100bochenkow

100bochenkow To piekarnia holistyczna, karmi ciało chlebem i dusze słowem.

Ziemia dla maluczkich czyli małodużo…w słuchawkach (mimo, że jestem w domu sam) Les PREDATEURS - ścieżka dźwiękowa z fil...
07/09/2025

Ziemia dla maluczkich czyli małodużo…
w słuchawkach (mimo, że jestem w domu sam) Les PREDATEURS - ścieżka dźwiękowa z filmu The Hunger 1983 reż. Tony Scott w rolach głównych Caterine Denevue i David Bowie

argument 1. obecny stan kosmologii poparty przez obserwacje możliwe dzięki coraz nowszym i doskonalszym urządzeniom pozwala nam z całą pewnością stwierdzić, że prawie na pewno niczego, tak na „100%” to my właściwie nie wiemy... pokrzykujemy sobie pod nosem, że zdobywamy wszechświaty i udowadniamy kolejne teorie, które natura w niedługim czasie później wystawia na pośmiewisko… ostatnio świętowaliśmy poważny sukces, otóż maszyna zbudowana dzięki ludzkiemu geniuszowi i chęci poznania wszechrzeczy, w podróży, która trwa już prawie 50 lat i mierzy już prawie 25 miliardów kilometrów od Ziemi… moi Drodzy więc ten wykwit ludzkiej technologii po tym całym czasie i dystansie przebył właśnie… hohohohoho przebył całkiem, całkiem! bo przebył JEDEN… DZIEŃ… ŚWIETLNY! Wspomnę tylko, że do najbliższej gwiazdy, którą jest Proxima Centari jest już tylko… 4,24… ROKU ŚWIETLNEGO… a właściwie należałoby powiedzieć OBECNIE JEST 4,24 ROKU ŚWIETLNEGO bo znany nam „Wszechświat” jest w etapie ciągłego rozszerzania więc…. wciąż jak mróweczki chodzimy sobie spacerkiem po najbliższej okolicy i pokrzykujemy o podbojach i, że to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo….
dołóżmy: w nasz układ słoneczny wleciało coś co jest trzecim.. TRZECIM… obiektem spoza naszego układu i podobnie jak z poprzednimi ani nie wiemy co to jest ani nic nie możemy zrobić poza obserwowaniem… i tak to sukces bo pierwszy obiekt zobaczyliśmy jak już sobie odlatywał i machał nam ogonkiem na pożegnanie hihihihih

argument 2. często słyszę: powinieneś janku więcej przygotowywać ciast, więcej piec, więcej pracować, więcej sprzedawać, więcej zarabiać…

argument 3. byliśmy ostatnio w Lanckoronie… pierwsza myśl to taka, że to nierzeczywiste miejsce….niby formalnie to teraz wioska a ryneczek otoczony podcieniowymi, drewnianymi domkami, pomieszanymi z paskudnymi, murownymi paskudami na których budowę ktoś pozwolił… miejsce nierzeczywiste bo kompletnie spokojne i ciche, w niektórych domkach kawiarenki, straganiki, galeryjki, na górze ruiny zamku i ten spokój, bezruch, cisza… druga myśl to poczucie lekkiego rozdygotania bo miejsce z takim potencjałem a tak niewykorzystane, niezorganizowane… na ryneczku otoczonym urokliwymi domkami jest pewnie z 10 miejsc parkingowych, koło urzędu miejsc ze sześć… większy parking koło szkoły to miejsc z 40 może 50… to jak na bogów Olimpu chcecie ściągnąć tu ludzi, turystów, odwiedzający???? Największy parking koło kościoła z tabliczką „Parking kościelny, zapraszamy wszystkich serdecznie do korzystania…. oprócz niedziel i świąt!!!!” chachachacha czyli korzystajcie tylko nie za bardzo i nie wtedy kiedy prawdopodobnie przyjedziecie!….

