Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza

Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza Piszę o tym, co dla mnie ważne. Promuję przedsiębiorczość kobiet. Właścicielka w: MELLI care
www.mellicare.com
Dyrektorka sprzedaży w: MOLLON
www.mollonpro.com
(1)

Dziękuję Wszystkim za to, że zaglądaliście tu, czytaliście i angażowaliście się komentując i lajkując.Postanowiłam zawie...
27/10/2024

Dziękuję Wszystkim za to,
że zaglądaliście tu, czytaliście
i angażowaliście się komentując i lajkując.

Postanowiłam zawiesić tę moją formę ekspresji i poinformować o tym, żeby ten element zamknięcia pewnego rozdziału jasno wybrzmiał.

Życzę Wam spełnienia marzeń!

Bycie przedsiębiorczym czasem jest wspaniałą cechą, a czasem kulą u nogi.

Nic nie daje człowiekowi większego spełnienia, niż miłość - do siebie oraz do drugiego człowieka, na którym zawsze można polegać.

Reszta, czyli praca, awanse, laurki i słodko pierdzące nagrody to nic wartego uwagi na przestrzeni całego życia. Raz są, a raz ich nie ma.

Najważniejsze jest poczucie,
że nawet jeśli straci się to wszystko,
to obok jest ktoś z kim można zacząć codzienność jeszcze raz, od zera. Niekoniecznie z azymutem na bycie non stop przedsiębiorczą. Byleby z radością, poczuciem spełnienia i przekonaniem, że tylko takie życie ma dla nas sens.

Moje dyrdymały piśmiennicze zabieram do szuflady. Może "z dala o sociala" skleję kiedyś tę książkę, na którą tak wiele i wielu z Was mnie namawiało. To będzie zuchwałe jak na moje skromne mniemanie o moich talentach, ale może kiedyś się odważę.

To ostatni post tutaj.
Bądźcie zdrowi i szczęśliwi!🙂
Ola

Chciałabym zmienić nazwę profilu, ale FB nie wyraża zgody. A ja już nie mam ochoty być dalej wojującą przedsiębiorczą. C...
19/10/2024

Chciałabym zmienić nazwę profilu, ale FB nie wyraża zgody. A ja już nie mam ochoty być dalej wojującą przedsiębiorczą.

Chcę spokoju, domku pod lasem i ogródka pełnego kwiatów. Priorytety się zmieniają.

Jak pomyślę o kilku ostatnich latach, jak chciałam być lepszą wersją siebie każdego dnia, uważając siebie za niewystarczającą, tą która nawaliła nie wiadomo kiedy i nie wiadomo w czym i musi zapracować i zasłużyć na uwagę, na rozgrzeszenie, na uczucie, na troskę, to oczy wychodzą mi z orbit. Gdzie ja te oczy miałam.

Doklejałam się do kolejnych projektów, produktów, grup społecznych, klubów. W nich każdy sprawiał wrażenie nakręconego jak królik z reklamy baterii. Jak jesteś w grupie wołającej "yes, we can" to zaczynasz wierzyć, że możesz. I chcesz wiecej, dalej, bez końca i bez odpoczynku.

Uczę się zatrzymać i wsłuchać w siebie. Okazuje się, że nie po drodze mi z tym hałasem i z tym tłumem, bo w nim samotność największa. Inspirujesz, masz tłumy wyznawców. Masz problem, zostajesz sam lub sama. Dopiero wtedy uczysz się szukać szczęścia i spokoju wewnątrz, a nie na zewnatrz.

Im starsza jestem, tym bardziej prostego życia potrzebuję. Zamiast w pędzie gonić do samolotu dla kilkudniowych skoków dopaminy na widok nowych krajobrazów, architektury i innego jedzenia, wolę zostać w domu, upiec ciasto i pograć w planszówki lub obejrzeć film z dziećmi.

