samki w trasie

samki w trasie Tu Krzysiek i Patrycja czyli "Samki w Trasie" 🚐
Podróżujemy powoli przez Polskę i Europę. Jeśli tu trafiłeś, to znak, że kochasz podróże tak jak my.

Szukamy bezdroży, klimatycznych miasteczek, dzikich noclegów i poranków z widokiem. Fajnie, że jesteś!

Gdańsk znowu nie zawiódł. To były naprawdę fajne dni – bez pośpiechu i bez napiętego planu. Miejscówka dla kamperów na O...
21/06/2025

Gdańsk znowu nie zawiódł. To były naprawdę fajne dni – bez pośpiechu i bez napiętego planu. Miejscówka dla kamperów na Ołowiance znowu dała radę – blisko centrum, a jednak spokojnie, z widokiem na Motławę.

Codzienne spacery po Długim Targu i Rybackim Pobrzeżu, obowiązkowa fotka z Neptunem, zachód słońca oglądany z Góry Gradowej, kawa na nabrzeżu i wieczorne światła odbijające się w wodzie – Gdańsk ma swój niepowtarzalny klimat.

Jednym z ważniejszych punktów tej wizyty było Muzeum II Wojny Światowej – ekspozycja naprawdę robi wrażenie i zdecydowanie warto zarezerwować sobie na nią więcej czasu. My spędziliśmy tam ponad trzy godziny i ani przez chwilę się nie nudziliśmy. To miejsce, które porusza, uczy i zostaje w głowie na długo.

Zajrzeliśmy też do Europejskiego Centrum Solidarności, a tuż obok – do historycznej Sali BHP, miejsca, gdzie podpisano Porozumienia Sierpniowe. Chwila refleksji w miejscu tak ważnym dla historii Polski była idealnym dopełnieniem całego pobytu.

Wszystko to przeplatane kawą, spokojem i odpoczynkiem nad wodą. Takie tempo lubimy najbardziej.

Tym razem weekend spędziliśmy „koło komina”. Ale to wcale nie był minus! Bo czas spędzony z dobrymi ludźmi i klimat miej...
08/06/2025

Tym razem weekend spędziliśmy „koło komina”. Ale to wcale nie był minus! Bo czas spędzony z dobrymi ludźmi i klimat miejsca wystarczą, żeby poczuć się jak na prawdziwej wyprawie. ❤️

Zatrzymaliśmy się w Bobrzy – miejscu o niezwykłym klimacie i ciekawej historii. Tuż obok nas: imponujące ruiny dawnej huty i jeden z najdłuższych murów oporowych w Europie. Choć zakład nigdy nie został ukończony, jego rozmach nadal robi wrażenie. To miało być jedno z najważniejszych centrów przemysłowych Królestwa Polskiego, zainicjowane przez Stanisława Staszica.

Samo miejsce postoju też było świetne – teren z wiatą zadaszoną, miejscem na ognisko i grilla, do tego kosze na śmieci, czyli wszystko, co potrzeba na wygodny biwak. A okolica? Z jednej strony rzeka Bobrza, z drugiej – monumentalny fragment muru oporowego. Przestrzeń i przyroda robiły swoje.

Ten czas spędziliśmy w świetnym towarzystwie – spotkanie odbyło się z Podróże z kłakiem w kawie oraz .pl, członkami grupy MB 100 MERCEDES CLUB. Do 2024 roku sami jeździliśmy MB100 w zabudowie Karmanna i choć dziś podróżujemy Challengerem, to wspomnienia, klimat i sympatia do tych klasyków zostały z nami na dobre.

Było dokładnie tak, jak lubimy: poranki bez pośpiechu, wieczory przy ognisku i dużo rozmów z tymi, z którymi zawsze czujemy się swobodnie. Takich rozmów, które płyną naturalnie – bez presji i tematów zastępczych. Trochę śmiechu, trochę wspomnień, trochę planów na przyszłość. ♥️🚐

To kolejny raz, kiedy przekonujemy się, że nie trzeba jechać daleko, żeby naprawdę odpocząć.

