10/09/2025
Amerykańskie masło na polskich stołach?
Rozmowa Krzysztofa Wróblewskiego z Jarosławem Malczewskim, prezesem Polskiej Grupy Mleczarskiej, dotyczyła bieżącej i trudnej sytuacji na rynku mleczarskim oraz wyzwań stojących przed polskim rolnictwem. W ubiegłym roku wysokie ceny masła, napędzane popytem z Rosji i Chin, windowały ceny mleka w skupie, jednak obecnie sytuacja się odwróciła – produkcja mleka wyraźnie wzrosła w Nowej Zelandii (o 14,6%), w Stanach Zjednoczonych (o 1,1%) oraz w Polsce (o ok. 2%), a jednocześnie na rynek europejski trafia tanie masło z USA, co powoduje spadki cen także w Polsce, gdzie masło transakcyjne kosztuje już poniżej 26 zł/kg. Światowe ceny są mocno zróżnicowane: w UE wynoszą nawet 8200 dolarów za tonę, podczas gdy w Nowej Zelandii to 5900 dolarów, a w USA jedynie 4600, co sprawia, że Europa staje się mniej konkurencyjna. Z kolei ceny odtłuszczonego mleka w proszku utrzymują się na zbliżonym poziomie (ok. 2700 dolarów/t), lecz problemem jest brak popytu i przepełnione magazyny. Spadki cen tłuszczu mlecznego przekładają się też na rynek serów twardych – ceny gołdy utrzymują się w okolicach 18–19 zł/kg, a cheddara jeszcze niżej, podczas gdy w sklepach można znaleźć sery dojrzewające w nienaturalnie niskich cenach, co dodatkowo osłabia polskich producentów, zwłaszcza w obliczu rosnącego importu serów konfekcjonowanych z krajów zachodnich.
Malczewski ostrzegł, że ceny mleka w skupie mogą spaść poniżej 2 zł netto za litr, a nawet zbliżyć się do 1,50 zł, ponieważ ceny mleka przerzutowego kształtują się obecnie w granicach 1,60–1,70 zł/l i wyznaczają trend spadkowy. Wskazał przy tym na oderwanie interwencyjnych cen ustalonych przez UE w 2007 roku od realiów współczesnej gospodarki – od tego czasu koszty produkcji oraz pensje minimalne znacząco wzrosły, natomiast interwencyjne stawki na mleko w proszku czy masło pozostały na tym samym, zbyt niskim poziomie. Rozmowa poruszyła także sytuację na rynku zbóż: zamiast wykupu interwencyjnego rząd proponuje niskoprocentowe pożyczki (do 850 tys. zł), co może być pomocą tylko dla części rolników posiadających zdolność kredytową i powierzchnie magazynowe. W ocenie Malczewskiego potrzebny jest nadzór nad faktycznymi plonami, by uniknąć, nadużyć i kierować wsparcie do gospodarstw rzeczywiście poszkodowanych. Wskazywał również na ryzyko ponownego wzrostu importu zboża z Ukrainy, jeśli wprowadzone zostaną dopłaty.
Znaczną część rozmowy zajęła kwestia umowy o wolnym handlu UE z państwami Mercosuru. Zdaniem Malczewskiego, porozumienie to grozi zalewem europejskiego rynku tanimi produktami mlecznymi z Argentyny i Brazylii – serami, masłem czy mlekiem w proszku – które są łatwe w transporcie i konkurencyjne cenowo. Dodatkowo migracja siły roboczej do Ameryki Południowej po decyzjach administracji Donalda Trumpa sprzyja wzrostowi tamtejszej produkcji, wspieranej przez kapitał niemiecki, holenderski czy amerykański. Malczewski wskazał też na ryzyko, że Mercosur stanie się furtką dla chińskiego przemysłu motoryzacyjnego do Europy. Skrytykował narrację Komisji Europejskiej, która przedstawia kwotę 6,3 miliarda euro jako rekompensatę dla rolników za skutki umowy, wyjaśniając, że jest to ogólna rezerwa kryzysowa na siedem lat, przeznaczona również na susze, epidemie czy inne klęski. W jego opinii to „kit” i złudna obietnica.
Malczewski podkreślił konieczność zbudowania mniejszości blokującej w UE we współpracy z krajami o silnym rolnictwie, jak Włochy czy Francja, i apelował o ponadpartyjną jedność w Polsce w obronie bezpieczeństwa żywnościowego. Zaznaczył, że obecna polityka UE jest w dużej mierze podporządkowana interesom niemieckim, a polscy rolnicy muszą aktywnie walczyć o swoje interesy. Ostrzegł jednocześnie, że wyjście z Unii byłoby katastrofą dla polskiego rolnictwa, lecz konieczne jest urealnienie wielu unijnych zapisów i dostosowanie polityki rolnej do obecnych realiów ekonomicznych.
Na cały wywiad zapraszamy: https://polskarolna.pl/amerykanskie-maslo-na-polskich-stolach,60,0,1,60,33813.html