
24/08/2025
Kazdy pisze marzenia według własnego życia, celów i pasji. Ja od zawsze chciałem gotować i grać.
Dzisiaj napisze o tym drugim. Zeszły rok? Totalny rollercoaster, praca poniedziałek/czwartek, później piątek/niedziela granie. Masa wyrzeczeń, nieobecności na różnych imprezach i uroczystościach. Blisko 100 koncertów rocznie. Wiedziałem, że cel uświęca środki. Szło mi raz lepiej raz gorzej, wszystko jednak wymaga czasu.
Bębny kupiłem w drugiej klasie liceum, byłem wtedy buntowniczym punkiem zakochanym w Woodstocku, scenie marzeni. Powtarzałem rodzicom “ja tam kiedyś zagram, przed dywanem z ludzi pod sceną, zobaczycie!”
Po 15 latach się to udało. Zagrałem na najpiękniejszym festiwalu świata. Mógłbym wam opisać jakie to super extra, ale zrozumie mnie tylko osoba, która spełniła marzenie na które ciężko pracowała. Bo są to rzeczy nie do opisania. Bo jak opisać tłum ludzi, skaczący do bitu który grasz, jak tłuczesz w tomy a tłum krzyczy “hej hej hej”
Zwyczajnie się nie da…
Było to marzenie tak nierealne do spełnienia, że prawie o nim zapomniałem…
Ale nigdy nie wolno tego robić! Nie wolno zapominać o dziecięcych marzeniach. Bo one były i są tymi prawdziwymi.
To nie marzenie z dupy, typu Mercedes, zajebista fura lub inny materialny szit, który cieszy przez chwilę a później nie zwracasz na niego uwagi.
To coś więcej… znacznie więcej 🤝🏻
Spełniajcie Miśki dziecięce marzenia!
Bo zwyczajnie są prawdziwe ❤️
I nie dajcie w sobie zabić dziecka!