01/05/2023
Początek majówki, Podlasie przy granicy z Białorusią, wioska z drewnianymi domami. Wróble ćwierkają od samego świtu, w lesie tną już komary, kleszcze wkradają się pod ubrania, turyści jeżdżą na rowerach szlakami velo. W okolicach godz. 9 rano do organizacji humanitarnych niosących pomoc na granicy, dociera informacja o samotnej dziewczynie z Somalii, zaginionej głęboko w Puszczy Białowieskiej, jej stan zdrowia może wymagać transportu medycznego. Do lasu z pomocą wychodzą dwie Ole- Chrzanowska i Gnap, obie z ogromnym doświadczeniem w pomaganiu, jedna z nich jest medyczką, dlatego w plecakach poza żywnością i odzieżą, lądują nosze, kroplówka i masa sprzętu medycznego. Kontakt z zaginionymi w tamtym terenie jest ekstremalnie utrudniony, dlatego ratujący ludzi, muszą zabierać sprzęt na wszelkie scenariusze. Po prawie 4 godzinach marszu przez bagna, zwalone konary i wykroty, udaje się im odnaleźć zaginioną niepełnoletnią dziewczynę. Pierwsze sekundy ich spotkania to łzy i drżenie jej ciała, po chwili pierwsze wymioty chorej dziewczyny, następnie Ola Gnap udziela pierwszej pomocy. Wycieńczona dziewczyna nie może zostać sama w środku lasu, w telefonach brak zasięgu, a właściwie co rusz przychodzą komunikaty o połączeniu z siecią białoruską. Pomimo wyczerpania trzeba wydostać się do miejsca, do którego jakkolwiek mogłaby dojechać karetka. W pewnym momencie przez las rozległy się krzyki. - “Na glebę!!!!! Nie ruszać się”. Dwóch żołnierzy z karabinami wycelowanymi w Somalijkę i obie Ole podeszło na tyle blisko, że udało się poprosić ich o nie celowanie z karabinów. Żołnierze po wysłuchaniu próśb o pomoc w wezwaniu karetki, zaoferowali pokierowanie grupy do drogi, tak żeby Ole mogły wezwać karetkę we własnym zakresie. Stwierdzili, że tutaj nie można niczym wjechać. Po forsownym marszu, podczas którego, ratowana kilkukrotnie opadała z sił, do grupy przyszli Strażnicy Graniczni, oni również nie chcieli wezwać karetki, argumentowali to tym, że w przypadku nieuzasadnionych przypadków wezwania ambulansu, wyciągane są względem nich konsekwencje i dyżurny z placówki poinstruował ich, że karetka ma być wezwana przez wolontariuszki. Argument o braku zasięgu spotkał się z pytaniem funkcjonariusza- “Czy to nie jest tak , że numer alarmowy 112 działa też w przypadku braku zasięgu?”. Finalnie, Somalijka, pod domem Simony Kossak, poprosiła o azyl w Polsce, została zabrana karetką pogotowia do szpitala. Kryzys na granicy trwa, ludzie dalej cierpią, niektórzy umierają, prawie nikt nie wezwie do nich karetki pogotowia.
Obie Ole, po całym dniu marszu z pomocą, wieczorem wysłuchały koncertów hip-hopowych w stodole Teremiskach. W Polsce zaczęła się majówka.
Maciej Moskwa
Podlasie, Polska 30.04.2023 fot. Maciej Moskwa/ TESTIGO