02/03/2024
„Kapelusz na głowie sprawia, że ten, kto go nosi, cieszy się niekwestionowanym autorytetem wśród tych, którzy go nie mają”.
„Kapelusz na głowie sprawia, że ten, kto go nosi, cieszy się niekwestionowanym autorytetem wśród tych, którzy go nie mają”.
Tristan Bernard
Marta czyta.
Chcecie bajki? Oto bajka.
Jest sobie kapelusz. Męski. Elegancki, czarny, filcowy, na skórzanej taśmie wewnątrz oznaczony złotymi inicjałami F. M. Bo kapelusz należy do prezydenta Francji François Mitterranda. Pewnego dnia pan prezydent zostawia przypadkiem ten kapelusz w restauracji. A znajduje go i zabiera ze sobą siedzący nieopodal, nie mogący wyjść ze zdumienia, że jadł kolację tuż obok głowy państwa Daniel Marcier, księgowy wiodący przeciętne życie. Choć bije się przez moment z myślami, czy wypada przywłaszczyć sobie cudzą rzecz, to jednak dochodzi do wniosku, że chce mieć namacalną pamiątkę tego wieczoru. Wkłada kapelusz i… ma „wrażenie, że jego mózg pławi się w orzeźwiającej aspirynie, bąbelki tlenu pobudzały obszary, które od dawna pozostawały w odrętwieniu”.
Tak zaczyna swoją powieść „Kapelusz prezydenta” Antoine Laurain.
Zdobywca prezydenckiego kapelusza nagle ma dość odwagi, by wytknąć przełożonemu wady koncepcji rozwoju firmy, co skutkuje rozkwitem kariery Daniela. A potem kapelusz przechodzi z rąk do rąk. Jest gubiony, przypadkowo podmieniany w szatni, kradziony… jak to z takimi akcesoriami w życiu bywa (kto nie stracił nigdy w ten sposób czapki, kapelusza, rękawiczek…?) Za każdym razem jednak kapelusz Mitteranda powoduje, że jego właściciel przechodzi życiową rewolucję. Kolejne postaci to znakomicie sportretowani typowi Francuzi klasy średniej lat ’80. Przy okazji więc autor serwuje nam świetną pigułkę nastrojów społecznych tamtego czasu. Tło jest żywe, dynamiczne, dialogi wdzięczne, ironiczne, groteskowe. Łańcuszkowa fabuła ma także spektakularne zakończenie. Jak w dobrym kryminale.
Złota rybka, lampa Aladyna, kwiat paproci, złote runo, żywa woda… Arsenał magicznych przedmiotów, które spełniają najskrytsze marzenia czy też mają moc odmiany człowieczego losu jest całkiem spory. W bajkach. Czasem chciałoby się te cudowne właściwości umieścić w realnym świecie. I trochę tak robimy - nie masz jakiegoś swojego amuletu? Zasuszonej koniczyny? Starego zdjęcia? Drewnianej figurki kupionej na straganie w dzieciństwie? Zachowanego pierwszego ząbka swojego dziecka? Albo pierwszego p***a z wypłatą? Takie coś, co dodaje nam animuszu, przypomina, że w życiu może być dobrze.
„Prezydencki kapelusz” jest wyborną lekturą. Nie dziwi zupełnie nagroda „za przyjemność czytania”. W ten przyjemny sposób zmierzymy się z pytaniem, czy spełnienie marzeń daje poczucie szczęścia? I co tak naprawdę powoduje, że marzenie się ziści. Czy bohaterowie Lauraina przestawiliby swoje życie na inne tory, gdyby nie znaleźli prezydenckiego kapelusza? Nie wiadomo. Czasem każdy potrzebuje katalizatora, jak słonik Dumbo piórka, żeby polecieć. Ale to nie piórko, i nie kapelusz, podejmują decyzje.
Chcecie bajki? Oto bajka.
Wydawnictwo Nowe