07/09/2025
To tylko dziecko, przecież nic się nie stało…
Spacer. Moje psy na smyczy przy nodze, spokojne. Mijamy rodzinę z dzieckiem, może 4–5 lat. W sekundę dziecko wyciąga rękę, głaszcze jednego z moich psów po grzbiecie i ciągnie za ogon.
Reaguję. Mówię do rodziców, że tak nie wolno. Że nie można pozwalać dziecku podbiegać do obcych psów i robić, co mu się podoba.
A oni na to:
„Ale przecież nic się nie stało.”
„Po co robić aferę?”
„Ono tylko chciało pogłaskać…”
No właśnie. Tym razem nic się nie stało. Bo trafiło na stabilnego, spokojnego psa.
Ale mogło być zupełnie inaczej. Mógł to być pies po przejściach, pies lękowy, pies w bólu. Pies, który zareagowałby obronnie, odskokiem, warknięciem… albo zębami. W takiej sytuacji pies mógł ugryźć i miał do tego prawo.
I wtedy byłaby tragedia.
Płacz i dramatyczne pytania: Jak pies mógł ugryźć dziecko?! Przecież to TYLKO dziecko!
A ja zapytam inaczej:
Dlaczego to pies ma być zawsze doskonały, opanowany, przewidujący, cierpliwy i wszystko wybaczający. A dziecko może być nieprzewidywalne, rozwrzeszczane, pchające ręce do obcych stworzeń?
Nie zgadzam się na to, że winny zawsze będzie pies. Że dziecko może robić, co chce, bo „jest małe”. Że od psa wymagamy więcej kultury niż od ludzi.
Prawda jest taka, że gdy mijają nas dzieci, ja bardziej pilnuję psów niż wtedy, gdy mijają nas dorośli. Bo nigdy nie wiem, co dziecku przyjdzie do głowy. I niestety zbyt często widzę, że rodzice również nie wiedzą.
Więc jeśli jesteś rodzicem, naucz dziecko, jak podchodzić do psa. Że nie podbiega się do obcych zwierząt.
Że nie głaszcze się psa bez pytania.
Że pies to nie maskotka.
Że czasem trzeba przejść obok psa po prostu nie zwracając na niego uwagi.
To nie jest „straszenie psami”.
To jest odpowiedzialność.
Za bezpieczeństwo dziecka i za bezpieczeństwo psa.
Pies i dziecko to cudowne połączenie, ale tylko wtedy, gdy dorośli wiedzą, jak to mądrze zorganizować.
Nie da się całkowicie przewidzieć zachowań dziecka. Ale można je uczyć. I można je pilnować.
Nie zostawiajmy tej odpowiedzialności wyłącznie na barkach psów. Bo one naprawdę robią, co mogą. Ale nawet najcierpliwszy pies ma swoje granice.