21/07/2025
Relacja z zachodniej granicy:
Obudź się POLSKO!
To nietypowa dziennikarska forma, nieprzerywana żadnymi pytaniami relacja o sytuacji na polskiej granicy. Tylko dla Czytelników DEMOKRATYCZNEJ.
JACEK WRONA to emerytowany oficer Centralnego Biura Śledczego, ekspert ds. przestępczości zorganizowanej i zagrożeń terrorystycznych, patriota, który od lat przestrzega Polaków przed tym, co dzieje się za kulisami polityki migracyjnej i geopolitycznych gier. Znany z bezkompromisowych wystąpień w mediach, m.in. w TV Republika, gdzie jako komentator i analityk demaskuje zagrożenia dla polskiego społeczeństwa. Ceniony za odwagę, wiedzę i bezpośredni styl, nie boi się poruszać tematów, o których inni wolą milczeć.
Jacek Wrona:- Zaczęło się od tego, że w Niemczech zmieniła się sytuacja polityczna, powstała koalicja reprezentowana przez Friedricha Merza, który został kanclerzem. Pamiętają Państwo to słynne hasło jego poprzedniczki - Angeli Merkel „Herzlich Wilkommen”, które zapowiadało bezwzględne otwarcie się Niemców na wszelkich uchodźców?! Po objęciu władzy Merz zapowiedział, że dokona zmiany polityki migracyjnej Niemiec i zacznie dzielić się swoim „problemem” z zagranicznymi sąsiadami, posługując się przy tym rozporządzeniem Dublin III. To ustalenia, które wskazują, że odsyła się nielegalnego migranta do pierwszego kraju, gdzie przekroczył granicę Unii. Niemcy oczywiście działając w ten sposób, muszą spełniać pewne rygory: funkcjonariusze muszą ustalić, czy faktycznie to jest nielegalny imigrant, muszą zweryfikować, kim ta osoba jest, następnie muszą wypełnić dokumenty i dopiero go przekazać.
Ale Merz podjął też inne działania - 50 km od niemieckiej granicy, każdy, kto zostanie zatrzymany i nie będzie miał dokumentów potwierdzających prawo do przebywania na terenie Niemiec, automatycznie ulega wydaleniu do kraju w obszarze danego pasa granicznego. Aby Niemcy mogli realizować ten obowiązek, Merz 1,5 roku temu tymczasowo zlikwidował Strefę Schengen - postawiono na granicy patrole niemieckiej policji, które wszystkich migrantów bezwzględnie zawracają. Część sąsiednich krajów się zbuntowała.
Biedronka symbolem polskości
Wśród tych buntowników nie było Polski - Polska zaczęła przyjmować tych imigrantów. Niemcy po prostu skorzystali z tego, że obecny polski rząd jest taki, jaki jest, że Donald Tusk chętnie spłaca polityczne długi. I tak przyjmowaliśmy bez żadnych oporów ludzi, którzy złożyli tylko wątpliwe oświadczenie, że przebywali w Polsce, z którego się później wycofywali, mówiąc, że przedostali się przez Morze Śródziemne. Albo mieli paragon z Biedronki – wiadomo, sklepy tej sieci są na terenie Polski albo mieli też skądś jakiś bilet autobusowy…
Takie bzdury uznawano za dowód potwierdzenia przebywania w Polsce. I tak ich przekazywano straży granicznej, w mniejszym stopniu policji - albo wjeżdżano z nimi na teren Polski wbrew umowie zawartej w 2014 roku regulującej zasady operowania pojazdów służbowych niemieckiej policji na terenie Polski.
Niemiecki radiowóz - oznakowany czy nieoznakowany – bez znaczenia - te pojazdy policyjne po prostu wjeżdżały do nas bez żadnych problemów. Następnie wysadzali nielegalnych migrantów, zawracali i wracali do Niemiec. Takich „pushbacków” było coraz więcej.
