22/07/2025
💔Naczelny Maciej Nowak wspomina swoje spotkanie z Ozzym przy okazji wywiadu z Tommym Clufetosem.
Miałem wielką przyjemność poznać OZZY'EGO, chociaż cała historia była dość niestandardowa i okoliczności, dość zabawne🖤
Dzień koncertu w Krakowie. Umówiłem się na wywiad z Tommym – ówczesnym bębniarzem Black Sabbath. Założyłem koszulkę Żuawów Śmierci z wielkim białym krzyżem, żeby techniczny sprawniej, już z daleka namierzył mnie, gdy przyjdę do Tauron Areny. Skutecznie. Koleżka szybko mnie dostrzegł przy bramach dla tirów i wprowadził w plan. Poprosił bym wyłączył telefon, bo w pustej hali miał być uprzednio soundcheck, którego nie wolno było rejestrować. Nie ma problemu, tym bardziej, że po prawdzie telefon powinienem oddać do depozytu, ale technik szybko dostrzegł, że nie przyszedłem tu po problemy.
Nie wiedziałem co się święci 😱
Stanąłem na puściutkiej hali i czekam. Nagle przed scenę wpuszczono grupę 15-20 naziwjmy to - dojrzałych fanów, którzy słono zapłacili za obejrzenie próby dźwięku. Jak to zazwyczaj bywa na tym poziomie legend rocka, próbę robią techniczni. Tym razem było inaczej. Wyszło Black Sabbath – Ozzy, Tony, Geezer no i Tommy 🤩
Światła hali były normalnie zapalone, nie było żadnej oprawy. Przyklejeni do bramek fani machali do zespołu w poszukiwaniu atencji, podczas gdy ja spokojnie stanąłem jakieś 8-10 metrów od sceny, by po prostu lepiej słyszeć. Samiuteńki.
Ozzy od razu złapał mnie jako punkt odniesienia. Wielki krzyż był jak X, a do tego stałem w wygodnym miejscu, na wysokości wzroku. Złapał za mikrofon i wpatrując się w moją koszulkę zaśpiewał „Iron Man” i „Children of the Grave”. Oczywiście, że miałem wrażenie, że śpiewa dla mnie, oczywiście lekko mnie wszystko mrowiło z przejęcia. Ale dalszy bieg zdarzeń mnie mocniej poturbował 😎
Pół godziny później siedziałem już w garderobie Tommy’ego i gadaliśmy w najlepsze. Nagle WSZEDŁ OZZY. W wyciągniętych dresach. Spojrzał na nas. Podszedł i podał mi łapę.
- Hi, I’m Ozzy – wypalił
Zająknąłem się żenująco z przejęcia, a w głowie miałem jedynie proste: „Przecież k***a wiem, że nie Krzysztof Krawczyk!”
- Nice shirt – wskazał na wielki krzyż i uśmiechnął się. Wydał też kilka swoich tradycyjnych „mumblamumbla” pojękiwań, chcąc pewnie coś skomentować. Po krótkiej wymianie uprzejmości dochodzę do wniosku, że muszę być super profesjonalny i wypalam:
- Sorry Ozzy, but I have an interview with your drummer – Usiadłem z powrotem na fotelu i skierowałem się do Tommy’ego. Ozzy wciąż stał obok i dodał grzecznie jakieś formy „yes, yeah, sure, fu**in interview”- jak to on. Tommy patrzył na mnie jak na idiotę, który właśnie spuścił po kiju Króla Ciemności
Nie zmienia to faktu, że w głowie miałem tylko kłęby trawy unoszące się na wietrze, jak to widać na amerykańskich filmach, gdzieś tam na prerii.
Koncertu całego nie obejrzałem, ponoć był świetny, tylko że mnie wciąż nosiło 🔥
Dlatego właśnie 𝗮𝗯𝘀𝗼𝗹𝘂𝘁𝗻𝗶𝗲 nie chciałem jechać do Birmingham i oglądać na stadionie siedzącego Ozzy’ego w pozycji takiej, jakiej widzieliśmy.
Nie chciałem słuchać wyjęczanego „Mama I’m Coming Home” , które przecież jest tak pięknie zaśpiewane na „Live & Loud” z 1992 roku.
I tych nagrań się trzymam 💔
Kawał mojego muzycznego życia 🥺