Uważnie w naturze - Marta Strojek

Uważnie w naturze - Marta Strojek Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Uważnie w naturze - Marta Strojek, Twórca cyfrowy, Torun.

🐌Jestem certyfikowaną przewodniczką terapii lasem i kąpieli leśnych
🦔Piszę o emocjach i neuroróżnorodności leśnym językiem
🐿️Sworzę grafikę dla Twojej leśnej przestrzeni

Dziki chmiel nie pyta o drogę.On rośnie, jak czuje – do słońca.Nie prowadzi prostej linii.Nie tłumaczy się z zakrętów.Za...
29/06/2025

Dziki chmiel nie pyta o drogę.
On rośnie, jak czuje – do słońca.

Nie prowadzi prostej linii.
Nie tłumaczy się z zakrętów.
Zawija się na płocie, mija pokrzywę,
czasem wraca w stare kąty.

Ale idzie.
Wzwyż.
W swoim tempie.
W swoim stylu.

I może dla innych
wygląda to jak chaos.
Jakby się zgubił,
zaplątał, zapomniał o celu.

On jednak po prostu…
wie, gdzie jest słońce.
I nawet jeśli nie wie wszystkiego,
to czuje, że wzrasta.

Bo nie wszystko
trzeba umieć nazwać,
żeby było prawdziwe.
Nie każdy musi rozumieć
Twój kierunek,
żeby był odpowiedni.

Może Twoje myśli
też czasem zawijają się na grabie,
innym razem zahaczają
o emocjonalną pokrzywę,
pomachają przepraszająco paproci.

I wiesz co?
Nadal możesz iść.
Zawijasem.
Ale stanowczo
w swoją stronę.

I jak to w życiu,
w nim czasem
też się coś poplącze,
ale może okazać się,
że poplątało się celowo.
I to całkiem potrzebnie.

Wczoraj moja wewnętrzna wiewiórka oszalała na maksa! Nie dało się jej uspokoić, bo układała koniczyny ze szczęścia z błę...
21/06/2025

Wczoraj moja wewnętrzna wiewiórka oszalała na maksa! Nie dało się jej uspokoić, bo układała koniczyny ze szczęścia z błękitu i z liści techniką cyjanotypii z takim zaangażowaniem, jakby zdawała do ASP dla gryzoni. 🎨 🐿️ 🍀

Bo cyjanotypia to czary: liście + papier + słońce + trochę chemii = niebieskie wow!

A to wszystko na warsztatach w Szkoła Leśna na Barbarce, która jak zwykle nie zawiodła ludzi z leśno-kreatywnym zacięciem!

Warsztat poprowadził Pan Daniel Ludwiczuk, który totalnie zna się na szlachetnej fotografii i rozbrajaniu ludzi zachwytem. Na co dzień zajmuje się też rzeźbą, stalą, brązem, ceramiką i podejrzewam – również czarami, bo w ciągu czterech godzin sprawił, że wszyscy poczuliśmy się artystami.

Do jutra trwa wystawa Land Art wielu wspaniałych twórców, w tym Pana Daniela.
Jeśli masz wolne popołudnie Toruń w okolicy i chcesz nakarmić zmysły czymś pięknym – zajrzyj koniecznie na Barbarkę!😊

Neurowrażliwość to nie wada.Wymaga tylko miękkiego oprogramowaniai zgody na aktualizacje przez wzruszenie.Ten listek szc...
20/06/2025

Neurowrażliwość to nie wada.
Wymaga tylko miękkiego oprogramowania
i zgody na aktualizacje przez wzruszenie.
Ten listek szczawiku ewidentnie ma zdolność fotosyntezowania wszystkich uczuć.
To zielone serce może nie robiło szumu, ale potrafiło w jednej chwili pomieścić myśli i emocje kogoś, kto też czasem czuje za dużo i za bardzo naraz.

🍀💚🍀💚 🍀


🌲Niektóre drzewa wyrastają prosto,jakby dostawały codziennie powiadomienie z Google Maps:„Kieruj się na południe. Cel: b...
17/06/2025

🌲Niektóre drzewa wyrastają prosto,
jakby dostawały codziennie powiadomienie z Google Maps:
„Kieruj się na południe. Cel: bycie częścią systemu.”

