Koło Naukowe Kryminologii UG

Koło Naukowe Kryminologii UG Strona Koła Naukowego Kryminologii Uniwersytetu Gdańskiego
e-mail Koła: [email protected]

Dobry wieczór! W dzisiejszym poście zapraszamy Was do zapoznania się z tematem wariografu… a może poligrafu? 🤔•Wariograf...
07/07/2025

Dobry wieczór! W dzisiejszym poście zapraszamy Was do zapoznania się z tematem wariografu… a może poligrafu? 🤔

Wariograf potocznie nazywany jest „wykrywaczem kłamstw”. Istnieje wiele plotek i mitów wokół tego urządzenia, między innymi na temat skuteczności wariografu, jego działania i sposobu ”oszukania urządzenia”.

W Polsce urządzenie to nosi nazwę wariograf, natomiast w innych miejscach (głównie w Stanach Zjednoczonych) używa się określenia „poligraf”. Jest to przyrząd służący do badania, czy dana osoba posiada wiedzę na temat danego zdarzenia. Badania wariograficzne wykonuje się w procesach sądowych, rekrutacji do służb państwowych, a także w przedsiębiorstwach i dla celów prywatnych (najczęściej w przypadku podejrzenia zdrady małżeńskiej). Wariograf rejestruje zmiany psychofizyczne organizmu osoby badanej. Czynniki brane pod uwagę to: ciśnienie krwi, oddech, puls, przewodnictwo prądu elektrycznego przez skórę. Takie badanie powinno być przeprowadzone przez osobę o specyficznych kwalifikacjach, ze względu na odpowiednią analizę wyników. Badanie przeprowadza się również w specjalnych warunkach, żeby zachować wszelkie możliwe kroki, eliminując potencjalne rozpraszacze, które mogłyby wpłynąć na wynik badania.

Sam wariograf zapisuje odruchy ciała człowieka, towarzyszące konkretnym emocjom, które ujawniają się podczas mówienia zgodnie lub niezgodnie z wewnętrznymi przekonaniami. Popularyzowane w internecie „metody oszukiwania wariografu” również są rejestrowane - jako moment, w którym badany próbował wpłynąć na wynik badania (np. Próba kontroli własnego oddechu, albo poruszenie się na poduszce). Doświadczony specjalista już podczas trwania badania jest w stanie wychwycić momenty, w których osoba badana próbuje wpłynąć na wynik badania. Pytania zadawane podczas badania muszą dotyczyć konkretnej czynności wykonanej przez osobę badaną. Kłamanie wywołuje następujące reakcje w ciele człowieka: przyspieszony oddech, wzrost ciśnienia krwi, pocenie się. Odruchy te są niezależne od woli człowieka, odpowiada za nie układ nerwowy i nie da się ich kontrolować. Podczas badania osobie zakładane jest kilka czujników, każdy z nich bada inny aspekt dotyczący reakcji otoczenia:
- na klatkę piersiową czujniki mierzące zmianę oddechu
- na opuszki palców dłoni - czujniki rejestrujące elektryczne przewodnictwo
- na przedramię - czujnik badający zmianę ciśnienia krwi i tętna.

Wyspecjalizowana osoba przeprowadzająca badanie zadaje najczęściej dwa rodzaje pytań, (natomiast jest to zależne od rodzaju stosowanego testu), pytania krytyczne oraz kontrolne. Pytania krytyczne są bezpośrednio związane ze sprawą, która jest badana, a pytania kontrolne mają sprawdzić reakcję badanego na sytuację kłamstwa. W badaniu zadaje się również pytania neutralne - nieistotne dla sprawy. Takie badanie musi być powtórzone kilka razy, ze względu na złożoność reakcji organizmu ludzkiego i występowaniu naturalnego podenerwowania w sytuacji przesłuchania. Czujniki mierzą reakcję przy każdej odpowiedzi, następnie na ekranie komputera pojawia się wykre obrazujący odruchy fizjologiczne badanego. Po przeprowadzeniu badania należy przeprowadzić interpretację wyników i wyciągnąć wnioski. Badanie wariograficzne musi być przeprowadzone za zgodą osoby badanej, dlatego nie można pokładać wielkich nadziei w tym sposobie w przypadku np. Procesu karnego. Ponad to, żeby takie badanie miało sens merytoryczny należy poligrafera zapoznać ze szczegółami sprawy, co powoduje wydłużenie całego procesu. W przypadku zastosowania badania wariograficznego w sprawach prywatnych, albo przy rekrutacji do poszczególnych firm ma to więcej sensu. Osoby prywatne są ograniczane tylko finansami (takie badanie wraz z pełnym opisem wyników jest bardzo drogie), a główną przeszkodą jest fakt, że osoba, która ma być poddana badaniu może się nie zgodzić na przeprowadzenie go. Zasadność i wynik takiego badania w przypadkach spraw prywatnych albo czynności rekrutacyjnych jest bezpośrednio uzależniona od rodzaju pytań i nadrzędnego celu, który mamy nadzieję uzyskać.
Czy zastosowanie wariografu w postępowaniu karnym, niezależnie od etapu postępowania, ma swoją zasadność? Według mnie - nie. Przede wszystkim, w polskim prawie karnym istnieje domniemanie niewinności, zgodnie z którym to organy postępowania karnego muszą udowodnić winę osobie oskarżonej / podejrzanej. Z tego względu zebranie dowodów leży w gestii policji i prokuratury, a badanie wariograficzne ma jednak wydźwięk odwrotny, w którym to potencjalny sprawca próbuje udowodnić swoją niewinność.

