24/07/2025
CAŁE ŻYCIE, 30 LAT, POSZŁO Z DYMEM
W sobotę 5 lipca w Aleksandrówce spłonął dom państwa Moniki i Roberta. Małżeństwo i ich córka pozbawieni zostali dachu nad głową, spłonęły wszystkie ich rzeczy i dokumenty, stracili dorobek życia. Obecnie zastanawiają się jak odzyskać normalne życie. Trwa zbiórka na rzecz odbudowy ich domu.
- Wróciliśmy do domu w piątek. Rano zjedliśmy śniadanie na tarasie, potem trzeba było wybrać się na pocztę i do apteki. Zapakowaliśmy się więc do samochodu i pojechaliśmy. Gdy byliśmy na zakupach, zadzwoniła sąsiadka, że coś się pali na tarasie. Robert mnie zostawił i szybko tu przyjechał. Na miejscu była już straż, ale dom palił się tak mocno, że nie było szans, żeby cokolwiek ocalało. Dom płonął, strażacy dzielnie walczyli, ale niewiele mogli zrobić. Wszystko się spaliło. Zostaliśmy z tym, co mieliśmy na sobie, z telefonami w garści - tyle. Najgorsze było chyba to, jak wyrzucali przez powybijane okna wszystkie nasze rzeczy. Nadpalone zdjęcia dzieci, albumy, pamiątki… Całe życie, 30 lat, poszło z dymem. Nie mamy nic - opowiada pani Monika.
Stan zgliszcz pozwala jedynie na budowę nowego domu na miejscu spalonego.
- Chcemy odzyskać dom, żeby do końca życia nie żyć w wynajmowanych mieszkaniach. Ubezpieczenie było, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo praktycznie wszystkie dokumenty spaliły się razem z domem. - wyjaśnia pan Robert, a pani Monika dopowiada: - Ubezpieczyciel żąda od nas przedstawienia dokumentacji zakupu sprzętów, które były w domu, ale to wszystko przecież spłonęło. Pewnie będą walczyć, żeby wypłacić jak najmniej, jeśli w ogóle cokolwiek.
Siostra poszkodowanej założyła zbiórkę (pomagam.pl/bwrrfy), gdzie można wesprzeć poszkodowaną rodzinę i gdzie - na moment zamykania tego numeru - udało się zebrać ¼ docelowej kwoty. Rodzina podkreśla swoją gorącą wdzięczność za każdą, najdrobniejszą nawet wpłatę. Zwróciła się także z prośbą o wsparcie do Burmistrza Gminy Kozienice i do KGK w sprawie pomocy z rozbiórką pozostałości po domu. Znajomi z kolei udzielili pomocy z najpilniejszymi rzeczami, takimi jak ubrania, i z podstawowymi sprzętami. Na pewno potrzebne będą z czasem materiały budowlane, ale na razie rodzina zmuszona jest czekać na opinię rzeczoznawcy. Przed Robertem i Moniką oraz ich córką Weroniką ciężki okres, bo czas do choćby pierwszych zwiastunów odbudowy trzeba liczyć w miesiącach. Pomóżmy im zachować siłę duchową, wesprzyjmy finansowo, miejmy na uwadze, że to tragedia, która mogła dotknąć każdego z nas.