I nie skręcają. Nie pytają. Nie analizują.
Po prostu rosną w górę,
jakby ktoś im wgrał aktualizację:
„Społecznie akceptowalna stabilność 7.0”

Są też takie jak to.
Zakręcone. Powyginane.
Jakby życie ćwiczyło na nim choreografię współczesnego tańca emocjonalnego
i zapomniało dać scenariusz.

Musiało improwizować – z błotem na igliwiu i mokrymi korzeniami od płaczu.
Nie umiało jak reszta: prosto do celu.
Tylko: w bok, zakrętas, półobrót, pauza na załamanie nerwowe… i znowu w górę.

I może właśnie dlatego –
zobaczyłam w nim coś więcej.
Więcej determinacji.
Więcej odwagi, żeby rosnąć po swojemu.
Nie jak reszta. Nie jak trzeba.
Tylko tak, jak można. Jak się da.
Jak się jeszcze trzyma w środku.

Bo czasem wydaje się, że to już.
Że więcej się nie uniesie.
Że się utknąło w wersji beta
i system się już kolejny raz nie zaktualizuje.

A potem – nie wiadomo jak –
jednak wyrasta dalej.
Z trochę podłamanymi gałązkami,
ale z odwagą życia coraz bardziej po swojemu.

I może właśnie dlatego, że ta droga do siebie nie jest taka prosta,
kogoś na dłuże zatrzyma – jak mnie ta sosna –
zostawiając wiadomość w popękanej korze :
„Aktualizacja wewnętrzna w toku. Proszę nie oceniać wzrostu.”

Bo między drzewami rosnącymi zgodnie z wytycznymi,
to właśnie czasem jakaś historia z zakrętem
może stać się tą, która w czyjejś głowie zapuści najgłębsze korzenie.

Jeżeli jeszcze nie wiesz, czym jest ikigai, to w dużym skrócie –to taka japońska próba rozrysowania sensu życia za pomoc...
10/06/2025

Jeżeli jeszcze nie wiesz, czym jest ikigai, to w dużym skrócie –
to taka japońska próba rozrysowania sensu życia za pomocą diagramu złożonego z czterech nakładających się kółek.
W środku mają się spotkać:
– to, co kochasz,
– to, w czym jesteś dobry,
– to, czego potrzebuje świat,
– i to, za co ktoś jest gotów Ci zapłacić.

Brzmi jak przepis na szczęście, prawda?
Więc kiedyś – z nadzieją, że to naprawdę działa – spróbowałam rozrysować swój powód do wstawania z łóżka każdego dnia.
Niekoniecznie w Excelu, ale chyba może trochę bardziej w sercu.

Szybko się jednak okazało, że moje ikigai przypomina bardziej nierówne linie rysowane patykiem po piasku –
nietrwałe, ale pełne intencji.
Takie, na które przychodzi fala i wszystko zmywa,
a jak już próbuje się od nowa –
przylatuje mewa i zostawia swój podpis.
Luźnym atramentem życia. Osobisty, ciepły, z głębi trzewi.
Dokładnie w centrum samego planu.

Może i Ty czasem próbujesz narysować swoje “Dlaczego” w głowie z energią jak dzięcioł po TED Talku, który wierzy, że każda jego dziupla to potencjał.
A potem zsuwasz się z planów jak mysia łapka, zbyt pewna siebie na śliskiej korze.
I to wszystko jest okej.

Bo co, jeśli Twoim sensem jest robienie miejsca na zachwyt nad światłem prześwitującym przez liście?
Albo układanie kamieni w kształt serca, kiedy nikt nie patrzy?
Co, jeśli jesteś mistrzem w zauważaniu chwil „tuż przed” –
tuż przed śmiechem, deszczem, zachodem słońca?

Może nie ma certyfikatu za to, że wiesz, jak rozśmieszyć smutną koleżankę,
aż jej herbata znowu smakuje jak nadzieja.
Może nikt Ci nie płaci za wypatrywanie czapli zza trzcin.
Ale może właśnie to jest dar.
Może Twoje „dlaczego” nie nadaje się do prezentacji w PowerPoincie –
bo najlepiej działa, kiedy trzymasz je blisko serca.

A jeśli nadal nie wiesz co jest Twoim ikigai to może i Tobie też przeleci przez myśl niczym ta mewa z błyskiem w oku, zrzucająca tym razem na głowę kamyk z napisem – niczym pieczątkę z nieba: „dbaj o swoje dzikie miejsce”.

