100bochenkow

100bochenkow To piekarnia holistyczna, karmi ciało chlebem i dusze słowem. wspieraj jeśli lubisz:

https://buycoffee.to/100bochenkow

z cyklu „świat poza”w słuchawkach: jeden z koncertów Maxa Raabe i Palast Orchester… Boziuniu drogi! czy ktoś, poza mną, ...
07/12/2025

z cyklu „świat poza”
w słuchawkach: jeden z koncertów Maxa Raabe i Palast Orchester… Boziuniu drogi! czy ktoś, poza mną, wie kto to Max Raabe i słucha takiej muzyki?

Boluś mnie wkurza czyli człowiek boho.

Aż trzęsie mi się wszystko w człowieku tak bardzo wkurza mnie Boluś! Kompletnie bez mojej zgody zaczął się, podstępnie!, bardzo szybko starzeć. Zamaskował ten proces tym, że jest białym pieskiem i nie dał mi najmniejszej szansy przywyknąć do myśli, że pomalutku siwieje i poddaje się czasowi! Aż tu nagle łapki przestają działać, oczki niby wciąż kulkowate i wgapione stają się coraz mniej przejrzyste, Bolusiowe spanie, które dzięki bolusiowemu dobremu słuchowi było wcześniej lekkie i czujne, teraz stało się „zbyt mocne” bo uszka już prawie nie słuchają… powrót do domu to często chwila strachu na widok śpiącego Bolusia, potem budzenie Go tak jak się budzi niesłyszące psiaki czyli dmuchając leciutko w sierść… z myślą w głowie: żeby Go nie wystraszyć!…. Ależ mnie to wkurza!… … …

… … …
nie! to nieprawda… naprawdę uwierzyliście choć przez chwilę, że Boluś mnie może wkurzać? Nie wkurza mnie ani trochę, nawet kiedy koniecznie musi wyjść w środku nocy kolejny raz napić się wody z miski w ogródku…. Bo to wszystko jest życiowa mądrość jaką chce mi przekazać! Okazuje się, że ma więcej mądrości w swoim kudłatym rozumku niż ja w mojej dziurawej, pełnej niepotrzebnych wiadomości, cząstek splątanych, wiadomości o japońskiej metalurgii i biografii Michała Anioła… On spokojnie akceptuje czas, wolniutko sztumpa do nas by trochę pomarudzić, może coś „wyprosić”, dać się podrapać za uszami… choć drapać można już tylko leciutko, trzymając drugą ręką pod brzuszkiem bo łapki mają już baaardzo mało siły…. Mamek dziś rano powiedziała, na moje żałosne narzekanie na upływ czasu… Janiu! to jest właśnie starość, ucz się…!… Mamek też jest mądrzejsza ode mnie!

Dzięki temu dzisiaj coś zrozumiałem. Jak wiecie uważam, że powinienem zamknąć już piekarnię! Przecież wcześniej to sie stanie z naszej lub „nienaszej” decyzji! Osiągnąłem w piekarni wszystko co chciałem osiągnąć: wiedzę, umiejętność, doświadczenie. Teraz coraz częściej przegrywam: z zimą, moim organizmem, zmęczeniem, niewyspaniem, słabszą i jednozadaniową pamięcią…. Jakiś czas męczyłem z zadziwieniem, że podprogowo Mamek podsuwa mi argumenty by tej piekarni nie zamykać! Myślałem: czy Ona nie widzi, że ledwo funkcjonuję, że nie mam na nic siły i tak samo mało chęci, że zasypiam w czasie najciekawszego filmu czy dokumentu, że marudzę jeszcze bardziej niż zwykle?…
Nagle zrozumiałem! Mamek wie, że piekarnia jest integralną cząstką mnie i boi się, że jeśli wyjmę z głowy ten kawałek „piekarnia” to wpuszczę tam „starość”…
Mamku Kochany! ale przecież ja cały składam się z kawałków, od zawsze tak było. I zawsze tych kawałków było „za dużo”, rozpychały się w mojej głowie i spierały… Powiecie, że kawałków nie moze byc więcej niż matematyka i procenty na to pozwalają! Ale przecie powszechnie wiadomo, że ja matematykę i wynikające z niej równania od zawsze traktuję co najmniej frywolnie 🙂! Zaś te wszystkie kawałki mnie są tak różne, jak wnętrze w architektonicznym stylu boho, w którym czasami pozornie niepasujące fragmenty stają się całością….
Mamku mój najcenniejszy! Kiedy już przyjdzie ostatni dzień piekarni to nie obawiaj się o mnie! Pozwól mi, jak zawsze pozwalałaś, na moje guzdranie się w przygotowywaniu się do czegoś na co bardzo czekam… na co czekam z tą moją naiwną wiarą, że jeżeli coś jest tak przemyślane w szczegółach (choć czasem nie przemyślane w pryncypiach i generaliach 🙂 ) to przecie ma w sobie tyle takiej naturalnej energii, że się stanie i już!… Przecie ja zawsze coś wymyślę i to „na mój sposób! A, że znowu kompletnie „naiwnie”?…
Przecież Mamku, wiesz dobrze! że bardzo dużą częścią mnie, może nawet najbardziej kolorową i atrakcyjną częścią mnie jest właśnie ta naiwność. W dużej części składam się z dziecinnej wiary, nieuzasadnianej i bezbronnej… ale może dzięki temu zrobiłem tyle fajnych rzeczy, które nie przyniosły nam fortuny i materialnych zasobów ale dały tyle dobrych chwil?

może kiedyś powinienem zrobić sobie taką analizę procentową, jaki kawałek mnie to naiwość a ile rozsądek, ile wiedza a ile bezkresne, niezbadane a ulotne gonitwy myśli? W ilu cząstkach składam się z doświadczenia a w ilu z beztroski? W jakim fragmencie składam się z umiłowania pracy a w jakim z sympatii do bezczynności…
…nie liczcie na freudowską analizę mojej podświadomości, tam sam czasem boję się zapuszczać i może wystarczy to co czasem z niej wypuszczę…

koniec, znowu za dużo słów….

siedzę i patrzę na śpiącego Bolusia… cicho oddycha i tylko łapki lekko drżą zmęczone życiem… aż dygocę w środku wciekły na swoją bezradność, na czas i nieuchronność wydarzeń, przerażony przyszłością….

i proszę nie mówcie, że mam być wdzięczny za to co dostałem od losu, że nic nie poradzę i takie inne czarymary… pozwólcie mi się bać i po mojemu się zamartwiać… też tym na co nie mam wpływu… bo to też są, równie ważne jak inne, cząstki mnie!

następnym razem będzie inaczej, bardziej optymistycznie… no chyba, że będzie na smutno….

ps. jeśli lubicie to co robię to wspierajcie na: buycoffee.to/100bochenkow

z cyklu „pisane jednym palcem”w uszach tylko mój nieodłączny, postudarowy szum, pisane w nd przed świtem, nie chciało mi...
16/11/2025

z cyklu „pisane jednym palcem”
w uszach tylko mój nieodłączny, postudarowy szum, pisane w nd przed świtem, nie chciało mi się jeszcze wstać po słuchawki…

Opoka a na tej opoce czyli… Szlus? nieeeee!

Wkurza mnie moja własna bezradność kiedy widzę jak nam się Boluś starzeje! Ma juz 16 lat więc jest starutkim staruszkiem bo 16 psich lat to hohohoho ile ludzkich…. już nie chce chodzić na długie spacery, juz nie miewa „szałów biegawczych”, nie dość! już wogle nie biega, tupta sobie za mną krok w krok i wpatruje się we mnie swoimi oczkami , które coraz bardziej wypełnia mgła…. gorsze sa dni kiedy mgła przykrywa malutki bolusiowy rozumek i wtedy Boluś gdzieś idzie, powolotku tupta sobie po naszym domu, odwiedzając dawnoniewiedziane miejsca, w których byl przed chwilką… wymyśliłem sobie, ze Boluś tak tupta, żeby zostawić jak najwięcej swoich śladów, żeby nam na dłuzej wystarczyłe, kiedy…..

Boluś jest mądrzejszy ode mnie bo nie marudzi, spokojnie przychodzi do mnie, wpatruje się i czeka aż wreszcie zrozumiem czas. Ja w odróżnieniu od Niego, co może Was zaskoczyć!, czasem marudzę! Marudzę na zmęczenie, na zawszezamałoczasu, na to, że drętwieją ręce a trwale napięte mięśnie pieką nieustannie, marudzę, ze książka marna ale skoro zacząłem, to może skończę, żeby autorowi nie było przykro, marudzę kiedy. zamowione jedzenie okazuje się mieć inny smak niż wymarzyłem… albo po prostu marudzę generalnie! Ale od jakiegos czasu staram się mniej marudzić lub robić to tylko wewnętrznie bo Mamek nie lubi mnie marudzącego… może to dlatego irytuję Ją ostatnio i wykazuje się zniecierpliwieniem! Bo ja całe nasze życie byłem opoką, w kazdym trudnym dniu, w każdym klopocie lub niemożliwym zamierzeniu… „zarzucałem worek na plecy” i…. a teraz zdarza mi się poddawać, przegrywać z samym sobą, ze swoim zmęczeniem, gorszym widzeniem, bolącymi stawami… czasu nie zatrzymam, nie należe do entuzjazmców biegu czas wyprzedzającego, czasu nie da się wyprzedzić! upływ czasu można tylko zaakceptować! Tego probuję się uczyć, też od Bolusia! Spędza ze mną całe swoje życie, nie zostawił mnie ani na jeden dzień, to ja Go czasem zostawiałem dla kaprysów typu wyjazd „biznesowy” lub pobyty w szpitalach… On spokojnie czeka na mnie i kiedy zazgrzytaja w zamku klucze to coraz wolniej ale przychodzi i patrzy swoimi oczami… jesteś? to dobrze bo nic innego nie trzeba!
Oj, żebym i ja nabrał takiej mądrości! Bo przecież mam jeszcze przed sobą całe moje życie, do przeczytania wszystkie ksiazki, których jeszcze nie czytałem, do wysłuchania te wszystkie muzyki, które chciałbym wysłuchać, do zjedzenia wszystkie potrawy które chce przygotować. I najważniejsze to te wszystkie klopoty, którym mam podołać, te wszystkie razy, kiedy bedę mógł spokojnie powiedzieć „on me”! Przecie jestem jeszcze, choć trochę, opoką? Co Mamku?

ps. jeśli lubicie to co robię to https://buycoffee.to/100bochenkow

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”w uszach (choć jestem w domu sam :() Marina PRINCESS OF POWER 2025Dwie strony lady c...
09/11/2025

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”
w uszach (choć jestem w domu sam :() Marina PRINCESS OF POWER 2025

Dwie strony lady czyli …a może ja tylko tyle mam?

