18/09/2025
Dzisiaj rano minęła rocznica jednego z najbardziej ikonicznych starć II wojny, rozsławionego przez film "O jedne most za daleko| :)
Klęska batalionu rozpoznawczego Gräbnera na moście w Arnhem, rozbitego przez spadochroniarzy Frosta.
„Samochód pancerny jedzie przez most!”, wrzasnął łącznościowiec przy radiostacji na strychu domu mieszczącego stanowisko dowodzenia brygady spadochronowej. „Przez chwilę”, wspominał Frost, „pomyślałem, podobnie jak wielu innych, że to szpica ### Korpusu”. Nie jest to specjalnie dziwne, gdyż na czele kolumny
Gräbnera znajdował się zdobyczny brytyjski pojazd rozpoznawczy „Humber”. Kiedy jednak pojazdy otworzyły ogień, wszystko stało się jasne.
Spadochroniarze przywitali nieprzyjaciela gorąco. Niemcy nie wjechali jeszcze na most, kiedy wśród nich zaczęły rozrywać się pociski artylerii. Major Munford musiał jedynie wydać artylerii w Oosterbeek rozkaz: „Cel – Mike One!”. Pociski rozerwały na strzępy paru niemieckich motocyklistów, jednak nie były w stanie wyrządzić krzywdy pojazdom opancerzonym. Kiedy te ostatnie wjechały na most, brytyjska artyleria przerwała ogień.
Dystans od południowego brzegu rzeki do nasypu między domami zajmowanymi przez Brytyjczyków wynosił około 200 metrów. Niemcy już niemal przebyli całą tę odległość, kiedy otworzyły się wrota piekieł. PIAT-y oraz działa przeciwpancerne rozbiły kilka
jadących na przedzie pojazdów. Sierżant Cyril Robson, działonowy 6-funtowej armaty przeciwpancernej umieszczonej około 50 metrów na zachód od mostu, wybił dziurę w jego murze. Znajdujący się na pierwszym piętrze pobliskiego domu porucznik Tony Cox okrzykami podawał cele ostrzału Robsonowi, dzięki
czemu ten był w stanie oddawać precyzyjne strzały do niemieckich wozów. Grenadierzy pancerni SS, którzy wyskoczyli z unieruchomionych pojazdów, zostali ścięci seriami kaemów i broni ręcznej. Otwarty od góry niemiecki ciągnik półgąsienicowy Leichter Zugkraftwagen 10, mogący przewieźć osiem osób, odbił w kierunku
wąskiego przesmyku prowadzącego obok trzypiętrowego budynku szkoły Van Limburg, gdzie znajdowała się kompania C „Pongo” Lewisa oraz saperzy kapitana Erica Mackaya. Ten ostatni wspominał:
„Usłyszałem brzdęk zaraz poniżej okna. Kiedy wyjrzałem, zobaczyłem pode mną pojazd półgąsienicowy. Był jakieś półtora metra ode mnie, a ja gapiłem się wprost w twarz jego dowódcy. Nie wiem, który z nas był bardziej zaskoczony. Niemiec zareagował
szybciej; z ponurym grymasem na twarzy oddał do mnie trzy szybkie strzały ze swojego Lugera. Jedyny pocisk, który mnie trafił, strzaskał lornetkę wiszącą mi na szyi. Moi chłopcy szybko się zebrali i posłali Niemca oraz jego kolegów do piachu w ciągu kilku sekund. Pojazd natomiast uderzył w północne skrzydło szkoły”.
Jeden z ocalałych esesmanów, plutonowy SS Mauga, wspominał: „Nagle rozpętało się piekło. Wokół mojego pojazdu rozległy się odgłosy wybuchów i naraz znalazłem się w centrum olbrzymiego zamieszania. Kilku z nas chciało nacierać dalej, inni optowali za powrotem. Gräbner był w środku zdobycznego pojazdu brytyjskiego. Nie mieliśmy pojęcia, skąd go wytrzasnął. W późniejszym czasie zabraliśmy pojazd do centrum Arnhem, lecz nie mogliśmy znaleźć dowódcy. Nie udało nam się odzyskać jego ciała”. Esesmani skakali z mostu prosto do wody, płynącej 13 metrów poniżej. Inni, pozbawieni broni ruszyli pędem w kierunku pozycji niemieckich na północy, gdzie wielu z nich załamało się, wpadając w panikę. W jednym unieruchomionym pojeździe włączyła się syrena alarmowa, która wyła aż do momentu, kiedy padł zasilający ją akumulator. Ze swojego punktu obserwacyjnego
na strychu major Munford naliczył 27 zniszczonych pojazdów 34 na samej estakadzie mostu – zarówno z batalionu Gräbnera, jak i po wcześniejszych atakach – oraz co najmniej 70 zabitych esesmanów.
Walki ucichły tak szybko, jak się zaczęły. Widok pancernej kolumny Gräbnera, która zmieniła się w płonące, poskręcane masy metalu ze zniszczonych pojazdów, a do tego dziesiątek martwych ciał esesmanów, był poważnym szokiem dla Niemców zajmujących pozycje na północ od mostu. Po Gräbnerze słuch zaginął. Ocaleli wspominali, że widzieli go stojącego na moście, jak pchał swoich żołnierzy naprzód. Jednak zdjęcia lotnicze wykonane zaraz po
ataku nie pokazały żadnego zniszczonego „Humbera” na moście. Możliwe, że dowódca batalionu rozpoznawczego znalazł się wśród tych Niemców, którzy wskoczyli do rzeki, by uniknąć ognia – jego ciało nigdy nie zostało odnalezione.