Ta mądrość z wiekiem przychodzi. A tekst, jaki u koleżanki zobaczyłam, idealnie oddaje mój przekaz, którym chciałam się podzielić. Może on uspokoi kolejną wojującą z poczuciem, że jest niewystarczająca:

"Nieprawda, że wszystko jest możliwe.
Nieprawda, że chcieć, to móc.
Nieprawda, że możesz wszystko.

Prawdą natomiast jest, że możesz nie móc, możesz nie dać rady, możesz nie chcieć, możesz nie umieć.

Prawdą jest, że nie musisz ciągle się rozwijać, gonić, pędzić, nadążać.

Prawdą jest, że możesz iść w swoim tempie, zatrzymać się, poleżeć,
czy nawet zawrócić.

Prawdą jest, że nie musisz być lepszą wersją siebie, bo w każdej wersji jesteś ok.

Prawdą jest, że to Ty decydujesz o tym,
czy chcesz: schudnąć, przytyć, nauczyć się nowego języka, uprawiać sport, czy oglądać seriale.

Nie musisz nikomu dorównać,
spełniać czyichś oczekiwań.

Życie, to nie piękne hasła i ciągły pęd
po więcej, po lepiej.

W życiu najważniejsze, to żyć.
W swoim tempie.
Na swój sposób." (słowa:Ta Gruba)

Miewam ostatnio dziwne sny. Koleżanka "od energii" powiada, że to z powodu nowiu. Ach, niech ten nów trwa cały miesiąc. ...
01/10/2024

Miewam ostatnio dziwne sny.

Koleżanka "od energii" powiada, że to z powodu nowiu. Ach, niech ten nów trwa cały miesiąc. Nie mam wpływu na to, kto i co mi się śni, ale fajne są te sny.

Dobry nastrój to z kolei kwestia wyboru. Reagować na bzdury tego świata można w sposób regulowany. Dokładnie w taki, w jaki się chce.

Inna koleżanka, taka od excela mówi, że uczy się ode mnie denerwować na spokojnie. Czyli nie wybuchać, kiedy lont się pali. Lont bezmyślności, niechlujstwa, tumiwisizmu.

Przyjaciółka z kolei od zawsze twierdzi, że jestem dyplomatką, że akuratnie zawsze powiem, co należy. Tak, że w buty pójdzie, ale w koronkowych rękawiczkach i nikt się nie zorientuje, że słownie i dosłownie, ale kulturalnie - pojechałam z liścia.

A dzisiaj usłyszałam od dobrego wieloletniego znajomego, że mój atut to bycie szczerą i zawsze autentyczną.

Każdy widzi mnie trochę inaczej. Ale mnie składa się to w całość. Jestem prawdziwą kobietą. Jak te uchachane kobitki na fotce.

Nie da się uciec daleko od natury. Człowiek czasem chce od niej czmychnąć, ale natura z niego daleko nie ucieknie. Lub nawet jeśli, prędzej, czy później dogoni go. 🙂

Nic tu nie dodam i nic nie ujmę🙂
29/09/2024

Nic tu nie dodam i nic nie ujmę🙂

Rady dla dziecka

1 Swoją siłę poznasz nie po tym, ile razy się wywracasz, ale po tym jak szybko i w jaki sposób wstajesz. Nie bój się popełniać błędów.

2 Nie ma dróg na skróty. Trzeba odrobić lekcje by się czegoś nauczyć, wylać hektolitry potu by zbudować mięśnie, upływu czasu by wyrobić nawyki, trudnych chwil by przejść terapię.

3 Zbuduj kręgosłup moralny. To on utrzyma Cię w pionie gdy pokusy będą silne, wpływy innych destrukcyjne, a iluzja tłumów przytłaczająca.

4 Twoim największym kapitałem są wiedza i umiejętności. Rozwijaj się, sięgaj po nowe, kwestionuj zły porządek i stale ucz.

5 Zwiąż się z właściwymi osobami, bo tylko z takimi urośniesz, zrobisz biznesy, założysz rodzinę, zbudujesz przyjaźnie. Bez cienia wyrzutów sumienia unikaj toksycznych ludzi.