i nagle sobie uświadomiłem… a może Oni lubią swoją wioskę taką jaką jest? I czym prędzej wymyśliłem nowy świat, taką malutką planetkę z malutkimi oceanami i niewielkimi kontynentami, z małymi wioskami w których żyją maluczcy czyli tacy jak ja…. zimy tu mroźne a lata gorące jak na ziemi, ludzie rodzą się i umierają jak na ziemi, trzeba ciężko pracować, wstawać rano, zimą martwić się czy drewna narąbane, żeby w domu zimno nie było…. no to co to za atrakcja żyć na takiej ziemi dla maluczkich? Ano na tej ziemi zegarki są malutkie więc nie trzeba się przejmować czasem i można spokojnie rozmawiać z innymi ludźmi nie śpiesząc się nigdzie, malutkie monety za słabo błyszczą by kusić do ich zdobywania, ot pracować trzeba tyle by wystarczyło na to co naprawdę potrzebne… a planetka malutka więc w olbrzymim kosmosie prawie jej nie widać to i nikt jej nie podbija bo nie warto…. jeśli ktoś tu trafi to przypadkiem… dla takich jak ja to chyba musiała by się nazywać Raj albo jakoś tak?

Ja bym prowadził tam oczywiście piekarnię (bo chleba naszego powszedniego...) lub pizzerię (bo pizza byłaby tam oczywiście znana!… albo musiałbym ją Wam wymyśleć!), niektórzy narzekaliby, że ta moja pizza za duża, nie miesci się na stołach w tej mojej malutkiej pizzeryjce.. ale dla mnie ważne, żeby mieściła się w Waszych brzuszkach… oj ale byśmy się nagadali… bo przecież nigdzie nam by sie nie śpieszyło….

ps. kończę bom bardzo za swoim wymyślonym światem zatęsknił aż trochę się w oczach mokro zrobiło….

a chyba, żeby mnie dobić w słuchawkach akurat zagrali Lakme, Flower Duet czyli jeden z kilku utworów który mnie bardzo sentymentalnie nastraja….

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
anetasea - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

W telegraficznym skròcie! V edycja za nami STOP Padły dwie prawidłowe odpowiedzi STOP  i  STOP jednym głosem zwyciężyła ...
26/08/2025

W telegraficznym skròcie! V edycja za nami STOP Padły dwie prawidłowe odpowiedzi STOP i STOP jednym głosem zwyciężyła (łatwo było policzyć hihihi) STOP miedzy ww uczestnikami doszło do umowy na współdzielenie nagrody! STOP Gratulujemy i zapraszamy po odbiór (wcześniej poprosze o kontakt! KONIEC :)

Czorsztyn - wiadomka!!!... i wiadomo kto na zdjęciu 🙂Prosta tez była praca jury bo były tylko dwie prawidłowe i prawidło...
25/08/2025

Czorsztyn - wiadomka!!!... i wiadomo kto na zdjęciu 🙂
Prosta tez była praca jury bo były tylko dwie prawidłowe i prawidłowo udzielone odpowiedzi:
: Pan i Pani 100bochenkow aż nad Czorsztyn zawędrowały.
Na zdjęciu Pan Jan wraz z małżonką, które zostało zrobione (mam nadzieję 😅) w ruinach zamku w Czorsztynie.
Piszcie w komentarzach w poście na Instagramie kto wg. Was bardziej zasłużył na nagrodę?

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”Czy to jest miłość czy to jest kochanie czyli im łatwiej tym trudniej…w słuchawkach ...
24/08/2025

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”

