10/03/2024
To już nasty artykuł o upadku małych, niezależnych księgarni, który czytam w ostatnich kilku latach i faktycznie liczby to potwierdzają. Na początku 2024 r. w Polsce funkcjonuje 1691, w 2021 r. było ich ponad 1800, a w 2019 ponad 1900. (odsyłam do artykułu poniżej).
Stacjonarne księgarnie są bardzo istotnym elementem dystrybucji książek, szczególnie dla tradycyjnych wydawców, czyli nadal większości publikacji, jakie trafiają na rynek.
Wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w ostatnich latach dał się we znaki szczególnie mniejszym księgarnią, ale czy to jedyny problem, że im „nie idzie”? Wydaje mi się, że nie.
Rynek książki zmienia się globalnie i nie inaczej wygląda to u nas. W obecnych warunkach tradycyjny model małej księgarni, gdzie ktoś siedzi za biurkiem i czeka aż klient wejdzie drzwiami nie ma szans powodzenia.
Paradoksalnie niezależne księgarnie mają jednak narzędzia, aby odnaleźć się na "nowym" rynku. To co ma szansę działać to np.
1. Połączenie księgarni z kawiarnią i czytelnią. Kupić książkę i poczytać przy kawie i ciastku - Ideał. Taki model widzę w wielu, szczególnie większych miastach i wydaje się, że działa, zazwyczaj tłumy. Oczywiście taka "restrukturyzacja" wymaga niemałych funduszy, więc to trzeba planować wcześniej, bo na granicy bankructwa się nie uda.
2. Przeniesienie ciężaru działalności do social mediów i internetu, ale nie na zasadzie 2 posty w tygodniu „od czapy”, tylko z założeniem, że tu jest teraz nasze "centrum życia" i zarobki i robimy to profesjonalnie, a stacjonarna księgarnia jest magazynem, gdzie przekierujemy cześć klientów z sieci. Przykład księgarza podany w artykule, który przy prawdopodobnie kilkuset tytułach na półkach, sprzedaje 3 książki dziennie pokazuje, że zaniedbywanie tych obszarów może mieć fatalne skutki. Z autopsji powiem, że więcej można sprzedać przy dwóch tytułach w typowy dzień (czyli nie w okresie przedświątecznym, który nie jest reprezentatywny) bez księgarni stacjonarnej, ale przy samodzielnej promocji.
3. To najtrudniejsze, ale w większych miastach, gdzie jest jeszcze po kilka niezależnych księgarni, powinny się dogadać i tworzyć sieci partnerskie, nawet z jednolitym szyldem i jedną strona sprzedażową. Trudne, bo wymagające lidera, zgody i kompromisu, ale wykonalne.
Co do tzw. jednolitej ceny książki, czyli ustawy promowanej przez cześć środowiska wydawców i księgarzy, która blokowała by nadmierne rabaty przez pól roku od premiery, to na pewno w jakimś stopniu by to pomogło, ale jeśli niezależni księgarze widzą w tej ustawie "gamechangera", to srogo by się zawiedli, bo:
1. Nawet w okresie 6 miesięcy duże sieci i tak mają większe zasięgi, budżet na promocję i możliwości dotarcia do klienta, a po tym okresie zaorywały by rynek jak dotychczas.
2. Ustawa byłaby obchodzona przez dużych graczy np. robiąc pakiet i do książki premierowej dokładaliby jakiś stary tytuł z potężnym rabatem, aby zachęcić klienta do kupna 2 zamiast 1 (ja to wymyśliłem na poczekaniu, a sztab ludzi z takiego Emp. czy Matr. pewnie wymyśli więcej i lepiej). Przypuszczam, że marketplace, takie jak wszechwładne A. też by dołożyły cegiełkę od siebie ;)
Ale jest to jakiś krok, z założeniem, że musi być ich więcej, aby coś się zmieniło, bo odgórne ustawy bardzo rzadko spełniają pokładane w nich nadzieje.
Co jest szansą dla niezależnych księgarni i mniejszych wydawnictw? Na pewno dostrzeżenie tego, że stare metody nie dają rady na zmieniającym się rynku.
Wydawcy powinni wyjść ze strefy komfortu, zakasać rękawy i rozwijać własną sprzedaż, aby nie być tak uzależnionymi od dużych dystrybutorów, a z czasem skrócić lub ograniczyć łańcuch dystrybucji.
Księgarnie powinny szukać swojej drogi, aby wyróżnić się na rynku, być atrakcyjnym i przyciągnąć nowego klienta. Nie ma zmiłuj, tu również jest mnóstwo pracy.
O Selfpublisherach dzisiaj nie wspominam, my jesteśmy terminatorami, poradzimy sobie i wiemy gdzie są nasi Czytelnicy :)
Napiszcie coś w komentarzach, jeśli temat Was zainteresował
Mateusz
https://tvn24.pl/polska/male-ksiegarnie-upadaja-pomoc-moze-projekt-ktory-pis-porzucil-st7798267?fbclid=IwAR19hE2Uqod3ZTUTdaIzZhlSge0ssPwwABWrr8EQ_5c-kcsvc92-I0ax8Hk
Nie mogę prosić więcej o pomoc moją mamę, a przez cały dzień sprzedałem trzy książki - mówi walczący o przetrwanie swojej księgarni Toniebajka w Bydgoszczy Piotr Kikta. Takich jak on jest więcej. W całej Polsce średnio co trzy-cztery dni jakiś księgarz po raz ostatni gasi światło...