6 Bądź wierny temu, co mówi Ci serce. Siłę fizyczną bierze się z ciała, ale moc z wierności uczuciom i wartościom. Bazuj na zdrowej samoocenie.

7 Nikt Ci nie jest nic winien: rodzice, świat, szkoła, kraj. Dlatego pracuj intensywnie,odpuszczaj żale, nie miej pretensji do nikogo, bądź samosterowalny.

8 Nieważne skąd pochodzisz, ile masz tytułów i pieniędzy, jak wyglądasz i kto obok Ciebie stoi. Ważne, jakim jesteś człowiekiem.

9 Bądź lojalny do swych przyjaciół, współpracowników, rodziny, prawdy i zasad. Nie licz na to, że inni Cię zrozumieją lub zaakceptują - nie muszą, masz swoją ścieżkę.

10 Stwórz życie, w którym jesteś najlepszą wersją siebie, masz, czego pragniesz, pomagasz innym i zmieniasz świat. Wyjdź ponad ograniczenia religii, kultury, ego i swojej rodziny.

11 Masz nieskończony potencjał, więc miej naiwne marzenia, ale realizuj je racjonalnymi planami i konkretną determinacją. W życiu można prawie wszystko i to prawie jest całkowicie wystarczające.

12 Traktuj człowieka jako cel sam w sobie, a nie jako środek do jego osiągnięcia. Używaj empatii do rozumienia innych, a logiki do znajdywania rozwiązań.

13 Otaczaj się mądrzejszymi od siebie. Lepiej mieć kompleksy wśród mędrców niż podziw u głupków. Kultywuj etykę, prowadź innych z empatią, ucz się z pokorą, działaj z odwagą.

14 Bądź pewny siebie, ale nie arogancki. Tolerancyjny, ale nie pobłażliwy. Wrażliwy bez robienia dramatów. Mądry, ale nie zarozumiały. Silny, ale nie agresywny.

15 Jeśli zdecydujesz się słuchać czyichś rad, to pamiętaj, że to co jest dobre dla jednego nie musi być dobre dla Ciebie i że to, co było dobre kiedyś nie musi być dobre dzisiaj.

16 Jeśli chcesz zbawić świat i stać się kolejnym Jezusem, zacznij od wyniesienia śmieci z domu i pościelenia łóżka. Gdy myślisz, że już jesteś mistrzem świata, zatrzymaj się i weź głęboki odddech. Odbiła Ci sodówka.

17 Gdy poznasz jakąś dziewczynę, to pamiętaj że to nie Twoja d**a, ale czyjaś córka. Szanuj innych. Mów takie słowa i rób takie rzeczy, by każde z nich były wartością dla innych.

Dzieciaku, jest dla mnie największym z możliwych zaszczytów, że miałem możliwość bycia obok Ciebie i z Tobą się przez te wszystkie lata w roli rodzica. Nie jesteś mi nic winien, masz pełne prawo do mnie czuć to, co czujesz, nie mam nad Tobą żadnej uprzedmiotawiającej władzy, nie musisz mnie czcić ani zmuszać się w relacji ze mną do czegokolwiek. Jesteś niezależnym człowiekiem, który ma prawo do samorealizacji, wolności, autoekspresji, kontaktów z innymi, bezpieczeństwa i miłości. Jeśli w jakikolwiek sposób Cię zraniłem, wynikało to z mojej ułomności i niewiedzy i jest moją winą. Nigdy nie miałem złych intencji i bardzo Cię za to przepraszam. Nie umiałem wtedy inaczej.

I choćbyś nie wiadomo przez co przechodził, jakie demony zwalczał i trudności pokonywał, to pamiętaj...

Podnieś się. Wyprostuj i skoncentruj. Idź dalej. Dasz radę. Wierzę w Ciebie i kocham Cię.

Jedziesz dzieciaku, zmieniaj świat.
Ściskam
Mat

Czemu chodzę do teatru?Po kulturę. Po rozrywkę. Po prawdy życiowe, które są czasem zawarte w jednym zdaniu deklamowanym,...
28/09/2024

Czemu chodzę do teatru?