Czy to jest miłość czy to jest kochanie czyli im łatwiej tym trudniej…

w słuchawkach Raz Dwa Trzy „Trudno nie wierzyć w nic” 2008

ktoś poza mną tak bardzo czekał na ten tekst? ja bardzo! przewijał mi się w głowie od kilkunastu dni, pojawiał, znikał, w coraz dłuższych zdaniach, które nagle zmieniały się w kompletnie inne słowa… a czasem nie było w mojej głowie ani słowa ale nawet taka pustka nie pozwała myśleć o czymś innym ani o czymś innym pisać…
dzisiaj w połowie oglądania dokumentu o jednym z moich idoli Chrisie Bianco nagle wstałem z miejsca i zacząłem bez słowa przygotowywać komputer, słuchawki, tablet, kartki papieru i długopisy… no i okulary oczywiście… Mamek spokojnie powiedziała… “Pysiek przecież obejrzymy resztę potem, widzę, że to nie może ani chwili dłużej czekać….”

kilka dni temu pomyślałem sobie, że dodam do ciasta na chleb więcej otrąb… odrobinę więcej , tylko odrobinę! i to pszennych bo one mają ładniejszy kolor… siedziałem i czekałem aż chleb się upiecze, potem czekałem aż wystygnie, a potem ukroiłem piętkę, poczekałem chwilę aż zniknie para i pochylony nad przeciętym bochenkiem powoli… wciągnąłem powietrze…. baaardzo powoli i bardzo głęboko… tak by wciągnąć cały zapach… i poczułem się tak bardzo szczęśliwy, że zachciało mi się płakać! Z zamkniętymi oczami wciągałem dalej powietrze i zrozumiałem, że mojej podróży doszedłem do miejsca do którego wędrowałem przez te wszystkie lata… poczułem w jednej chwili w tym najprostszym z ciast zapach piekarni z mojego dzieciństwa, zapach mącznego kurzu na półkach pełnych chleba, wirującej w powietrzu drobinek, widocznych w skośnych blaskach słońca… o dziwo poczułem też zapach chleba który w domu piekła w blaszanych formach siostra mojej Mamy, ciocia Stasia… kwaskowatego, ciężkiego chleba o matowej skórce…
W tej jednej chwili zrozumiałem, że moja podróż jest kompletna, doprowadziła mnie do miejsca, do którego nie każdy dociera. Zrozumiałem czego szukam… i chyba to znalazłem. Mogę się uspokoić, mogę wreszcie spokojnie posiedzieć, cieszyć się wspomnieniami odbytej podróży. Nie oznacza to, wcale, że podróż się kończy! W miejscu do którego dotarłem jest przecież tyle do odkrycia… ale ja nagle zrozumiałem…. że odrobina to bardzo dużo! Wszystko co potrzebuję mam w zasięgu, nazbierałem tyle pamiątek z mojej podróży, wspomnień i zdarzeń, że wciąż mogę wrócić do któregoś z momentów z drogi, pomyśleć o tym czy innym fragmencie czy drobiazgu i z niego budować kolejne zachwyty. Bo drobiazgi to bardzo dużo!
Poznałem tylu ludzi z którymi mógłbym godzinami rozmawiać, Chris Bianco, Ken Forkish, Jeffrey Hamelman Jim Lahey… glutenowi idole, żyjący na różnych końcach świata a tak bardzo podobni w myśleniu…. Nie porównuję się do nich, ich wiedza i doświadczenie wielokrotnie przewyższa moje… z drugiej strony, ja, człowiek bez wiedzy wyuczonej latami nauki i praktyki, bez tradycji przekazywanej z pokoleń, bez ukończonych szkół, kursów czy certyfikatów, piekę chleby, które potrafią obudzić w sercu i głowie najczulsze wspomnienia, magicznie przenoszą do wspomnień… ja człowiek, który nie praktykował we włoskich czy nowojorskich pizzeriach piekę dla Was pizzę, po którą ludzie przychodzą godzinę czy dwie przed otwarciem naszej piekarni??? Która powoduje, może tysięczne razy, że ktoś tam za ladą, kto przyszedł tylko po chleb, zerka, zerka i „…niby jestem po śniadaniu ale wezmę kawałeczek bo przeciez się nie da…”