Chyba mamy problem…
W 2024 roku był to już mechanizm świetnie wypracowany i działający na szeroką skalę. Można powiedzieć, że była to wstępna implementacja paktu migracyjnego, który zacznie funkcjonować dopiero w lipcu 2026 roku. Dowidzieliśmy się, że tak wygląda sytuacja na zachodniej granicy dopiero na początku 2025 roku. Pierwsze zorganizowane reakcje na problem nielegalnej migracji miały miejsce w marcu 2025 roku. W Słubicach odbyła się pierwsza manifestacja prezentująca problem w sposób zdecydowany. Mieszkańcy, różni obywatele przychodzili do nas, przekazywali zdjęcia, materiały filmowe z przestępczych działań niemieckiej policji oraz – trzeba to powiedzieć – także naszych służb. Sytuacja była bardzo poważna. Pod koniec marca pojawiły się pierwsze nasze „patrole”, Ruch Obrony Granic jeszcze nie istniał. Formalnie ROG powstał 11 kwietnia 2025 roku w Otwocku. Wcześniej to były bardziej prywatne inicjatywy, które potwierdzały, że problem przy naszej zachodniej granicy istnieje.
Bąkiewicz tworzy ROG
Formalnie Ruch Obrony Granic (ROG) powstał 11 kwietnia 2025 roku w Otwocku. Wcześniej podejmowaliśmy prywatne inicjatywy, które potwierdzały istnienie problemu na zachodniej granicy. Eskalacja problemu i nasilenie niepokojących informacji skłoniły Roberta Bąkiewicza do zwołania aktywistów, którzy od dawna ostrzegali przed migracją i błędami polityki rządu. Przyjechało nas do Otwocka kilkanaście osób, wśród nich byłem ja, Adam Borowski znany działacz Solidarności i szef Klubu Gazety Polskiej w Warszawie, Ryszard Majdzik – słynny opozycjonista z Krakowa, Oskar Kida – prawnik, Oskar Szafarowicz – ten młody działacz, Dominik Dzierżanowski – związany z Marszem Niepodległości, prof. Jacek Kurzępa z Zielonej Góry. To była twarda grupa założycielska. Po zawiązaniu ROG zaczęliśmy ustawiać stałe i lotne posterunki. Zastaliśmy sytuację, w której Niemcy prowadzili regularne pushbacki, często budzące wątpliwości co do zgodności z prawem międzynarodowym.
Opór na granicy
Trzeba podkreślić, że nie wszyscy migranci zostali nielegalnie przerzuceni przez granicę, były też osoby legalnie cofnięte do Polski. Trudno o legalne działania mieć pretensje, skoro Polska podpisała stosowne umowy. Niestety w większości przypadków były to skandaliczne i przestępcze działania Niemców, zupełnie niedopuszczalne, a ze strony polskich służb nic się nie działo. Nie było żadnych patroli, nie było żadnych reakcji, wszyscy byli przyjmowani „jak leci”, wywożeni w głąb kraju, żadnej kontroli, żadnych sprawdzeń, żadnego oporu. Opór zaczęliśmy stawiać dopiero my. Zaczęliśmy działać – monitorowaliśmy, dokumentowaliśmy, rozpytywaliśmy – robiliśmy wszystko to, co możemy robić w granicach prawa. Naszą deklaracją jest to, że działamy zgodnie z prawem, żadnych nadużyć z naszej strony nie było i nie ma, jak twierdzi propaganda, ale czemu się dziwić, skoro to są oszuści i kłamcy.
