31/07/2025
Wiemy, że powołanie do świętości jest powszechne, ale czy powszechne jest pragnienie świętego życia? 💙🕊️
Dbaj o serce na co dzień (1 trymestr / 16) || NOWENNA 24-33 || Karolina Staszak
⛪ „Książki w moim domu dzielą się na dwie kategorie. Te, które stoją na półkach tworzą prawdziwy skarbczyk z myślą Kościoła. Gdybym nawet przez kilka lat nie mogła wychodzić z domu, na pewno nie umarłabym z nudów. Przeciwnie! Natomiast książki i albumy, które leżą w kilku stosach na podłodze, reprezentują zupełnie inny świat – w nim życie jest niemożliwe. Bo treści tych książek zapychają, lecz nie są karmiące; a im pikantniej smakują, tym skuteczniej zatruwają duchowy organizm. Pewien ksiądz opowiadał kiedyś, że przyszedł taki moment w jego życiu, w którym rozdał wszystkie zgromadzone przez siebie książki. Ja nie chcę rozdać swoich stosów. Podarowanie komuś Houellebecqa czy albumu z grafikami Lebensteina nie byłoby gestem miłości wobec bliźniego. Byłoby – w najlepszym wypadku – niepotrzebnym zawracaniem mu głowy. A przecież chodzi o to, byśmy wszyscy byli skoncentrowani na Bogu.
O ile chrześcijańska kultura wyrosła z kultu Jedynego Boga, to kultura nowoczesna kult Boży nam przesłania, a nawet usiłuje go zastąpić. Z jednej strony rozgaszcza się w katolickiej liturgii i duchowości, wprowadzając zamęt, z drugiej – stanowi dosłowną alternatywę dla naszej wiary, skoro tak wiele osób kontakt z kulturą traktuje jak doświadczenie transcendencji i wcale nie tęskni za Chrystusem. Jesteśmy daleko od punktu, w którym powinniśmy być. Pisał o nim kard. Joseph Ratzinger: 'Liturgia wiary zawsze przekracza akt kultu i sięga w codzienność, która sama powinna stać się «kultyczna», która powinna stać się posługą w celu przemiany świata'[1]. A zatem nasz kult powinien przemieniać rzeczywistość, by działo się 'jako w niebie, tak i na ziemi', tymczasem kierunek przemian jest dokładnie odwrotny, co skutkuje kurczeniem się naszej wspólnoty. Dziś wielu młodych ludzi odchodzi z Kościoła – czy to po cichu, czy z przytupem ogłaszając swoją apostazję – a ich rodzice bardzo często nie mogą pojąć, dlaczego tak się stało. Oczywiście można wskazać rozmaite powody, ale ten, o którym chcę tu napisać, zbyt rzadko w dyskusji jest brany pod uwagę. Potomstwo, w miarę dorastania i wyrastania z dziecięcego przeżywania wiary, nie poznawszy piękna i głębi katolicyzmu, odchodzi w przekonaniu, że w Kościele nie ma życia i tego wszystkiego, co życiu nadaje najlepszy smak i prawdziwy sens. Czasami mam ochotę zapytać rodziców zadziwionych taką sytuacją: Skoro pokazaliście dzieciom np. swoje ulubione miejsca na ziemi, czy z taką samą pasją przedstawiliście im tajemnice zbawcze? Jeśli zapoznaliście ich z waszymi ulubionymi twórcami, to czy z takim samym zaangażowaniem opowiadaliście dzieciom o waszych ukochanych świętych? Jeśli siedząc razem na kanapie, oglądaliście świetne filmy i seriale, to czy razem również modliliście się przed domowym ołtarzykiem? Negatywne odpowiedzi na powyższe pytania dowodzą tego, w jak poważnym upadku znalazła się kultura katolicka – a jest ona czymś zupełnie innym niż kulturowy katolicyzm. Ten ostatni może polegać zarówno na podtrzymywaniu starych, jak i kreowaniu nowych kościelnych rytuałów, które dają jakieś poczucie bezpiecznej przynależności, ale nie wynikają z rzeczywistego oddania swojego życia Chrystusowi”.
Zapraszamy do lektury!
Wiemy, że powołanie do świętości jest powszechne, ale czy powszechne jest pragnienie świętego życia? Święci będziemy kiedyś, gdzieś, tam, ale tutaj „nie ma co przesadzać”…