Massimo Bottura, włoski szef kuchni z Modeny, mawia o sobie, że w żyłach płynie mu ocet balsamiczny a mięśnie ma zbudowane z parmezanu… to jak jest ze mną? Składam się cały z mojej podróży, zakurzonych mąką wspomnień, z tysięcy prób i powtórzeń, gdzie czasem zmieniam tylko odrobię… i staje się magia! Taka magia, że w głowie aż wszystko wiruje z radości, w oczach robi się mokro a człowiek musi usiąść bo ucieka z niego całe napięcie i energia a wypełnia go ulga, radość i błogość….

w takich chwilach potrzebuję jeszcze tylko odrobiny oliwy, kawała sera i pomidora…

ps. tylko co zrobić z tymi wszystkimi wspomnieniami i pamiątkami z podróży? nie mogą być uzasadnieniem by kogoś tego uczyć bo co ja tam wiem, skoro cały czas się uczę i to uczę jak odejmować, pisać tą moją książkę? przecież ja ją wciąż piszę, czytacie ją a ja nie wiem jak ta historia się potoczy ani kiedy zakończy? iść dalej, dalej szukać? dalej piec te moje chleby i pizze? a czymże ja byłbym bez tego mojego pieczenia?…

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
natalia jot - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

Ogłaszam wyniki III edycji konkursu „Gdzie te Rączki znowu były?”.  Oczywiście padła prawidłowa odpowiedź: to Opactwo Ty...
11/08/2025

Ogłaszam wyniki III edycji konkursu „Gdzie te Rączki znowu były?”. Oczywiście padła prawidłowa odpowiedź: to Opactwo Tynieckie! Prawidłową odpowiedź zgodną z zasadami tej edycji (III) konkursu, udzielił uczestnik/uczestniczka o nazwie ! Gratulujemy i zapraszamy po odbior nagrody (wczesniej prosimy o kontakt). Cieszymy się, że nasz konkursik zyskuje popylarność! Jeśli podoba się Wam ta nasza zabawa wspierajcie ten pomysł na buycoffe.to (link w pierwszym komentarzu)! z góry dziękujemy i zapraszamy do udziału, kolejnym razem będzie znowu trochę trudniej?! hihihi! do zobaczenia!

Druga :) edycja konkursu: ZGADUJ ZGADULA GDZIE ZŁOTA KULA czyli GDZIE TE RĄCZKI ZNOWU BYŁY??? rozstrzygnięta!Znowu będzi...
04/08/2025

Druga :) edycja konkursu: ZGADUJ ZGADULA GDZIE ZŁOTA KULA czyli GDZIE TE RĄCZKI ZNOWU BYŁY??? rozstrzygnięta!
Znowu będzie wiecej niż jedna nagroda bo konkurs „się umieścił” i na Instagramie tu wygrał .kobylanski i na FB - nagrodę zdobyła Agnieszka Nowinska GRATULUJEMY!!!!!- pizza do odebrania od środy w naszej piekarni . Prosimy o wcześniejszy kontakt telefoniczny :)
WAŻNE! OD NAJBLIŻSZEJ EDYCJI ZADANIA BĘDĄ ZMIENIAĆ!!!! ŻEBY BYŁO CIEKAWIEJ :)
Wszystkim dziękujemy za udział we wspólnej zabawie i zapraszamy do kolejnej edycji konkursu już „wkrótce”!

gaduj zgadula, gdzie złota kula!czyli gdzie te Rączki znowu były :)Edycja 03.08.2025Konkurs trwa dziś do jutra w południ...
03/08/2025

gaduj zgadula, gdzie złota kula!
czyli gdzie te Rączki znowu były :)
Edycja 03.08.2025
Konkurs trwa dziś do jutra w południe czyli do 04.08.2025 godz. +-12:00

Wystarczy:
1. Byc naszym subskrybentem, obserwatorem lub sympatykiem.
2. Udzielic w komentarzu pod postem prawidłowej odpowiedzi.
3. Poczekac na ogloszenie wyników i skontaktować sie z nami!