Jakoś tak się złożyło, że od dwóch tygodni nasz kamper stoi bez ruchu. Niby nic, ale jak na nas – to już prawie jak hibe...
01/06/2025

Jakoś tak się złożyło, że od dwóch tygodni nasz kamper stoi bez ruchu. Niby nic, ale jak na nas – to już prawie jak hibernacja 😅 Dziś jednak powiedzieliśmy: dość! I ruszyliśmy – może niedaleko, ale za to konkretnie 💪

Pierwszy punkt programu: Góra Miedzianka (354 m n.p.m.). To niepozorne wzgórze w Górach Świętokrzyskich, ale za to z charakterem. Kiedyś tętniło tu życie górnicze – wydobywano miedź, srebro, a nawet uran. Dziś to raczej spokojne miejsce z pięknymi widokami i klimatyczną, skalistą ścieżką na szczyt. Idealne na rozruch po postoju 😄

Potem odbiliśmy na szlak prowadzący do Jaskini Piekło. Niewielka, ale tajemnicza jaskinia ukryta jest wśród bukowego lasu – z wąskim wejściem i kilkoma legendami. Jedna z nich mówi, że to właśnie tu diabły miały swoje wyjście na świat, a kto zbyt długo zagląda do środka, może stracić poczucie czasu...

No i skoro dziś 1 czerwca – świętowaliśmy Dzień Dziecka po naszemu: dużo chodzenia, trochę błota, sporo śmiechu i małe lody na koniec 🍦 A potem – obowiązkowo – na wybory 🗳️ Bo nawet jak się zwiedza świat w kamperze, to kraj sam się nie urządzi.

Kończąc nasz słoweńsko-włosko-chorwacki trip i wracając powoli do Polski, zatrzymaliśmy się jeszcze na moment w Ptuju – ...
22/05/2025

Kończąc nasz słoweńsko-włosko-chorwacki trip i wracając powoli do Polski, zatrzymaliśmy się jeszcze na moment w Ptuju – najstarszym mieście Słowenii. 🧐

To miejsce to prawdziwa kapsuła czasu – z udokumentowanymi śladami osadnictwa sięgającymi epoki kamienia. To jednak za sprawą Cesarstwa Rzymskiego Ptuj zyskał na znaczeniu – już w I wieku n.e. Rzymianie założyli tu osadę Poetovio, która szybko stała się stolicą prowincji Panonii Górnej. Dziś o tej dawnej świetności przypomina m.in. Orfeuszański Kamień (🇸🇮 Orfejev spomenik) z II wieku n.e. – unikatowy rzymski nagrobek zdobiący plac Slovenski trg.

Ale historia Ptuja nie kończy się na starożytności. Miasto odrodziło się w średniowieczu jako ważny ośrodek handlowy, a jego sercem stał się potężny Zamek Ptuj, wzniesiony na wzgórzu w XI wieku. Przez wieki był siedzibą wpływowych rodów, a dziś mieści muzeum z pięknym widokiem na okolicę – z zamkowych tarasów można podziwiać czerwone dachówki starego miasta i spokojny nurt Drawy.

Świetnym miejscem na złapanie innej perspektywy jest też nowoczesna kładka pieszo-rowerowa przerzucona przez rzekę. To właśnie z niej rozciąga się jeden z najładniejszych widoków na Ptuj – zamek malowniczo dominujący nad historyczną zabudową i odbijające się w wodzie fasady budynków. Idealna sceneria na kilka spokojnych minut i zdjęcie z widokiem jak z pocztówki.

Ptuj to również miejsce, w którym można dobrze się zrelaksować – tuż za miastem znajdują się znane źródła termalne Terme Ptuj, oferujące baseny, sauny i pełne zaplecze wellness. Rzymianie też tu kiedyś wypoczywali – i trudno im się dziwić.

Spacerując po Ptuju, można zobaczyć ślady niemal każdej epoki – od rzymskich ruin, przez średniowieczne mury, po barokowe fasady i renesansowe kamienice. Miasto żyje historią, ale bez zadęcia – spokojne, autentyczne...

Ponad 3 kilometry szutrowej drogi – niby nic wielkiego, ale wystarczyło, żeby zostawić za sobą hałas, asfalt i inne plan...
21/05/2025

Ponad 3 kilometry szutrowej drogi – niby nic wielkiego, ale wystarczyło, żeby zostawić za sobą hałas, asfalt i inne plany.