Oprócz tego, osoba poddana badaniu musi zgodzić się na nie dobrowolnie - nie można zatem zmusić osoby podejrzanej do takiego badania, ani polegać tylko na nim w przypadku gdy nie posiadamy żadnych dowodów w danej sprawie. Należy pamiętać również o tym, że sam wariograf bada, czy dana osoba posiada wiedzę na określony temat, co pozwala na szeroką interpretację odpowiedzi i podważanie opinii biegłych. Sama osoba badana powinna spełniać szereg odpowiednich kryteriów psychicznych, a całość powinna być osadzona w sprzyjającym kontekście sytuacyjnym (np. Badanie powinno być przeprowadzone w krótkim okresie od popełnienia przestępstwa czy taktyczna dyskrecja organów ścigania na temat modus operandi potencjalnych podejrzanych). Ze względu na to, że niemalże niemożliwe jest zachowanie idealnej przejrzystości czynników wewnętrznych i zewnętrznych, które mogą wpłynąć na wynik badania, opieranie opinii biegłych na wyniku badania wariograficznym w przypadku przestępstw jest ryzykowne, i może prowadzić do wielu nadużyć. Wariograf bada reakcje organizmu wywołane pytaniami dotyczących danego zdarzenia, zatem opinia biegłego poligrafera może służyć jako dowód pomocniczy, ale nie jest twardym dowodem w postępowaniu karnym.

Zgodnie z postanowieniem SN z 15.05.2020 r. (IV KK 476/19), Legalis nr 2621046 wariograf w ramach badań eliminacyjnych jest stosowany jeszcze przed przedstawieniem zarzutów, a więc wobec osób podejrzanych przesłuchiwanych w charakterze świadków, co wskazuje na to, że nie może on być wykorzystywany jako dowód winy lub niewinności. Zatem nie tylko jesteśmy ograniczeni przez doktrynę w kwestii zasadności wyników badania wariograficznego, ale ogranicza nas również czynnik ludzki, zewnętrzne czynniki wokół toczącego się postępowania karnego, jak również sama istota wariografu, który to nie jest urządzeniem wykrywającym kłamstwo, ale urządzeniem pokazującym reakcję osób badanych, a sama opinia poligraficzna nie jest dowodem świadczącym o określonych okolicznościach.

🕵🏻‍♀️EŁ

Literatura:
Insp. W. Kędzierski, „Ekspertyza wariograficzna metodą ustalania wiedzy badanego o realiach dochodzonego przestępstwa”
P. Gradziuk, ”Kilka uwag o opinii poligraficznej w ramach badań eliminacyjnych (art. 192a k.p.k) i w ramach odrębnego dowodu (art. 199a k.p.k)”
M. Gołaszewski, „Badania poligraficzne w polskim procesie karnym po Postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 29 stycznia 2015 r.”

Witajcie w kolejny czerwcowy wieczór! Jak to mamy w zwyczaju – zapraszamy Was do zapoznania się z nowym postem 🕵🏻‍♂️•18 ...
23/06/2025

Witajcie w kolejny czerwcowy wieczór! Jak to mamy w zwyczaju – zapraszamy Was do zapoznania się z nowym postem 🕵🏻‍♂️

18 grudnia 1994 roku w mieście Port Elizabeth, w Republice Południowej Afryki, doszło do brutalnego napadu na 27-letnią Alison Botha.

Po spędzeniu czasu z przyjaciółmi na plaży Alison zaprosiła ich do swojego mieszkania na pizzę i gry. Kiedy większość grupy wyszła,dziewczyna odwiozła ostatniego towarzysza do domu, a następnie wróciła do siebie.

Gdy Alison odwróciła się, by zabrać swoje rzeczy z siedzenia auta, mężczyzna uzbrojony w nóż otworzył drzwi po stronie kierowcy i rozkazał jej się przesiąść. Przerażona Botha zrobiła to, co jej kazał. Mężczyzna szybko przejął kontrolę nad pojazdem i odjechał. W trakcie jazdy przedstawił się jako Clinton. Powiedział Alison, że nie chce jej skrzywdzić i potrzebuje pożyczyć jej samochód na godzinę. Clinton, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Frans du Toit, udał się następnie do innej części Port Elizabeth, aby odebrać swojego przyjaciela Theunsa Krugera.

Mężczyźni zabrali ją następnie w odosobnione miejsce, tuż za granicami miasta. Alison została zmuszona do zdjęcia ubrań i zgwałcona przez obu mężczyzn. Napastnicy postanowili odebrać jej życie, obawiając się, że zgłosi sprawę na policję. Początkowo próbowali ją udusić, co nie przyniosło jednak oczekiwanych skutków. Sfrustrowani mężczyźni zadali więc Alison co najmniej trzydzieści ciosów nożem w brzuch. Kiedy noga Bothy zaczęła drgać, du Toit i Kruger uznali, że ich zadanie nie zostało jeszcze zakończone. Wtedy zadali jej dodatkowo szesnaście ran ciętych w gardło.

„Wszystko, co widziałam, to ramię poruszające się nad moją twarzą” - wspominała później Alison Botha. „Lewo, prawo, lewo, prawo, lewo, prawo. Jego ruchy wydawały dźwięk. To był wilgotny odgłos, dźwięk rozcinanej skóry. […]” Udając martwą, usłyszała, jak jeden z napastników pyta, czy nie żyje. „Nikt nie mógłby tego przeżyć” - odpowiedział drugi. Du Toit i Kruger odeszli, przekonani, że ją zabili.