Kolejna pizza będzie nagrodą dla osoby ktora pierwsza udzieli prawidlowej odpowiedzi.... CAŁA PIZZA!!! w 100bochenkach :) szczegóły na priv!

Obserwujcie! Kolejne konkursy niedługo!

z cyklu „Jak nie prowadzić piekarni”Sen srebrny czy tylko myśli chmurne a durne? czyli autoironiczny dytyramb dla pasjon...
03/08/2025

z cyklu „Jak nie prowadzić piekarni”

Sen srebrny czy tylko myśli chmurne a durne? czyli autoironiczny dytyramb dla pasjonatów.

w słuchawkach Kraftwerk „Computer World” (Remastered) 2009

Przy moim całym uwielbieniu dla mojej Żony, przy całym ogromie miłości dla Niej i zaślepienia w każdej dziedzinie… to ja byłem twórcą pomysłu naszej piekarni. Ona była sensem i motywacją, ale ja byłem demiurgiem (oczywiście bardziej w platońskim rozumieniu hihihihi) idei stworzenia piekarni a później nieco, akuszerem porodu, z którego powstało miejsce. Porodu, który był skutkiem ogromnej mojej naiwności! Niewiedzy czym różni się pasja od profesji, czym idealizm od pragmatyzmu, czym pieczenie chleba od prowadzenia piekarni. Sobie przypisuje kreację i założenia ale później to już było zawsze razem. I od razu pod górkę!
Kiedyś chodziłem dużo po górach, Bieszczady przeszedłem wzdłuż i wszerz co najmniej kilka razy. Kiedy idzie się szlakiem, niosąc kopiaty plecak, namiot, wszystkie potrzebne garnki i patelnie, mydła i skarpetki na zmianę, kiedy znużenie zabiera ostatnie chęci, człowiek ratuje się wypatrując jakieś górki przed sobą i zapewnia sam siebie, że to ostatnie podejście a potem już będzie cały czas z górki albo chociaż „po równym”. A tu za górką pokazuje się następna górka, potem kolejna i kolejna… ale w końcu jest jakiś cel i można zrzucić ciężar z ramion i usiąść choćby na ziemi. Lubiłem te momenty, kiedy nie miałem siły ruszyć ręką czy nogą ale wiedziałem, że do kolejnego poranka już nic nie muszę robić… mogę rozstawić sobie namiot i spać w nim jak kamień ale wiele razy wyciągałem śpiwór z plecaka i spałem ot tak na ziemi pod drzewem, mogłem ugotować sobie zupę ale wiele razy jadłem tylko suchy kawałek chleba, który popijałem wodą czy mlekiem.. następnego dnia zarzucałem plecak na ramiona i szedłem do kolejnej górki…

Z kompletnej naiwności nie upewniłem się ile górek jest przede mną na piekarniowej drodze… Wyśniłem ten mój sen piękny, wierząc w niego jak w matematyczną formułę! Skoro pieczenie chleb jest takim cudem a ja cudownym zrządzeniem sił wyższych potrafię ten chleb piec to kurde nie ma takiej możliwości żeby coś poszło „nie teges”. I mówiłem do tej mojej Ukochanej z taką wiarą w oczach, z takim żarem, że pewnie Ona nie była zdolna zatrzymać mnie w tym zaczarowaniu. A ja śniłem swój wielki sen!…

