100bochenkow

100bochenkow To piekarnia holistyczna, karmi ciało chlebem i dusze słowem. wspieraj jeśli lubisz:

https://buycoffee.to/100bochenkow

z cyklu „Świat poza”Torebka Schrödingera czyli poczułem to co kiedyś! to dobrze?w uszach The Offspring „AMERICANA” 1998F...
12/10/2025

z cyklu „Świat poza”

Torebka Schrödingera czyli poczułem to co kiedyś! to dobrze?

w uszach The Offspring „AMERICANA” 1998

Faceci myślą, że kupno nowej torebki to taka prosta sprawa. Wchodzę do sklepu, kupuję, wychodzę, idę zadowolony na kanapkę w którymś z fastfudów = misja wykonana, albo otwieram portal któregoś z internetowych sklepów, wciskam kup, płacę blikiem i zamykam okno przeglądarki….
nie, nie! drodzy Panowie, wybór fasonu czy koloru to najmniej trudne wyzwania, chociaż i nad tym można spędzić sporo czasu… a dopiero przychodzi najtrudniejsze! czy mają być przegródki w środku, wewnętrzna kieszonka zapina na zamek czy otwarta ale głęboka? smyczka na klucze wewnątrz torebki czy zewnętrzna np. z puszkiem albo dzwoneczkiem… w końcu czy pasek na ramie stałej długości czy regulowany? Uwierzcie w swoim wyliczeniu liznąłem tylko czubek góry lodowej wyzwania jakim jest zakup torebki. A teraz najlepsze, mówimy teraz o kupnie torebki przez sieć czyli kupować w Chromie czy Safari? Płacić blikiem czy przelewem normalnym, zakładać konto czy zakup jednorazowy?….

ale teraz miny poważne zaczyna się trochę bardziej na serio! Mamek postanowiła kupić torebkę, to sporo emocji bo Mamek przywiązuje się do używanych przedmiotów i jeśli lubi to już tak do „fizycznej śmierci” szaliczka, rękawiczek czy właśnie torebek! (mam nadzieję, że podobnie „przyzwyczaiła” się do mnie i nie zmieni mnie na inny model co najmniej do mojej „…. fizycznej”!)

no wiec przygotowania, proces decyzyjny, wybory, analizy, obawy, nadzieje, zakupy, płatności, oczekiwanie, kurier odebrał, w drodze, w centrum logistycznym, PRZYSYŁKA W PACZKOMACIE, MOŻNA ODEBRAĆ!….

….
….
….

i pod paczkomatem Mamkowi jakiś szubrawiec ukradł paczkę, na bezczela, wyjął Jej ręki paczkę mówiąc, że to jego i odjechał na rowerku…. a ja siedziałem w samochodzie kilka metrów dale i patrzyłem na całą scenę, nie podejrzewając niczego, dopiero zaszokowana mina Mamka spowodował, że pobiegłem do Niej, żeby… no właśnie nie wiem co zrobić!

tu chciałbym wyartykułować pretensję do naszych Rodziców, bo nie dość, że wychowali nas na porządnych ludzi to jeszcze na takich ludzi, którzy widzą innych tak samo jak siebie. Czyli wychodzimy a priori z założenia, że człowiek po drugiej stronie oczu jest taki sam, dobry i szczery. I jeśli ktoś mówi, wyciągając rękę „to moja paczka, otworzyłem aplikacją” to myślę sobie , że tak jest, że mówi prawdę i podaję mu paczkę!

Biegałem całe popołudnie do paczkomatu czy tam ktoś, kto się pomylił może czeka, może przykleił karteczkę z kontaktem do siebie, obszedłem jakiś zylion razy okolicę, że może spotkam kogoś kto cokolwiek widział, cokolwiek wie… i w przerwach przybiegałem do domu, uspokajać Mamka i sztucznie bagatelizując sprawę!

No właście, powiecie, że może to nie był złodziejski szubrawiec tylko ktoś się pomylił? No właśnie to jeszcze gorzej, bo taki złodziejski szubrawiec ma uszkodzone te obszary mózgu, które zawiadują moralnością, estetyką i empatią i nad takim można by się na dobrą sprawa litować „bo nie wie co czyni” lub hihihihi metodą talionu Hammurabiego zmniejszać ilość dłoni które sięgają po czyjeś dobro…. więc gorzej bo jesli jakiś człowiek zabrał paczkę przez pomyłkę to nie zrobił NICZEGO by tą pomyłkę naprawić a mógł się przecież domyślać, ze dla kogoś to przykra chwila więc jest egoistycznym szlamem! i nie będę przepraszał za takie słowa!

w sumie to nawet nie chodzi o stratę materialną ale po przygnębienie spowodowane świadomościa, że taki złodziejski szubrawiec robi nasz świat odrobinę brzydszym i smutniejszym miejscem….