Specjalny Rezerwat Ornitologiczny Palud – Pali (🇭🇷 Posebni ornitološki rezervat Palud – Pali) to miejsce, w którym czas odpuszcza. Ponad 200 gatunków ptaków, laguna, gdzie słona woda spotyka się ze słodką, i przestrzeń, w której wszystko zwalnia. 🌿

Nie było zwiedzania, nie było planu. Po prostu zatrzymaliśmy się, żeby odpocząć. Posiedzieć w ciszy. Pozwolić sobie na chwilę nicnierobienia – bez wyrzutów sumienia.

Może to te trzy kilometry szutru sprawiają, że nie ma tu tłumów. A może po prostu mamy szczęście – w końcu w Chorwacji trudno o tak spokojne miejsca. Chociaż… może to po prostu jeszcze nie sezon?

No dobra, przyznajemy bez bicia – znowu nas poniosło! Po udanej wizycie w Trieście i mając jeszcze jeden dzień w zapasie...
20/05/2025

No dobra, przyznajemy bez bicia – znowu nas poniosło! Po udanej wizycie w Trieście i mając jeszcze jeden dzień w zapasie, nie mogliśmy usiedzieć w miejscu. My nie należymy do tych, którzy spędzają czas nad brzegiem morza – choćby to był sam Adriatyk. Zdecydowanie wolimy aktywne odkrywanie niż plażowanie.

Najpierw padło na Piran – ponoć prawdziwą perłę słoweńskiego wybrzeża 🇸🇮. Jednak po dłuższej dyskusji postanowiliśmy zostawić go sobie na inny raz… 🙃

A potem pojawiła się myśl: "Czemu by nie skoczyć jeszcze kawałek dalej, jakieś 100 kilometrów?" I tak oto ruszyliśmy spontanicznie do Puli w Chorwacji! 🇭🇷

Głównym magnesem był oczywiście słynny Amfiteatr w Puli (🇭🇷 Pulska Arena) – monumentalna budowla, która od razu zapiera dech w piersiach. To jeden z sześciu największych zachowanych amfiteatrów na świecie i jedyny, który wciąż ma wszystkie cztery wieże. Zbudowany w I wieku n.e. za panowania cesarza Wespazjana, mógł pomieścić nawet 23 tysiące widzów. Kiedyś miejsce krwawych walk gladiatorów, dziś tło dla koncertów i festiwali.

Co ciekawe, w zeszłoroczną majówkę odwiedziliśmy też Arenę w Weronie (🇮🇹 Arena di Verona). Tamten obiekt ma więcej operowego blichtru, ale to właśnie P**a zachwyca surową bryłą i znakomitym stanem zachowania.

Poza amfiteatrem P**a oferuje też inne perełki: spacer po Forum Romanum, Łuk Sergiusza z I w. p.n.e. czy Świątynię Augusta, której marmurowa fasada nadal robi ogromne wrażenie. Ale to dopiero początek – rzymskie ślady w Puli są dosłownie wszędzie. Na każdym rogu, w każdej uliczce, a nawet… na dziedzińcach kamienic. Serio – czasem wystarczy zajrzeć przez bramę, żeby zobaczyć kolumnę, fragment mozaiki albo antyczne mury wciśnięte między współczesną zabudowę.

A jeśli zejdzie się pod ziemię… Pod Fortem Kastel czeka na zwiedzających podziemna trasa, która w czasie II wojny światowej służyła jako schron przeciwlotniczy. Dziś można przejść się tymi chłodnymi korytarzami i poczuć zupełnie inny wymiar miasta – surowy, cichy, trochę mroczny, ale bardzo klimatyczny.

Ten nasz spontaniczny skok to kolejny dowód na to, że czasem najlepsze przygody zaczynają się wtedy, gdy po prostu... zboczysz z trasy 😍

❤️🤍💙

**a

Po zachwycie nad romantycznym Castello di Miramare, które wyrosło przed nami niczym z baśni, ruszyliśmy dalej w naszą wł...
19/05/2025

Po zachwycie nad romantycznym Castello di Miramare, które wyrosło przed nami niczym z baśni, ruszyliśmy dalej w naszą włoską trasę. Kolejnym punktem na mapie był Triest – miasto, które, przyznajmy szczerze, rzadko trafia na pierwsze strony turystycznych przewodników. A my właśnie takie nieoczywiste miejsca lubimy najbardziej!