Koniec z pushbackami
Zaczęliśmy dokumentować ten proceder zwrotów migrantów, więc Niemcy zaczęli się krygować. Już nie wjeżdżali tak po prostu, zaczęli przepychać tych ludzi przez nielegalne przejścia, zaczęli używać forteli. Ale, że Niemcy są skrajnie przewidywalni - to naród, u którego wiadomo: Ordnung muss sein (porządek musi być – przyp. red.), więc my byliśmy krok przed nimi. Po pewnym czasie tę niemiecką działalność maksymalnie ograniczyliśmy. Postawiliśmy na każdym większym przejściu stałe posterunki, mieliśmy też lotne posterunki, które przede wszystkim patrolowały przejścia wykorzystywane przez niemiecką policję i przez przemytników.
Przemyt kwitnie
Musimy pamiętać, że jeśli masowo przepuszczamy przez granicę nielegalnych migrantów, którzy dostali się na teren Polski szlakiem przez Litwę, który był całkowicie otwarty, nie było żadnych kontroli, to jest to zachętą do przemytu ludzi. Był szlak przez Ukrainę, przez Bieszczady, przez Słowację - wszystkie bardzo słabo strzeżone.
Wiadomo, że migranci chcą się dostać na zachód, ale problem w tym, że jeśli oni przekroczą naszą granicę i będą próbowali się dostać do Niemiec, zostaną tam zatrzymani, to zgodnie z prawem zostaną cofnięci do Polski. Więc problem migracji nie dotyczy tylko granicy polsko-niemieckiej. To szerszy problem.
Absurd goni absurd
Przejeżdżaliśmy znane przemytnikom szlaki. Miejscowi mówili, że polskiego munduru od miesięcy nie widzieli. Na jednym z przejść ujawniliśmy wisielca. Okazało się, że jest to poszukiwany od miesiąca mieszkaniec powiatu zgorzeleckiego, prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Dlaczego o tym wspominam? Bo niedaleko znaleźliśmy dokumenty 12 różnych osób pochodzących z Pakistanu czy Bangladeszu, co potwierdzało, że jest to szlak przemytu ludzi. I na szlaku przemytniczym przez miesiąc wisiał poszukiwany przez służby człowiek i nikt tego nie zauważył. Szukała go nie tylko policja, straż graniczna, ale też jacyś wolontariusze… Czyli szlak przez miesiąc nie był przez nikogo patrolowany i pilnowany. To pokazuje skalę problemu.
Przywołam jeszcze sytuację z okolic Gubina - tam są takie mosty kolejowe – jeden czynny, drugi nieczynny, są instalacje od starego młyna. Nasze patrole wielokrotnie tam przechodziły i też nie widzieliśmy nigdy żadnych służb. Znaleźliśmy tam porzuconą odzież, dokumenty, plecaki. Co więcej, w jednym plecaku były świeże jabłka, więc można stwierdzić, że przejście musiało nastąpić w ciągu 1-2 dni maksymalnie. Było gorąco, a jabłka były świeżutkie… Daliśmy temu kres, swoimi działaniami ograniczyliśmy ten proceder.
Wyposażenie robi wrażenie
Nasze patrole wyposażone są w nowoczesny sprzęt: drony, fotopułapki, lornetki z termowizją, z noktowizją. Nie będę wszystkich wymieniał, ale niektóre ze sprzętów robią wrażenie. To spowodowało, że Niemcy zrozumieli, że mają twardego przeciwnika, stąd pewnie naciski na Donalda Tuska, by wprowadził kontrole. I dobrze, że one są, bo wojsko polskie, policja i straż realnie wróciły na granicę. Polacy przekraczający granicę widzą nie tylko niemieckie służby, ale widzą w końcu tez polskich funkcjonariuszy.
Jak długo kontrole granic?