Po kulturę. Po rozrywkę. Po prawdy życiowe, które są czasem zawarte w jednym zdaniu deklamowanym, czy w jednym wersie wyśpiewanym i są potem azymutem przez miesiące ciemne, kiedy niby wszystko dobrze, a jednak nie tak jak by się pragnęło. I takie jedno zdanie mnie niesie i trzyma jak kotwica.
Wczoraj wyniosłam takie:
"Nie bój się żyć tak, jak chcesz".

Od razu dam cynk, że dzisiaj i jutro jeszcze grają w Teatrze Syrena to, co wczoraj z córką obejrzałyśmy wieczorem.
A grali to aż dwa lata! Ten weekend jest ostatni i zdejmują Piplaję z afisza.

Genialny musical!! O genialnej kobiecie.

Nie wiem, czy wiecie kto założył po wojnie Teatr Syrena na Litewskiej. Ja wiem, bo postać Stefanii Grodzieńskiej znam od dzieciństwa. Jak w niedzielę u babci Krysi bywaliśmy na obiedzie, to dziadek Zdzich oglądał W Starym Kinie i ja zawsze przycupnęłam na fotelu (ach te fotele zwane Lisek, poszły na śmietnik, a teraz przeżywają renesans i na targach staroci płaci się za nie krocie).

Czasem przed filmem czarno-białym wypowiadała się Stefania Grodzieńska, która osobiście znała niemalże wszystkie gwiazdy starego kina - znała je z teatru i przyjaźniła się z nimi. Pracowała na jednej scenie przed wojną jako piplaja, czyli taka tancereczka rewiowa, potem w czasie wojny w gettcie w założonym przez nią i Jurandota teatrze Femina i potem po wojnie w założonej przez nią Syrenie.

Tych powojennych aktorów, którzy przeżyli było niewielu. Może nie kojarzycie Wiery Gran, która śpiewała "Bo to się zwykle tak zaczyna". W gettcie śpiewała przy akompaniamencie Szpilmana, a potem zaszczuta w powojennej Polsce za rzekomą kolaborację z Niemcami, żyła na emigracji, zapadła na chorobę psychiczną nie dając sobie rady z tym, jak ją postrzegano mimo wygranych spraw o zniesławienie. Przyjaźniła się z Grodzieńską do śmierci w 2007 roku. Wygooglujcie ją sobie.


Na pewno kojarzycie Hankę Bielicką, starszą rubaszną panią w kolorowych kapeluszach, bawiącą Polskę w latach 80-tych jeszcze, przeogromnie mistrzowsko zbudowanymi monologami. Podczas ostatniego publicznego występu podobno powiedziała: "Bawcie się dzieci, nim babcia odleci".

Samej Stefanii Grodzieńskiej biografia jest nietuzinkowa. Naprawdę warto poznać. Uświadomić sobie, jaką my - kobiety mamy w sobie moc.

Mnie ona zachwyca językiem - jej krótkie formy satyryczne czy dialogi z mężem - Jurandotem to lingwistyczny majstersztyk. A osobowość, gracja i bezpretensjonalność to coś, co mnie zachwycało zawsze, kiedy z nią widziałam wywiad w telewizji w dzieciństwie. Ona już wtedy była bardzo wiekowa, ale przeurocza!

Ja chyba stąd mam zamiłowamie do golfów i starej biżuterii typu broszka lub róża z satyny! Ona często miewała golfy. Elegancka, z klasą, z niezwykłą estymą, ale i z żartem giga inteligentnym. To była królowa anegdot i polskiej satyry.

Tancerka baletowa, modelka przedwojennych domów mody, aktorka, autora tekstów satyrycznych, wielu książek, felietonistka. Walczyła o feminitywy. Jeszcze przed wojną. Szok, prawda?🙂

A życie? Wystarczy fakt, że przeżyła warszawskie getto. Że matka ją jako kilkuletnią dziewczynkę jeszcze długo przed wojną wsadziła do pociągu w Berlinie i samo dziecko przyjechało do dziadków do Warszawy. Że po wojnie tworzyła pod czujnym okiem peerelowskiej cenzury i nigdy nie kolaborowała i nie konfabulowała. A sale na jej spektaklach pękały w szwach.