Triest okazał się fascynującym połączeniem kultur i historii. Wyraźnie czuć tu wpływy włoskie, austriackie i słoweńskie, co tworzy niepowtarzalną, wielowarstwową atmosferę. Spacerując po eleganckich placach – największe wrażenie robi oczywiście Piazza Unità d’Italia z pięknymi pałacami otwartymi na morze – można poczuć powiew dawnej cesarskiej świetności. Architektura miasta jest eklektyczna i pełna charakteru: od neoklasycystycznych pałaców po secesyjne kamienice.

Zagłębiliśmy się w wąskie uliczki Starego Miasta (Città Vecchia), odkrywając ukryte zaułki, małe trattorie i lokalne sklepiki. To tutaj bije prawdziwe serce Triestu – z autentyczną atmosferą i mieszkańcami żyjącymi w niespiesznym rytmie. Trafiliśmy także na ruiny rzymskiego amfiteatru (Teatro Romano) oraz imponujący Arco di Riccardo – łuk triumfalny z I wieku p.n.e., wciśnięty dziś między kamienice, jakby mimo upływu czasu nadal pilnował wejścia do miasta.

Jednym z obowiązkowych punktów była wizyta na wzgórzu San Giusto, gdzie wznosi się XIII-wieczna katedra oraz zamek, który oczywiście zwiedziliśmy. Z góry roztacza się przepiękna panorama na całe miasto, port i bezkresny Adriatyk. To idealne miejsce, by zrozumieć strategiczne położenie Triestu i jego nierozerwalny związek z morzem.

Nasz spontaniczny wybór Triestu okazał się strzałem w dziesiątkę. To miasto z duszą, które ma wiele do zaoferowania tym, którzy szukają czegoś więcej niż typowych atrakcji. Jego nieoczywistość jest jego siłą – a my z przyjemnością daliśmy się uwieść jego urokowi. To kolejny dowód na to, że warto czasem zboczyć z utartego szlaku, by odkryć prawdziwe perełki!

💚🤍❤️

Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dzieli Cividale del Friuli od wybrzeża, ale zmiana krajobrazu jest ogromna. Spokojne, ...
18/05/2025

Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dzieli Cividale del Friuli od wybrzeża, ale zmiana krajobrazu jest ogromna. Spokojne, kamienne uliczki ustępują miejsca nadmorskiemu światłu, zapachowi kawy i widokowi morza. Włoskie wybrzeże czaruje słońcem, ciszą i filiżanką kawy wypitą w cieniu cyprysów.

Castello di Miramare, położony tuż nad Adriatykiem, idealnie wpisuje się w ten krajobraz. Biały zamek na skalistym cyplu, otoczony ogrodami, wygląda niemal nierealnie. Powstał w XIX wieku z rozkazu arcyksięcia Ferdynanda Maksymiliana Habsburga i jego żony Charlotty Belgijskiej. Do dziś zachwyca elegancją wnętrz i widokiem na morze z każdego okna.

Największe wrażenie robi jednak otoczenie. Ogrody wokół zamku to idealne miejsce na spacer – zacienione alejki, fontanny, widoki na Adriatyk. Można usiąść na ławce i po prostu odetchnąć.

Miramare nie przytłacza. Daje przestrzeń, spokój i chwilę wytchnienia.

💚🤍❤️

Czasem pojawia się taka możliwość, by nie wracać tą samą drogą – zwłaszcza gdy alternatywa jest niezwykle kusząca... Zam...
17/05/2025

Czasem pojawia się taka możliwość, by nie wracać tą samą drogą – zwłaszcza gdy alternatywa jest niezwykle kusząca... Zamiast znów jechać przez piękną słoweńską dolinę rzeki Soczy, skręciliśmy do Włoch 🇮🇹. Do miejsca, które poznaliśmy rok temu i które od razu polubiliśmy. Cividale del Friuli – spokojne, urocze, z historią tak gęstą, że trudno ją zmieścić w jednym spacerze.