Dostaliśmy pierwszą „złą” opinię na internetach… niby niczego to nie zmienia bo wszystkie poprzednie były z najwyższej półki ale mnie w duszy zgrzyta…. w dodatku opinia niekoniecznie zasłużona… traktowała ona o tym, że pani przyszła w sobotę, chwilę przed oficjalną godziną zamknięcia i była niezadowolona z zasady (pewnie jej nie znała nawet), starej zasady jeszcze z początków lotnictwa, że takie miejsca jak nasze, kiedy już nie maja nic „na półkach” to zamykają + plus takie ludzkie zrozumienie, że skoro nic już nie ma to może pozwólmy tym ludziom pracujacym od środka nocy iść spać hihihi…. Spojrzałem na internetowy profil pani Ani W….(pani jest podpisana pełnym imieniem i nazwiskiem ale szanuję prywatność + w internecie nic nie jest tak naprawdę anonimowe :))… na zdjęciu (jeśli to zdjęcie pani) uśmiechnięta, młoda osoba a na liście komentarzy… dużo opinii co najmniej krytycznych i złych…. ciekawe czy pani ma pecha i tak trafia czy może celowo wybiera marne miejsca by nas maluczkich uchronić od złego? Pani Aniu! proszę tylko pamiętać, że… lada ma dwie strony i po drugiej stronie też jest człowiek, który ma swoje widzenie świata, często robi o wiele więcej niż widzimy pojawiając się w jego miejscu na kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt minut i widzimy tylko tą malutką cząstkę miejsca podaną nam na talerzu, na tacy, w torebce… a może źle się czuje, może jest zmęczony a może ma po prostu gorszy dzień? A może ma, jak w tradycji naszej piekarni swoiste podejście do oficjalnych godzin otwarcia i może najpierw warto poznać kogoś lub miejsce które się ocenia zanim… ale napisać takie słowa, które nie są dobre (a na zdjęciu taka miła, uśmiechnięta mina)… ale napisać tak to na pewno łatwiejsze…

nie napisałem tego żeby się żalić, wziąłem na klatę, w końcu fakt w świętym internecie są godziny… napisałem bo poczułem wątpliwość… to co? w ciągu tych lat nie zdołałem stworzyć wiarygodnie specyficznego miejsca by jego specyficzność była wystarczająca dla usprawiedliwienia sytuacji jak ww? Szczęśliwie słyszę o wiele więcej dobrych słów i historii o nas niż tych niedobrych!
Z tych fajnych to ostatnio przyszła Pani, która o nas nasłuchała się o nas na…. przyjęciu w ambasadzie dużego kraju w stolicy i to od znaczącej w tej ambasadzie osoby 🙂

czemu ja to piszę? biadolę? trochę biadolę, bo uświadomiłem sobie jak kruche jest to nasze miejsce i uświadomiłem sobie jak krucha jest przez to moja osoba, jej wiarygodność! Piekarnia legitymizuje moje istnienie a ja utrzymuję ją przy życiu… czy ja coś będę wart bez niej? Mamek, która ze mną pcha ten wózek ma swoją renomę wypracowaną przez lata pracy na uczelni, ja w dniu który będzie ostatnim dniem piekarni stanę się anonimowym emerytem???? Proszę! kiedy zacznę uważać się za emeryta wolno konsumującego kolejne dni i wyglądającego kolejnego przelewy nakrzyczcie na mnie (choć to pewnie nic nie da bom ja Koziorożec hihihihihi)….

Ale przyznam, że ta sytuacja wzbudziła w mnie lekkie rozdygotanie, bo co ze mną takim… bez piekarni?

DALEJ NIE WIEMY KIEDY/CZY ZACZNIE SIĘ KONIEC! NA RAZIE PCHAMY WÓZEK!

Panią Anię pozdrawiam! życzę Jej jeszcze więcej uśmiechu!

A ja idę robić samotną kawę i samotne śniadanie hihihihihi będą parówki!!!! hihihihih

następnym razem będzie nie wiem o czym!!!!!! obiecuję! 🙂

ps. jeśli lubicie to co robię to buycoffee.to/100bochenkow

Aneta DZIĘKUJĘ!!!

część druga - popołudniowa czyli pisana po południu z bolącymi nogami!Zaraz po śniadaniu zorganizowaliśmy się na naszą c...
02/11/2025

część druga - popołudniowa czyli pisana po południu z bolącymi nogami!

Zaraz po śniadaniu zorganizowaliśmy się na naszą coroczną, wielokilometrową (11 czy 12 km na piechotę dla mieszczuchów z dwoma samochodami to wiele?) wyprawę z naszej wioski (choć nominalnie to dzielnica Krakowa to ja jakoś nie umiem sobie naprawić w głowie, że już nie mieszkam w Krakowie, ale może w końcu się przyzwyczaję, próbuję dopiero 15+ lat więc może kiedyś ten fakt zaakceptuję albo moja Żona się zlituje i znowu zamieszkamy na „właściwym” brzegu Wisły!?!

Najpierw wymyśliłem, że opiszę ten nasz spacer jak reportaż z pełnej niebezpieczeństw wyprawy z wszelkimi perypetiami typu wzajemna asekuracja w stromych przewieszeniach naszej trasy, kłopoty z tlenem i powoli kończące się zapasy energii, ale… mam nadzieję, że jeszcze bym to potrafił, kiedyś wygrałem w konkursie literackim odkurzacz opisując niebezpieczeństwa wyjazdu mającego zakup działki budowlanej… piękna to była działka, z zalesionym zboczem na końcu i płynącym tam strumykiem, w dodatku działka w takim dziwnym miejscu, że kompletnie była pozbawiona sygnału komórkowego za to w sąsiedztwie była ferma świń, w której dwa razy dziennie przedmuchiwano kominy wentylacyjne i wtedy nad całą okolicą unosił się zapach…. Oczywiście sprzedający o tym nie wspomniał i przypadek tylko dał nam szansę poczuć tę woń… „Panie to nic strasznego przecież nie jest, przecie to tylko dwa razy dziennie, góra 15 min za każdym razem!”. Skutkiem różnych, niekoniecznie od nas zależnych wypadków działkę kupił ktoś inny… Łaska nieba!