A wiecie jak teraz jest z moim śnieniem? Mam tak, jak nigdy wcześniej w życiu, usypiam kiedy tylko przyłożę głowę do poduszki… niby walczę ze sobą, bo przecie zawsze w życiu dużo czytałem „po nocach” wiec szykuję się z kolejną ciekawą książką, niby czytam ale nagle jestem na stronie 90 potem na 16 albo 140… poddaję się!
zasypiam tak nagle i tak mocno, że nie mam kompletnie świadomości rosnącej senności, ziewania, zamykania się oczu… pstyk i wyłączony prąd… potem pstryk i już koło piątej rano czas wstawać…
snów albo nie pamiętam i za sobą mam kilka godzin ciemności bez treści albo sny tak mocno dzieją się w mojej głowie, że uczestniczę w nich tak samo mocno jak w realnym życiu, tak samo mocno odczuwając i reagując…. niestety, sny te najczęściej są koszmarami, pełnymi okrucieństwa, strachu, bólu… zagrożenie jest w nich nieuniknione, uderza w najwazniejsze dla mnie istoty, jestem bezradny…. budzę się nagle, przerażony, z walącym o żebra sercem, zaciśniętymi dłońmi, ale tak mocno, że prawie niemożliwym jest rozgięcie palców, z zagryzionymi do bólu zębami….. Mamek mówi mi potem, ze jak nigdy wcześniej, coś mówię niewyraźnie, a ja wiem, że w śnie probuję coś krzyczeć, kogoś ostrzegać ale nie mogę wydusić z siebie słowa, choć próbuję z całych sił…
godzinę później już nie pamiętam co mi się śniło…
tylko mam jakieś myśli w tyle głowy, że coś robię źle, coś probuję zrozumieć tylko chyba jeszcze nie wiem co…
Jak to się ma do pieczenia chleb i piekarni? Ano właśnie, to jest tak, że wciąż próbuję zrozumieć, znaleźć jak ściśle powiązać pasję i profesję. W tyle głowy majaczą myśli o zasadach, prawidłach i regułach jak postępować żeby cyfry się zgadzały a przychody rosły, jak radzić sobie z codziennością w by pod koniec miesiąca nasz Księgowy poklepał mnie po ramieniu mówiąc, że dobra robota… co z tego, jak te myśli wciąż niewyraźne, wciąż odpycham je byle dalej bo wolę chmurnie i durnie lampartować sobie, drwiąc z pragmatyzmu i lekceważąc handlowe reguły…
Tylko zaczynam się obawiać czy losowi na długo jeszcze wystarczy cierpliwości? Może pomacham mu wtedy przed nosem otrzymanym ostatnio certyfikatem, mówiącym, że z pasji, z kompletnej naiwnosci też może powstać coś godnego uhonorowania?
…a Ty Kochanie moje, wytrzymuj cierpliwie jeszcze kilka chwil te moje „lampartowania”, póki jeszcze moje marzenie żyje we mnie, i cierpliwie gładź moje zmarszczone czoło… jak zawsze robiłaś, gasząc szalejące w mojej głowie burze…
póki naiwne marzenie żyje, sen srebrny się śni…. niechbym był dalej naiwnym marzycielem…
oby mi tylko to mojej marzenie nie umarło któregoś dnia, obym tylko nie przejrzał na oczy jak w tuwimowskim wierszu (nie wiem czy dobrze pamiętam, ale tak on w głowie siedzi)

Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.

koniec

PS. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie moje pomysły na buycoffe - link w pierwszym komentarzu 🙂 dzięki
Ana, Małgosia P. - dziekuję serdecznie! pomoże!

Ano po kiepskiej nocy dostałem fajny poranek. w poczcie mail, a tam…. No co to za sytuacja?!!!!!! Dostaliśmy olbrzymie w...
30/07/2025

Ano po kiepskiej nocy dostałem fajny poranek. w poczcie mail, a tam…. No co to za sytuacja?!!!!!! Dostaliśmy olbrzymie wyróżnienie i rekomendację od i co teraz z tym zrobić? Perspektywa losów aktualnej naszej siedziby nie napawa optymizmem a jak znalezc nowy dom dla ? Jakies pomysły? …ale radocha ogromna z wyróżnienia! chyba sobie wydrukuję :)

No Moi Drodzy! Dzieje się! Wasz ulubiony niepiekarz czyli ja 🙂 znowu na łamach! Dołożyłem swoje 5groszy do artukułu pani...
29/07/2025

No Moi Drodzy! Dzieje się! Wasz ulubiony niepiekarz czyli ja 🙂 znowu na łamach! Dołożyłem swoje 5groszy do artukułu pani Kasi Szarek zamieszczonym w wydaniu specjalnym Mistrz Branży - PIECZOWO w roli głównej.
Szczególnie polecam strony 30-34 hihihi, tam sie pojawiam i w tekscie i w ramce 🙂

pani Kasi (jak zwykle z przyjemnoscią z panią współpracuję!) i Redakcji Mistrz Branży, za wzięcie mojego zdania „pod uwagę” serdecznie dziękuję!

zamawiajcie i czytajcie! mozna też czytać online!

