31/07/2025
W sierpniu sięgniemy po rozdział o menopauzie z książki Ciało kobiety, mądrość kobiety.
Bez względu na to, ile masz lat – a nawet szczególnie, jeśli perimenopauza dopiero przed Tobą – przeczytaj go z nami.
Odczaruj kulturowe zaklęcia, według których życie kobiety kończy się wraz z końcem płodności.
Poznaj prawdziwą wartość dojrzałości i sprawdź, jak wspierać zdrowie w tym wyjątkowym okresie życia.
…
O perimenopauzie wiedziałam jedynie
to, co przekazała mi matka:
że do niej przyszła wcześnie.
Inaczej niż ona, w wieku 22 lat
matka dwójki dzieci,
ja urodziłam pierwsze, gdy miałam 35 lat,
drugie – 37,
i kolejne, gdy miałam 42 lata.
Pragnęłam naturalnego porodu.
Urodziłam w domu, z położną.
Karmiłam piersią przez lata.
Myślałam: może to mi się nie przytrafi?
Cały ten hormonalny deal.
Jem zdrowo. Ćwiczę… Jestem inna.
A potem poczułam gniew. Znikąd.
Emocje od zera do 60 w ułamku sekundy.
Rzuciłam kawę.
Pewnej bezsennej nocy,
pełna poczucia winy, bo straciłam cierpliwość,
gdy najmłodsze myło zęby,
spojrzałam prawdzie w oczy:
może to jednak hormony.
Kotłowałam się z winą i ulgą
przez całą tę noc. Obudziłam się
rano wyczerpana jak po walce,
którą wygrałam, każdą z jej rund.
Postanowiłam, że będę wiedzieć.
Przestanę myśleć „to mnie nie dotyczy”.
Moja córka i ja mamy przed sobą
jeszcze lata jej dzieciństwa.
Nie chcę, by znała taką wersję mnie.
Płaczę w słuchawkę, zwierzając się przyjaciółce,
gdy tylko odstawiam dzieci do szkoły.
Mówię, co czuję,
i że ta mała dziewczynka zasługuje na więcej,
i że to na pewno hormony…
Mam prawie 50 lat.
Moja przyjaciółka nie ma czasu
na uczucia. Przepisuje mi zestaw witamin.
(Ma ogromną wiedzę, ale ja jestem zła,
że nie ma przestrzeni na emocje).
Przepraszam ją kilka dni później,
ale jadę do apteki.
Witaminy pomagają.
O, jak bardzo pomagają.
Ciało zaczyna mnie boleć
w sposób mi jeszcze nieznany.
Jestem wojowniczką…
Mnie nie bolą ramiona ani stopy.
To nie jest moje ciało.
Idę do chiropraktyczki.
Robię testy hormonalne.
Idę do uzdrowicielki (bliskiej przyjaciółki),
która dzieli się mądrością
i suplementami.
Nie mam uderzeń gorąca,
aż pewnego dnia rano
w kuchni, gdy robię śniadanie,
czuję falę gorąca
i wybucham płaczem na ramieniu męża.
Wypłakuję przytłaczającą myśl,
że jestem stara.
Z dnia na dzień,
w środku uderzenia gorąca,
czuję, że moje życie się kończy.
I tak jest, w pewnym sensie.
Przechodzę do nowego życia,
o którym słyszałam tylko,
że jest stratą.
Tego dnia, rano, w kuchni,
postanawiam – przy mężu patrzącym na mnie
z całkowitym niezrozumieniem –
że będę się uczyć i przemienię
to doświadczenie, tak jak to zrobiłam
z porodami.
Czytam.
Biorę suplementy (czasami).
Miewam zawroty głowy tak silne,
że kładę się w kuchni gdzieś między
francuskimi tostami a kanapkami
z masłem orzechowym.
Szukam rozwiązań
i je znajduję.
Ale najbardziej interesuje mnie strata.
Strata dziewczyny, którą kiedyś byłam.
Stratą piękna, jędrnej skóry, ciała…
Wszystko zbędne.
Opłakuję to, że czuła się niewystarczająca.
Nie czuła się szczupła.
Opłakuję to, że czas minął tak szybko,
a ja nigdy jej nie objęłam.
Kiedy w pełni to czuję, postanawiam:
że teraz będę czuć
teraz będę płakać
teraz obejmę w pełni ten czas
szczerze i z odwagą
Na litość boską, żyję!
Carrie-Anne Moss (www.annapurnaliving.com),
tłum. Kasia Emilia Bogdan
Z książki „Ciało kobiety, mądrość kobiety”
https://cojanato.pl/produkt/cialo-kobiety-madrosc-kobiety-nowe-wydanie/