Dotarliśmy na cmentarz na Salwatorze, jak co roku kupiliśmy od harcerzy dwa znicze (zauważyłem, że co rok jest w nich mniej tego czegoś w środku ale za to są coraz dłuższe knoty), w odróżnieniu od poprzednich lat nie kupiliśmy cmentarnych misiów (takie wafelkowe wytłoczki w kształcie misiów, z dziwną ciągnącą się masą środku…) w poprzednich latach kupowaliśmy paczkę i wszystkie 5 zjadałem z masochistyczną przyjemnością… w tym powiedziałem sobie nie! My jemy generalnie obrzydliwie zdrowo, aż tak zdrowo, że czasem trzeba się czymś odkazić… ale chyba już nawet dla mnie cmentarne misie stały się niejadalne :(

jeden znicz stawiamy po dużym krzyżem na końcu cmentarza by w czasie zapalania mieć spokojną chwilę i potęsknić za tymi, za którymi tak bardzo tęsknimy… nie mówimy wtedy ani słowa, tylko posmarkamy sobie trochę i podrapiemy trochę oczy, że niby nam coś wpadło….ano takie tęsknoty….
drugi znicz ja palę Lemowi, choć wiem, że On był ateusz (choć taki dziwny, myśl na osobną opowieść).. to ta świeczuszk może mu zaświecie w drodze między tymi jego kwarkami i osobliwościami… a może siedzi sobie z Klapaucjuszem i powie: o Jan był, świeczkę zapalił, znowu rok minął? (nigdy Go nie spotkałem osobiści, tak sobie tą znajomość wymyśliłem :)) W duchu sobie myślę, żę oby był tam gdzie chciałby być i oby tam były cukierki czekoladowe, które tak lubił…. ja w tym roku zapomniałem zabrać, tylko Mamek kasztana położyła…. też oczy trochę podrapałem bo zaswędziały….

a potem runda dookoła czytając napisy jakże krakoskie czyli coś w podobie „Radca trzeciego stopnia w kancelarii Inżyniera Koleyi Carskiej”…”Wdowa po Lekarzu od Brzucha”… Ja nie drwię Broń Boże… ja lubię czytać takie napisy bo to coś co dla tych ludzi było ważne, kiedy jeszcze byli….

i od razu zacząłem wypytywać Mamka jaki mi epitafium sprawi? Choć muszę Wam powiedzieć w tajemnicy, że jestem wrogiem wszelkich ceremonii, grobowców kamiennych i takich tak okoliczności! Pewnie za jakiś czas mnie jakoś potraktują… na szczęście pewnie się o tym nie dowiem… Jeśli „tam” coś jest to wszelkie życiowe sprawy staną się „mniej ważne”… jeśl nie ma nic to zniknie też moja świadomość więc nie dowiem się jak zostałem „uczczony” hihihihihi oby jak najmniej kłopotliwie i najprościej!

ale takie epietafium? To co mnie mogłoby dla ludzkiej pamięci zdefiniować…. I Mamek zaskoczyła mnie mówiać słowo, które aż zadźwięczało mi w głowie. Proszę nie zacznijcie myśleć o mnie, żem pustak i bufon!!! Mamek powiedziała:…. Autor….
bo przecież natworzyłem się w życiu sporo, komputerów, kwerend, serwerów, bochenków, ciabbatt, placków, słów - wszystkiego w setkach, tysiącach, stronicach, obrazach, opowieściach…. mogę tak o sobie myśleć??
Obym zasłużył, a jeśli zasłużyłem to jeśli będę miał jakieś miejsce na epitafium to takie poproszę….

ps. wśród czytanych tablic dziś jedna szczególnie smutna, grób niewielki dla 5letniego dzieciaka i jego Mamy, która próbowała go ratować kiedy tonął - leżą razem….

koniec… jutro dzień wolny 2 z dwóch - trzymajcie kciuki

……
……..
4:58 obudziły mnie szmery glosów z duzego pokoju (w sypialce nie mamy telewizora, Mamek oglada od 2 w nocy, mowi, ze coś w środku nie pozwalaspać… to co? kawa?

ps. jeśli lubicie to co robię to buycoffee.to/100bochenkow

z cyklu „Świat poza”w uszach: część pierwsza: nic i gwizd będący skutkiem jakiegośtam uszkodzenia nerologicznego w czasi...
02/11/2025

z cyklu „Świat poza”

w uszach:
część pierwsza: nic i gwizd będący skutkiem jakiegośtam uszkodzenia nerologicznego w czasie drugiego z moich ulubionych udarów
cześć druga: Classic FM = brytyjska stacja radiowa… najlepsza na świecie! grają wspaniale a są tak dobrzy, że ja, który nie lubi brytyjskiej wymowy, słucham ich z przejęciem a nawet śmieję się z żartów jednego z prowadzących - polecam

Przedwczesne epitafium czyli o tym jak bardzo nie pamiętałem jak fajnie jest mieć dwa dni wolne!

część pierwsza: pisane jednym palcem na tablecie w łóżku, po ciemku i miało być krótko ale…

4:57 - mam taki wbudowany budzik, który każe mi otwierać oczy dwie, trzy minuty przez sygnałem któregoś z trzech 🙂 naszych budzików, budzę się kompletnie przytomny i ostatnio niestety mocno zdenerwowany, najczęściej powodem jest jakiś sen, którego po krótkiej chwili już nie pamiętam… sny odbieram w sposób swoiście freudowski, uważam, że są one wynikiem naszych emocji i tych dobrych i tych złych więc w wyniku natłoku myśli budujemy sobie takie „fabularne spektakle senne”…. jeśli pamiętam któryś z moich snów, oczywiście zaraz po obudzeniu to bywają one zbyt realistyczne i umocowane w bieżących wydarzeniach, bym przykładał im jakieś symboliczne znaczenia…. wystarczy tok wydarzeń w śnie przedstawiony…. Z moim deficytem snu zasypiam tak nagle, że nie mam odczuwalnej fazy zasypiania, więc i obudzony w normalny dla mnie, natychmiastowy sposób często nie mam poczucia, że spałem, więc czasem treść snu daje mocny emocjonalny skutek. Owszem w tej mojej dziurawej głowie tyle się dzieje, że Mamek często mówi, że coś niewyraźnie mówię przez sen, czasem próbuję krzyczeć (ale nie mogę wydobyć z siebie dźwięku), gorzej bo budzę się wtedy rozdygotany i wystraszony…. szczytem wszystkiego był poranek kiedy robiłem Mamkowi wyrzuty bo we śnie powiedziała mi, że już mnie nie kocha i nie potrzebuje do niczego!