Kiedy sobie z te sprawę zdałem, żal mi jeszcze bardziej Mamka zrobiło, bo to człowiek bardzo dobry jest! A kiedy Ona jest przygnębiona czy zmartwiona, a była w tamtym momencie, to ja czuję w środku taki czarny smutek i jestem gotowy zrobić wszystko, żeby zaczęła się znowu uśmiechać! (choć zdarza się, że sam jestem przyczyną smutnej miny Mamka, wtedy mam ochotę sam sobie z liścia dawać)

ale też w jednej sekundzie, w głowie zobaczyłem w głowie cały plan, co mam zrobic, wypisane w mojej głowie punkt po punkcie w jakiś wirtualnym algorytmie blokowym, zrób to i to a jeśli nie da rady tak to zrób inaczej….. NIE! W mojej głowie włączył się, niewidziany od paru lat tryb komputera kwantowego w których nie ma bloku „nie da się!”… wszystko się da! i wszystko wiem co zrobić od początku do sukcesu! Oczywiście udawałem i nie powiedziałem ani słowa, zaś kolejnego dnia po prostu uruchomiłem lawinę zdarzeń i to co trwa normalnie co najmniej kilka dni załatwiłem w ciągu… godziny, wykonałem zylion telefonów, uruchomiłem wszelkie zasoby moich zdolności oratorskich i talentu przekonywania i po trzech godzinach z ogonkiem dostałem informację „kurier odebrał przesyłkę” a kolejnego dnia triumfalnie wyjąłem przesyłkę z paczkomatu! chachacha nie powiedziałem Wam idei mojego pomysłu: poprzednia torebka, nieważne czy skradziona już zawsze będzie naznaczona niefajanością! więc kupiłem Mamkowi identyczną i, kilka chwil później, z dumą, "cały na biało"!, 😉 podałem Mamkowi nierozpakowane pudełko z przesympatyczną naklejką „w środku jest twoja wymarzona torebka”

Uśmiech i lekko zaszklone z radości oczy Mamka to chwila warta wszystkiego! A świat znowu jest odrobinę fajniejszy!

nie wiem o czym będzie następnym razem a może będzie o czymś całkiem innym?

ps. na zdjęciu Mamek w Bunkrze gdzie G. nauczył nas przesiadywać i co bardzo fajne jest! Jeśli bywacie tam w poniedziałki koło 4PM to przyjdzcie się przywitać 🙂

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
Natalia J, Mateusz O, Agata W. - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

przedtekstowe ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu z cyklu „...
07/10/2025

przedtekstowe ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu

z cyklu „świat poza”?
w uszach stacja radiowa „Polski FM” Polski.FM- fajna stacja polonijna z USA, niezła (najczęściej!) muzyka …pasjami lubię słuchac puszczanych tam reklam, kompletnie innych niz puszczanych w polskich radiach w Polsce 🙂

Plany Mamka czyli … nie muszę choć w sumie chciałbym!

piszę ostatnio rzadziej bo myśli siakieś takie jesienne a przecie, jak kiedyś przeczytałem w komentarzu, takich nikt nie chce czytać! … czyli ktoś przeczytal zeby napisac, ze nie chce czytac hihihi….

Ostatnio Mamek oznajmiła, że udało się Jej zrealizować, w tym roku, trzy marzenia/plany/zamierzenia… nie powiem jakie bo to nie jest tematem i jest prywatną sprawą Mamka!… wg. moich rachunków nawet cztery!…gorzej bo też wg moich rachunkow… w żadnym z tych planów nie byłem… niezbędny (sic!)… przydałem się, moze nawet motywowałem (oczywiście w moj specyficzny sposób hihihi)… moze nawet dla innych było miło, że w nich uczestniczyłem… ale… niezbędny nie byłem 😞 …. paradoksalnie to komplement dla Mamka, która jest przecie (i nie jest to tylko moja, subiektywna, motywowana milosnym zaślepieniem, opinia!) inteligentną, pomysłową i zorganizowaną (kiedy chce) Kobietą!
natomiast ja, proszę o uwagę!, nie zrealizowałem żadnego ze swoich planów! Chociaż byłem w każdym z nich przez Mamka milcząco motywowany! Milcząco bo Mamek doskonale mnie zna! nawet jesli wie lepiej, ze znowu zrobię jaką gupotę to tylko podsuwa mi „znaki”, zebym sam obudzil się ze swiatłym pomysłem, ze gupio robię i powinienem zrobić inaczej! No chyba, ze widzi, że zrobię sobie zaraz krzywdę fizyczną to interweniuje! Milczące wsparcie wynika z tego, ze dobrze wie, ze ze mną nie da się inaczej niż „my way or no way!”… nie da się mnie zmusić do niczego do czego sam nie mam pełnego przekonania lub do czego straciłem pełne przekonanie! Filmy na YT przestałem robić bo dostałem… negatywny komentarz… jeden!… nie, nie dlatego, ze jestem delikatnym, zadufanym Narcyzem!!! dlatego, ze sobie pomyślem „pewnie ma rację (to o PiszącymNegatywnyKomentarz), nie jestem wystarczająco dobry!…

ale teraz myślę, ze znowu chcę „robić” różne moje pomysły… tylko moze to w przyszlym roku? Bo ten już chcę zamknąć ze stanem podsumowania: nie zrealizowałem żadnego ze swoich pomysłów/marzeń!