To najbliższe Twemu sercu.
To, które zna na pamięć ślady Twoich stóp,
nieprzeliczalne w bankowych cyferkach,
ale bogate w ciszę, trzeszczący liść, wiewiórcze spojrzenie
i ślimaka, który co prawda idzie powoli, ale zawsze dochodzi do sedna.

Bo jeśli ono będzie – to i Ty będziesz bogatszy
o śpiew kosa o poranku
i delikatny szept liści.
Nie w wersji „bardziej”, tylko w tej, co wystarcza.
Dla Ciebie. Dla kosa.
Dla świata, który czasem też musi gdzieś odpocząć.

I choć nikt nie wypłaci Ci za to pensji –
to właśnie ta chwila, ten błysk i to miejsce
są najpiękniejszą zapłatą, jaką możesz dostać.

🌿
A Ty? Masz już swoje ikigai czy dopiero próbujesz je narysować, z patykiem w dłoni i mewą nad głową?


Ostatni weekend spędziłam w Mikoszewie na dzikim biwaku dla dorosłych, wśród cudownych ludzi, którzy mówili tym samym di...
03/06/2025

Ostatni weekend spędziłam w Mikoszewie na dzikim biwaku dla dorosłych, wśród cudownych ludzi, którzy mówili tym samym dialektem: idealnie leśno-absurdalnych żartów, łapanych w locie, niczym jerzyki połykające komary.
Takich, których dziecięcej ciekawości nie trzeba szukać w punkcie rzeczy zaginionych, bo nadal mają ją w sobie. Takich co wciąż zadają pytania: „A co to?” –
Tylko już niekoniecznie z brodą umazaną jagodami i kolanami w opatrunkach z liścia babki.

Adam Zbyryt - Człowiek z puszczy opowiadał nam o ptakach tak, jakby znał je wszystkie osobiście od dawna i to z takim zaangażowaniem, że nawet dziwonia, znana z tego, że mówi „nice to meet you”, zanim w ogóle cię pozna, kręciła się w pobliżu, wyglądając, jakby tym razem naprawdę szykowała skrzydło do uścisku dłoni na powitanie.

Badaliśmy też tropy i ślady zwierząt – zostawione niczym zaproszenie do wzięcia udziału w historii, która właśnie się wydarzyła. Daniel wyraźnie postanowił wziąć w niej udział – bo zostawił odcisk kopyta z takim rozmachem, jak gdyby podpisywał listę obecności, a Adam tylko rzucił okiem i już wiedział, kto się zjawił, kto wpadł bez zaproszenia i czy ktoś poprosił o opcję wegetariańską w menu. I serio - nie wyglądało na to by zgadywał.

Droga Do Lasu - Bartek Guentzel pięknie cały biwak zorganizował. Pokazał nam nie tylko, jak nie pomylić tajemnicy ukrytej w piasku z kroplą obojętności, ale też jak znajdować muszelki, które nie boją się kwaśnych żartów.
Zaprosił nas na wschód słońca, niosąc na plażę nie tylko kocyki i kawę, ale przede wszystkim empatię – tą samą, którą zawsze nosi w sobie jako podstawowy element wyposażenia ekwipunku.
Dzielił się z nami nie tylko wiedzą i doświadczeniem, ale przede wszystkim ciepłem. Tą jedyną w swoim rodzaju uważnością na drugiego człowieka, której nie oddadzą żadne słowa.

Życzę nam dorosłym obyśmy uczyli się patrzeć na to co nas otacza, choć za pomocą tych samych zmysłów, to z nieco innym spojrzeniem i byśmy nadal umieli zadawać pytania, które prowadzą do odpowiedzi pełnych zachwytu nad małymi rzeczami. A jeśli kiedyś ten zachwyt pomacha do ciebie w Dzień Dziecka tak jak do nas uroczo płetwą, mimo że jego właścicielka waży jakieś 200-300 kilogramów, to można to spokojnie nazwać wielkim szczęściem.