Jest w musicalu na koniec piękna piosenka ze słowami w refrenie - "ja przeżyłam, ja jestem tu". Taki dreszcz mnie przeszedł. Każdy, komu lekkim życie nie jest jak się skonfrontuje z jej historią i z tymi słowami, to wybiega z teatru lekkim krokiem i nabiera powietrza z myślą: będzie dobrze!

Nie będę spojlerować treści, ale cieszę się, że to zobaczyłam i jeśli kiedyś wróci to na afisz - obejrzę jeszcze raz.

Stefanię grała genialna młoda aktorka, ta sama która grała Viktorię w Heathers tydzień temu. Fajnie zobaczyć jej grę w musicalu o kompletnie innym klimacie i tematyce.

Tym razem piękna muzyka, świetna akustyka. Dużo swingu i jazzu na żywo z orkiestrą. Piękne kostiumy i prosta, ale wprowadzająca w klimat scenografia.

Tym bardziej się cieszę, że udało mi się obejrzeć ten spektakl, ponieważ w pracy dopiero co robiłyśmy z dziewczynami w Mollon PRO kolekcję żeli hybrydowych pod nazwą DRAMA&DECADENCE i czułam się magicznie w tym klimacie, kiedy sceny dotyczyły pięknych lat 20-tych w Warszawie.

Polecam! Kto zdąży - dzisiaj lub jutro są jeszcze bilety. A nawet warto na dostawce. One zawsze są. Tylko potem plecy bolą z braku oparcia, które daje teatralny aksamitny fotel. 🙂

Dajcie mi mikrofon. Kiedy inni nie chcą, boją się, brakuje im odwagi itp. - to nie oznacza, że ja pragnę, że się nie boj...
22/09/2024

Dajcie mi mikrofon.

Kiedy inni nie chcą, boją się, brakuje im odwagi itp. - to nie oznacza, że ja pragnę, że się nie boję, że nie mam tremy. Mam jak cholera.

Tylko kiedy inni się chowają za mną, to idę na front. Dobrze, że wojny nie ma.

Społeczna odpowiedzialność się to nazywa. Lub odwaga cywilna. Lub po prostu - jak przy porodzie. Jak się akcja zacznie, to się nie wycofasz. Nie zrezygnujesz. Nie zdezerterujesz.

Wyszło fajnie. Publiczność słuchała z uwagą o tym, jak i dlaczego warto generować przychód w salonie dzięki odsprzedaży produktów.

Taki mam komentarz do sytuacji związanej z moim wykładem na scenie głównej podczas międzynarodowych targów Beauty Forum &Hair organizowanych przez Beauty Forum Polska 🔴

Dzisiaj mała dawki inspiracji ❤️🎤
dla właścicieli salonów stylizacji paznokci podczas targów Beauty Forum & Hair organizowanych w Warszawie przez Beauty Forum Polska - mieliśmy przyjemność na głównej scenie podzielić się naszym doświadczeniem i wiedzą w kwestii generowania dodatkowego przychodu podczas realizowania usługi stylizacji paznokci. Pozytywne opinie na temat wykładu o odsprzedaży profesjonalnych kosmetyków w salonie to dla nas przyjemność i już dzisiaj zapraszamy na bezpłatny cykl szkoleń dla naszych klientów B2B zarejestrowanych w naszej strefie PRO.
Szczegóły wkrótce!❤️☎️🥰
A na zakupy zapraszamy tu:
https://sklep.mollonpro.com/pl/collection/Nowosci/49/1/phot

Nie lubię hałasu. Lubię ciszę. Od dyskotek w czasach szkolnych wolałam ognisko i gitarę.Od hałaśliwych rollercoasterów p...
21/09/2024

Nie lubię hałasu. Lubię ciszę.