Chleb, który zmienia życie. Rzemiosło, które zmienia świat. Wgryź się w nasze kolejne wydanie specjalne w całości poświęcone pieczywu. Zaglądamy do wnętrza żytniego bochenka. Rozkładamy na czynniki pierwsze prefermenty. Przyglądamy się najróżniejszym bułkom Eksperymentujemy z mam...

Oooooczywiście byliśmy w Pieskowej Skale, „Śladami Janosika”, który tu pewnie nigdy nie był hihihi! Pierwsza edycja konk...
28/07/2025

Oooooczywiście byliśmy w Pieskowej Skale, „Śladami Janosika”, który tu pewnie nigdy nie był hihihi!
Pierwsza edycja konkursu: ZGADUJ ZGADULA GDZIE ZŁOTA KULA czyli GDZIE TE RĄCZKI ZNOWU BYŁY??? rozstrzygnięta!
Mamy Zwycięzcę/czynię o pseudonimie - pizza do odebrania od środy w naszej piekarni . Prosimy o wcześniejszy kontakt telefoniczny.
Ponadto postanowiliśmy ustanowić wyróżnienie = 1/2 pizzy :) „Za najbardziej kreatywną odpowiedź dla Zapraszamy po odbiór nagrody!
Wszystkim dziękujemy za udział we wspólnej zabawie i zapraszamy do kolejnej edycji konkursu już „wkrótce”!

„Zapędy wodzowskie czyli czemu lubię moją Żonę a nie lubię czata giepete”w uszach: Succession: Season1, Nicolas Britell ...
27/07/2025

„Zapędy wodzowskie czyli czemu lubię moją Żonę a nie lubię czata giepete”

w uszach: Succession: Season1, Nicolas Britell 2019
z cyklu „Świat poza”