Trzymając się nadziei, że jej napastnicy zostaną ukarani, Alison wypisała ich imiona palcem na piasku, dodając: „Kocham mamę.” Wkrótce jednak zdała sobie sprawę, że ma szansę przeżyć - w oddali dostrzegła światła samochodu przebijające się przez krzaki.

Kiedy ruszała w stronę świateł, uświadomiła sobie ogrom swoich obrażeń. Podnosząc się poczuła, jak jej głowa opada do tyłu w skutek nieudanej próby dekapitacji. Czuła też coś śliskiego wystającego z jej brzucha, były to jej jelita. Z jedną ręką stabilizującą głowę, a drugąuciskającą ranę na brzuchu, dotarła na środek drogi, gdzie położyła się poziomo, aby zmusić kierowców do zatrzymania. „Gdy walczyłam, żeby iść do przodu, mój wzrok zaczął słabnąć i upadłam wiele razy, ale za każdym razem udawało mi się wstać, aż w końcu dotarłam do drogi.”

Na szczęście Botha nie musiała długo czekać. Tiaan Eilerd, młody student weterynarii z Johannesburga, przebywający na wakacjach w Port Elizabeth, zobaczył Bothę leżącą na środku drogi i zatrzymał się. Wykorzystując swoją wiedzę weterynaryjną, udzielił jej wstępnej pomocy. Następnie wezwał pogotowie ratunkowe. Alison Botha została przewieziona do szpitala.

Du Toitowi i Krugerowi postawiono osiem zarzutów, w tym uprowadzenia, gwałtu oraz usiłowania morderstwa. W sierpniu 1995 roku zostali uznani za winnych i skazani na dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia warunkowego. Jednak w 2004 roku, w związku ze zmianą prawa, przyznano im prawo do ubiegania się o zwolnienie warunkowe. Po 28 latach spędzonych w więzieniu, 4 lipca 2023 roku Frans du Toit i Theuns Kruger zostali zwolnieni warunkowo. Alison Botha złożyła oświadczenie o skutkach przestępstwa, sprzeciwiając się ich warunkowemu zwolnieniu. 4 lutego 2025 roku Departament Służb Więziennych cofnął warunkowe zwolnienie obu mężczyzn. „Obaj mężczyźni zostali ponownie osadzeni w zakładzie karnym i pozostaną w areszcie.”

Alison nie tylko przeżyła atak, ale zaczęła dzielić się swoją historią, występując publicznie na konferencjach, w szkołach, firmach i instytucjach. Przemawiała w ponad 35 krajach, inspirując ludzi swoją walką o życie i determinacją. Napisała autobiografię zatytułowaną „I Have Life”, w której opisała nie tylko sam atak, ale także swoją drogę do odzyskania zdrowia fizycznego i psychicznego, a w 2016 wystąpiła w filmie dokumentalnym „Alison”. Alison zaczęła również działać na rzecz ofiar przemocy (szczególnie seksualnej). Publicznie wspierała reformy prawa karnego oraz działania organizacji pomagających ofiarom napaści.

🕵🏻‍♀️WG

Źródła:
https://www.dailymail.co.uk/news/article-14695483/Woman-disemboweled-raped-nearly-decapitated-horrific-attack-writes-book.html
https://allthatsinteresting.com/alison-botha
https://www.gov.za/news/media-statements/minister-pieter-groenewald-cancels-parole-alison-bothas-attackers-04-feb-2025

Żródło grafiki:
https://www.sowetanlive.co.za/news/south-africa/2023-07-06-alison-botha-shocked-at-the-news-her-attacker-will-be-released-on-parole/

Witamy się z Wami w kolejny poniedziałkowy wieczór! Jak to mamy w zwyczaju – zapraszamy Was do zapoznania się z najnowsz...
09/06/2025

Witamy się z Wami w kolejny poniedziałkowy wieczór! Jak to mamy w zwyczaju – zapraszamy Was do zapoznania się z najnowszym postem 🕵🏻‍♀️

Węgierska wioska trucicielek.

W sercu sielskiej węgierskiej wioski kryła się cicha rewolucja i śmierć. Nie było tu wrogich armii, obozów zagłady ani ideologicznej nienawiści. Była za to trucizna i kobieca solidarność zamieniona w cichy syndykat śmierci. Wioska Nagyrév leżąca nad rzeką Cisą, skrywa jedną z najbardziej wstrząsających tajemnic XX wieku: masowe morderstwa popełnione nie przez zbrodniarzy wojennych, lecz przez żony, matki, sąsiadki.

Historia rozpoczyna się wraz z przyjazdem Zsuzsanny Oláh w 1911 roku do wsi Nagyrév. Kobieta była znachorką, akuszerką, która z powodu zajęcia jakim się parała, miała wcześniej problemy z prawem, jednak urzędnicy woleli przymykać na to oko. Zsuzsanna szybko zdobyła wpływy i uznanie we wsi nie tylko ze względu na swój zawód, ale również wychodząc za bogatego mężczyznę, który wkrótce po ślubie zmarł na tajemniczą chorobę, zostawiając jej pokaźny majątek. Znana w okolicy jako „Ciocia Zsuzsi”, zyskała sympatię mieszkańców. Początkowo sporadycznie pomagała biednym rodzinom „rozwiązać problem” niechcianych ciąż i noworodków, używając arszeniku z trutki na muchy. Z czasem jednak śmierć stała się jej nowym, dochodowym rzemiosłem, a lista ofiar rosła.
Wybuch I wojny światowej spowodował powołanie do armii dla mężczyzn, pozostawiając kobiety z Nagyrév samym sobie, obarczone opieką nad dziećmi i niepełnosprawnymi. Z czasem coraz więcej mieszkanek przytłoczonych codziennością, szukało pomocy u Cioci Zsuzsi. Ta dyskretnie wręczała im fiolkę z „lekarstwem”, które szybko rozwiązało problem. Liczba tajemniczych zgonów wśród chorych i starszych zaczęła gwałtownie rosnąć.

