
06/07/2025
Dokładnie 177 lat temu, 6 lipca 1848 roku o godzinie 17:45, we wrocławskim hotelu "Pod Złotą Gęsią“, po ciężkiej chorobie nerek, zmarł w wieku 66 lat CARL GODULLA (w j.polskim Karol Godula), górnośląski przedsiębiorca, milioner, właściciel kilkudziesięciu kopalń i hut, nazywany „śląskim królem cynku“.
To on był początkiem wszystkiego. Bez niego nie byłoby "Śląskiego Kopciuszka", PAŁAC w Kopicach i kopickiej gałęzi rodu Schaffgotsch.
CARL GODULLA (1781-1848) urodził się 8 listopada 1781 w Makoszowach koło Zabrza, w rodzinie leśnika i dzierżawcy dóbr rycerskich.
Miał trzy starsze siostry, później urodził się jeszcze brat.
Karlik był wyjątkowo zdolnym dzieckiem, zatem po ukończonej szkole parafialnej w Przyszowicach rodzice oddali go na naukę do najsłynniejszej wówczas uczelni po prawej stronie Odry - do renomowanego cysterskiego gimnazjum przy klasztorze w Rudach Raciborskich.
Kształcił się tam do roku 1800, po czym, zarekomendowany przez jednego z nauczycieli, znalazł posadę u samego hrabiego Karla Franza von Ballestrema w Pławniowicach.
Bardzo szybko zasłużył na zaufanie, a zapewne i na skrywany podziw swego pryncypała; został mianowany zarządcą całego jego majątku.
W roku 1812 Carlowi udaje się przekonać hrabiego, że czasy się zmieniły i to już nie rolnictwo, a wydobywanie kruszców spod ziemi ma kolosalną przyszłość.
Po uzyskaniu zgody na działanie, młody Godulla buduje hrabiemu Ballestremowi hutę cynku “Karl” - od pierwszego imienia hrabiego.
W roku 1815, w nagrodę za genialne poprowadzenie rozruchu huty, Ballestrem daje swemu najlepszemu pracownikowi udziały, tzw. kuksy, od czeskiego słowa: “kous” - kawałek, kąsek.
Było ich dwadzieścia osiem i zostały one zwolnione od wszelkich kosztów, dając Carlowi odbicie w stronę budowania własnej fortuny. Był to pierwszy krok do zdobycia przez niego tytułu "Króla Cynku”.
W następnych latach Carl Godulla nie ustaje w wysiłkach, haruje dosłownie dniami i nocami; kalkuluje, wylicza, inwestuje, planuje, przewiduje... i nie myli się. Nigdy.
W roku 1825 “jego” huta Karl staje się największą i najbardziej nowoczesną na kontynencie europejskim.
Zjeżdżają tu wielcy przedsiębiorcy, ale i zwykli ciekawscy z całej Europy. Hutę okrzyknięto ósmym cudem świata.
W tym też czasie Godulla namawia innego bogacza, kupca Franza Aresina, właściciela Miechowic, do postawienia na jego ziemi kopalni galmanu.
Aresin początkowo był sceptyczny, a może od ogromu posiadanego już bogactwa po prostu leniwy, i nie bardzo zapalił się do tego pomysłu, ale jego piękna żona, Maria, wsparła Carla.
Ruszyła budowa.
Rok później kopalnia “Maria” stała się najrentowniejszą kopalnią galmanu, co przełożyło się natychmiast na lawinowo rosnące zyski - dla Aresina i dla pomysłodawcy.
To wtedy Carl Godulla zrozumiał, że zarówno huta cynku, którą postawił hrabiemu Ballestremowi, jak i aresinowa kopalnia “Maria” staną się spiritus movens, potężną siłą sprawczą, impulsem do rozwoju przemysłu górnośląskiego w ogóle.
Lata biegły, majątek Carla powiększał się oszałamiająco - także o tzw. “dobra rycerskie”: Szombierki, Orzegów, Bujaków, Bobrek - i zmienił się jego status społeczny, stał się teraz ziemianinem.
Wszystko, czego dotknął, od razu hulało z rozmachem, jakby pchnięte niewidzialną siłą.
Okoliczni mieszkańcy zaczęli nazywać go “Diabłem z Rudy”, czarownikiem, grzesznikiem, który zapewne zaprzedał duszę Lucyferowi. Bo przecież nikt normalny, nie będący bogatym
szlachcicem czy arystokratą, nie dorobił się tutaj dotąd takich pieniędzy! Godulla ma konszachty z diabłem, to pewne!
Do powstawania takich legend przyczynił się też zapewne wygląd przemysłowca.
Carl Godulla przeżył bowiem w młodości zdradziecki napad na siebie. Na zawsze już miał kłopoty z poruszaniem się, kuśtykał na prawą nogę, miał niewładną lewą rękę, ohydną bliznę na twarzy i był wykastrowany. Sprawców tego strasznego czynu prawdopodobnie nie odnaleziono.
Tym bardziej więc bali się go okoliczni mieszkańcy, a zwłaszcza dzieci, które jednak dokuczały mu uparcie, wyzywały, rzucały w niego kamieniami - trzymając się oczywiście w bezpiecznej odległości. Nie dziwiło więc, że nie cierpiał dzieci.
I nagle, zupełnym przypadkiem trafia do jego domu dziecko - czteroletnia osierocona dziewczynka, Joanna Gryzikówna...
Ale to już temat na inną opowieść.
Carl Godulla dzień przed śmiercią spisał drżącą ręką swój testament. Pomagał mu w tym jego zaufany prawnik, radca Maksymilian Scheffler.
Po śmierci Carla Godulli jego testament został uroczyście otwarty w gmachu Sądu Rejonowego w Bytomiu.
Ku zdumieniu wszystkich, cały swój bajeczny majątek, okrągłe dwa miliony talarów pruskich, przemysłowiec zapisał swej sześcioletniej wówczas wychowance, Joannie Gryzik.
W jednej chwili stała się najbogatszym dzieckiem w Europie.
Gdy dorośnie, w brawurowy sposób przejmie ona schedę po swym dobroczyńcy - i pomnoży ją siedmiokrotnie.
Wyjdzie za mąż z miłości, za hrabiego Hansa Ulricha Schaffgotscha i razem stworzą niezwykłe gniazdo rodzinne, a zarazem centrum kulturalne w Pałacu na Wodzie w Kopicach.
Będą dobrym, wspierającym się wzajemnie małżeństwem. Swego pierworodnego syna, urodzonego w roku 1859, nazwą imionami: Hans Carl...
Przygotowała Gabriela Kańtor Dwuczęściową powieść o losach Joanki Gryzik, spadkobierczyni Karola Goduli („Śląski Kopciuszek" i „Pani na Kopicach„) możecie nabyć bezpośrednio u autorki kontaktując się poprzez Gabriela Anna Kańtor - strona autorska
www.kopice.org