05/12/2024
Poczucie odrzucenia wkłada Cię w staranie.
Najpierw starasz się jako dziecko: o uwagę, o miłość, o brawa i uznanie, a potem jako dorosły… dalej, o to samo.
Wszystko z poziomu „udowodnię, że jestem dość”; „udowodnię, że zasługuje”, „udowodnię, że mogę”, „udowodnię, że przynależę”; „udowodnię, że mam prawo żyć i że jestem do pokochania”…
Im więcej się wystarasz i im więcej uznania z tego przyjdzie, tym bardziej będziesz się starała, żeby ukochał ktoś jeszcze… żeby pochwalił ktoś więcej…
Tak można przegonić całe swoje życie: na wysilaniu się i wychodzeniu ze skóry, za komplement, uznanie, przynależność, miłość, czy pochwałę.
Patrzymy tu chociażby na „etatowych”ratowników, pracoholików czy szeroko pojętych zadowalaczy… ale - i pokazuje to każda jedna historia - ten głód nigdy nie zostanie zaspokojony od zewnątrz.
I tak naprawdę, każdy staracz powinien przejść obowiązkowe zatrzymanie.
Stop, po to, żeby usiąść i zapłakać.
Bo pod napędzanym adrenaliną, wysiłkowym gonieniu i zapierdalaniu na miłość i uznanie, jest bardzo smutne, zmęczone, odrzucone dziecko.
Takie, które nie zna niczego innego: a jedynie staranie się w imię miłości, w imię prawa do życia, w imię więzi czy możliwości zajęcia własnego miejsca.
Zwolnij.
Zapłacz.
Wolno Ci żyć także wtedy, kiedy nie kręcisz kółek na chomiczym kołowrotku.
Wolno Ci żyć na innym oprogramowaniu.
Jesteśmy już dorośli.
Wolno nam …
Pozwalam sobie nie starać się ....
Nikt nie jest niezniszczalny. Każdy ma punkt, w którym musi powiedzieć „dość”, bo inaczej ból, smutek oraz łzy zaczną przeważać nad możliwościami radzenia sobie z codziennością. Jest to moment, kiedy ciągłe poświęcanie się dla innych zaczyna zabijać nas od środka, pozostawiając tylko pustkę.
Niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy odporni czy silni, każdy z nas ma punkt krytyczny. Niekiedy trwa to miesiące, lata, a czasem nawet całe dekady, zanim uświadomimy sobie, że osiągnęliśmy ten limit. Często, zanim do tego dojdzie, ofiarowujemy od siebie więcej, niż posiadamy, próbując za wszelką cenę utrzymać status quo. Mówimy "przepraszam" za błędy, których nie popełniliśmy, tolerujemy ból, którego nie powinniśmy znać i łzami płacimy za smutek, który nie jest spowodowany przez nas.
Jednak w życiu każdego człowieka nadchodzi punkt zwrotny, moment, kiedy zrozumienie własnych granic staje się tak jasne i oczywiste, że niemożliwe jest jego zignorowanie. To czas, kiedy decydujemy, że więcej już nie możemy.
Jest to granica naszej wytrzymałości, naszej cierpliwości, naszej zdolności do poświęcania się dla innych. Czasami, zagłębieni w codzienną rutynę, w nieskończonych próbach utrzymania wszystkiego w ryzach, zapominamy, że jesteśmy tylko ludźmi.
Wyobraź sobie, że przez całe życie nosisz niewidzialny plecak. Z każdym dniem, z każdym „tak”, które wypowiadasz, kiedy naprawdę chciałbyś powiedzieć „nie”, za każdym razem, gdy godzisz się na kompromis, który cię osłabia, twój plecak staje się coraz cięższy.
Niesiesz go dalej, bo myślisz, że musisz. Że tego oczekuje się od ciebie. Że to jest cena, którą płaci się za miłość, za przyjaźń, za akceptację.
Ale co, jeśli powiem ci, że prawdziwa siła nie leży w ciągłym dźwiganiu tego ciężaru, ale w odwadze, by go odłożyć?
Napiszę Ci teraz coś bardzo ważnego. To nie jest egoizm. To nie jest brak troski o innych. To jest głębokie zrozumienie, że nie można czerpać wody z wyschniętej studni.
Jak możesz ofiarować miłość, współczucie, wsparcie, kiedy sam jesteś pusty i wyczerpany?
Każdy z nas ma swój limit. Pułap bólu, smutku i łez. Po jego przekroczeniu nie potrzeba już nic tłumaczyć, bo prawda jest taka, że wyjaśnienia zostały już dane. Niejednokrotnie.
W słowach, które pozostały niesłyszane i w czynach, które zostały niezauważone. W rzeczywistości decyzja ta jest kulminacją wszystkich tych momentów, kiedy czuliśmy, że nasze granice są testowane, a nasza cierpliwość wyczerpywana.
Decyzję o odłożeniu plecaka ja nazywam aktem troski o siebie. Może to brzmieć kontrowersyjnie, ale bycie silnym nie zawsze oznacza trwanie. Czasami prawdziwa siła objawia się w zdolności do powiedzenia: „Dość”. Do rozpoznania, że masz ograniczenia i że jesteś człowiekiem, nie maszyną. Jest to moment, w którym uznajesz, że masz prawo do szczęścia oraz do życia bez ciągłego bólu i wyrzeczeń.
~ R. Wicijowski, fragment z nowej książki OCZAMI MĘŻCZYZNY 2