze zobaczycie :)


NNamysłów-FaktyNNamysłów - Moja Mała Ojczyzna

Adres

Namysłów
Namslau
46-100

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Namysłowskie Żaby Rechoczą umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij