12/08/2025
Chleba naszego powszedniego z niezwykłą wrażliwością i wnikliwością opisuje "Zakątki codzienności" Aleksandra Pawlikowska, a my niezmiernie się cieszymy, że tomik trafił do osoby, która w tak piękny sposób potrafi docenić bogactwo jego treści 💗
Bardzo dziękujemy za poruszającą recenzję i zachwycające zdjęcie!
Wiersze. Krótka forma przekazu, mogłoby się więc wydawać, że do przeczytania w kilka chwil. Nic bardziej mylnego. 😊
Poezja jest wymagająca, poezja potrzebuje pochylenia się nad nią, zastanowienia nad każdym zakosztowanym słowem, rozważenia. Pełna niedopowiedzeń, metafor, dla każdego mogących oznaczać coś zupełnie innego. Skłaniająca do zadumy, zatrzymania się na chwilę, własnej interpretacji. Dotykająca duszy, wnikająca w serce. ❤️ Poezji nie czyta się w pośpiechu - to danie dla prawdziwych koneserów delektujących się niespiesznie jej dobrym smakiem i aromatem.
W "Zakątki codzienności" Aleksandry Pawlikowskiej zanurzyłam się z przyjemnością i zaciekawieniem. Podziwiam wrażliwość Autorki, bardzo bliski mojemu sposób spojrzenia na świat i otaczające nas sprawy, ale również i odwagę. W świecie, w którym bruka się bez zastanowienia cudze uczucia, naraża na ostracyzm, depcze po wartościach, Aleksandra Pawlikowska w swoim tomiku zaprasza nas w głąb własnego serca, oprowadzając po jego zakamarkach, a czyż to nie wymaga odwagi?
Gdyby poproszono mnie, abym jednym słowem opisała "Zakątki codzienności", byłoby to słowo metamorfoza! Swoisty zapis cyklu przeistaczania z poczwarki młodzieńczych, może trochę jeszcze naiwnych, może czasem nieco zagubionych, uniesień serca w pełną światła mądrości i roztropności kobiecość motyla, tkliwą, delikatną, ale niezupełnie kruchą. Aleksandra Pawlikowska nie boi się bowiem poruszać trudnych tematów! Na stronicach jej tomiku odnajdziemy wiarę, nadzieję, miłość, zachwyt nad światem przyrody, ale również śmierć, tęsknotę za bliskimi, nieubłagany upływ czasu, wojnę, amok marszu w żałobnych barwach, polityczne zagrywki. Aleksandra Pawlikowska jest do bólu szczera - tak wobec siebie, jak i wobec czytelnika.
Nostalgiczny "Krzyż w Mariackim", mocny i bezkompromisowy "Poproszę świeży popcorn" i "Karta" o gorzkiej prawdzie naszej rzeczywistości, którą ktoś dla nas plecie. "Wojna" i "Idzie wojna" ze swoimi zgliszczami nadziei pochowanymi pod zwałami strachu. Refleksyjne "Przyniszczone krzesło", które krzyczy, że czas w miejscu nie stoi, że bliscy nie są wieczni wiecznością ziemską - czasu nie marnuj, słowa nie żałuj! "Szkło się potłukło" niczym wehikuł czasu poniosło mnie w dziecięce lata, kiedy to i moja Babcia wybierała się w podróż ze świata do Świata. "Mrok fali dźwiękowej" przypomniał tak wiele głupio straconych momentów lat młodzieńczych, bo przecież tak wszyscy, bo tak trzeba, bo nie bądź inna, nie wyłamuj się, nie lubię cię, odstajesz!
"Jeż Fryderyk" w moim odczuciu odzwierciedlający nie tylko jeżową brawurę, ale również styl bycia wielu z nas, którzy żyją na krawędzi, zapominają o niebezpieczeństwach (tych zupełnie przyziemnych, ale i tych natury duchowej), jakby żyć mieli na tym świecie wiecznie.
I niepozorne, ale kocham jesień najmocniej ze wszystkich pór roku, więc nie mogło być inaczej, żebym do serca szczególniej nie przytuliła "Jesiennych telemarków" 🍂🥰
To moi ulubieńcy z tomiku Oli Pawlikowskiej, a Ty? Sprawdzisz inne "Zakątki codzienności", do których zaprasza Cię autorka? ❤️
Ja ze swej strony z serca polecam, będę tu wielokrotnie powracać, to pewne! 🥰
Za mój egzemplarz pięknie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo CLARA ITER 🌹