dziś leżę w milczeniu, kompletnie spokojny, stukając palcem w moją nocną szafkę (która przez lata była szafka nocną mojego Taty) by obudzić wyświetlacz budzika… coś ciągną te minuty do szóstej

4:58 - już bliżej jakoś zmęczę… jakiś czas temu postanowiłem, że dopóki nie zaczynam na serio wstawać to nie myślę o nadchodzącym dniu, nie przepowiadam sobie co mam do zrobienia… myślę o niczym… pomaga mi w tym fakt, że z racji pory roku, jest „środek nocy” czyli gwiazdy na niebie itp…. nie lubię tego, więc nawet nie będę wstawał jeszcze przez pozostałe dwie minuty!
W ciemności słucham oddechu Mamka i posapywania Bolusia…. pukpuk… wciąż 4:58?

4:59 - no już mnie trochę nosi…. już siorbnąłbym kawki! 🙂 trzymaj się chłopie jeszcze masz minutę, może by jeszcze krótka drzemka? a może partyjka w kulki? Nie bo to będzie świeciło i pobudzę towarzystwo… o może poczytam sobie? ja czytam na tablecie w negatywie (czarne tło strony i białe litery) więc światła z tego niedużo… męczę się ostatnio z książką, która z normalnego kryminału stała się nagle jakąś parafantastyczną opowieścią o podróżach w czasie… słabe to siakieś takie i sam się dziwię, że z uporem osła próbuję to doczytać do końca?

5:01 co jest? czemu budzik nie dzwonił??? ja z moimi dziurami w głowie mogłem zapomnieć go włączyć… obu budzików tych po mojej stronie… ale czemu nie dzwoni Mamkowy? prąd jest bo tablet naładowany… zaraz zaraz „a dlaczego tu nie ma klamek?”……

AGHHHHHHH! PRZECIE DZIŚ SOBOTA A MY POSTANOWILIŚMY, ŻE TO BĘDZIE WOLNA SOBOTA PRZEZNACZONA NA NICNIEROBIENIE I MOJE DRZEMKI SPOWODOWANE PITYMI FERWEKSAMI (dalej jestem podziębiony i bolą mnie wszystkie mięśnie ale już jest lepiej!)
O MATECZKO! nie wiedziałem jeszcze kilka minut temu jaką radość sprawi mi ta niespodzianka - oczywiście kompletnie zapomniałem!!!!!

cdn…. (do zobaczenia za 1-2 godzinki hihihihihihi - ustawię tak czas publikacji drugiej części na 9?)

ps....prywata: pewna Jola powiedziała mi wspaniały komplement ale nie mogę Wam powiedziec jaki, ten dopisek jest dla Joli - dzięki!!!

z cyklu „Pisane jednym palcem”w uszach Dead can Dance The Serpent,s Egg (Remastered) muzyka, które winny jestem przepros...
29/10/2025

z cyklu „Pisane jednym palcem”
w uszach Dead can Dance The Serpent,s Egg (Remastered) muzyka, które winny jestem przeprosiny… o tym za chwilkę w nietekście!

Konsument Neofita czyli a jednak to nie takie proste!

nietekst:
dawno, dawno temu czułem sie ogromnie samotny! Już byłem kompletnie zakochany a jeszcze bardzo nie wiedziałem czy „Jan fajny z ciebie facet, ale nic z tego nie będzie” to bylo tak serioserio czy…. w mojej samotności towarzyszyła mi muzyka DCD… swoim nierzeczywistym brzmieniem niosła mnie w nierzyczywiste jeszcze miejsce, gdzie „nic z tego nie będzie” było już tylko śmieszną anegdotą z przeszłości…
Przepraszam DCD, że przestałem ich słuchać! Postanawiam się poprawić!

