
29/08/2025
Egzotyka miejsca zwanego Podkarpacie zadziwia mnie od wielu lat i chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Jak się tu osiedliłem ponad 6 lat temu znajomi, którzy przebywali na Podkarpaciu realizując zadania nadzorcze przy budowie autostrady A4 mówili mi, że to jest inny kraj dosłownie egzotyka tego miejsca skłania ku temu, żeby tak sądzić. Nie wierzyłem w to dopóki się sam nie przekonałem i to wiele razy jak różny jest to charakter miejsca i ludzi.
Dziś ponownie przekonałem się o tym na własnej skórze.
Urząd Poczty Polskiej w gminie Czarna posiada swoją placówkę w miejscowości Głowaczowa. Placówka Urzędu podkreślam Urzędu państwowego mieści się w wiejskim sklepie spożywczym, a ekspedientki sklepu wydają równocześnie mięso, wędliny, napoje i korespondencję poleconą.
Palcówka Urzędu pracuje w określonych godzinach dnia czyli codziennie do godziny 14:00 oprócz sobót i niedziel.
Postanowiłem nadać list polecony w owej placówce Urzędu państwowego Poczta Polska w Głowaczowej była godzina 12:50.
Muszę podkreślić, że sklep spożywczy w Głowaczowej oddalony jest od mojego miejsca zamieszkania o ok. 5 km.
Wszedłem do sklepu ( oddziału Urzędu Państwowego) chcąc nadać wspomniany list polecony. Miałem ze sobą już wypisane potwierdzenie nadania.
W tym momencie ekspedientka w tym sklepie-Urzędzie oświadczyła mi, że szefowa już poszła sobie do domu i nie będę mógł nadać przesyłki.
Czyli właścicielka sklepu reprezentująca Urząd Poczty Polskiej zrobiła sobie po prostu wcześniej fajrant.
Na moją prośbę sklepowa zadzwoniła do szefowej. Ta kazała jej odebrać list polecony i odebrać należność gotówką. Tak też uczyniłem. Sklepowa wzięła list, potwierdzenie i pieniądze. Wówczas zapytałem jej o potwierdzenie choćby tego, że zapłaciłem za list polecony. Najpierw sklepowa nic mi nie chciała dać potem na karteczce wyrwanej z bloczku napisała kwotę tylko kwotę bez podpisu, pieczątki choćby jakiejkolwiek identyfikacji.
Wówczas poprosiłem sklepową, aby się ponownie skonsultowała z właścicielką sklepu. Właścicielka odpowiedziała, że jak mi się nie podoba to mogę sobie jechać, gdzie indziej na pocztę i zgłosić skargę do Urzędu Pocztowego w Czarnej.
Wziąłem z powrotem list i zmuszony okolicznościami musiałem udać się na pocztę do Dębicy oddalonej od owego sklepu o ponad 12 km.
Przecież to jest Urząd Państwowy zarządzany przez określone osoby desygnowane na stołki w Zarządach Poczty Polskiej przez Władze centralne.
Przyznam, że to niespotykane gdzie indziej zdarzenie wywołało we mnie ponowne wspomnienie informacji, którą przekazał mi wcześniej znajomy...TO JEST INNY KRAJ!
A może ja się mylę? Może to jest absolutnie normalne na Podkarpaciu? A może to nie specyfika miejsca tylko upadającej już POczty POlskiej?