Swój wpływ miało również założenie w pobliżu wsi, obozu dla włoskich jeńców. Żołnierze, pełni uroku i ogłady, szybko zdobyli serca miejscowych kobiet spragnionych czułości i nieprzyzwyczajonych do takiego traktowania, które wcześniej doświadczały głównie przemocy i alkoholowych ekscesów. Gdy z romansów rodziły się niechciane ciąże, pomocą służyła niezawodna Ciocia Zsuzsi. Te wydarzenia spotęgowały napięcia, przemoc i niezadowolenie. Wracający po zakończeniu wojny mężowie, złamani i uzależnieni od alkoholu, natrafiali w domu na opowieści o żonach, które samotność łagodziły w ramionach włoskich jeńców, a nawet i cudze dziecko.

Modus operandi
Do morderstw wykorzystywano arszenik, pozyskiwany z lepów na muchy. O tym, kto ma umrzeć decydowano po cichu, na kobiecych spotkaniach. Jedna z kobiet zrobiła pierwszy krok, inna poszła w jej ślady, widząc, że nikt nie poniósł konsekwencji. Bite i upokarzane żony dzieliły się sposobami na pozbycie się „problemu”. Wkrótce zabijała już znaczna część kobiet z wioski. Zsuzsi niezawodnie dostarczała truciznę i instrukcje. Nie zabijano od razu, trucie arszenikiem było procesem długotrwałym, dodawano go głównie do jedzenia.

Finał morderczej działalności
Większość ofiar stanowili mężowie, często znienawidzeni, brutalni i nietrzeźwi. Co ciekawe, najczęściej zabijały kobiety z zamożnych domów, być może uwięzione w aranżowanych małżeństwach. Ponadto mordowano także chorych, kalekich weteranów, a nawet dzieci. Podsumowując, wszystkich, których uznano za ciężar. I nie wiadomo, co jest bardziej szokujące. To, że truto konsekwentnie tygodniami, a nawet miesiącami, i zabójczyni przez cały ten czas, dzień za dniem, widziała, jak życie opuszcza jej ofiarę, dzieliła z nią nawet życie i łóżko, a mimo to nie pojawiała się empatia, każąca przestać. Czy może raczej to, że wszyscy wiedzieli, co dzieje się we wsi i nikt tego nie przerwał.

Zbrodnie ujrzały światło dzienne dopiero w 1929 roku, gdy anonimowy donos trafił na biurko policji, w którym wymieniono nazwiska sprawczyń i ich ofiar. Napisała go ponoć kobieta, której nie było stać na pomoc Cioci Zsuzsi, więc postanowiła, że jeżeli ona nie może zabić męża, to nikt nie powinien.

Zsuzsanna Fazekas popełniła samobójstwo, gdy zbliżała się policja. Lawina ruszyła, wieś pogrążyła się w donosach i zdradach. Aresztowano prawie 100 kobiet, 26 stanęło przed sądem, dwie powieszono. Oficjalnie mówi się o 50 ofiarach, ale nieoficjalnie, że było ich aż 300. Niezależnie od liczby, Nagyrév zapisało się na zawsze jako miejsce jednego z największych i najbardziej przerażających cywilnych masowych morderstw w historii.

Więcej o tej wstrząsającej historii można usłyszeć w podcaście No nie gadaj…: https://open.spotify.com/episode/6uN0rQa8oXhkLKy6YriyAX?si=8f30394fc60a46f4

🕵🏻‍♀️KCh

Źródła:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/01/30/fabrykantki-aniolow-z-nagyrev-jedna-z-najwiekszych-masowych-zbrodni-popelnionych-przez-kobiety/
https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/fabrykantki-aniolow/fe8qjc
https://open.spotify.com/episode/6uN0rQa8oXhkLKy6YriyAX?si=8f30394fc60a46f4

🗓️W środę 21.05.2025 r. członkowie naszego koła mieli wyjątkową okazję odwiedzić jedną z najbardziej znanych jednostek p...
26/05/2025

🗓️W środę 21.05.2025 r. członkowie naszego koła mieli wyjątkową okazję odwiedzić jedną z najbardziej znanych jednostek penitencjarnych w Polsce, mianowicie Zakład Karny w Sztumie.

Podczas wizyty zostaliśmy oprowadzeni po terenie zakładu, poznaliśmy jego strukturę organizacyjną a tym samym - specyfikację pracy funkcjonariuszy Służby Więziennej. 👮‍♂️
Dowiedzieliśmy się jak wygląda codzienność w zakładzie karnym - zarówno z perspektywy osadzonych jak i funkcjonariuszy - a także mieliśmy okazję dowiedzieć się o realizowanych przez zakład programach wsparcia, resocjalizacji oraz terapii osadzonych; szczególnie interesująca wydała się nam dostępna dla sztumskich osadzonych Hortiterapia - polegająca na pracy w ogordzie przy uprawie roślin.☘️

Doświadczenie na żywo więziennej codzienności było niezwykle cenne w kontekście zainteresowań naukowych członków koła.

