24/07/2025
Zauważyliście, że kiedy ktoś popełni przestępstwo, ale należy do naszej - szeroko rozumianej - grupy, do naszego "plemienia" (jest biały, jest P***kiem, jest katolikiem), to kompletnie nie utożsamiamy jego czynu z jego przynależnością grupową? Natomiast kiedy zrobi to ktoś spoza tej grupy, przyjezdny - to tłum automatycznie przypisuje winę całej zbiorowości, którą rzekomo reprezentuje. „Bo czarny, bo beżowy, bo muzułmanin, bo imigrant.”
Potrzeba pewnego poziomu inteligencji społecznej, żeby to przezwyciężyć. Niestety, nie wszyscy to potrafią.
Efekt homogeniczności grupy obcej - Outgroup Homogeneity Effect - to zjawisko z psychologii społecznej, które polega na tym, że postrzegamy członków własnej grupy jako zróżnicowanych („każdy P***k jest inny”), a członków grupy obcej jako podobnych do siebie („oni są wszyscy tacy sami”). Dlatego przestępca z naszej grupy to „patologia, jednostkowy przypadek”, a przestępca z grupy obcej to „typowy przedstawiciel swojej kultury”.
Gdy patrzę na dzisiejsze wydarzenia - i to, że głównie środowiska kibolskie dały się wciągnąć w szerzenie strachu przed imigrantami (nadal nie widziałem żadnych zdjęć masowego przekraczania granic, za to widziałem tłumy w kamizelkach - nie chodzicie do pracy?) - przychodzi mi na myśl zjawisko, o którym nieraz już pisałem: tribalizm.
Tribalizm to mechanizm społeczny, w którym ludzie utożsamiają się bezkrytycznie z własną grupą i definiują się przez przeciwstawienie innym. My kontra oni. Nasi kontra obcy. To podejście świetnie funkcjonuje w środowiskach opartych na lojalności plemiennej - takich jak środowiska kibicowskie, gdzie jedność często buduje się przez nienawiść do „innych”. W takim świecie nie ma miejsca na niuanse ani indywidualne różnice - liczy się przynależność.
Oczywiście, kontakt z obcymi kulturami pomaga przezwyciężyć efekt „wszyscy oni tacy sami”. Pomaga też wysoka inteligencja emocjonalna i społeczna. Ale można też obracać się wśród obcych kultur i nadal traktować ich jako „onych” - więc to nie działa automatycznie.
Ale to właśnie ten pierwszy efekt - homogeniczności grupy obcej - fascynuje mnie najbardziej.
Zobaczcie: Czy ktoś winił Gdynian za zbrodnię popełnioną przez Mieszka R.? No byłoby to absurdalne. Czy ktoś obwinia katolików? Albo P***ków? Natomiast gdy przestępstwo popełni imigrant - gawiedź natychmiast wyciąga widły i przypisuje winę całej grupie. I nie musi to być ktoś „zupełnie obcy” - wystarczy, że pochodzi z Ukrainy.
Oczywiście to wszystko podsycają ci, co robią to za kopiejki - ale i nasi, co mniej rozgarnięci, od razu wiedzą, że to DLATEGO. WON!
Kuriozalny był przypadek, gdy po zbrodni popełnionej przez Wenezuelczyka, w komentarzach krzyczano o „muzułmanach z Azji”. No niestety - nie wszyscy chodzili na geografię.
Przy całej tragedii tego wydarzenia - jakimż to wielkim problemem społecznym w Polsce jest „imigracja z Ameryki Południowej”! Do tej pory jej największym przejawem byli Indianie z Peru grający na fletni Pana i sprzedający płyty CD w latach 90.
ALE ŁOBCY! TO DLATEGO!
No… nie dlatego.
Nie dlatego, że ktoś ma taki kolor skóry, taką religię czy pochodzi z innego kraju.
To nie są przestępstwa motywowane religijnie czy rasowo.
Są inne powody.
Gdy biały P***k popełnia przestępstwo (a przecież mamy ich setki, jeśli nie tysiące dziennie), to nie robi tego w imię Jezusa ani w imię „białej rasy”.
Robi to dlatego, że:
ma problemy finansowe,
ma zaburzenia psychiczne,
działa pod wpływem alkoholu lub narkotyków,
był ofiarą przemocy,
chce się zemścić,
kieruje nim desperacja, bezsilność, brak perspektyw, impulsywność.
To wszystko są czynniki społeczne, psychologiczne i osobiste, nie etniczne.
Natomiast nienawiść, która obecnie się wylewa - w komentarzach, na ulicy, w politycznych narracjach - uderza w całe grupy ludzi.
I tak, wypowiedzi osób o innym kolorze skóry, które mieszkają w Polsce (nawet urodziły się tutaj, mówią po polsku, chodzą do pracy, mają dzieci) pokazują jedno:
To zjawisko narasta.
I coraz częściej dotyka tych, którzy są częścią naszego społeczeństwa - ale są postrzegani jako „obcy”, tylko dlatego, że nie wyglądają jak „typowy P***k”.
Mamy w głowie silną tendencję do oceniania swojej grupy jako złożonej i różnorodnej, a innych jako jednolitych i podejrzanych. I tylko od siły naszego umysłu zależy, czy potrafimy to przezwyciężyć.
Polecam używać umysłu. Fajna sprawa.
P.s. Nawet typowy, średnio rozgarnięty przedstawiciel Bąkenjugend ma swój malutki mechanizm rozróżniania obcych:
1. "Czarny" zły, NO CHYBA że to piłkarz w jakimś klubie zaprzyjaźnionym! To wtedy swój!
2. "Ciapaty" zły. NO CHYBA ze sprzedawca kebabów. To wtedy swój!