
28/06/2025
Pamiętacie Jacka i Placka? Wybrali się ukraść księżyc, a wrócili zupełnie inni: "już nie leniwi, już nie głupi, ale mądrzy i pracowici." Ich "księżyc" miał być symbolem złota i obfitości, utopią, gdzie znikają wszelkie problemy, a życie płynie w nieustannej przyjemności. To była jednak iluzja, która prędko zderzyła się z brutalną rzeczywistością. A jednak… gdyby nie te "absurdalne" marzenia, być może nigdy nie opuściliby swojego Zapiecka. To pragnienie czegoś więcej wyrwało ich z rutyny i pchnęło w ramiona doświadczeń, które nadały smak ich istnieniu. Od wieśniaków nauczyli się ciężkiej pracy, od kowala – wytrwałości. Te spotkania stały się fundamentem, dzięki któremu zdołali odrzucić kuszącą pokusę dorabiania się na ludzkiej krzywdzie. Spotkanie z "Ciemnymi Typami", którzy proponowali im życie, z którego dopiero co zrezygnowali, było jak spojrzenie w lustro przeszłości. Musieli wybrać: życie na koszt innych, bez odpowiedzialności, czy budowanie pięknych relacji w oparciu o wspólny wysiłek. Zdecydowanie wybrali to drugie.
Piotr i Paweł mieli swój własny "Zapiecek" i też pragnęli posiąść swój "księżyc" – gwarancję życia na własnych warunkach. Piotr, zręczny rybak, specjalista od wydobywania pokarmu z tego, co niewidoczne, rutynowo zarzucał sieci. Jezus wykorzystał tę jego zdolność, ale w zupełnie nowy sposób. Z czasem galilejski rybak zaczął odkrywać, że na głębinach ducha ukryty jest pokarm, który zaspokoi każdy, nawet największy głód – i to nie tylko ten ziemski. Początki bywały trudne. "Zarwałem noc... i nic nie złowiłem" – żalił się Jezusowi, zmęczony i wypalony.
Paweł, z kolei, w imię Boga, w którego gorliwie wierzył, nie wahał się przed prześladowaniem innowierców. Jezusowi jednak potrzebna była właśnie ta jego niepohamowana gorliwość, niezachwiana wiara i przenikliwa inteligencja. Oślepił go blask, który później Paweł niósł na cały świat.
Obaj szukali swojego "księżyca". Z czasem jednak odkryli, że nie świeci on własnym światłem, lecz jedynie odbija blask Słońca. Podobnie Kościół. Świeci blaskiem Chrystusa. Sam w sobie bywa ciemny, tak jak mroczne potrafi być wnętrze człowieka. Pomyślmy też o fazach księżyca. W nowiu, niewidoczny z Ziemi, schowany w cieniu słońca. Czyż nie tak bywa czasem z Kościołem?
"Piotr jako pierwszy wyznał wiarę w Chrystusa i z nawróconych Izraelitów założył pierwszy Kościół. Paweł otrzymał łaskę jasnego rozumienia prawd wiary i stał się nauczycielem narodów pogańskich. Obdarzeni różnymi darami zgromadzili w jednym Kościele wyznawców Chrystusa i zjednoczeni w chwale niebieskiej wspólnie odbierają cześć na ziemi."
Byli tak różni. Nierzadko się spierali. Pismo Święte nie ukrywa ich konfliktów, jak ten w Antiochii:
"Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: «Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?»” (Ga 2,11 – 14)
Dzisiaj nazwalibyśmy to "dwiema różnymi wrażliwościami". Ale jedna wrażliwość ich połączyła, stopiła w jedno: wrażliwość na Jezusa. Prawdziwa światłoczułość. Bądźmy więc czuli na to światło – wtedy świat zobaczy w nas żywy Kościół.