Jeszcze raz serdecznie dziękujemy funkcjonariuszom Zakładu Karnego w Sztumie za kompleksowe zajęcie się nami, otwartość i serdeczność, a także pełen profesjonalizm. Jesteśmy bardzo wdzięczni za możliwość bliższego poznania realiów pracy w jednostce penitencjarnej z tak bogatą historią.🤗

Witajcie w kolejnym tygodniu! Tradycyjnie, zapraszamy Was do zapoznania się z nowym postem 🔎•Najmłodsi mordercy Wielkiej...
19/05/2025

Witajcie w kolejnym tygodniu! Tradycyjnie, zapraszamy Was do zapoznania się z nowym postem 🔎

Najmłodsi mordercy Wielkiej Brytanii

12 lutego 1993 roku w Liverpoolu doszło do jednej z najbardziej wstrząsających zbrodni w historii Wielkiej Brytanii, której sprawcami było dwóch dziesięcioletnich chłopców. Tego dnia 2-letni James Patrick Bulger znajdował się wraz z matką Denise w centrum handlowym niedaleko Liverpoolu. Gdy matka odwróciła na moment uwagę przy kasie sklepu, James oddalił się. Zarejestrowały go kamery monitoringu, na których widać, jak dwóch 10-letnich chłopców – Jon Venables i Robert Thompson – podchodzi do chłopca i wyprowadza go z centrum handlowego. Kamery uchwyciły, jak trzymają go za rękę i prowadzą przez dzielnice Liverpoolu.
Wycieczka trwała w sumie kilka godzin. Dziecko w tym czasie osłabło i zaczęło płakać. Robert i Jon próbowali je uspokoić, a gdy to nie dawało skutku, szturchali je i popychali. W tracie czterokilometrowej wędrówki chłopców widziało co najmniej 38 osób. Większość z nich nie zareagowała na widok płaczącego malca sądząc, że jest on pod opieką starszych braci. Niektóre z nich zatrzymywały się, aby zapytać, czy wszystko w porządku. Robert i Jon odpowiadali wtedy, że znaleźli zagubione dziecko i prowadzą je na komisariat policji.

Robert i Jon zaprowadzili Jamesa na tory kolejowe. Tam zaczęli znęcać się nad przerażonym, zapłakanym dzieckiem. Bili je, szturchali, kopali, rzucali w nie kamieniami z nasypu. Wlali do lewego oka chłopca niebieską farbę uprzednio skradzioną w sklepie. Wpychali mu w usta baterie. Spekuluje się również, że włożyli baterie do jego odbytu, jednak seksualnej napaści na dziecko nigdy jednoznacznie nie potwierdzono. Tłukli Jamesa ciężkim, metalowym prętem znalezionym na torach. Ostatecznie roztrzaskali mu nim czaszkę.
Gdy zorientowali się, że chłopiec nie żyje, postanowili zostawić jego ciało na torach. Liczyli, że gdy przejedzie je pociąg, ślady zbrodni zostaną zatarte. Na szczęście grubo się pomylili. Sprawę zniknięcia Jamesa policja potraktowała śmiertelnie poważnie. Został do niej zaangażowany znany profiler, który stwierdził, że morderstwa najprawdopodobniej dokonały osoby niewiele starsze od ofiary.

Policja pojawiła się w domach podejrzanych 18 lutego 1993 roku. Obaj chłopcy byli zaskoczeni i przerażeni. Jak się później okazało, przez cały czas, który minął od zabójstwa do aresztowania, Robert i Jon interesowali się śledztwem. Robert pytał rodziców, czy policja złapała już morderców Jamesa. Twierdził, że gdyby ich spotkał, to skopałby im tyłki. Zaniósł nawet różę na nasyp kolejowy. W trakcie śledztwa na kurtkach obu podejrzanych odnaleziono ślady niebieskiej farby. Tej samej, którą wlano do oka ofiary. Buty Roberta pokrywała krew Jamesa, a świadkowie potwierdzili, że to Robert i Jon byli porywaczami.

W trakcie procesu tożsamość dziesięciolatków była chroniona. Nazywano ich Sprawcą A i Sprawcą B. Psychiatrzy zgodnie orzekli, że obaj wiedzieli, że to, co robią, jest złe. Działali z premedytacją - mieli wiele okazji, by przerwać makabryczny proceder. Kara Roberta i Jona miała trwać tak długo, jak zażyczy sobie tego królowa (wyrok zawierał zwrot at Her Majesty's pleasure), nie mniej, niż 8 lat. Dzięki presji wywieranej przez zbulwersowane społeczeństwo na wymiar sprawiedliwości wyrok udało się przedłużyć do 15 lat.

W 1999 roku prawnicy Thompsona i Venablesa złożyli apelację do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten stwierdził, że oskarżeni nie mieli uczciwego procesu, byli bowiem za młodzi, by go zrozumieć. Ich wyroki były kilkakrotnie zmieniane. Obaj ostatecznie wyszli z więzienia w połowie 2001 roku pod fałszywymi nazwiskami.

Jon Venables nie cieszył się długo wolnością. Otrzymał kilka wyroków za posiadanie pornografii dziecięcej. W 2017 roku znów trafił do aresztu pod zarzutem posiadania treści zagrażających bezpieczeństwu dzieci.

🕵🏻‍♀️AJ

Źródła:
https://kronikidziejow.pl/kryminalne/james-bulger-najmlodsi-mordercy-wielkiej-brytanii/
https://casocriminal.org/pl/okrutne-przestepstwa/james-bulger-zamordowany-przez-dwojke-10-letnich-dzieci/
https://www.bbc.com/news/articles/cy4vx0gwe77o

Dzień dobry, witamy się z Wami w nowym tygodniu 👋🏼 Jak zwykle – zapraszamy Was do zapoznania się z naszym nowym postem!•...
12/05/2025

Dzień dobry, witamy się z Wami w nowym tygodniu 👋🏼 Jak zwykle – zapraszamy Was do zapoznania się z naszym nowym postem!

