14/06/2025
wśród fanów
Czołem Kochani! :)
Wiem, długo mnie nie było, to był szalony czas. Duże zawirowania w życiu prywatnym i zawodowym. Zmiana pracy i parę niepotrzebnych dram, ale to nie miejsce i czas na wywlekanie tego typu spraw.
Czerwiec jest Miesiącem Zdrowia Psychicznego Mężczyzn i myślę, że to dobra okazja żeby Jazkółek wrócił do gry. Żyjemy w kulturze, która gloryfikuje wyjątkowo toksyczną męskość, która z prawdziwą męskością ma tak naprawdę niewiele wspólnego. My faceci od małego najczęściej słyszymy, że mamy być twardzi, mamy być silni, premiuje się agresywne zachowania, vide Andrzej Duda perorujący ostatnio o "niedźwiadkach". 😩 Nie uczy się nas za to prawie wcale jak sobie z emocjami radzić. Nie jesteśmy robotami i emocje odgrywają u nas równie ważną rolę, tylko kanalizujemy je i okazujemy w inny sposób. Dokładając do tego presję środowiskową kończy się to tak, że taki facet, który cierpi w milczeniu i nie daje sobie prawa do "słabości" idzie w ostateczność. Statystyki są brutalne:
rok 2024 - 4845 poszło w ostateczność. Ile było prób nawet nie chcę sprawdzać.
Sam walczę każdego dnia z depresją, zespołem stresu pourazowego i nerwicą plus DDA. Najtrudniejsze było dla mnie poproszenie o pomoc i wcześniejsze uświadomienie sobie, że moje "dam radę" i życie wedle "wytrzymaj jeszcze godzinę" i tak co godzinę aż do odcięcia ze zmęczenia wedle drugiej w nocy, to nie siła - to ostatnia prosta do pełnej kapitulacji. Świadomość, że mam cudowną żonę i dzieci i poczucie odpowiedzialności za nich wszystkich, sprawiły, że poszedłem do lekarza i przyznałem: NIE DAJĘ RADY TAK ŻYĆ, POTRZEBUJĘ POMOCY, BO JUŻ NIE WIEM CO ZE SOBĄ ZROBIĆ!
Potem już było tylko wywlekanie 30-kilku lat gó..nianych sytuacji, które doprowadziły mnie na skraj wyczerpania psychicznego i fizycznego, przepracowuję to do dzisiaj, prawie dwa pełne lata w terapii. Raz lepiej, raz gorzej, na leku regulującym poziom serotoniny w mózgu, ale odzyskałem radość życia i wolę walki. Było ze mną kiepsko przez ostatnie miesiące, gdzie nałożyły się efekty terapii w postaci utraty kontaktu, na moje zresztą wyraźne życzenie z wieloma osobami, które kiedyś były bardzo ważną częścią mojego świata i zmiana pracy. Nie miałem ani siły ani serca do prowadzenia Jazkółek. W trybie przetrwania, gdzie działasz w myśl: "walcz albo uciekaj" nie da się być kreatywnym. Rozregulował mi się cykl dobowy, nastrój i energia, ale już jest lepiej. 😄
Nie będzie apeli, nawoływań ani niczego w tym stylu. Powiem Wam tylko, że ja gniewem maskowałem smutek, który wżerał się w duszę niczym robak w dojrzałą czereśnię. Być może jakiś facet w Twoim otoczeniu robi to samo. Bo gniew jako wysoko-energetyczna emocja, pozwala na działanie, na poczucie siły i kontroli nad swoim życiem. Często jednak jest maską, za którą kryje się ból, który z ledwością daje się wytrzymać. Tak było ze mną, i nie boję się mówić otwarcie, że nie wybrałem opcji atomowej, nie dlatego, że jestem taki twardy, silny, wspaniały i odważny...tylko dlatego, że nie chciałem stać się przyczyną cierpienia i problemów dla swojej żony i dzieci. Dla nich przejdę przez Piekło i będę szedł tak jakbym był właścicielem tego "Wesołego Miasteczka".😈
Dziękuję Wszystkim, którzy dotarli do tego miejsca. Wybaczcie długą formę, nie da się czegoś takiego streścić w dwóch zdaniach. Mam nadzieję, że posłuży to być może jako wsparcie dla kogoś kto cierpi w milczeniu i boi się poprosić o pomoc.💪
Na pocieszenie macie zdjęcie jakiegoś przystojniaka w westernowym wydaniu. Uznałem, że jak i tak się gapią bo "łoo pacz koleś na wózku jedzie", to mogę dać gapiącym się przynajmniej dobry powód do oglądania się za mną! 💪🧑🦽