Od dyskotek w czasach szkolnych wolałam ognisko i gitarę.

Od hałaśliwych rollercoasterów podczas przygody w USA wolałam przejażdżki rowerowe po okolicy w dni wolne od obowiązków.

Od wielkiego miasta zawsze wolałam wieś lub małomiasteczkowy spokój. Wystarczy mi bliskość fajnych ludzi obok, nie tłumu.

W pracy, od plotek w kuchni wolałam zawsze działanie. Lubię, jak czas w pracy szybko płynie. Siedzenie bezczynne mnie nudzi.

W nowym miejscu o mnie mówią - że denerwuję się spokojnie. A ja myślę, że taka rozemocjonowana jestem..Okazuje się, że tylko jak mnie coś interesuje, jak coś mnie porywa i wchodzę w coś jak w masło.

Nie lubię ludzi, którzy podniesionym głosem chcą wygrać potyczki przy braku meritum.

Kiedy siedzę czasem w pokoju nad projektem, a słyszę na stołówce bazarowe przekrzykiwanki, to między głośną werbalizacją usłyszę zawsze więcej.

To jest uciążliwa umiejętność - być świadomą tego, że ktoś coś do mnie mówi, a ja wiem lub czuję, że kłamie lub gada głupoty.

To trudne być świadkiem jak ludzie swoje rany ukrywają pod dywan, a byciem głośnym czy dyskredytując innych, ratują swoje zranione ego.

Czasem warto pomilczeć, odpuścić, zrobić krok w tył, żeby zrozumieć, że to co ma być powiedziane lub zrobione, to się zadzieje, chociażby nie wiem jak bardzo zaprzeczać i uciekać od sedna.

Będzie długo. Tego nie da się krótko opisać. 🙂Tego w ogóle nie da się opisać. To trzeba zobaczyć. Nie umiem nawet powied...
18/09/2024

Będzie długo. Tego nie da się krótko opisać. 🙂Tego w ogóle nie da się opisać. To trzeba zobaczyć. Nie umiem nawet powiedzieć, czy mi się podobało, czy nie.

Generalnie moje dziecko oszalało na punkcie tego musicalu. Pół roku temu kupiłyśmy bilety i było pół roku rozmów o Heathers. Słuchania piosenek tak, że treść już na pamięć na luza weszła w trzewia.

Gadania godzinami o outficie - pół roku temu zabrała mi kobaltowy golf, bo "będzie idealnie pasował we wrześniu do klimatu Heathers" i trzymała go pieczołowicie w swojej szafie.

Po ogłoszeniu obsady było mnóstwo paplaniny - czy dobrze role obsadzone, ten czy tamten wybór w dechę lub do bani. Moje dziecko i ja z Nią obejrzałyśmy wszystkie musicale w teatrze Syrena i aktorki i aktorzy już mi się mieszają, bo widziałam te same osoby w wielu rolach. Jak tam wychodzą na scenę, to mam wrażenie, że ich wszystkich znam, chociaż ja zawsze mówię - kurczę, no nie ma już na scenie aktorów z mojego pokolenia.

Gwiazdy teatralne giga formatu już nie żyją. Kolorowa młodzież na deskach. Rasowo i światopoglądowo też. I ekstremalnie ciałopozytywnie.

Treść jak treść. Scenariusz Heathers miał szczytny cel - mówić o problemach nastolatków i poruszać kwestię samobójstw. W sposób prześmiewczy i mnie trochę irytujący, ale sala się śmiała. Nie kumam czaczy.

Czy scenariusz dobrze napisany?
Nie wiem. Trzymał w napięciu na pewno i czekało się na rozwój wydarzeń, ale chociaż mam dziecko 17-letnie i spektakl pokazywał świat 17-latków, a sama przecież też kiedyś miałam 17 lat, to naprawdę chociaż się staram jako ta "stara", to coraz gorzej rozumiem współczesny świat.