💚💚💚

Dziękuję za ten cudowny wspólny czas!🦭


TERAPIA LASEM I KĄPIELE LEŚNE - Czym sąW 1982 roku w Japonii zauważono, że powolne spacery w naturze mają pozytywne dzia...
29/05/2025

TERAPIA LASEM I KĄPIELE LEŚNE - Czym są

W 1982 roku w Japonii zauważono, że powolne spacery w naturze mają pozytywne działanie na nasz układ nerwowy oraz ciało i co ważne nauka znalazła na to dowody - m. in. powodują obniżenie poziomu stresu, regulują tętno i poprawiają koncentrację. Japończycy nazwali je shinrin-yoku. U nas częściej spotkasz się z nazwą kąpiele leśne. Od jakiegoś czasu takie spacery stają się coraz popularniejsze w innych krajach, także w Polsce - właśnie ze względu na ich korzystne właściwości dla naszego organizmu.

To prosty, czuły sposób na bycie w przyrodzie. To sztuka uważności – z oczami gotowymi na zachwyt, płucami spragnionymi oddechu i sercem, które ma ochotę choć na chwilę przysiąść pod drzewem.

W trakcie takiego spaceru możesz zanurzyć się w naturze wszystkimi zmysłami i wziąć udział (ale jest to w pełni dobrowolne) w tzw. zaproszeniach czyli zadaniach, które pozwalają spojrzeń na siebie i na naturę z nieco innej perspektywy.

Terapia lasem to głębsza forma takich kąpieli – szczególnie przydatna, gdy pogodę ducha zasłaniają emocjonalne ciemne chmury. Nie zastąpi co prawda wizyty u specjalisty od zdrowia psychicznego i leków, jeżeli zachodzi taka potrzeba – ale może pięknie uzupełniać terapię, jak miękkie światło, które towarzyszy, jednocześnie nie oślepiając. Bez diagnoz. Bez ocen. Bez konieczności udowadniania czegokolwiek.

Taki spacer nie wymaga celu – wystarczy być.
Natura przyjmie nas zawsze w każdej wersji: zmęczonej, rozbawionej, zamyślonej czy pogubionej.

By zacząć nie trzeba też mieć aplikacji, smartwatchy ani abonamentu premium na wyciszenie umysłu.
Nie potrzeba też butów z podeszwą z NASA ani kurtki z katalogu survivalowego. Wystarczy pełne obuwie by nie wpuścić egzystencjonalnego kamyczka i strój odpowiedni do pogody – taki, w którym można swobodnie odetchnąć od ciągłej gonitwy.

Zatem jeżeli też tak jak ja masz dość świata, który ciągle pędzi i woła o Twoją uwagę na każdym kroku to możliwe, że taki spacer zadziała na Ciebie zbawiennie, a ja jako certyfikowana przewodniczka kąpieli leśnej i terapii lasem z przyjemnością go dla Ciebie poprowadzę – z uwagą, ciszą, akceptacją i oddechem.

Takiej kąpieli leśnej nie prowadzę nigdy całkiem sama, bo moje wnętrze zamieszkują trzy istoty, które nadają rytm, ton i kierunek każdemu spotkaniu:

🐿 Wiewiórka – to specjalistka od mikrozachwytów, tych cichych „wow”, które pojawiają się na jej pyszczku, z każdym kolejnym krokiem.
🦔 Jeż – z aparatem wewnętrznej ostrości, który wychwytuje to, co dla innych niewidoczne, a dla niektórych – najważniejsze.
🐌 Ślimak – ekspert od rytmu w wersji slow-motion i przypominacz, że nie trzeba się spieszyć, żeby dojść do siebie.

Dzięki nim potrafię być obok – tak, by nie przeszkadzać ciszy i nie zasłaniać widoku.
Tak, by można było usłyszeć coś, co od dawna próbowało się przebić przez szum codzienności.

Bo to nie wycieczka. To spotkanie.
Z drzewem. Z ciszą. Z chwilą.
A może – jeśli przyjdzie na to gotowość – z tym, co naprawdę ważne w Tobie, bo sama wiem po sobie, że w szeleście liści można usłyszeć coś, co już od dawna czekało na zauważenie.

22 maja był Międzynarodowy Dzień Różnorodności Biologicznej. 🌿Ale spokojnie – nie trzeba tego dnia wybiegać z domu w suk...
28/05/2025

22 maja był Międzynarodowy Dzień Różnorodności Biologicznej. 🌿
Ale spokojnie – nie trzeba tego dnia wybiegać z domu w sukience z liści i krzyczeć: „kocham porosty!”