Sprawca czy ofiara? – sprawa Rity Gorgonowej

W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku w Brzuchowicach, niedaleko Lwowa, doszło do makabrycznego morderstwa siedemnastoletniej Elżbiety Zaremby, nazywanej przez bliskich Lusią. Ofiara, w trakcie snu, została uderzona w głowę tępym narzędziem, najprawdopodobniej był to żelazny dżagan do rozbijania lodu, który później został znaleziony w basenie należącym do posesji.

Zbrodnie odkrył Staś Zaremba, brat Lusi, którego obudziło szczekanie psa. Obudził pozostałych domowników: Henryka Zarembę – ojca oraz Ritę Gorgonową – guwernantkę i kochankę Henryka. Mężczyzna był ubrany w piżamę, a kobieta przybiegła w futrze. Natychmiast został wezwany lekarz oraz wachmistrz żandarmerii wojskowej, który dokonał wstępnych oględzin miejsca zbrodni.

Wszystkie poszlaki wskazywały, że sprawcą zabójstwa jest guwernantka, dodatkowo podejrzewano Henryka Zarembę o współudział, ogrodnika Zarembów, albo chłopaka, który był zakochany w Lusi. Gorgonowa została aresztowana oraz rozpoczęło się postępowanie śledcze.

W toku śledztwa przyjęto najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń. Ustalono, że za morderstwem stoi ktoś z domowników, ponieważ nie odnaleziono śladów na śniegu po obu stronach ogrodzenia, ani na parapecie okna, które było otwarte. Brak było również śladów włamania na drzwiach. Według wersji przyjętej przez śledczych, Gorgonowa przeszła w nocy ze swojego pokoju przez hall do pokoju Lusi i zabiła ją uderzając dżaganem. Upozorowała wtargnięcie sprawcy przez okno, które otworzyła, ponadto upozorowała gwałt, penetrując pochwę Lusi swoim palcem. Następnie otworzyła drzwi werandy w celu upozorowania ucieczki sprawcy i tam natknęła się na psa, który zaszczekał, następnie uderzyła go w głowę. Skomlenie psa obudziło Stasia, który spał w jadalni. Zobaczył on kogoś w hallu, którą trakcie procesu zidentyfikował jako Gorgonową w futrze. Kobieta nie mogła wrócić do swojego pokoju przez jadalnię, dlatego uciekła przez frontowe drzwi. Próbując dostać się do sypialni, stłukła małą szybkę na werandzie i skaleczyła sobie rękę. Później znaleziono jej zakrwawioną chustkę oraz ślady krwi na jej futrze. Śledczy stwierdzili , że oddała również ze zdenerwowania kał w hallu, jednak najprawdopodobniej był to kał psa.

Rozpoczął się proces. Aby udowodnić winę oskarżonej, prokuratura ściągnęła w charakterze świadków inne służące, które pracowały na przestrzeni lat u Zaremby. Słysząc ich zeznania, Rita wybuchała śmiechem albo milczała. Chciała pokazać, że wszystkie te historie są wymyślone, a ona nie jest winna zabójstwa Lusi. Dodatkowo prokurator postanowił działać na emocjach publiczności i ławy przysięgłych, pokazując, że Gorgonowa zabiła niewinną dziewczynę z nienawiści i chęci zemsty. Obrońca Rity próbował ukazać Ritę jako ofiarę całego zdarzenia. Zarzucał świadkom kłamstwo i podważał argumenty prokuratora, twierdził, że nie ma żadnych dowodów na winę Gorgonowej, a tylko poszlaki, które zostały obalone w trakcie procesu.

Proces, który trwał szesnaście dni, zakończył się skazaniem Gorgonowej na śmierć przez powieszenie. Wyrok nie mógł zostać wykonany ponieważ kobieta była w ciąży. Zmieniono karę na osiem lat pozbawienia wolności, a w więzieniu urodziła córkę Ewę. Kobieta nie odsiedziała całego wyroku, ponieważ z powodu II wojny światowej ogłoszono amnestię.
Dalsze losy Gorgonowej są nieznane. Nie spotkała się z córką Ewą, która przebywała w sierocińcu. Nie wiadomo również czy kobieta w ogóle próbowała się z nią kontaktować. O uznanie niewinności matki przez całe swoje życie walczyła Ewa, która w 2014 roku wniosła o ponowne rozpatrzenie sprawy. Niestety nie udało się to, Ewa nigdy nie odnalazła swojej mamy.

🕵🏻‍♀️WO

Źródła:
https://www.gov.pl/web/ies/sprawa-rity-gorgonowej
Łazarewicz C., Koronkowa robota – sprawa Gorgonowej, Wołowiec, 2018

Dzień dobry w nowym tygodniu! W dzisiejszym poście przedstawiamy tragiczną sprawę sprzed niespełna tygodnia.  •Brutalne ...
06/05/2025

Dzień dobry w nowym tygodniu! W dzisiejszym poście przedstawiamy tragiczną sprawę sprzed niespełna tygodnia.

Brutalne zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy.