Nie to, że nie toleruję, ale nie umiem się odnaleźć. Ogólnopojęta tolerancja nie zna granic. Nie wiem, czy to dobrze.

Z jednej strony peany o tęczy, z drugiej rozwiązywanie problemów przemocą i nękaniem. Mix totalny. I wokół pełno toksycznych frików. Tak to odebrałam.

W pierwszym akcie miałam wrażenie, że znowu mam 17 lat i jestem z moją klasą licealną w Warszawie na musicalu Metro.
Nawet się wzruszyłam podczas sceny, kiedy Veronika i J.D śpiewali "Can we be seventeeeeen.....".

Tak jak kiedyś gdy Janowski razem z Groniec śpiewali swoje nuty jako mający się ku sobie outsiderzy, manifestujący swoją wolność bez ograniczeń, stereotypów i uprzedzeń. Tylko to było 30 lat temu. I tam była stacja podziemna, a tu boisko do krykieta. Klimaty podobne mimo wszystko. Ale to tylko pierwszy akt. Potem już było zupełnie inaczej. Nie będę spoylerować. Pójdźcie ze swoimi nastolatkami i sami oceńcie.

Ja przeżyłam szok - najpierw jak córka się wystroiła w całości do wyjścia. Już przebierała się do kina idąc Minionki, Barbie, Micaulum, potem do teatru na Six i teraz na Heathers. To taki trend. Poprosiła mnie, żebym założyła czerwoną marynarkę, bo to będzie w klimacie Heathers.

My nosiliśmy bandanki i pacyfki, żeby odróżnić się od kolegów z irokezem czy tych w glanach i łysą głową czy tych z tlenionymi włosami śpiewających "I just can'n get enough". Dzisiaj jest outfit a'la Heathers. Już teraz rozumiem, dlaczego wszystkie sieciówki dla nastolatek mają w ofercie spinki z wielką poliestrową kokardą udajacą atłasową jak nosiła Basia w "Awanturze o Basię". Bo ma widowni panowała mieszanka stylu na uczennicę przedwojennej szkółki dla panien i oldschoolowy styl amerykańskiej prowincji lat 90-tych.

Córka założyła moją starą kurtkę skórzaną w formie marynarki - tę, którą ja nosiłam na studiach pod koniec lat 90-tych. Tak, nadal ją mam. O kobaltowym golfie już wspomniałam. Do tego spódniczka (szyta z klosza, chociaż wolałaby pewnie plisowaną - sądząc po tym, co zobaczyłam na scenie i na widowni), do tego moje ciężkie sztyblety i podkolanówki w kolorze czerwonym.

Tak mniej więcej cała widownia wyglądała. 90% na sali to licealiści i studenci. Nawet Ją zaczepili w łazience, że fajnie wygląda. Po spektaklu musiałam podpierać ścianę, bo pobiegła do tych ludzi nowo poznanych w łazience - pogadać o Heathers.

Nie wytrzymawszy - podeszłam po 30 minutach (cierpliwego i życzliwego oczekiwania aż skończą) do tej grupki (bo fajnie było swoją latorośl widzieć konwersujacą i gestykulującą z wypiekami na twarzy z obcymi w sumie i starszymi od niej ludźmi). I pogawędziłam i ja.

Oj jak widziałam siebie w Niej. Moja córka tak jak ja - ma starą duszę, jest komunikatywna, nadwrażliwa, angażujaca się i umie skupić wokół siebie ludzi dzięki swojemu entuzjazmowi. Ja się nasyci ludźmi, to się chowa do dziupli - jak ja.

Więc podeszłam i ja i gadu gadu z nimi. Okazało się, że jedna dziewczyna studiuje kierunek: psychologia z informatyką na SWPS, chłopak informatykę, a druga dziewczyna grafikę na ASP. Całkiem fajni ludzie - Hania wypytywała ich o studia, a oni z przejęciem dzielili się doświadczeniem.

Boże, jak staro się poczułam. Oni tacy radośni, nie skrępowani niczym i nikim. Odradzali Hani studiowanie teatrologii w warszawskiej WST i reżyserii w WST w Łodzi. Ponieważ "w obydwu miejscach panuje stary system - wykładowcy nie szanują studentów".