Dzisiejszy dzień jest równie odpowiedni, aby na chwilę się zatrzymać i poczuć wdzięczność za to, że świat nie wygląda jak jeden katalog Ikei z działu „Paprotki”.
Że są i mchy, co się nie spieszą.
I sroki, co robią bałagan z błyskiem w oku.
I biedronki, co czasem mają siedem kropek, a czasem tylko dwie, ale nikt im przez to nie odmawia bycia biedronką.

Myślałam dziś o tym, że różnorodność nie jest tylko tym, co widać – ale też tym, co słychać.
W sobie.

Jak we mnie:
🦔 Jeden głos mówi: „Zrób to dobrze, precyzyjnie, według planu.”
🐿️ Drugi: „A może zamiast planu zrobimy cztery wersje, jedną odwróconą do góry nogami?”
🐌 A trzeci: „Usiądź. Popatrz. Zobacz, co w Tobie właśnie żyje.”

I to też jest ekosystem.
Nie zawsze łatwy.
Ale cudownie niepowtarzalny.

🌍 Różnorodność biologiczna to nie tylko wieloryby, dzikie pszczoły i glony, co wyglądają jak rozczochrane sny.
To też my – z całym naszym chaosem, rytmem, przerysowaniem i subtelnością.
Z naszymi głosami.
Z naszymi potrzebami.
Z naszym niepowtarzalnym kodem emocji.

Nie musisz wszystkiego ogarniać.
Nie musisz być wszystkim naraz.
Wystarczy, że jesteś częścią tego świata.
Na swój sposób.

ZACZNIJ TUTAJW tej przestrzeni piszę językiem lasu o emocjach, samoakceptacji i czułym chaosie, przeplatanym w neuroróżn...
25/05/2025

ZACZNIJ TUTAJ

W tej przestrzeni piszę językiem lasu o emocjach, samoakceptacji i czułym chaosie, przeplatanym w neuroróżnorodnych korzeniach moich własnych myśli, w których mieszkają trzy dzikie istoty.



🐿️ Pierwsza z nich to Wiewiórka.
Skacze z gałęzi na gałąź, czasem zapominając,
po co w ogóle wyszła z dziupli, po drodze gubiąc wątek i orzechy. Bywa jednak, że czasem właśnie na tej nieplanowanej gałęzi, wysoko w koronach drzew, w chaosie swoich myśli,
mimo że wygląda jakby kolejny raz czegoś szukała,
ona odnajduje zachwyt w świetle przedzierającym się przez szelest liści – takim, obok którego większość przeszłaby obojętnie.



🦔 Razem z Wiewiórką mieszka w mej głowie także Jeż.
Ten z kolei chciałby wszystko uporządkować.
Tworzy plany, listy, struktury, najlepiej w tabelkach
– z kolorami przypisanymi do emocji.
Chciałby mieć instrukcję obsługi życia i legendę
do mapy z napisem: „co robić, gdy nie wiesz, co czujesz”.
Bywa zmęczony, bo świat się rzadko trzyma rubryk,
ale wciąż nie traci nadziei i próbuje to wszystko sobie poukładać.



🐌 Jakiś czas temu jako trzeci małymi pełznięciami, nieprędko, aczkolwiek uważnie i stanowczo, zmierzając do celu dołączył do nich Ślimak – z ciszą pod skorupką i z obecnością, która niczego nie wymagała. Szedł na tyle powoli, przystając co trochę, że dzięki temu jako pierwszemu udało mu się zaakceptować siebie, takiego jakim jest.
Nie chciał na siłę przyspieszać, żeby być częścią świata żyjącego w ciągłym biegu, nie potrafiącego się nawet na moment zatrzymać, by zastanowić się czy ta pogoń jest w ogóle tego warta i zgodna z własnymi wartościami.
Ślimak nie próbował też zmieniać na siłę Wiewiórki ani naprawiać Jeża.



I to właśnie wtedy coś się zmieniło.
Nie zniknęło – tylko się ułożyło.

Pojawienie się Ślimaka sprawiło, że pozostała dwójka
nie chciała już dłużej stać się za wszelką cenę kimś innym
– być bardziej „na miejscu”, bardziej jak większość.
A ja wraz z nimi zaczęłam być bardziej sobą. Bez wyjaśnień.
Działać według mapy, którą dopiero sama sobie rysuję.