hihihi! Grzesiek! to w sumie nic nie zmienia! Ziemia nie pęknie jak odpuszczę to czy owo, nawet z tych takich ważnych! Jak zrobię, tak będzie dobrze!

to nieprawda! … kiedy kończyła się poprzednia zima, wróciłem do domu i .. jeszcze w kurtce i czapce na czubku głowy oświadczyłem: To była moja ostatnia zima w piekarni!!! …nie udalo sie i baaaaardzo tego żałuje! a dlaczego? opowiem następnym razem… a może napiszę o czymś kompletnie innym?

ps.2 jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu

ktoś dobry w internety kazał mi dawać na początku ps: 🙂 jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buy...
21/09/2025

ktoś dobry w internety kazał mi dawać na początku ps: 🙂 jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu

z cyklu „Świat poza”
Ekonomia merkantylna czyli czemu jestem za cienki w uszach czyli obiecuję chętnie robić selfiki.
w uszach STING „The Dream of Blue Turtles” 1985 - moja ulubiona płyta Stinga, bardziej jazzowa, nagrana między innymi z Branfordem Marsalisem.

Co to jest gospodarka oparta o system merkantylny? To gospodarka zakładająca „bogacenie się” przez gromadzenie kruszców szlachetnych jak złoto czy srebro…. system już nieco przebrzmiały w czasach powszechności tzw. pieniądza fiducjarnego czyli opartego o…. wiarę i umowę społeczną czyli czynniki nieco niestabilne i zmienne 🙂 czemu o tym mówię? Bo kiedyś wydawało mi się, że jak już przeczytam wszystkie książki o pieczeniu chleba to będę… hohohoho… jaki ja będę mądry i umiejętny… a tu gupi jeden czy dwa udary i nagle godziny nauki, czytania, tłumaczenia z obcych języków… jednego - agielskiego, tylko nim w miarę władam, choć nigdy na serio, „w szkołach”, się go nie uczyłem podobnie jak pieczenia chleba… jednym i drugim posługuję się ze swoistą brawurą, popełniając kolejne błędy, mieszając angielskie czasy i popełniając błędy w czasie mieszania ciast…. a jednak… jakoś idzie ośle… pcham wózek! O dziwo te dwie sfery moich umiejętności mają wiele wspólnego bo ja uczyłem się pieczenia chleba… po angielsku! Co prawda pierwsza książka czyli MĄKA WODA DROŻDŻE SÓL Kena Forkisha była po polsku ale kilka…dziesiąt… a może więcej…(sic!) kolejnych książek było w języku angielskim… stad czasem zawieszam się kiedy tłumaczę komuś… nie wiem… skutki użycia zaczynu poolish lub japońskiego zaczynu tangzhong (ohoho! zaczyna się wykład! :)) jak powiedzieć po polsku jakie robi się ciasto skoro angielskim określeniem na to jest „mild” ale po polsku powinienem powiedzieć nie odpowiednik czyli „łagodny” tylko… bo ja wiem jakie to ciasto się robi!… powinienem powiedzieć „ciasto w dotyku jak plusz albo… sadza czyli delikatnie miekkie na powierzchni, jakby z włoskami, jak brzoskwinia….” i jakoś w głowie zamieszkało, że ono jest po prostu mild! i czy nie lepiej brzmi wyraz thick jako określenie gęstego, nieco gliniastego i sztywnego ciasta? przecież od razu wiadomo, jeśli ciasto jest thick….

Zdecydowanie moim ulubionym brzmieniowo wyrazem z angielskiego jest stale i wciaż „tremendous” czyli coś…. epickiego, ponadnormatywnego, zajeb…go…. używam tego kiedy znajdę jakiś przepis na baaardzo tradycyjny chleb, gdzie trzeba duuuużo pracy, duuuużo cierpliwości, duuuużo pasji… ale kiedy już trzymamy w rękach bochen… kiedy gorąca skórka jeszcze parzy w palce… kiedy nagle całe powietrze staje się zapachem tego chleba, całe pomieszczenie wypełnia się „oddechem chleba” czyli trzaskaniem stygnącej skórki chleba, pękającego by wypuścić nadmiar zawartej w glutenowych przestrzeniach pary zawierającej takie emocje, że oczy robią się mokre a ręka mimowolnie głaszcze szorstką powierzchnię bochenka…. TREMENDOUS! Chciałbym móc tak powiedzieć, tremendous, o czymś co zrobiłem ale… jestem za cienki w uszach! Chciałbym mieć takich chwil jak najwięcej ale chyba jestem.. za cienki w uszach! Przecież ja ciągle się muszę jeszcze tyle nauczyć! Często nauczyć na nowo, mimo moich, wszechobecnych notatek… Wszak moje notatki pisane na ścianach, szybach, tabliczkach i karteluszkach są czytelne tylko dla mnie i to przez określoną ilość czasu… trochę ich wymazało moje dziurawe serce, trochę napisane było zbyt koślawo i… czyli co? ta cała moja wiedza jest tylko formą „fiducjarną” opartą wyłącznie na mojej w tą wiedzę wierze? A jak mi znowu kabelki są w głowie rozepną? Nie mówię o zdarzeniach terminalnych ale o takim banalnym, kilkudniowym blackoucie jak kilka lat temu…… nawiasem mówiąc chichotałem sobie w duchu niedawno, w duchu bo moja Najpiękniejsza Dziewczyna na Świecie wkurza się na mnie okrutnie jak mówię na głos takie rzeczy, no więc chichotałem sobie w duchu ostatnio bo zadałem sobie pytanie czy kiedyś… niewymierne kiedyś!…. kiedy już będę nieżył to czy bardzo mierzić i wkurzać będzie mnie przymusowy bezruch? I czy mi nie będzie zimno bo ja zmarźluch jestem!

I stąd moje samozobowiązanie by nie marudzić kiedy Mamek chce nam robić selfi na tle różnych chwil naszego życia… takie notatki będą też dla mnie samego zawsze czytelne i jasne….

zawahałem się bo tu powinienem zacząć kolejny wykład o mojej nowej teorii, która ma roboczy tytuł „teoria dwóch sekund” czyli dwa momenty czasu, najkrótsze możliwie które przedzielone wydarzeniem powodują, że sekunda przed to nasza, jakże ulotna, teraźniejszość a sekunda po wydarzeniu, ta która dopiero przyjdzie to jest tak naprawdę nasza przeszłość…..
ale o tym może następnym razem!

no chyba, że opowiem o czymś całkiem innym?

ps.2 jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu

Ziemia dla maluczkich czyli małodużo…w słuchawkach (mimo, że jestem w domu sam) Les PREDATEURS - ścieżka dźwiękowa z fil...
07/09/2025

Ziemia dla maluczkich czyli małodużo…
w słuchawkach (mimo, że jestem w domu sam) Les PREDATEURS - ścieżka dźwiękowa z filmu The Hunger 1983 reż. Tony Scott w rolach głównych Caterine Denevue i David Bowie

argument 1. obecny stan kosmologii poparty przez obserwacje możliwe dzięki coraz nowszym i doskonalszym urządzeniom pozwala nam z całą pewnością stwierdzić, że prawie na pewno niczego, tak na „100%” to my właściwie nie wiemy... pokrzykujemy sobie pod nosem, że zdobywamy wszechświaty i udowadniamy kolejne teorie, które natura w niedługim czasie później wystawia na pośmiewisko… ostatnio świętowaliśmy poważny sukces, otóż maszyna zbudowana dzięki ludzkiemu geniuszowi i chęci poznania wszechrzeczy, w podróży, która trwa już prawie 50 lat i mierzy już prawie 25 miliardów kilometrów od Ziemi… moi Drodzy więc ten wykwit ludzkiej technologii po tym całym czasie i dystansie przebył właśnie… hohohohoho przebył całkiem, całkiem! bo przebył JEDEN… DZIEŃ… ŚWIETLNY! Wspomnę tylko, że do najbliższej gwiazdy, którą jest Proxima Centari jest już tylko… 4,24… ROKU ŚWIETLNEGO… a właściwie należałoby powiedzieć OBECNIE JEST 4,24 ROKU ŚWIETLNEGO bo znany nam „Wszechświat” jest w etapie ciągłego rozszerzania więc…. wciąż jak mróweczki chodzimy sobie spacerkiem po najbliższej okolicy i pokrzykujemy o podbojach i, że to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo….
dołóżmy: w nasz układ słoneczny wleciało coś co jest trzecim.. TRZECIM… obiektem spoza naszego układu i podobnie jak z poprzednimi ani nie wiemy co to jest ani nic nie możemy zrobić poza obserwowaniem… i tak to sukces bo pierwszy obiekt zobaczyliśmy jak już sobie odlatywał i machał nam ogonkiem na pożegnanie hihihihih

argument 2. często słyszę: powinieneś janku więcej przygotowywać ciast, więcej piec, więcej pracować, więcej sprzedawać, więcej zarabiać…

argument 3. byliśmy ostatnio w Lanckoronie… pierwsza myśl to taka, że to nierzeczywiste miejsce….niby formalnie to teraz wioska a ryneczek otoczony podcieniowymi, drewnianymi domkami, pomieszanymi z paskudnymi, murownymi paskudami na których budowę ktoś pozwolił… miejsce nierzeczywiste bo kompletnie spokojne i ciche, w niektórych domkach kawiarenki, straganiki, galeryjki, na górze ruiny zamku i ten spokój, bezruch, cisza… druga myśl to poczucie lekkiego rozdygotania bo miejsce z takim potencjałem a tak niewykorzystane, niezorganizowane… na ryneczku otoczonym urokliwymi domkami jest pewnie z 10 miejsc parkingowych, koło urzędu miejsc ze sześć… większy parking koło szkoły to miejsc z 40 może 50… to jak na bogów Olimpu chcecie ściągnąć tu ludzi, turystów, odwiedzający???? Największy parking koło kościoła z tabliczką „Parking kościelny, zapraszamy wszystkich serdecznie do korzystania…. oprócz niedziel i świąt!!!!” chachachacha czyli korzystajcie tylko nie za bardzo i nie wtedy kiedy prawdopodobnie przyjedziecie!….

i nagle sobie uświadomiłem… a może Oni lubią swoją wioskę taką jaką jest? I czym prędzej wymyśliłem nowy świat, taką malutką planetkę z malutkimi oceanami i niewielkimi kontynentami, z małymi wioskami w których żyją maluczcy czyli tacy jak ja…. zimy tu mroźne a lata gorące jak na ziemi, ludzie rodzą się i umierają jak na ziemi, trzeba ciężko pracować, wstawać rano, zimą martwić się czy drewna narąbane, żeby w domu zimno nie było…. no to co to za atrakcja żyć na takiej ziemi dla maluczkich? Ano na tej ziemi zegarki są malutkie więc nie trzeba się przejmować czasem i można spokojnie rozmawiać z innymi ludźmi nie śpiesząc się nigdzie, malutkie monety za słabo błyszczą by kusić do ich zdobywania, ot pracować trzeba tyle by wystarczyło na to co naprawdę potrzebne… a planetka malutka więc w olbrzymim kosmosie prawie jej nie widać to i nikt jej nie podbija bo nie warto…. jeśli ktoś tu trafi to przypadkiem… dla takich jak ja to chyba musiała by się nazywać Raj albo jakoś tak?

Ja bym prowadził tam oczywiście piekarnię (bo chleba naszego powszedniego...) lub pizzerię (bo pizza byłaby tam oczywiście znana!… albo musiałbym ją Wam wymyśleć!), niektórzy narzekaliby, że ta moja pizza za duża, nie miesci się na stołach w tej mojej malutkiej pizzeryjce.. ale dla mnie ważne, żeby mieściła się w Waszych brzuszkach… oj ale byśmy się nagadali… bo przecież nigdzie nam by sie nie śpieszyło….

ps. kończę bom bardzo za swoim wymyślonym światem zatęsknił aż trochę się w oczach mokro zrobiło….

a chyba, żeby mnie dobić w słuchawkach akurat zagrali Lakme, Flower Duet czyli jeden z kilku utworów który mnie bardzo sentymentalnie nastraja….

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
anetasea - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

W telegraficznym skròcie! V edycja za nami STOP Padły dwie prawidłowe odpowiedzi STOP  i  STOP jednym głosem zwyciężyła ...
26/08/2025

W telegraficznym skròcie! V edycja za nami STOP Padły dwie prawidłowe odpowiedzi STOP i STOP jednym głosem zwyciężyła (łatwo było policzyć hihihi) STOP miedzy ww uczestnikami doszło do umowy na współdzielenie nagrody! STOP Gratulujemy i zapraszamy po odbiór (wcześniej poprosze o kontakt! KONIEC :)

Czorsztyn - wiadomka!!!... i wiadomo kto na zdjęciu 🙂Prosta tez była praca jury bo były tylko dwie prawidłowe i prawidło...
25/08/2025

Czorsztyn - wiadomka!!!... i wiadomo kto na zdjęciu 🙂
Prosta tez była praca jury bo były tylko dwie prawidłowe i prawidłowo udzielone odpowiedzi:
: Pan i Pani 100bochenkow aż nad Czorsztyn zawędrowały.
Na zdjęciu Pan Jan wraz z małżonką, które zostało zrobione (mam nadzieję 😅) w ruinach zamku w Czorsztynie.
Piszcie w komentarzach w poście na Instagramie kto wg. Was bardziej zasłużył na nagrodę?

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”Czy to jest miłość czy to jest kochanie czyli im łatwiej tym trudniej…w słuchawkach ...
24/08/2025

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”

Czy to jest miłość czy to jest kochanie czyli im łatwiej tym trudniej…

w słuchawkach Raz Dwa Trzy „Trudno nie wierzyć w nic” 2008

ktoś poza mną tak bardzo czekał na ten tekst? ja bardzo! przewijał mi się w głowie od kilkunastu dni, pojawiał, znikał, w coraz dłuższych zdaniach, które nagle zmieniały się w kompletnie inne słowa… a czasem nie było w mojej głowie ani słowa ale nawet taka pustka nie pozwała myśleć o czymś innym ani o czymś innym pisać…
dzisiaj w połowie oglądania dokumentu o jednym z moich idoli Chrisie Bianco nagle wstałem z miejsca i zacząłem bez słowa przygotowywać komputer, słuchawki, tablet, kartki papieru i długopisy… no i okulary oczywiście… Mamek spokojnie powiedziała… “Pysiek przecież obejrzymy resztę potem, widzę, że to nie może ani chwili dłużej czekać….”

kilka dni temu pomyślałem sobie, że dodam do ciasta na chleb więcej otrąb… odrobinę więcej , tylko odrobinę! i to pszennych bo one mają ładniejszy kolor… siedziałem i czekałem aż chleb się upiecze, potem czekałem aż wystygnie, a potem ukroiłem piętkę, poczekałem chwilę aż zniknie para i pochylony nad przeciętym bochenkiem powoli… wciągnąłem powietrze…. baaardzo powoli i bardzo głęboko… tak by wciągnąć cały zapach… i poczułem się tak bardzo szczęśliwy, że zachciało mi się płakać! Z zamkniętymi oczami wciągałem dalej powietrze i zrozumiałem, że mojej podróży doszedłem do miejsca do którego wędrowałem przez te wszystkie lata… poczułem w jednej chwili w tym najprostszym z ciast zapach piekarni z mojego dzieciństwa, zapach mącznego kurzu na półkach pełnych chleba, wirującej w powietrzu drobinek, widocznych w skośnych blaskach słońca… o dziwo poczułem też zapach chleba który w domu piekła w blaszanych formach siostra mojej Mamy, ciocia Stasia… kwaskowatego, ciężkiego chleba o matowej skórce…
W tej jednej chwili zrozumiałem, że moja podróż jest kompletna, doprowadziła mnie do miejsca, do którego nie każdy dociera. Zrozumiałem czego szukam… i chyba to znalazłem. Mogę się uspokoić, mogę wreszcie spokojnie posiedzieć, cieszyć się wspomnieniami odbytej podróży. Nie oznacza to, wcale, że podróż się kończy! W miejscu do którego dotarłem jest przecież tyle do odkrycia… ale ja nagle zrozumiałem…. że odrobina to bardzo dużo! Wszystko co potrzebuję mam w zasięgu, nazbierałem tyle pamiątek z mojej podróży, wspomnień i zdarzeń, że wciąż mogę wrócić do któregoś z momentów z drogi, pomyśleć o tym czy innym fragmencie czy drobiazgu i z niego budować kolejne zachwyty. Bo drobiazgi to bardzo dużo!
Poznałem tylu ludzi z którymi mógłbym godzinami rozmawiać, Chris Bianco, Ken Forkish, Jeffrey Hamelman Jim Lahey… glutenowi idole, żyjący na różnych końcach świata a tak bardzo podobni w myśleniu…. Nie porównuję się do nich, ich wiedza i doświadczenie wielokrotnie przewyższa moje… z drugiej strony, ja, człowiek bez wiedzy wyuczonej latami nauki i praktyki, bez tradycji przekazywanej z pokoleń, bez ukończonych szkół, kursów czy certyfikatów, piekę chleby, które potrafią obudzić w sercu i głowie najczulsze wspomnienia, magicznie przenoszą do wspomnień… ja człowiek, który nie praktykował we włoskich czy nowojorskich pizzeriach piekę dla Was pizzę, po którą ludzie przychodzą godzinę czy dwie przed otwarciem naszej piekarni??? Która powoduje, może tysięczne razy, że ktoś tam za ladą, kto przyszedł tylko po chleb, zerka, zerka i „…niby jestem po śniadaniu ale wezmę kawałeczek bo przeciez się nie da…”

Massimo Bottura, włoski szef kuchni z Modeny, mawia o sobie, że w żyłach płynie mu ocet balsamiczny a mięśnie ma zbudowane z parmezanu… to jak jest ze mną? Składam się cały z mojej podróży, zakurzonych mąką wspomnień, z tysięcy prób i powtórzeń, gdzie czasem zmieniam tylko odrobię… i staje się magia! Taka magia, że w głowie aż wszystko wiruje z radości, w oczach robi się mokro a człowiek musi usiąść bo ucieka z niego całe napięcie i energia a wypełnia go ulga, radość i błogość….

w takich chwilach potrzebuję jeszcze tylko odrobiny oliwy, kawała sera i pomidora…

ps. tylko co zrobić z tymi wszystkimi wspomnieniami i pamiątkami z podróży? nie mogą być uzasadnieniem by kogoś tego uczyć bo co ja tam wiem, skoro cały czas się uczę i to uczę jak odejmować, pisać tą moją książkę? przecież ja ją wciąż piszę, czytacie ją a ja nie wiem jak ta historia się potoczy ani kiedy zakończy? iść dalej, dalej szukać? dalej piec te moje chleby i pizze? a czymże ja byłbym bez tego mojego pieczenia?…

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
natalia jot - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

Ogłaszam wyniki III edycji konkursu „Gdzie te Rączki znowu były?”.  Oczywiście padła prawidłowa odpowiedź: to Opactwo Ty...
11/08/2025

Ogłaszam wyniki III edycji konkursu „Gdzie te Rączki znowu były?”. Oczywiście padła prawidłowa odpowiedź: to Opactwo Tynieckie! Prawidłową odpowiedź zgodną z zasadami tej edycji (III) konkursu, udzielił uczestnik/uczestniczka o nazwie ! Gratulujemy i zapraszamy po odbior nagrody (wczesniej prosimy o kontakt). Cieszymy się, że nasz konkursik zyskuje popylarność! Jeśli podoba się Wam ta nasza zabawa wspierajcie ten pomysł na buycoffe.to (link w pierwszym komentarzu)! z góry dziękujemy i zapraszamy do udziału, kolejnym razem będzie znowu trochę trudniej?! hihihi! do zobaczenia!

Druga :) edycja konkursu: ZGADUJ ZGADULA GDZIE ZŁOTA KULA czyli GDZIE TE RĄCZKI ZNOWU BYŁY??? rozstrzygnięta!Znowu będzi...
04/08/2025

Druga :) edycja konkursu: ZGADUJ ZGADULA GDZIE ZŁOTA KULA czyli GDZIE TE RĄCZKI ZNOWU BYŁY??? rozstrzygnięta!
Znowu będzie wiecej niż jedna nagroda bo konkurs „się umieścił” i na Instagramie tu wygrał .kobylanski i na FB - nagrodę zdobyła Agnieszka Nowinska GRATULUJEMY!!!!!- pizza do odebrania od środy w naszej piekarni . Prosimy o wcześniejszy kontakt telefoniczny :)
WAŻNE! OD NAJBLIŻSZEJ EDYCJI ZADANIA BĘDĄ ZMIENIAĆ!!!! ŻEBY BYŁO CIEKAWIEJ :)
Wszystkim dziękujemy za udział we wspólnej zabawie i zapraszamy do kolejnej edycji konkursu już „wkrótce”!

gaduj zgadula, gdzie złota kula!czyli gdzie te Rączki znowu były :)Edycja 03.08.2025Konkurs trwa dziś do jutra w południ...
03/08/2025

gaduj zgadula, gdzie złota kula!
czyli gdzie te Rączki znowu były :)
Edycja 03.08.2025
Konkurs trwa dziś do jutra w południe czyli do 04.08.2025 godz. +-12:00

Wystarczy:
1. Byc naszym subskrybentem, obserwatorem lub sympatykiem.
2. Udzielic w komentarzu pod postem prawidłowej odpowiedzi.
3. Poczekac na ogloszenie wyników i skontaktować sie z nami!

Kolejna pizza będzie nagrodą dla osoby ktora pierwsza udzieli prawidlowej odpowiedzi.... CAŁA PIZZA!!! w 100bochenkach :) szczegóły na priv!

Obserwujcie! Kolejne konkursy niedługo!

z cyklu „Jak nie prowadzić piekarni”Sen srebrny czy tylko myśli chmurne a durne? czyli autoironiczny dytyramb dla pasjon...
03/08/2025

z cyklu „Jak nie prowadzić piekarni”

Sen srebrny czy tylko myśli chmurne a durne? czyli autoironiczny dytyramb dla pasjonatów.

w słuchawkach Kraftwerk „Computer World” (Remastered) 2009

Przy moim całym uwielbieniu dla mojej Żony, przy całym ogromie miłości dla Niej i zaślepienia w każdej dziedzinie… to ja byłem twórcą pomysłu naszej piekarni. Ona była sensem i motywacją, ale ja byłem demiurgiem (oczywiście bardziej w platońskim rozumieniu hihihihi) idei stworzenia piekarni a później nieco, akuszerem porodu, z którego powstało miejsce. Porodu, który był skutkiem ogromnej mojej naiwności! Niewiedzy czym różni się pasja od profesji, czym idealizm od pragmatyzmu, czym pieczenie chleba od prowadzenia piekarni. Sobie przypisuje kreację i założenia ale później to już było zawsze razem. I od razu pod górkę!
Kiedyś chodziłem dużo po górach, Bieszczady przeszedłem wzdłuż i wszerz co najmniej kilka razy. Kiedy idzie się szlakiem, niosąc kopiaty plecak, namiot, wszystkie potrzebne garnki i patelnie, mydła i skarpetki na zmianę, kiedy znużenie zabiera ostatnie chęci, człowiek ratuje się wypatrując jakieś górki przed sobą i zapewnia sam siebie, że to ostatnie podejście a potem już będzie cały czas z górki albo chociaż „po równym”. A tu za górką pokazuje się następna górka, potem kolejna i kolejna… ale w końcu jest jakiś cel i można zrzucić ciężar z ramion i usiąść choćby na ziemi. Lubiłem te momenty, kiedy nie miałem siły ruszyć ręką czy nogą ale wiedziałem, że do kolejnego poranka już nic nie muszę robić… mogę rozstawić sobie namiot i spać w nim jak kamień ale wiele razy wyciągałem śpiwór z plecaka i spałem ot tak na ziemi pod drzewem, mogłem ugotować sobie zupę ale wiele razy jadłem tylko suchy kawałek chleba, który popijałem wodą czy mlekiem.. następnego dnia zarzucałem plecak na ramiona i szedłem do kolejnej górki…

Z kompletnej naiwności nie upewniłem się ile górek jest przede mną na piekarniowej drodze… Wyśniłem ten mój sen piękny, wierząc w niego jak w matematyczną formułę! Skoro pieczenie chleb jest takim cudem a ja cudownym zrządzeniem sił wyższych potrafię ten chleb piec to kurde nie ma takiej możliwości żeby coś poszło „nie teges”. I mówiłem do tej mojej Ukochanej z taką wiarą w oczach, z takim żarem, że pewnie Ona nie była zdolna zatrzymać mnie w tym zaczarowaniu. A ja śniłem swój wielki sen!…

A wiecie jak teraz jest z moim śnieniem? Mam tak, jak nigdy wcześniej w życiu, usypiam kiedy tylko przyłożę głowę do poduszki… niby walczę ze sobą, bo przecie zawsze w życiu dużo czytałem „po nocach” wiec szykuję się z kolejną ciekawą książką, niby czytam ale nagle jestem na stronie 90 potem na 16 albo 140… poddaję się!
zasypiam tak nagle i tak mocno, że nie mam kompletnie świadomości rosnącej senności, ziewania, zamykania się oczu… pstyk i wyłączony prąd… potem pstryk i już koło piątej rano czas wstawać…
snów albo nie pamiętam i za sobą mam kilka godzin ciemności bez treści albo sny tak mocno dzieją się w mojej głowie, że uczestniczę w nich tak samo mocno jak w realnym życiu, tak samo mocno odczuwając i reagując…. niestety, sny te najczęściej są koszmarami, pełnymi okrucieństwa, strachu, bólu… zagrożenie jest w nich nieuniknione, uderza w najwazniejsze dla mnie istoty, jestem bezradny…. budzę się nagle, przerażony, z walącym o żebra sercem, zaciśniętymi dłońmi, ale tak mocno, że prawie niemożliwym jest rozgięcie palców, z zagryzionymi do bólu zębami….. Mamek mówi mi potem, ze jak nigdy wcześniej, coś mówię niewyraźnie, a ja wiem, że w śnie probuję coś krzyczeć, kogoś ostrzegać ale nie mogę wydusić z siebie słowa, choć próbuję z całych sił…
godzinę później już nie pamiętam co mi się śniło…
tylko mam jakieś myśli w tyle głowy, że coś robię źle, coś probuję zrozumieć tylko chyba jeszcze nie wiem co…
Jak to się ma do pieczenia chleb i piekarni? Ano właśnie, to jest tak, że wciąż próbuję zrozumieć, znaleźć jak ściśle powiązać pasję i profesję. W tyle głowy majaczą myśli o zasadach, prawidłach i regułach jak postępować żeby cyfry się zgadzały a przychody rosły, jak radzić sobie z codziennością w by pod koniec miesiąca nasz Księgowy poklepał mnie po ramieniu mówiąc, że dobra robota… co z tego, jak te myśli wciąż niewyraźne, wciąż odpycham je byle dalej bo wolę chmurnie i durnie lampartować sobie, drwiąc z pragmatyzmu i lekceważąc handlowe reguły…
Tylko zaczynam się obawiać czy losowi na długo jeszcze wystarczy cierpliwości? Może pomacham mu wtedy przed nosem otrzymanym ostatnio certyfikatem, mówiącym, że z pasji, z kompletnej naiwnosci też może powstać coś godnego uhonorowania?
…a Ty Kochanie moje, wytrzymuj cierpliwie jeszcze kilka chwil te moje „lampartowania”, póki jeszcze moje marzenie żyje we mnie, i cierpliwie gładź moje zmarszczone czoło… jak zawsze robiłaś, gasząc szalejące w mojej głowie burze…
póki naiwne marzenie żyje, sen srebrny się śni…. niechbym był dalej naiwnym marzycielem…
oby mi tylko to mojej marzenie nie umarło któregoś dnia, obym tylko nie przejrzał na oczy jak w tuwimowskim wierszu (nie wiem czy dobrze pamiętam, ale tak on w głowie siedzi)

Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.

koniec

PS. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie moje pomysły na buycoffe - link w pierwszym komentarzu 🙂 dzięki
Ana, Małgosia P. - dziekuję serdecznie! pomoże!

Adres

Jaskółcza 2
Kraków

Godziny Otwarcia

Środa 11:00 - 16:00
Czwartek 11:00 - 16:00
Piątek 11:00 - 16:00
Sobota 11:00 - 16:00

Telefon

+48668466277

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy 100bochenkow umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do 100bochenkow:

Udostępnij

Kategoria