1 maja 2025 roku w zaroślach przy torach kolejowych w Mławie odnaleziono ciało 16-letniej Mai, która zaginęła tydzień wcześniej. Zaraz po tym wydarzeniu w Grecji, w okolicach miasta Saloniki policja zatrzymała 17-letniego chłopaka podejrzanego o zabójstwo dziewczyny, z którym ofiara miała pozostawać w bliskich relacjach. Chłopak przebywał w Grecji na wycieczce szkolnej. W wytypowaniu podejrzanego śledczym, pomogły nagrania z monitoringu miejskiego i prywatnego. 17-latka zatrzymano na podstawie Europejskiego
Nakazu Aresztowania wydanego przez sąd w Płocku. Prokuratura poinformowała, że
wydano postanowienie o przedstawieniu 17-latkowi zarzutu zabójstwa ze szczególnym
okrucieństwem.

Nastolatka zaginęła w środę 23 kwietnia 2025 roku. Ok. godziny 19:40 poinformowała rodziców, że idzie się spotkać z kolegą. Dodała: „Jak się z nim pokłócę, to wrócę za pięć minut, a jak nie to, za pół godziny”, ale Maja nigdy nie wróciła do domu. Następnego dnia bliscy zgłosili jej zaginięcie. 1 maja odnaleziono ciało dziewczyny. Podinspektor Katarzyna
Kucharska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu poinformowała, że ciało
dziewczyny znaleziono na zewnątrz, nie w budynku, w zaroślach w pobliżu okolicy torów kolejowych. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku poinformował, że
najprawdopodobniej przyczyną śmierci 16-letniej Mai były liczne i rozległe obrażenia głowy zadane narzędziem tępym lub tępokrawędzistym.

Według śledczych do zabójstwa doszło wieczorem tego samego dnia w którym Maja zaginęła. Policja nie potwierdza, czy miejsce znalezienia zwłok było jednocześnie miejscem zabójstwa, uznają jednak, że sprawca celowo ukrył tam ciało. Miejsce, w którym odkryto ciało 16-latki znajdowało się w pobliżu zakładu produkcyjnego należącego do rodziny podejrzanego.
Ojciec ofiary przekazał, że na jej ciele znajdowały się liczne ślady przypalenia. Z jego relacji wynika, że 16-latka miała zostać związana i była polewana żrącymi substancjami. Nie wiadomo, czy obrażenia te powstały po śmierci czy nastolatka była torturowana przed śmiercią. Podobne informacje przekazał w mediach społecznościowych wujek nastolatki.
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że sprawca przestępstwa miał za sobą historię zachowań przemocowych, oraz od pewnego czasu (jeszcze przed zaginięciem Mai) był publicznie nękany i poniżany w Internecie, między innymi poprzez portal społecznościowy Instagram.

Prokurator skierował do sądu wniosek o tzw. areszt poszukiwawczy, który trwa 30 dni.
Wydał też list gończy, a w Sądzie Okręgowym w Płocku zorganizowano posiedzenie w przedmiocie wydania ENA (dzięki któremu ujęto podejrzanego). Należy spodziewać się, że podejrzany znajdzie się na terytorium Polski do kilku tygodni, maksymalnie do 60 dni.

🕵🏻‍♀️EŁ

Źródła:
https://tvn24.pl/tvnwarszawa/okolice/mlawa-16-letnia-maja-zostala-zamordowana-zatrzymany-17-latek-st8440519
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,31903552,zabojstwo-16-letniej-mai-ojciec-nastolatki-zabral-glos-najwazniejsze.html
https://www.rmf24.pl/regiony/warszawa/news-zginela-od-wielu-uderzen-w-glowe-nowe-informacje-ws-smierci-nId,7958724
https://wiadomosci.wp.pl/zabojstwo-16-latki-z-mlawy-o-smierci-polki-pisza-greckie-media-7152457395555072a

Witajcie w ostatnich dniach kwietniach! Dzisiaj zapraszamy Was do lektury na temat niewyjaśnionego zaginięcia, do któreg...
28/04/2025

Witajcie w ostatnich dniach kwietniach! Dzisiaj zapraszamy Was do lektury na temat niewyjaśnionego zaginięcia, do którego doszło 10 lat temu.

Zaginięcie Mariusza Perdka

Rankiem 19 stycznia 2015 roku we wsi niedaleko Niepołomic 25-letni Mariusz Perdek odwiedził swoją starszą siostrę Beatę, żeby poinformować ją, że zakończył związek z o 8 lat młodszą Klaudią. Jak wspomniała później kobieta, nie wydawał się jednak z tego powodu przybity. Już tego dnia nastolatka miała się od niego wyprowadzić, a Mariusz zaoferował, że pomoże jej w przeprowadzce do domu rodzinnego i pojedzie z nią autobusem.
Wieczorem miała jednak miejsce dziwna sytuacja. Około 17:00 Beata otrzymała od Klaudii niepokojący telefon. Nietypowe było już to, że dziewczyna w ogóle się z nią kontaktowała, ale jeszcze dziwniejsze było to, dlaczego to zrobiła. Powiedziała bowiem, że Mariusz nie odbiera od niej telefonu i według niej chłopak nie żyje.
Przerażona Beata zadzwoniła do brata, który jednak – zdzwiony niepokojem siostry – normalnie odebrał telefon. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, powiedziała, że wieczorem opowie mu na spokojnie o całej sytuacji. Mimo to godzinę później ponownie zadzwoniła do brata, który poinformował ją, że planuje odwiedzić w Niepołomicach swojego kolegę Mateusza. Potem miał udać się już bezpośrednio do domu.
Kiedy o 20:00 Mariusza nadal nie było, Beata ponownie do niego zadzwoniła (rodzina Perdków mieszkała w piętrowym domu - Mariusz zajmował dolną część, a Beata razem z mężem mieszkała na górze). Perdek nadal był wtedy jeszcze z kolegą, jednak zgodnie z prośbą starszej siostry zaczął zbierać się do wyjścia i wkrótce opuścił sklep, w którym pracował Mateusz, co potwierdza znajdujący się tam monitoring. Nigdy jednak nie dotarł do domu.