tzw. sztuczna inteligencja zaczyna mnie na serio wkurzać! Ja wiem, że jej kompletne upowszechnienie jest i nieuniknione i niesensowne. Narzędzia jej podobne powinny być ogólnie stosowane ale jako narzędzia a nie jako wyrocznie! Rozglądam się za metodą by wyłączyć to w używanej przeze mnie przeglądarce/wyszukiwarce! Skąd to rozdwojenie emocji z Ai związanych?
Kiedy wcześniej wpisywałem pytanie w okienku wyszukiwania w efekcie dostawałem, krótszą lub dłuższą, listę wyników, posortowanych zgodnie z moimi oczekiwaniami. Mogłem sobie spokojnie poczytać ten czy ów, zdecydować który mi najbardziej odpowiada treściowo czy choćby językowo…. od jakiegoś czasu na górze listy mam powiększoną czcionką tekst od jakiegoś czata… „zaprawdę obwieszczam Ci jedyną prawdę, możesz czytać dalej ale po co skoro ja już Ci powiedziałem/łam (i wszystko pomiędzy) co masz myśleć! NIE! nie zgadzam się! nie mówię, że wynik wyszukany w ten sposób jest na 100 procent zły ale to ja chcę w dalszym ciągu zdecydować, który najbardziej mi się podoba! Oczywiście nie podważam możliwości analitycznych czy statystycznych czatów giepete czy innych sztucznych „inteligencji”, liczą i agregują wyniki o wiele szybciej niż człowiek, szczególnie ja z moją „dziurawą głową” ale przecie mój kalkulator też liczy ode mnie szybciej hihihihih…. ale czy potrafi jak z tego liczenia 2+2 otrzymać… zadumanie? Ja to potrafię doskonale, nawet w moim marnym rozumku potrafię…. Ktoś powie, no to normalne plusy i minusy każdego narzędzia, dynamit może pomóc ale może też zabijać, podobnie jak kamień czy patyk… ale kamień nie każe mi uderzać nim innego człowieka a Czat może mi powiedzieć „to gorszy człowiek jest, wyrzuć go ze swojego domu!” lub jakąś inną, może nawet niebezpieczną bzdurę… „oczywistym jest, że kopane psy czują się szczęśliwsze” i statystycznie może znaleźć się ktoś kto zacznie kopać psy przed śniadaniem bo tak je kocha!
dalej nie rozumiemy co to ma wspólnego z nielubieniem? Ano nie lubię giepeete bo probuje mną rządzić a robi to w sposób niemądry, a ja nie lubię jak się mną rządzi! Ja lubię wybierać, decydować, nadawać kształt i kreować! W dodatku wkurza mnie bo próbuje mną kierować, podczas gdy nigdy mu nie dałem na to przyzwolenia…. prymitywnie…. jakby w tych linijkach kodu, które zapoczątkowały tego czatu istnienie była zapisana wiara w jego wyższość, dominację! NIE! i kurka! NIE!
Co fajne, mimo moich dyktatorskich upodobań, lubię bardzo kiedy mną rządzi… oczywiście moja Żona. Robi to tak umiejętnie, że po tych wszystkich latach razem, sama musi mi mówić jakie triki stosuje by spowodować, żebym sobie sam krzywdy nie robił bardziej niż to jest nieuniknione hihihi… powtarza „Kochanie, taki jesteś mądry a taki matołek! Jak to dobrze, że Cię pilnuję i chronię bo albo byś zrobił coś ciekawego albo doprowadziłbyś do wielkiego BOOM!”. Nagle olśniło mnie, że równie dobrze radziła sobie z dowodzeniem moja Mama. Wyrosłem w domu tradycyjnie patriarchalnym… tak mi się przynajmniej wydawało, a tu… Szyja kręci głową! No i dobrze! Dopóki kręci tak, że mi się wydaje, że kolejny raz wpadłem na jakiś genialny pomysł lub podjąłem bardzo słuszną decyzję to niech kręci!
A giepete powinna się od nas ludzi uczyć jak być mądrym a nie szybkim.
Zasada numer 1: nie wymądrzać się! Nie mówić „zaprawdę powiadam Ci to jest jedyna prawda”! Bo potem przegrywa w szachy nie tylko z ludźmi, ostatnio przegrała z panem od szachów, ten wygrał bez straty figury hihihihi, ale też z prostą maszynką do gry w szachy z 1977 roku hihihihi
A moja Żona mądrze kręci mną jak chce dla naszego wspólnego dobra, uśmiecha się dobrotliwie, kiedy z błyskiem w oku przychodzę Jej powiedzieć „Kochanie właśnie wpadłem na pomysł…!” bo wie jak to wpadanie się stało… a może ja też wiem, ale lubię tę naszą zabawę?!
Oczywiście moja Dziewczyna, poza rozmową, ma wiele metod i argumentów na to by wszystko „poszło w dobrą stronę”… ale o nich Wam nie opowiem hihihihih

PS. a tym co wierzą bezkrytycznie polecam książkę Marca Elsberga „BLACKOUT” - przeczytałem w jeden weekend a to 784 strony… ale ja czytam szybko hihihihi

PS2. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe - link w pierwszym komentarzu 🙂 dzięki
Ana - dziekuję serdecznie!

Adres

Jaskółcza 2
Kraków

Godziny Otwarcia

Środa 11:00 - 16:00
Czwartek 11:00 - 16:00
Piątek 11:00 - 16:00
Sobota 11:00 - 16:00

Telefon

+48668466277

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy 100bochenkow umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do 100bochenkow:

Udostępnij

Kategoria