tekst:
Dwa dni wolnego! Jeden po drugim! Bez przerwy na pracowanie! Tak mi się ostatnio wymyśliło! I to w samochodzie! Wymyśliłem to jadąc! Sam się nieco wystraszyłem tej odważnej myśli/decyzji! Czym prędzej podzieliłem się tym z najważniejszą osobą ludzką w moim życiu…
- Mamek, muszę powiedzieć Ci o sobie coś ważnego…- i zacząłem wyłuszczać, argumentując, że będzie okazja mieć na dwudniową przerwę w dni, w które NIE MOGĘ niczego załatwiać, nic przygotować, kupić… nic!
- No wreszcie zaczynasz mądrzeć! Świetnie! - odpowiedziała półleżąca swoim fotelu Mamek.
i czym prędzej zaczęliśmy wymyślać… a może chleb w domu upiekę, Mamek wymyśliła, ze może zrobimy piszingery (jesteśmy w Krakowie), ja, ze wole zrobić sernik baskijski… a może pójdziemy na nasz tradycyjny 12kilometrowy spacer na salwatorski cmentarz ukłonić się w myślach tym wszystkim, za którymi tęsknimy (ja jeszcze zamienić słowo z Lemem), może pojedziemy gdzieś…. jednym słowem, zaczęliśmy planować czas, żeby się przypadkiem nie zmarnował!
Przy okazji kolejny raz okazało się, że kompletnie nie umiemy odpoczywać. Oboje bardzo dużo pracujemy i nagle stało się tak, że mamy tylko niedzielę na to by teoretycznie robić co chcemy. Tzn. ja chcę robić nic bo na tyle tylko wystarcza mi energii a Mamek wpada w jakiś amok bo wokół widzi domowe sprawy do podciągnięcia. I miotamy się, bo nie da się być równocześnie w bezruchu i w pełnej aktywności. Chcemy jeszcze wykroić choć część dnia na jakieś „wycieczki”… choć aura nie zachęca….
Miotamy się okrutnie…. więc i odpoczynku w tym niewiele…. I oboje czujemy się winni, że nie mamy na to pomysłu i wystarczająco energii…. Ja czuję się podwójnie winny… całe swoje „dorosłe” życie pracuję więcej niż norma… z reguły oprócz zasadniczego zajęcia miałem zawsze jakieś dodatkowe aktywności… nie pomagało to, że długie lata byłem człowiekiem z syndromem FOMO (Fear od Missing Out - strach przed przegapieniem czegokolwiek zarówno w obszarze śledzenia wiadomości jak i wydarzeń towarzyskich czy społecznych) wstawałem rano, włączałem któryś z ulubionych kanałów informacyjnych, sprawdzałem pocztę elektroniczną i wertowałem wszelkie możliwe serwisy informacyjne…. a potem postanowiłem sprawdzić jak to jest mieć syndrom ROMO (Relief of Missing Out - czyli poczucie ulgi kiedy człowiek dobrowolnie uwolni się od natłoku informacji i wydarzeń) odpiąłem ze ściany antenę satelitarną, wyłączyłem wszystkie pushe czyli automaty na siłę informujące nas o newsach i nowej poczcie w mailowych skrzynkach…. poczułem niesamowitą ulgę!
ale chyba nie dorobię się JOMO (Joy of Missing Out - czyli radości/szczęśliwości z nieuczestniczenia we wszystkim co możliwe, autoskupienie na sobie) a to dlatego, że uważam, że człowiek nie jest samotną wyspą i nie dla mnie jest takie skupianie się na sobie, żeby cieszyć się z tego, że mi jest dobrze choć innym jest źle… czasem jest w tym poczucie bezsilności bo nie da się żyć za wszystkich i naprawić całego świata…. ale pewnie czas dla mnie trochę pozulować gumkę, nauki odpuszczania tego poczucia obowiązku…. tym bardziej, że powinienem bardziej dbać o nas dwuosobowy malutki światek i trochę go poukładać…. kilka ostatnich lat pozwoliłem chyba trochę za bardzo na to by nasze życie zdominowała moja praca… zdominowała nawet moją pasję…

no widzicie? zacząłem na wesoło a potem znowu wykład fomy, śmomy…. taki się ze mnie znowu „profesór” zrobił…. ale co zrobię jak to wszystko w dziurawej głowie siedzi i jak tylko czujność stracę to przez palce na papier się leje…

dość!!!!

jutro czwartek, potem piątek, wrócimy do domu, wszystko mnie ze zmęcznia i zimna boli więc zażyję ferweks (pisownia zamierzona, żeby nie było, że kryptoreklama hihihihihi) pewnikiem chwilę później usnę i obudzę się w sobotę! Sobotę, która będzie pierwszą wolną sobotą od niewiadomokiedy! Obudzę się pewno o jakiejś niemożliwie wczesnej godzinie więc po ciemku będę klapał bosymi stopami do kuchni, podciągając spodnie od piżamy, zrobię kawę… cały czas ziewając i przecierając oczy, podrapię jak codzień Bolusia za uszami… popatrzę na krzewy za oknem w ogródku, cały czas ziewając, tak do zwichnięcia szczęki… a potem z kubkiem kawy wrócę do łóżka i poczytam książkę… i poczekam aż obudzi się Najpiękniejsza Dziewczyna na świecie… wtedy sprawdzę czy jeszcze uśmiecha się na mój widok?

to będą dobre dni!

ps. Czujni zauważyli, że zaczął się nowy cykl „Pisane jednym palcem” rzeczywiście tekst powstaje na tablecie stukany jednym palcem, miał być nieedytowany, z błędami i dziwnymi przecinkami ale pewien znajomy Dyrektor teatru stwierdził po jednym tekstów „niezłe ale literówek sporo!” hihihihihi, więc, zawstydzony, poprawiam 🙂

ps. 2 miałem nie pisać już o kawkach ale…. Aneta, bardzo dziękuję!
https://buycoffee.to/100bochenkow

29/10/2025
Czego nie nauczyłem się w życiu czyli takie tam tęsknoty.z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”w uszach nie gra nic, jeste...
22/10/2025

Czego nie nauczyłem się w życiu czyli takie tam tęsknoty.

z cyklu „jak nie prowadzić piekarni”

w uszach nie gra nic, jestem w piekarni, w tle cicho szumi radio ale nawet nie staram sie rozpoznawac utworow…

…chyba powinienem juz zamknąć naszą piekarnię! tak!zdecydowanie powinienem to zrobić! i chciałbym, kiedy przyjdzie taki dzień, zamknąć ją tak samo cicho i spokojnie, jak ją otwieralismy… bez fajerwerków czy baloników ale tez bez mów pozegnalnych i ukradkiem ocieranych łez. Kiedy przyjdzie ten dzien po prostu powiem Wam „dziekuję za wspólną podróż, ale… zbyt mocno tęsknię za kolejną podróżą!”