Te kontrole są oczywiście wyrywkowe i nie spełniają w pełni pokładanych nadziei, no ale są… I co prawda na miesiąc… Ale to zrozumiałe, straż graniczna ma olbrzymie braki kadrowe, została wsparta funkcjonariuszami policji, żandarmerią wojskową, żołnierzami Wojsk Obrony Terytorialnej. Według nas ta mobilizacja jest tylko chwilowa, już wiemy, że pewne posterunki nie działają, że brak jest obsady, że kontrole są wyrywkowe - można powiedzieć takie trochę fikcyjne. Rząd długo tego nie wytrzyma – nie ma sił, środków i woli. Lada moment pewnie pełne patrole graniczne ROG wrócą, znów przejmiemy ochronę. Wrócimy silniejsi – mnóstwo osób się do nas zgłasza, stale wyposażamy się w nowoczesny sprzęt.
Pakt migracyjny – a z czym to się je?
Działamy, ale trzeba pamiętać jedno – to dopiero wstępne ruchy przed pełną implementacją paktu migracyjnego, którego zapisy są wręcz nieprawdopodobne. Na różnych spotkaniach w urzędach gmin, gdzie próbujemy informować miejscowych polityków, jakie to niesie zagrożenie, pytam głównie strony przeciwnej sceny politycznej: czy czytali zapisy tego paktu. Nikt nigdy mi nie powiedział, że tak, więc jak rozmawiać z człowiekiem, który nie ma pojęcia o tym, o co tu chodzi?! My czytaliśmy zapisy paktu, tłumaczył nam go Jacek Saryusz-Wolski, który kiedyś pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, w Brukseli jest od zawsze, można powiedzieć, że na sprawach międzynarodowych zęby zjadł. On świetnie czyta te dokumenty, wyłapuje to, co jest najbardziej istotne i to, co nam pokazywał jeży włos na głowie.
Sytuacja w Europie
Mamy do czynienia ze swoistego rodzaju przepychanką między państwami. Woli w Europie do uporządkowania spraw migrantów nie ma. Teraz niby Grecja wstrzymała przyjmowanie wniosków azylowych, a ja kilka dni temu na swoim profilu na facebooku udostępniłem filmik Polaków, którzy udokumentowali, jak przypływa do brzegu Rodos olbrzymi ponton z migrantami. Film trwa 2 godziny, przyjeżdża policja – nic nie robi. Przypływa grecka straż graniczna i pierwsze co robi, to legitymuje i sprawdza dokumenty Polaków, zakazuje dalszego nagrywania i robienia zdjęć i nakazuje skasowanie kart pamięci. Oczywiście nasi rodacy nie przestali dokumentować tego zdarzenia.
Lewacki rząd Grecji nic nie zrobi. Mamy do czynienia ze zorganizowanym przemytem na dużą skalę. To olbrzymie pieniądze. Na pontonie jest ok. 30 osób, niech od każdej wezmą 2 000 euro. Proszę zobaczyć, jakie to są pieniądze, zaczynam wierzyć w to, że zyski są większe niż z handlu narkotykami.
Infrastruktura krytyczna
Obostrzenia – określmy w skrócie – w zakresie infrastruktury krytycznej wprowadzone przez Donalda Tuska w większości to bzdury. Takie dokumenty oprócz tego, że powiedziano o nich w telewizji, muszą przecież zostać oficjalnie ogłoszone, opublikowane, miejsca muszą być oznaczone tabliczkami o zakazie fotografowania. To nie jest tak, że wychodzi sobie pan Tusk lub jakiś pan minister, którego kompetencje są w tym zakresie żadne i oni sobie coś ogłaszają w telewizji. To wszystko musi odbywać się zgodnie z przepisami. Nasi prawnicy to zweryfikowali. W większości przypadków to zwykła szykana, która nie ma żadnych mocy prawnych.
Zagranie pod publiczkę?
To był przekaz tylko dla szalejącej w internecie sekty Koalicji „13 grudnia”. Dla nich każdy przekaz jest bezrefleksyjny. My tam na granicy byliśmy, jesteśmy i będziemy. Nikt nas nie wystraszy, na pewno nie ci ludzie. Nikt ich poważnie już nie traktuje. W jaki sposób mogliśmy przeszkadzać na tych granicach? Dużą część „roboty” zrobiła sama nasza obecność na granicy. Czynności podejmowaliśmy głównie na początku akcji, później działania zostały ograniczone, funkcjonariusze straży mówili nam, że dzięki naszym interwencjom, przywożenie migrantów ustało.
