14/08/2025
Stały Poziom Deprawacji zanurzył się w jeziorze wraz z Dorcas i wyszeptał jej do ucha takie oto słowa:
"(...) Loża dostarcza nam piękny projekt mający nie tyle co ekstremalne poczucie zabawy ze słuchaczem w kotka i myszkę ale i próbującego zmusić go do przeżycia tej podróży na swój sposób. Nie tyle co dungeon synth czy new age jak rym spłyca ten album ale przede wszystkim folkowe smugi w ,,II’’ czy noir w ,,IV’’ w odmętach gotyku. Koniecznie sprawdźmy i nie bójcie się głównej narracji jak mówi strona Lozy. Nie musicie znać Gene Wolfe’a by móc poczuć na swój sposób ten album. Doskonała zachęta na zgłębienie jego twórczości (dwie ksiąski już w koszu zakupowym) i to tylko sugestia gdzie można wracać i szukać dna."
Pora wrócić do tych nudniejszych rzeczy na peju.
Skrótowo (dosłownie) o kilku ciekawych premierach płytowych z weekendu OFFowego, wyszło tam parę ciekawostek, ciężko byłoby je zlekceważyć a i ślad warto zostawić.
The Armed - The Future Is Here and Everything Needs to Be Destroyed [2025]
W sumie to cicho o tej premierze. A miano jednego z najgłośniejszych zespołów poza metalowych jakoś się musi utrzymać.
Mam wrażenie, ze The Armed poza aurą tajemniczości kto co i gdzie nagrywał poszli po lekkiej linii oporu, nagrali coś prostego, szybkiego i bez kombinowania. Ale raczej to płyta ,,dla fanów od fanów’’, bez zbędnego pierdolenia i szukania głębi w sobie. Ot randomowy rzut bardzo skrajnych przez płynność płyty utworów i to jakoś leci przez pół godziny. Wrażenie, że może być marnie mogłoby wpaść już po tym fragmencie.
No nie jest też tak słabo, od bomby na ryj w postaci singla ,,Well Made Play’’ dostajemy znane z poprzednich albumów próbki ,Purity Drag’’, gdzie miesza się agresja z jakimś delikatnym collage czy popowym sznytem. Szczytem jest jednak singiel ,,Kingbreaker’’ klaustrofobiczna jak klip wrzutka z tempem godnym nascarowych owali. ,,Grace Obscure’’ witchhaousowym echem obija się o mniej oczywiste strefy hardcore, eksperymentalne elementy ,,Broken Mirror’’ prze syntezator gdzieś świtają mi w okolicach ,,I am The Walrus’’, rewolucja przed samym manifestem? Być może.
,,Poprockowe’’ ,,Sharp Teeth’’ może budzić wątpliwości ale nie ma co tez ukrywać, taki element jest jakimś ukłonem w stronę Ultrapop, zresztą tak samo jak ,,I Steal What i Want’’ na granicy brzmienia jak soundtrack do serii THPS (cholera, siadłoby). Ciekawym przypadkiem jest ,,Local Millionaire’’ nie tyle przez dominujący bas i poczucie postpunkowej zwyczajności ale i ciekawie emocorowej otoczki. Słabszym momentem jest ,,Gave Up’’ ale to trochę liryczne odbicie całej płyty, gdzie nie spojrzysz to swiat jest do dupy, ssie po same jaja i w sumie niech już to upadnie (reeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelllllllllllllllllllllll). Równie intrygująco co równie ,,przypadkowo’’ może wypadać ,,Heathen’’ trochę może ukłon w ,,Heathen’’ Bowiego bo tez oscyluje wokół podobnej elektroniki ale i gitarowo jest bardziej doom niż na całym krążku. Finał ,,A More Perfect Desing’’ to kolejny bez ładu rzut na koniec by zostawić słuchacza z niedosytem, ot klasyka.
Album pozornie szybki i ,,prosty’’ ale bez oczywistych szukań nowych rozwiązań postanowili odpuścić walkę o miano najlepszego albumu w historii muzyki a ponieść się ,,nagralismy cztery solidne albumy, może czas przestać komuś cokolwiek udowadniać’’. I to spuszczenie siebie ze smyczy dało im po prostu frajdę.