Kiedy Klaudia kolejny raz zadzwoniła do brata, mężczyzna już nie odebrał, a około 22:00 jego telefon przestał być aktywny. Śledczy ustalili, że zanim to się stało, wymieniał wiadomości z Klaudią.
Następnego dnia jedna sąsiadek Perdków zeznała, że około 21:30 przejeżdżała przez most w Niepołomicach, na którym widziała Mariusza, który opierał się o barierkę i rozmawiał przez telefon. Ponieważ kobieta znała mężczyznę od lat, była pewna, że się nie pomyliła, co dodatkowo potwierdził opis jego ubioru.

Policja wszczęła śledztwo bardzo szybko, bo już po kilkunastu godzinach. Jednak Beata działała również na własną rękę. Udało jej się dotrzeć do bezdomnego, zamieszkującego w barakch koło mostu. Opowiedział jej, że feralnej nocy – prawdopodobnie po północy - słyszał mężczyznę kłócącego się przez telefon. Z jednej strony godzina może budzić wątpliwości co do tego, że faktycznie był to zaginiony, ponieważ według śledczych jego urządzenie nie było używane po 22:00. Z drugiej jednak gdyby był to przypadek to naprawdę osobliwy.

21 stycznia zostało zlecone zbadanie Wisły w okolicach mostu, jednak bez rezultatu. Wprawdzie wyłowione zostałociało, jednak badania DNA wykluczyły, jakoby miałby być Mariusz. Podobny efekt miało sprawdzenie monitoringu. Jedyna kamera, która zarejestrowała cokolwiek, to ta ze sklepu Mateusza.

Bliscy Mariusza się nie poddawali i wywiesili w całej okolicy plakaty. Co dziwne – wszystkie one zostały jednak zerwane. Za drugim razem zadziało się to samo. Kolejnym zastanawiającym aspektem jest to, że w Klaudia w ogóle nie angażowała się w poszukiwania, a przecież dopiero co tworzyła z Mariuszem parę.

W czerwcu miał miejsce dziwny incydent. Mianowicie do Beaty zadzwonił Sławomir – znajomy Mariusza – i poprosił jej brata do telefonu. Oboje byli zaskoczeni tym, co powiedziała ta druga osoba. Beata wyjaśniła, że jest to niemożliwe, ponieważ Perdek zaginął prawie pół roku temu. Sławomir z kolei był zaskoczony tą informacją, gdyż twierdził, że Mariusz dwa lub trzy miesiące temu się z nim kontaktował. Opowiedział mu o zerwaniu z Klaudią i wyprowadzce z domu rodzinnego do Krakowa, jednak nie chciał podać dokładnego adresu. Ponadto zaprosił kolegę na spotkanie.
Beata była w szoku. Poprosiła o numer, z którego kontaktował się jej brat. Na to Sławomir oznajmił, że ma go na poprzedniej karcie SIM, ale obiecał przesłać go na następny dzień. Tak faktycznie zrobił. Po uzyskaniu numeru telefonu Beata skontaktowała się z policją, żeby przekazać nowe informacje. Minęło jednak pół godziny, po czym Mateusz ponownie zadzwonił do kobiety i oznajmił, że numer jest błędny. Na prośbę o wyjaśnienie sytuacji mężczyzna miał zachowywać się dziwnie i unikać odpowiedzi.

W tym czasie służby sprawdziły udostępniony numer, jednak nie był on zarejestrowany, przez co odszukanie jego właściciela było niemal niemożliwe. Sam numer był już zresztą nieaktywny. Zarówno bliscy jak i policja kontaktowali się ze Sławomirem jeszcze kilka razy. Rozmawiali także z jego siostrą, która była obecna przy rozmowie swojego brata z Mariuszem. Mężczyzna jednak potwierdza wszystko to, co mówił wcześniej.

Oto kilka z teorii na temat zaginięcia Mariusza:
1. Pierwsza zakłada samobójstwo mężczyzny. Mogłoby za tym przemawiać to, że w dniu zaginięcia rozstał się z Klaudią. W przeszłości miał też już jedną nieudaną próbę samobójczą. Po raz ostatni był wreszcie widziany na moście, z którego mógł skoczyć.
2. Według innej hipotezy Mariusz mógł zostać zabity. W tę możliwość najbardziej wierzy siostra zaginionego. Z jednej strony jest to mało prawdopodobne, ponieważ Perdek nie miał raczej wrogów. Wiadomo natomiast, że pożyczał znajomym pieniądze. Jeden z dłużników mógł nie chcieć oddać pożyczki. Żeby zachować środki, mógł postanowić, że zabije Mariusza.
3. Kolejna teoria głosi, iż Mariusz uległ wypadkowi. Ktoś mógł go np. potrącić podczas drogi powrotnej do domu. Następnie sprawca ukrył ciało, by uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie śmierci. Nie można wykluczyć takiej opcji, choć w tym wypadku na drodze lub poboczu mogłyby się pojawić ślady krwi.
4. Inny scenariusz zakłada, że Perdek zniknął dobrowolnie i nadal żyje. Tę teorię mogą potwierdzać informacje uzyskane od Sławomira.

🕵🏻‍♀️KJ

Źródła:
https://niewyjasnione-zaginiecia.pl/mariusz-perdek/

Adres

Gdansk

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Koło Naukowe Kryminologii UG umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Koło Naukowe Kryminologii UG:

Udostępnij