Założyli je Rzymianie w I wieku p.n.e., podobno sam Juliusz Cezar. W VI wieku zostało pierwszą stolicą Longobardów w Italii, a potem – siedzibą patriarchy Akwilei. Dziś to jedno z najciekawszych miast Friuli-Wenecji Julijskiej i miejsce wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO 🌍

Stare miasto z kamiennymi uliczkami, katedrą i klasztorem ma w sobie coś z północy i południa – trochę alpejskiego chłodu, trochę włoskiego luzu. Ale najbardziej przyciąga Most Diabła 👹 (🇮🇹 Ponte del Diavolo). Według legendy zbudował go sam diabeł, w zamian za duszę pierwszego mieszkańca, który po nim przejdzie. Mieszkańcy okazali się jednak sprytniejsi – wysłali psa. 🐕

Co ciekawe, to miejsce wciąż nie jest oblegane przez turystów – mimo swojej niezwykłej historii i uroku. W środku dnia można przysiąść w cieniu, przejść przez most bez tłumu ludzi i zjeść pizzę w rodzinnej Pizzerii Capricciò. To niewielki, lokalny lokal przy jednej z bocznych uliczek – z pyszną, cienką pizzą i atmosferą, jakiej próżno szukać w turystycznych kurortach. 🍕

💚🤍❤️

Czasem wystarczy chwila – jedno spojrzenie za okno, by bez wahania zatrzymać kampera na poboczu. Tak było w Dolinie Sočy...
16/05/2025

Czasem wystarczy chwila – jedno spojrzenie za okno, by bez wahania zatrzymać kampera na poboczu. Tak było w Dolinie Sočy... kilka razy, bo tej rzeki nie da się minąć obojętnie.

Soča to prawdziwa perła Słowenii – jej turkusowy kolor wygląda, jakby ktoś przeciągnął pędzlem Photoshopa po górskim krajobrazie. A jednak to natura. Krystaliczna woda spływająca z Alp Julijskich, wijąca się między skalnymi ścianami i zielenią, tworzy widoki, od których nie da się oderwać oczu (ani drona).

Zatrzymywałyśmy się, kiedy tylko mogłyśmy – by popatrzeć, sfotografować, złapać ten moment. A potem ruszać dalej… tylko po to, by znów się zatrzymać kilka kilometrów później. Taka właśnie jest Dolina Sočy – piękna, dzika i pełna spokoju.

Jeśli szukacie miejsc, które naprawdę potrafią zatrzymać w trasie – dosłownie i w przenośni – to jedno z nich.

Dolina rzeki Soča skrywa wiele uroczych, mniej popularnych (a więc i mniej zatłoczonych) szlaków. My postanowiliśmy odwi...
15/05/2025

Dolina rzeki Soča skrywa wiele uroczych, mniej popularnych (a więc i mniej zatłoczonych) szlaków. My postanowiliśmy odwiedzić jedno z takich miejsc i wybraliśmy się do wodospadu Kozjak (🇸🇮 Slap Kozjak). Szlak zaczyna się niedaleko miejscowości Kobarid i prowadzi przez las, drewniane kładki, mostki nad rzeką Soča oraz krótki odcinek skalnego podejścia. Nie jest długi ani wymagający – idealny na spokojny trekking.

Po drodze mijamy wodospad Mali Kozjak (🇸🇮 Slap Mali Kozjak), który jest przedsmakiem tego, co czeka na końcu czerwonego szlaku… A tam on – Slap Kozjak, ukryty w skalnej niecce. Woda spada z wysokości około 15 metrów prosto do turkusowego basenu otoczonego ciemnymi ścianami. Miejsce jest niezwykle kameralne – i chyba to właśnie zrobiło na nas największe wrażenie.

✨ Ciekawostka: Kozjak to tylko jeden z sześciu wodospadów w tej okolicy, ale właśnie ten jest najbardziej znany. Dzięki swojemu położeniu w wąskiej jaskini wygląda zupełnie inaczej niż większość wodospadów w Europie.

Tuż obok parkingu przy szlaku do wodospadu znajduje się Most Napoleona (🇸🇮 Napoleonov most), który łączy brzegi rzeki Soča. Został zbudowany w 1750 roku, a swoją nazwę zawdzięcza legendzie, według której maszerowały przez niego wojska Napoleona podczas wojen napoleońskich. Dziś to nie tylko ciekawostka historyczna, ale i doskonały punkt widokowy – zarówno na rzekę, jak i na całą dolinę. Warto się na chwilę zatrzymać i spojrzeć w dół – turkusowa Soča robi ogromne wrażenie.

Słowenia znowu nas oczarowała – cicho, zielono, bez tłumów. Dokładnie tak, jak lubimy. ❤️

Adres

Kielce

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy samki w trasie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do samki w trasie:

Udostępnij

Kategoria