To właśnie dzięki tej trójce w mojej głowie w ostatnim czasie:
✏️ nauczyłam się mówić o moim neuroróżnorodnym wewnętrznym lesie i pisać o nim otwarcie
📷 pokazywać zdjęcia moich leśnych zachwytów
🎨 kreować pomysły wyrastające spod paproci
🏞️ projektować grafiki, dla tych, którzy chcą zaprosić las także do swojej przestrzeni
🌿 zdobyłam wiedzę, jak podczas powolnych spacerów, wspierać siebie i innych za pomocą Natury, poprzez zanurzenie się w niej wszystkimi zmysłami

W Nature Coaching Institute uczyłam się jak jeszcze lepiej poczuć siebie i jak mogę towarzyszyć innym w naturze, w zachwycie, z wykorzystaniem wszystkich zmysłów. Pomóc poprawić koncentrację, obniżyć stres i spowolnić tętno, a wszystko to układając we wspólnie wzruszenia między szyszkami, wyciszając myśli w szeleście liści i odpoczywając na chwilę od świata, w którym na co dzień jest za głośno i za dużo wszystkiego naraz - zwłaszcza dla neurowrażliwych umysłów. Jeżeli to jest właśnie to, czego teraz najbardziej potrzebujesz to śmiało do mnie napisz.



A jeżeli też czujesz, że jesteś z tego fragmentu lasu,
nadającego się bardziej na domek na drzewie niż na meble pod wymiar – to bardzo możliwe, że przestrzeń którą tworzę, jest właśnie tą, w której poczujesz się naprawdę dobrze. I będzie mi wtedy naprawdę bardzo miło, jeżeli zostaniesz tu na dłużej.

To nie jest przestrzeń dla idealnych.
To przestrzeń dla prawdziwych.
Która niczego nie wymaga
– poza byciem naprawdę sobą.

Niektóre decyzje przychodzą z potrzeby serca.Z tej cichej, dojrzewającej pod skórą —co nie robi hałasu,ale nagle mówi: „...
18/05/2025

Niektóre decyzje przychodzą z potrzeby serca.
Z tej cichej, dojrzewającej pod skórą —
co nie robi hałasu,
ale nagle mówi: „to już”.

I kiedy przyszła ta decyzja,
okazało się, że więcej osób poczuło podobnie.
Spotkaliśmy się w miejscu,
gdzie każda z tych potrzeb została potraktowana z uważnością.
Gdzie można było się uczyć nie tylko z materiałów,
ale i z ciszy, z siebie nawzajem,
i z obecności tych, którzy prowadzili z empatią, humorem i spokojem.

Cudownie jest spotkać ludzi,
którzy czują podobnie —
tak po leśnemu, po cichu, z wewnętrznym „tak”.
Z podobną wrażliwością i wspólnymi wartościami,
które nie potrzebują wielu słów, żeby się rozpoznać.
I choć każdy niesie swoją historię,
to przez moment tworzy się coś wspólnego.

Bo są takie osoby, które działają jak termos ze swoją ciepłą obecnością,
która nie pozwala zmarznąć.
Przytulają uważnością, akceptacją i uśmiechem,
a to zostawia ciepło w środku na dłużej.
Pokazują Ci, że można iść dalej własną drogą,
że to ciągły proces — i że mimo różnych kierunków,
łączy nas jedno: potrzeba życia w zgodzie ze sobą i z otaczającą nas przyrodą.

A kiedy wraca się potem do codzienności,
to wraca się już trochę inaczej.
Z czymś cichym, ale ważnym.
Z drobnymi zmianami, których może nie widać od razu,
ale które układają się w piękniejsze myśli.
Z czymś, co pozwala spokojniej iść dalej.
Swoją drogą.
Z lekko przesuniętym kompasem —
w stronę tego, co naprawdę ważne.

A czasem ten wewnętrzny kompas
mrugnie do mnie czerwienią.
Nie taką, którą bym ubrała na siebie,
bo nadal wolę kolory lasu.
Ale taką, która nagle stała się czytelnym znakiem.

Bo kiedy mijam maki,
to się uśmiecham.
Ich kolor przypomina mi o początku.
O decyzji jednej osoby, która posadziła to miejsce jak nasionko
i pozwoliła tylu osobom spotkać się w jednym czasie,
w jednej przestrzeni.