Haru Nemuri - Ekkolaptόmenos [2025]
Craszuwa wróciła z super albumem.
To już dwa lata a ja dalej tęsknie, Haru. Nawt nie wiesz jak mocno, odpisz zmieniłem się.
Ona również, tytuł opiera się na greckim słowie ,,ekkolapto’’ czyli wykluwać się, proces odrodzenia trwa i może być definicją nowej tożsamości, spojrzenia na życie i ludzi no i przede wszystkim, na świat.
A w tym wypadku Haru przez ostatni rok, kiedy obserwuję w socialach skupiła się nie tylko na szerzeniu faktów na temat własnego otoczenia ale i bardzo mocno wspierała wszelkie globalne wydarzenia – dziękujemy.
W muzyce czuć lekkie wychodzenie poza swoje schematy, ,,anointment’’ stawia nadal na klasyczne brzmienie w jej łagodniejszej formie ale już ,,haven’’ to delikatna rap próbka w bardzo patosowym refrenie. Singiel ,,panopticon’’ nie tylko walczy z uwięzieniem we własnych ramach jak w modelu więzienia ale i jet metaforą jej walki z problemami psychicznymi, co widać w klipie szczególnie.
Motyw odrodzenia jest kontynuowany w ,,supernova’’ a muzycznie robi się ciut ostrzej na kształt typowych azjatyckich noizówek. ,,terrain vaguie’’ czyli użytek nie tylko jest metaforą ,,tabula rasa’’ ale i typowo agro przeniesieniem, że wszystko ma swój początek od matki ziemi. Wątek narodzin ciągnie się przez ,,excivitas’’ z barwnymi elektronicznymi ornamentami jakiejs housówki (ale by do tego poskakał człowiek live) a ,,cosmic egg’’ to jakiś neofurutyzm na granicy sięgania po Bjorkowe i Grimes’owe wizje. Ciekawiej się robi w bardzo mrocznym ,,indulgentia’’, tempo plus te ,,fkatwigsowe’’ wstawki to coś na czym warto zawiesić ,,uszy’’. Jak kontynuacja poprzedniego utworu staje się ,,symposium’’ w swojej mrocznej odsłonie i byciu odpowiedzią, ze Japonia tez jeszcze umie pogryźć kostki. Plus ta wprost trance końcówka, no szokujące i mega satysfakcjonujące. ,,angelus novus’’ uspokaja klimat ale symfoniczny finał pokazuje, że przeobrażenie się dopełniło. Dopiero ,,iconoclasm’’ jest jej nowym świadectwem przed światem i zapowiedzią nowego (oby na nowej płycie), gdzie japoński patos zbija się z jej nowym agresywnym JA. To nie jest Haru growlująca do mikrofonu, to deklaracja nienawiści i zemsty. Na kim i za co? Obstawiam, ze w walce ze światem. Co zamierza zrobić to już sam diabeł wie. Ale trzymam za nią kciuki.
being your simp is a full time job and i'm dedicated Haru, odpisz.
Dorcas - Dorcas [2025]
,,In “The Book of the New Sun”, Dorcas is the torturer-protagonist’s love interest. Not the only one, though perhaps the most important as her innocent existence, suspended between life and death, largely motivates his transformation. Like her biblical counterpart, she rose from the dead: Severian, then unaware of his resurrection powers, pulled her from the bottom of a lake back into the world of the living. The more he becomes attached to Dorcas, the more his need for love and care grows, the more she suffers and longs to return where she came from: the necropolis under the lake’s waters. She symbolises the pure and new, which inspires change, at the same time serving as a reminder that symbols cannot exist in reality. When a sign takes on real meaning in life, while it brings forth renewal, it ceases to exist as a holy icon in itself. We may desire perfection, but we will never seize it.’’
