01/07/2025
Nie mam ochoty pisać, jak było ciężko. Czy na zawodach, czy w codziennym treningu – bo cudownie jest móc spełniać marzenia.
Jestem strasznym optymistą. Nigdy nie myślę, że coś się nie uda. Wszystko, co robię, robię z wiarą, że będzie dobrze.
Choć… nic nie przychodzi łatwo. Za to podejście nie raz już dostałem po głowie. Ale to nie ma znaczenia.
Każdego dnia jestem ogromnie wdzięczny moim bliskim – to dzięki nim mogę startować w takich zawodach jak Garmin Triathlon Tour Skierniewice.
Nie ma znaczenia, że pogoda była mocno wietrzna. Nie ma znaczenia, że pozdzierałem stopy, bo szkoda mi było czasu na skarpety, na etapie kolarskim i biegowym.
Było super. Wreszcie odpaliłem na rowerze tak, jak chciałem. A potem – rekordowe bieganie: 4:32 min/km!
Dla mnie to ogromna radość – bo to właśnie bieganie sprawia mi największą frajdę.
Nie będę się zagłębiał w wynik.
Wiem jedno – zmiana roweru to był game changer. Nie chodzi o markę, chodzi o dopasowanie, o pozycję, o geometrię dla mnie.
Dzięki temu całość zagrała. Mogłem w końcu wykorzystać swój bieg tak, jak potrafię. Bo nie byłem odjechany po etapie kolarskim.
O takich odczuciach po zawodach po prostu marzyłem. Chce się tym bawić, wynik jest drugorzędny, chcę czuć radość na mecie. Tak też się czułem.
I za to wszystko – dziękuję.
Brodaty Tri wraca z życiówką i 16 miejscem w kategorii, taki bonusik. 🧢🔥🚴♂️🏃♂️