Czujecie tę różnicę? Za moich czasów szło się na studia, żeby uciec z małego miasta, w ich trakcie mieć fajne życie towarzyskie w dużym mieście, a potem dobrze płatną pracę. Teraz studiuje się to, co jest Twoją pasją i kryterium wyboru uczelni jest poziom poszanowania praw człowieka, do jego indywidualizmu, nawet kiedy człowiek ma sam trudność z określeniem, czy chce być nazywany Janką czy Jankiem. Gender to primo. Potem pasja. Pieniądze to nic wartego uwagi.

Musiałam to wypluć z siebie. Zazdroszczę im tego luzu i asertywności. I tego, że mają 17 lat i życie przed nimi. Nikt i nic nie jest w stanie ich ograniczyć, ani im nic narzucić. Gdybym ja miała w wieku 17 lat taką umiejętność, moje życie potoczyłoby się na pewno inaczej. Byłabym bardziej odważna. Jeśli można jeszcze bardziej😂🙉

Ja mam zakaz gadki pt.: Haniu, pięknie szkicujesz, może jakieś lekcje, kurs, może ASP? I słyszę: "nie doradzaj, nie wybieraj za mnie. To, że mam talent do rysowania nie oznacza, że chcę całe życie rysować i ciągle się w tym rozwijać. Rysuję dla przyjemności". To pokolenie, które w przedszkolu na tablicy korkowej miało za pomocą obrazków stworzoną makatkę: prawa dziecka i prawa człowieka.

Chociaż akustyka była dzisiaj denna - obydwie to stwierdziłyśmy i dwie aktorki falszowały na wysokich tonach, były niecenzuralne słowa, scena pierwszego seksu, a nawet próba gwałtu, to jednak warto to zobaczyć i coś dla siebie wynieść.

Jessie Ware. Ona zawsze przenosi w inny wymiar. Nie mogę już słuchać o tym, co się dzieje na południu kraju. Uciekam w m...
17/09/2024

Jessie Ware. Ona zawsze przenosi w inny wymiar. Nie mogę już słuchać o tym, co się dzieje na południu kraju. Uciekam w muzykę. Nawet nie złoszczę się, że szlag trafił opłacony weekend z cudownymi ludźmi w okolicy Szklarskiej. Ludzie tracą przecież domy. Nie mogę się złościć na coś takiego, jak drugi raz organizowany przez Kasię Katarzyna Olechowska wyjazd w góry, który raczej nie dojdzie do skutku. Tylko mnóstwo smutku w człowieku. Za siebie i za innych. Patrząc na te obrazki w sieci, dociera do głowy, że mam dzisiaj gdzie spać, zjem ciepły posiłek, wypiję ciepłą herbatę i dam dzieciom buziaka na dobranoc. A masa dzieci musiała zabrać pluszaka do plecaka i w deszczu uciekać z rodzicami przed falą. A miały marzenia, swoje pokoiki, zwierzaki, stałe zajęcia. To ma potem taki wpływ na psychikę. Jestem zawsze naiwna i myślę, że cholera jasna - na pewno można było zabopiec. Przynajmniej tak ogromnej skali...

Ta piosenka jest o miłości. Między dorosłymi. A mnie zawsze jak słyszę "We could be the greatest..." to na myśl przychodzą dzieci. Takie, które mają smutne oczy. Zamyślone...Które powinny być radosne i czerpać z życia. A życie ich zawodzi...

Craving More Pleasure? Listen to Jessie’s Complete Collection here: https://www.youtube.com/playlist?list=PL-LZ81oOCZc3rHib99F7KqZg4pkb2qENo Listen To More: ...

Adres

Warsaw

Telefon

+48507187376

Strona Internetowa

http://www.sklep.mollonpro.com/

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Aleksandra Matysiak Matka Polka Przedsiębiorcza:

Udostępnij

Kategoria