Nie byłoby nas tam, gdyby nie ta odwaga.
Ta cicha.
Z potrzeby serca.

I może nigdy nie założę nic czerwonego.
Ale teraz ten kolor czasem miga mi w środku —
między wdzięcznością a kierunkiem,
żeby przypomnieć, że coś się we mnie zmieniło
i że zostanie.

Na długo.
Na miękko.
Na zawsze w środku.

Dziękuję Nature Coaching Institute

Zauważyłam go tylko dlatego, że się zatrzymałam.Bo zamiast przeskoczyć wzrokiem po liściach jak po instrukcji obsługi pa...
13/05/2025

Zauważyłam go tylko dlatego, że się zatrzymałam.
Bo zamiast przeskoczyć wzrokiem po liściach jak po instrukcji obsługi patelni,
pozwoliłam sobie popatrzeć naprawdę.
Mały omomiłek siedział sobie cicho, prawie niewidoczny,
ale z tym swoim sercem na pancerzyku, jakby nosił kartkę
„Proszę nie śmiać się z emocji, one wszystko słyszą”.

I nie wiem co omomiłki czują. Może mają podobnie jak my.
Może zupełnie inaczej, ale wiem jedno:
coś w nim mnie poruszyło. Jego obecność. Spokój.
To serce na pancerzyku wyglądało jak sygnał nadany niechcący
— jakby przez chwilę zapomniał, że świat patrzy.

I może właśnie o to chodzi
— że nawet jeśli nie umiemy nazwać wszystkiego,
to coś w nas i tak rozpoznaje emocję.
Nawet jeśli jej źródło nie mówi ludzkim językiem.

Bywają takie dni, kiedy czujemy się właśnie tak.
Nieprzesadnie dramatyczni. Nie roztrzęsieni.
Po prostu… odrobinę bardziej widoczni w środku.

Jakby nasze emocje miały własną fakturę.
Wystają spod kurtki. Wychodzą przez oczy.
Czasem są w spojrzeniu,
czasem w zbyt długiej pauzie przed odpowiedzią.
Czasem w tym, że siadamy na chwilę dłużej niż zwykle
— z miną wiewiórki, która właśnie przypomniała sobie,
że zostawiła wodę na gazie i plan dnia w paprociach.

🌾
I nie trzeba tego tłumaczyć.
Nie trzeba się za to przepraszać.

Bo każdy z nas czasem tak ma.
Że nosi uczucia na wierzchu.
Nie dlatego, że chce się nimi chwalić.
I nie dlatego, że zapomniał je schować.

Tylko dlatego, że tak właśnie działa serce,
które czuje naprawdę.
Czasem po prostu nie mieści się w środku.

I to nie znaczy, że coś jest z nami nie tak.
To znaczy, że coś jest z nami bardzo tak.
Jak dobrze dopasowany korek do termosu —
nie idealny, ale wystarczająco szczelny,
żeby zatrzymać ciepło.








Dzień kobiet. To święto przypomina mi, że każda kobieta powinna mieć przestrzeń na to, aby czuć siędobrze w swoim własny...
08/03/2025

Dzień kobiet.
To święto przypomina mi, że każda kobieta
powinna mieć przestrzeń na to, aby czuć się
dobrze w swoim własnym ciele
i nie usłyszy słów, że w jej wieku nie wypada.

Jeżeli ma ochotę to się pomaluje,
ale jak tego nie zrobi to naturalnej urody
może czuć się równie atrakcyjna
i nie dowiaduje się przy tym od innych,
że taka niepomalowana
marnie wygląda / jest zaniedbana.

Życzę nam byśmy nie słyszały też,
że mamy się pospieszyć, bo zegar tyka.
Byśmy miały poczucie,
że to nasz wybór jak chcemy żyć.
Byśmy same w siebie wierzyły.

Każda z nas jest wartościowa,
niezależnie od wieku i statusu.
A piękna i wartościowa kobieta
to też taka,
która ma swoje niedoskonałości.

Bądźmy same dla siebie,
ale też dla siebie nawzajem życzliwe.
Natura nie ocenia, ona to wszystko
wydaje się już od zawsze rozumieć...

Uważny spacer w przyrodzie,
to według mnie najpiękniejszy prezent
jaki możemy sobie zrobić tego dnia.

Adres

Torun
87-100

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Uważnie w naturze - Marta Strojek umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria