07/12/2025
z cyklu „świat poza”
w słuchawkach: jeden z koncertów Maxa Raabe i Palast Orchester… Boziuniu drogi! czy ktoś, poza mną, wie kto to Max Raabe i słucha takiej muzyki?
Boluś mnie wkurza czyli człowiek boho.
Aż trzęsie mi się wszystko w człowieku tak bardzo wkurza mnie Boluś! Kompletnie bez mojej zgody zaczął się, podstępnie!, bardzo szybko starzeć. Zamaskował ten proces tym, że jest białym pieskiem i nie dał mi najmniejszej szansy przywyknąć do myśli, że pomalutku siwieje i poddaje się czasowi! Aż tu nagle łapki przestają działać, oczki niby wciąż kulkowate i wgapione stają się coraz mniej przejrzyste, Bolusiowe spanie, które dzięki bolusiowemu dobremu słuchowi było wcześniej lekkie i czujne, teraz stało się „zbyt mocne” bo uszka już prawie nie słuchają… powrót do domu to często chwila strachu na widok śpiącego Bolusia, potem budzenie Go tak jak się budzi niesłyszące psiaki czyli dmuchając leciutko w sierść… z myślą w głowie: żeby Go nie wystraszyć!…. Ależ mnie to wkurza!… … …
… … …
nie! to nieprawda… naprawdę uwierzyliście choć przez chwilę, że Boluś mnie może wkurzać? Nie wkurza mnie ani trochę, nawet kiedy koniecznie musi wyjść w środku nocy kolejny raz napić się wody z miski w ogródku…. Bo to wszystko jest życiowa mądrość jaką chce mi przekazać! Okazuje się, że ma więcej mądrości w swoim kudłatym rozumku niż ja w mojej dziurawej, pełnej niepotrzebnych wiadomości, cząstek splątanych, wiadomości o japońskiej metalurgii i biografii Michała Anioła… On spokojnie akceptuje czas, wolniutko sztumpa do nas by trochę pomarudzić, może coś „wyprosić”, dać się podrapać za uszami… choć drapać można już tylko leciutko, trzymając drugą ręką pod brzuszkiem bo łapki mają już baaardzo mało siły…. Mamek dziś rano powiedziała, na moje żałosne narzekanie na upływ czasu… Janiu! to jest właśnie starość, ucz się…!… Mamek też jest mądrzejsza ode mnie!
Dzięki temu dzisiaj coś zrozumiałem. Jak wiecie uważam, że powinienem zamknąć już piekarnię! Przecież wcześniej to sie stanie z naszej lub „nienaszej” decyzji! Osiągnąłem w piekarni wszystko co chciałem osiągnąć: wiedzę, umiejętność, doświadczenie. Teraz coraz częściej przegrywam: z zimą, moim organizmem, zmęczeniem, niewyspaniem, słabszą i jednozadaniową pamięcią…. Jakiś czas męczyłem z zadziwieniem, że podprogowo Mamek podsuwa mi argumenty by tej piekarni nie zamykać! Myślałem: czy Ona nie widzi, że ledwo funkcjonuję, że nie mam na nic siły i tak samo mało chęci, że zasypiam w czasie najciekawszego filmu czy dokumentu, że marudzę jeszcze bardziej niż zwykle?…
Nagle zrozumiałem! Mamek wie, że piekarnia jest integralną cząstką mnie i boi się, że jeśli wyjmę z głowy ten kawałek „piekarnia” to wpuszczę tam „starość”…
Mamku Kochany! ale przecież ja cały składam się z kawałków, od zawsze tak było. I zawsze tych kawałków było „za dużo”, rozpychały się w mojej głowie i spierały… Powiecie, że kawałków nie moze byc więcej niż matematyka i procenty na to pozwalają! Ale przecie powszechnie wiadomo, że ja matematykę i wynikające z niej równania od zawsze traktuję co najmniej frywolnie 🙂! Zaś te wszystkie kawałki mnie są tak różne, jak wnętrze w architektonicznym stylu boho, w którym czasami pozornie niepasujące fragmenty stają się całością….
Mamku mój najcenniejszy! Kiedy już przyjdzie ostatni dzień piekarni to nie obawiaj się o mnie! Pozwól mi, jak zawsze pozwalałaś, na moje guzdranie się w przygotowywaniu się do czegoś na co bardzo czekam… na co czekam z tą moją naiwną wiarą, że jeżeli coś jest tak przemyślane w szczegółach (choć czasem nie przemyślane w pryncypiach i generaliach 🙂 ) to przecie ma w sobie tyle takiej naturalnej energii, że się stanie i już!… Przecie ja zawsze coś wymyślę i to „na mój sposób! A, że znowu kompletnie „naiwnie”?…
Przecież Mamku, wiesz dobrze! że bardzo dużą częścią mnie, może nawet najbardziej kolorową i atrakcyjną częścią mnie jest właśnie ta naiwność. W dużej części składam się z dziecinnej wiary, nieuzasadnianej i bezbronnej… ale może dzięki temu zrobiłem tyle fajnych rzeczy, które nie przyniosły nam fortuny i materialnych zasobów ale dały tyle dobrych chwil?
może kiedyś powinienem zrobić sobie taką analizę procentową, jaki kawałek mnie to naiwość a ile rozsądek, ile wiedza a ile bezkresne, niezbadane a ulotne gonitwy myśli? W ilu cząstkach składam się z doświadczenia a w ilu z beztroski? W jakim fragmencie składam się z umiłowania pracy a w jakim z sympatii do bezczynności…
…nie liczcie na freudowską analizę mojej podświadomości, tam sam czasem boję się zapuszczać i może wystarczy to co czasem z niej wypuszczę…
koniec, znowu za dużo słów….
siedzę i patrzę na śpiącego Bolusia… cicho oddycha i tylko łapki lekko drżą zmęczone życiem… aż dygocę w środku wciekły na swoją bezradność, na czas i nieuchronność wydarzeń, przerażony przyszłością….
i proszę nie mówcie, że mam być wdzięczny za to co dostałem od losu, że nic nie poradzę i takie inne czarymary… pozwólcie mi się bać i po mojemu się zamartwiać… też tym na co nie mam wpływu… bo to też są, równie ważne jak inne, cząstki mnie!
następnym razem będzie inaczej, bardziej optymistycznie… no chyba, że będzie na smutno….
ps. jeśli lubicie to co robię to wspierajcie na: buycoffee.to/100bochenkow