Musicie wiedzieć o mnie, że ja nigdy nie lubiłem się uczyć! Albo coś rozumiałem, tak, w momencie poznania albo… „kamienista droga pod górę” (chyba tylko raz postanowilem czegos się nauczyc na siłę. Kiedy uczyłem się komputerow to mialem zaliczenie z systemów dwójkowych, trójkowych… itd i wzajemnych przeliczeń matryc… hihihi o czym on mowi?… siedziałem godznami zapelniajac stronice zeszytu setkami obliczeń zmieniajacych omawiane wyrażenie… zaliczyłem i czym predzej zapomniałem!
…natomiast kiedy poczytałem książke o chlebie i nagle zrozumialem jakie powinienem zawrzeć w cieście smaki, nie uczylemmsię angielskiego aż tu nagle wyrazy dostaly znaczenie, zdania sens i melodię…

wielu rzeczy sie nie nauczyłem! My way or no way!!!!

Nie nauczyłem się nie tęsknić! i dlatego powinienem zakończyć podróz zwaną piekarnią! nie będę Was zanudzał opowieścią jak tęsknię za Mamkiem kiedy tylko jesteśmy nierazem! ja mam naturę psa, który cieszy się jak wariat, kiedy widzi „swojego czlowieka” bo przecież te kilka minut rozstania przez tęsknotę urosly do wieczności!

moi Drodzy okazalo się, że tęsknie też za… zapachami!…?…
juz wyjaśniam. kazdy z nas ma jakie ulubione coś do jedzenia?! to teraz wyobraźcie sobie, że musicie jeść tylko to i nic innego przez długi czas i nic innego! Ostatnio siedzielismy sobie gdzieśtam z kimśtam a ja męczyłem się bo czułem kosmetyki, zapachy ubrań, kurtek, dymu, kawy… ja od +- pieciu lat pachnę tylko „piekarnią”… tak pachną moje ubrania, skóra i włosy…. kiedy rano wybieram ubrania to nawet te wyprane dla mnie pachną piekarnia, tyle mam w sobie tego zapachu…

otrzymuje wiele porad, wszystkich słucham ale niektore to tylko sofizmaty: „jeśli robisz to co lubisz to nigdy nie bedziesz chodził do pracy”… chachacha…. jesli robisz to co lubisz/kochasz jako profesję to dopiero zrozumiesz rożnicę miedzy pasją a zawodem! hihihi

druga gupota to: „patrz do przodu, nie ma co rozpamietywać!” w domyśle podważa to tęsknoty, ale wg mnie tęsknota nie ma wektora czasu i mozna tęsknić we wszystkich kierunkach bo jakbyśmy cieszyli sie z ponownego spotkania? Jeśli jest jakies „potem”, jakieś „niebianskie ogrody”, to bardzo bym sobie marzył na wejściu usłyszeć slowa „Ktoś tu za Tobą bardzo tęsknił” i i zobaczyć biegnący do mnie kudłaty kłębek miłości… przerwa na wysmarkanie nosa… a kiedy się juz sobą nacieszymy to bedziemy siedzieć iczekać na tych za którymi będziemy tęsknić i których chcemy uściskać! …pewnie pojawią sie też Ci za ktorymi nie tesknimy… tych potraktuję z typowo koziorozcową, lodowatą i pozbawioną uczuć miną i milczeniem… i wrócę do tęsknienia i czekania!
bo tęsknota i czekanie też jest dobre!

a ostatnia gupota jaką słyszę to: „bądź najlepszą wersją siebie!”, to co? skoro ja jestem jedyną wersją siebie i to chyba najlepszą na jaką mnie stac to juz nie mam nic do roboty?

koniec na dzis bo pisze i pisze a robota „w lesie”… za czasem tez tesknie bo wciaz go mam za malo…

i jeszcze tesknie za moim Tatą… od ponad 20 lat… ale… tak juz będzie!

nastepnym razem bedzie weselej a moze bedzie calkiem inaczej?

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki - chyba juz przestanę robic ten dopisek ;)

z cyklu „Świat poza”Torebka Schrödingera czyli poczułem to co kiedyś! to dobrze?w uszach The Offspring „AMERICANA” 1998F...
12/10/2025

z cyklu „Świat poza”

Torebka Schrödingera czyli poczułem to co kiedyś! to dobrze?

w uszach The Offspring „AMERICANA” 1998

Faceci myślą, że kupno nowej torebki to taka prosta sprawa. Wchodzę do sklepu, kupuję, wychodzę, idę zadowolony na kanapkę w którymś z fastfudów = misja wykonana, albo otwieram portal któregoś z internetowych sklepów, wciskam kup, płacę blikiem i zamykam okno przeglądarki….
nie, nie! drodzy Panowie, wybór fasonu czy koloru to najmniej trudne wyzwania, chociaż i nad tym można spędzić sporo czasu… a dopiero przychodzi najtrudniejsze! czy mają być przegródki w środku, wewnętrzna kieszonka zapina na zamek czy otwarta ale głęboka? smyczka na klucze wewnątrz torebki czy zewnętrzna np. z puszkiem albo dzwoneczkiem… w końcu czy pasek na ramie stałej długości czy regulowany? Uwierzcie w swoim wyliczeniu liznąłem tylko czubek góry lodowej wyzwania jakim jest zakup torebki. A teraz najlepsze, mówimy teraz o kupnie torebki przez sieć czyli kupować w Chromie czy Safari? Płacić blikiem czy przelewem normalnym, zakładać konto czy zakup jednorazowy?….

ale teraz miny poważne zaczyna się trochę bardziej na serio! Mamek postanowiła kupić torebkę, to sporo emocji bo Mamek przywiązuje się do używanych przedmiotów i jeśli lubi to już tak do „fizycznej śmierci” szaliczka, rękawiczek czy właśnie torebek! (mam nadzieję, że podobnie „przyzwyczaiła” się do mnie i nie zmieni mnie na inny model co najmniej do mojej „…. fizycznej”!)

no wiec przygotowania, proces decyzyjny, wybory, analizy, obawy, nadzieje, zakupy, płatności, oczekiwanie, kurier odebrał, w drodze, w centrum logistycznym, PRZYSYŁKA W PACZKOMACIE, MOŻNA ODEBRAĆ!….