Działania ROG pomogły
Zwykle wyglądało to tak, że migranci byli przewożeni na przykład do jednostek typu Zielona Góra – tam byli badani, rozpytywani, tam wypełniano dokumentację… Funkcjonariusze straży granicznej, którzy musieli reagować zawsze, gdy ci nielegalni migranci byli przepychani czy zatrzymywani, mówili nam, że dzięki naszym działaniom przestali mieć jakiekolwiek zgłoszenia. Po iluś tam dniach naszych ostrych działań kontrolnych – nazwijmy to kontrolnych, bo my nie mamy uprawnień - oni naprawdę nie mieli zgłoszeń.
Ścigany za pochodzenie
A co do naszych uprawnień do działań innych niż kontrolne, to przecież nikt nam ich nie nadał. Ścigali jednego biednego człowieka, który pochodził Polic, bo zrobił sobie kamizelkę z napisem POLICE Ruch Obrony Granic. Ta sytuacja pokazuje realność zarzutów tej części głupio-mądrych polityków lub jakichś tam pseudo naukowców, szamanów, szaleńców. Tylko oni mogli pomyśleć w ten sposób, że wchodzimy w zakres działalności służb… To absurd.
Oceniają nas dobrze
Negatywnie ocenia nas tylko wspomniana sekta. 85%, a nawet 90% wszystkich funkcjonariuszy różnych służb jest za nami – tak mówią – popierają nasze działania. Spotykamy się z nimi, rozmawiamy, przekazują nam bezwzględne poparcie. To dla nas ważne. Nie działamy przeciw służbom, to ja byłem prekursorem znanego hasła „murem za polskim mundurem”. Mówienie, że jesteśmy przeciw mundurowym to kolejne kłamstwo.
Jesteśmy z Wami!
Zmieniło się też podejście ludzi do nas, zwykłych obywateli. Tu przy granicy mieszkają przesiedleńcy ze wschodu – ludzie, którzy w większości pracują lub pracowali w Niemczech, mają tam interesy, są związani z państwem niemieckim. I na początku na 10 przejeżdżających samochodów z 8 padały nieprzychylne wobec naszych działań słowa, teraz jest odwrotnie. Z 8 słyszymy pozytywne opinie, a z 2 negatywne. Na takim bardzo ciężkim dla nas terenie udało nam się przekonać do swoich działań gro ludzi. Nastąpiła diametralna zmiana.
Na terenach wschodnich mamy niemal pełne poparcie. Przyjeżdżają ludzie i mówią, że doświadczyli tych sytuacji, więc tam nas popiera ponad 90% osób i to bezwzględnie.
Efekt został osiągnięty
Abstrahując od tych śmiesznych komentarzy powtórzę: nasze działania były skuteczne. Niemcy byli skonsternowani, że na przejściach, gdzie polskie służby od wielu miesięcy się w ogóle nie pojawiały, nagle stoją ludzie, mają sprzęt – latarki, lornetki. Nagle na przejściach, które od wielu miesięcy nie były kontrolowane, pojawiają się lotne kontrole, pojawiają się drony, latarki, fotopułapki, jeżdżą terenowe samochody. Ludzie monitorują nielegalne przejścia, latarki się świecą, rozmowy są, odgłosy krótkofalówek... Niemieccy policjanci, którzy działają bardzo sztampowo – byli w szoku. U nich bardzo łatwo pacyfikuje się takie ruchy: pałką ideologiczną (że są faszystami) albo ciepłą wodą (ludzie są zainteresowani swoim dostatkiem i nie chcą ryzykować, pracują w korpo, chcą jechać dwa razy w roku na wczasy, nie interesują ich sprawy na granicy).
