23/07/2025
Z pamiętnika wojownika…
„Daleko mi do idealizowania naszego życia.
Wiem, że niepełnosprawność mojego dziecka sprawiła, że dostrzegam rzeczy, których kiedyś bym nie zauważyła. Pozwala mi cieszyć się drobnymi gestami, bardzo ciężko wypracowanymi sukcesami, dała mi więcej cierpliwości.
Chciałabym, by każde dziecko na tym świecie było w stanie samodzielnie bawić się na placu zabaw, nie było zależne od opiekuna aż do swojej śmierci i nie było skazane na ciągłe terapie i rehabilitacje. To tylko dzięki nim może dosłownie wyszarpać dla siebie te drobne postępy, na które tak strasznie ciężko pracuje!
Gdybym była na miejscu tej małej istoty, już dawno bym się poddała.
A ona walczy, nie wiedząc nawet jak inne życie mogłaby mieć, gdyby nie choroba.
Można nauczyć się z tym żyć, ale nigdy nie powiem, że nieuleczalna choroba mojego dziecka dała mi więcej, niż mi odebrała - a odebrała bardzo wiele. Możliwość obserwowania naturalnego rozwoju mojego dziecka, pierwszych kroków o czasie, pierwszego „mama”.
Ale co ważniejsze - odebrała JEJ dzieciństwo, jakiego bym jej życzyła i samodzielność, zapewne na zawsze.
Już zawsze będzie zdana na czyjąś łaskę, ponieważ najprawdopodobniej sama nie przygotuje sobie obiadu, nie zrobi prawa jazdy, być może nie postawi tak wyczekiwanych przeze mnie samodzielnych kroków. Nie jest to pesymizm, jest to realizm, już dawno przestałam mieć wobec niej nierealne oczekiwania i mocno mnie to uleczyło - teraz cieszę się ze wszystkiego, co nas spotyka na naszej wspólnej drodze, nie oczekując szeroko pojętej „normy”.
Nasze życie się w niej nie mieści i jest mi o wiele lepiej od kiedy się z tym w pełni pogodziłam.
W tym wszystkim jednak staram się walczyć o jej godność, o to, by nie traktowano jej jako przypadek czy kod ICD, podmiot do zacewnikowania czy pobrania krwi.
Moje dziecko zasługuje na godne traktowanie, zasługuje na szacunek, traktowanie jej należycie i wkładanie całego wysiłku w to, by jak najbardziej poprawić komfort jej życia.
Zasługuje na to, by w nią wierzyć, w te najdrobniejsze, wyszarpane jak psu z gardła postępy.
Kocham moje dziecko, jest moim cudem i podziwiam ją za wolę walki, którą w sobie ma. Łapię się na tym, że chciałabym więcej, chciałabym szybciej, ale to wynika z tego, że po ludzku, dla niej, chciałabym lepiej. Najlepiej.
Kocham moje dziecko, nie pozwolę, by traktowano ją źle, choć świat bywa tak bardzo okrutny dla osób wyjątkowych.
Kocham moje dziecko, nawet jeżeli nikt nie będzie potrafił jej zrozumieć - ja będę. I będę jej głosem.”