….
….
….

i pod paczkomatem Mamkowi jakiś szubrawiec ukradł paczkę, na bezczela, wyjął Jej ręki paczkę mówiąc, że to jego i odjechał na rowerku…. a ja siedziałem w samochodzie kilka metrów dale i patrzyłem na całą scenę, nie podejrzewając niczego, dopiero zaszokowana mina Mamka spowodował, że pobiegłem do Niej, żeby… no właśnie nie wiem co zrobić!

tu chciałbym wyartykułować pretensję do naszych Rodziców, bo nie dość, że wychowali nas na porządnych ludzi to jeszcze na takich ludzi, którzy widzą innych tak samo jak siebie. Czyli wychodzimy a priori z założenia, że człowiek po drugiej stronie oczu jest taki sam, dobry i szczery. I jeśli ktoś mówi, wyciągając rękę „to moja paczka, otworzyłem aplikacją” to myślę sobie , że tak jest, że mówi prawdę i podaję mu paczkę!

Biegałem całe popołudnie do paczkomatu czy tam ktoś, kto się pomylił może czeka, może przykleił karteczkę z kontaktem do siebie, obszedłem jakiś zylion razy okolicę, że może spotkam kogoś kto cokolwiek widział, cokolwiek wie… i w przerwach przybiegałem do domu, uspokajać Mamka i sztucznie bagatelizując sprawę!

No właście, powiecie, że może to nie był złodziejski szubrawiec tylko ktoś się pomylił? No właśnie to jeszcze gorzej, bo taki złodziejski szubrawiec ma uszkodzone te obszary mózgu, które zawiadują moralnością, estetyką i empatią i nad takim można by się na dobrą sprawa litować „bo nie wie co czyni” lub hihihihi metodą talionu Hammurabiego zmniejszać ilość dłoni które sięgają po czyjeś dobro…. więc gorzej bo jesli jakiś człowiek zabrał paczkę przez pomyłkę to nie zrobił NICZEGO by tą pomyłkę naprawić a mógł się przecież domyślać, ze dla kogoś to przykra chwila więc jest egoistycznym szlamem! i nie będę przepraszał za takie słowa!

w sumie to nawet nie chodzi o stratę materialną ale po przygnębienie spowodowane świadomościa, że taki złodziejski szubrawiec robi nasz świat odrobinę brzydszym i smutniejszym miejscem….

Kiedy sobie z te sprawę zdałem, żal mi jeszcze bardziej Mamka zrobiło, bo to człowiek bardzo dobry jest! A kiedy Ona jest przygnębiona czy zmartwiona, a była w tamtym momencie, to ja czuję w środku taki czarny smutek i jestem gotowy zrobić wszystko, żeby zaczęła się znowu uśmiechać! (choć zdarza się, że sam jestem przyczyną smutnej miny Mamka, wtedy mam ochotę sam sobie z liścia dawać)

ale też w jednej sekundzie, w głowie zobaczyłem w głowie cały plan, co mam zrobic, wypisane w mojej głowie punkt po punkcie w jakiś wirtualnym algorytmie blokowym, zrób to i to a jeśli nie da rady tak to zrób inaczej….. NIE! W mojej głowie włączył się, niewidziany od paru lat tryb komputera kwantowego w których nie ma bloku „nie da się!”… wszystko się da! i wszystko wiem co zrobić od początku do sukcesu! Oczywiście udawałem i nie powiedziałem ani słowa, zaś kolejnego dnia po prostu uruchomiłem lawinę zdarzeń i to co trwa normalnie co najmniej kilka dni załatwiłem w ciągu… godziny, wykonałem zylion telefonów, uruchomiłem wszelkie zasoby moich zdolności oratorskich i talentu przekonywania i po trzech godzinach z ogonkiem dostałem informację „kurier odebrał przesyłkę” a kolejnego dnia triumfalnie wyjąłem przesyłkę z paczkomatu! chachacha nie powiedziałem Wam idei mojego pomysłu: poprzednia torebka, nieważne czy skradziona już zawsze będzie naznaczona niefajanością! więc kupiłem Mamkowi identyczną i, kilka chwil później, z dumą, "cały na biało"!, 😉 podałem Mamkowi nierozpakowane pudełko z przesympatyczną naklejką „w środku jest twoja wymarzona torebka”

Uśmiech i lekko zaszklone z radości oczy Mamka to chwila warta wszystkiego! A świat znowu jest odrobinę fajniejszy!

nie wiem o czym będzie następnym razem a może będzie o czymś całkiem innym?

ps. na zdjęciu Mamek w Bunkrze gdzie G. nauczył nas przesiadywać i co bardzo fajne jest! Jeśli bywacie tam w poniedziałki koło 4PM to przyjdzcie się przywitać 🙂

ps.2 ps. jeśli podoba Wam się to co robię, wpierajcie to działanie na buycoffe.to - link w komentarzu 🙂 dzięki
Natalia J, Mateusz O, Agata W. - bardzo dziękuję, bardzo pomoże 🙂

Adres

Jaskółcza 2
Kraków

Godziny Otwarcia

Środa 11:00 - 16:00
Czwartek 11:00 - 16:00
Piątek 11:00 - 16:00
Sobota 11:00 - 16:00

Telefon

+48668466277

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy 100bochenkow umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do 100bochenkow:

Udostępnij

Kategoria