P jak Polska i P jak patriotyzm
Polacy są innym narodem, na szczęście przedkładamy patriotyzm i jego wartości ponad tę ciepłą wodę. Dlatego, gdy Robert nas zaprosił, przyjechałem, zobaczyłem, że jest nas kilka osób, starszych – jacyś artyści, profesor socjologii, tu były policjant, tu stolarz, tu taryfiarz, tu właściciel busów… Pomyślałem, to musi się udać… jest nas niewielu kontra potęga olbrzymia – mechanizmy państwowe Polski i Niemiec – z nieprzychylnymi całkowicie nam ludźmi… Dokończę – pomyślałem, że musi się udać właśnie dlatego, że nas jeszcze ideologicznie nie wykastrowano, Europę Zachodnią wykastrowano. Oni mają tak, jak mają, nie pozbierają się po tym migracyjnym zalewie. W innych europejskich krajach nie przywiązuje się takiej wagi do historii, tradycji. Tam ludzie żyją tu i teraz, żyją szybko, nie obchodzi ich to, co będzie za 20 lat, przyszłość jest dla nich nieważna, abstrakcyjna. My mamy inne podejście.
Walczymy o życie
Myślimy o przyszłości i nie chcemy mieć tak, jak w tych „rozwiniętych krajach zachodu”, dlatego podejmujemy działania, bo schemat zalewu migrantów jest prosty. Na przykład w Wielkiej Brytanii - najpierw przejęli kamienice, później ulice, później osiedla, teraz już duże miasta… Jeszcze 20 lat i Wielka Brytania w tej postaci, którą znaliśmy, przestanie istnieć. Francja 30 lat i będzie po wszystkim, Niemcy może 35 lat. My chcemy to przedłużyć o 100 lat albo zatrzymać. My mamy jeszcze perspektywy, oni nie mają żadnych. My walczymy o życie, oni nie walczą o nic. Na ich ruchy jest już za późno, powinni je podejmować 30 lat temu. Zostali spacyfikowani pałką ideologiczną lub ciepłą wodą… My walczymy, ich już nie ma.
Jak wesprzeć ROG?
Ktoś, kto ma siły lub środki – zapraszamy na granicę. Na naszej stronie internetowej https://ruchobronygranic.pl można się zapisać i zadeklarować chęć wsparcia, formy są różne. Na przykład przyjazd na granicę - wypisuje się, w jakim terminie może przyjechać, czy ma się możliwość dojazdu i czy ktoś może sfinansować dojazd, czy potrzebuje naszej pomocy.
Można też zapisać się do Ruchu i działać na terenie gminy czy powiatu, województwa - nie trzeba jechać na granicę. Czasem potrzebne jest wsparcie informacyjne lub takie związane z organizacją manifestacji czy protestów.
Można nas też wesprzeć finansowo – poprzez wpłatę na:
Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości
ul. Przechodnia 32, 05-800 Pruszków
Konto: 36 1020 1055 0000 9302 0445 6612
Tytułem: Darowizna na rzecz Ruchu Obrony Granic
Kto może być w ROG?
W naszym Ruchu może być każdy, który przestrzega prawa, jest patriotą i chce działać na rzecz Polski. Jesteśmy całkowicie apolityczni, nie chcemy być kojarzeni z żadnymi organizacjami, jesteśmy Ruchem Obrony Granic. Podkreślę - my z nikim nie współpracujemy, to z nami można współpracować.
- Dziękuję Panu za obszerną relację, która pomoże zwykłym obywatelom, mieszkańcom tak zwanej Polski powiatowej poznać prawdziwą sytuację, która rozgrywa się na naszej granicy. Dziękuję też za działania, które Państwo podejmują w celu obrony Polek i Polaków.
Katarzyna Kieras
Foto: fb Robert Bąkiewicz, internet, Jan Banik
Kaska Kieras