Tylko głupio by nie skorzystał z takiej pięknej wizytówki albumu. Loża dostarcza nam piękny włosy projekt mający nie tyle co ekstremalne poczucie zabawy ze słuchaczem w kotka i myszkę ale i próbującego zmusić go do przeżycia tej podróży na swój sposób. Nie tyle co dungeon synth czy new age jak rym spłyca ten album ale przede wszystkim folkowe smugi w ,,II’’ czy noir w ,,IV’’ w odmętach gotyku. Koniecznie sprawdźmy i nie bójcie się głownej narracji jak mówi strona Lozy. Nie musicie znać Gene Wolfe’a by móc poczuć na swój sposób ten album. Doskonała zachęta na zgłębienie jego twórczości (dwie ksiązki już w koszu zakupowym) i to tylko sugestia gdzie można wracać i szukać dna.
Wisp - If Not Winter [2025]
Trochę nahajpowany debiut Natalie Lu, bo przede wszystkim ma za sobą Interscope a po drugie support SOAD czy Slowdive. No i jeszcze udana epka z zeszłego roku. Jak można więc mówić o ,,nowym rozdaniu”?
Trudno zaprzeczać, że dziewczyna nie ma talentu. Jakoś się tam dostała i ten ubiegłoroczny singiel mógł być główną kartą przetargową - ,,szukamy nowej mniej mrocznej Ethel Cain’’. I tak ,,Sword’’ nie tylko romansuje z medieval estetyką ale i azjatyckimi wizerunkami szugejzu (to jej łagodność wokalu). ,,Breathe onto me’’ podkręca tempo na coś więcej niż tylko hałaśliwe wannabe ściągawki. Dreampowpo robi się w ,,Save me now’’ ale szczerze to ja to słyszałem już u beabadoobee, tylko ciut lżej. ,,After dark’’ trąca slowdive’ówką w pełnej krasie i nie jest to jakiś konkretny zarzut tak ,,Guide light’’ kłania się mbv na amen.
Przy tytułowym ,,If not winter’’ mam już wrażenie, że to może oscylować wokół jednego tematu – okoł ,,Wichrowych wzgórz’’ ale tak na szugejzową modłe bez pomachania Kate Bush. Te balladki przy jej głosie są chwytliwe i bardzo łatwo jest złapać zarzutkę. Ale nie ukrywajmy, od tego momentu na tej płycie nie dzieje się nic ciekawego. To przykre bo trochę brzmi jak na nowo komercjalizowanie szugejzu dla wyciągnięcia młodych z tiktoka a po drugie ta cała otoczka podpowiada, że to jest jakoś puste.
Mam poczucie, że to tylko chwilowy skok. Muzycznie krążek ma momentów kilka, bliższych właśnie azjatyckim noizom (i to nie nowa fala) a jak już są te europejskie próbki to zbyt oczywiste. Tekstowo to raczej nie jestem targetem, zranione serce i wątpliwości relacji nie są mi bliskie (ehhh) więc poniekąd trafia bardziej w femine target. Chciałbym bardziej jej i bardziej inną płytę niż to. Drzemie w niej potencjał, który trochę przebija się przez stylistykę płyty w finałowym ,,All I Need’’ ale ponownie, trochę za mocne mieszanie bea i Ethel. W sumie ciekawy blender.
Laura Groves – Yes [2025]
Epka przystanek przed drugą płytą.
Laura postawiła w 17 minut na mieszankę zabawy sampli, flashbacków z życia i dużej osłody czasów beztroski. Nawet to tytułowe ,,Yes’’ synthem na ejtisy ma swój unwiersalny vibe na cały europejski kontynent. Tajemnicze ,,Deep Blue’’ próbuje romansować z estetyką kryminalną i próbować zderzać co gdyby Kim Wilde nie wybrała tak oczywistego popu. Ale już ,,Be There’’ to nie tyle co utrzymanie stylistyki 80s tylko podbicie jej soulowymi falami, co przy jej debiucie pełnym artyzmu staje się nie tyle zagadka jak będzie wyglądała druga płyta ale i tym, czy nie następuje jakaś konkretna zmiana wizerunku. Finał ,,Heavy Entertainment’’ wprowadza nas znów w jakieś około Vice City brzmienia bez bycia tandetnym w tej estetyce. Tak czułbym się mieszkając na brytyjskiej prowincji ejtisów. Jakieś echo mody, amerykanizacji europy i brytyjskiej dumy.
To może być punkt zwrotny w jej karierze i bardzo życzę jej sukcesu.