Muzyka Alternatywna

Muzyka Alternatywna www.muzykaalternatywna.pl Słucham, bo myślę. Wychodzę więc osobom wygodnym naprzeciw z blogiem: Muzyka Alternatywna.

W czasach kiedy większość internautów korzysta z Facebooka, najwygodniejszym wyjściem, jest uzyskiwanie informacji w jego obrębie. Nadal powstaje sporo dobrej muzyki, jednak większość stacji radiowych zapętla kilkadziesiąt tych samych utworów całymi latami, od czasu do czasu dołączając do tego jakąś nowość, która towarzyszy pozostałym utworom dłużej lub krócej. Są też wyjątki, w postaci radiowej

trójki, lub czwórki, jednak doba jest krótka, nie każdy ma czas na audycje, przerywane wiadomościami, reportażami, kabaretami itd. Jeśli polubisz Muzykę Alternatywną będziesz otrzymywać informacje o nowościach muzycznych, oraz albumach stworzonych w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Recenzje albumów połączone są z odnośnikami do jednego lub dwóch najciekawszych utworów. Można wygodnie nawigować po blogu klikając na galerię. Zapraszam do polubienia Muzyki Alternatywnej! Jacek Zapart

(Muzyka Alternatywna powstała w lutym 2013)

***

Dołącz do społeczności w serwisie Last Fm http://www.lastfm.pl/user/M_Alternatywna

E - mail: [email protected]
Telefon: 698132635

Muzyka_Alternatywna na Youtube: https://www.youtube.com/channel/UCE1Zrn4h8Z1-bfezchuKECQ

06/10/2025

Cześć Kochani!

Spotify od dzisiaj można słuchać bezstratnie. (nie mylić z bezpłatnie :) )

Robi Wam to jakąś różnicę? A może subskrybujecie już coś innego (TIDAL, Apple Music Deezer), gdzie dostęp do bezstratnej jakości muzyki jest już dostępny od dobrych kilku lat?

Sam jestem w sytuacji, gdzie Spotify subskrybowałem przez lata, jednak wskutek kupna słuchawek z przewodem, przeszedłem na bezstratny Tidal. I teraz mam dylemat, który z tych serwisów będzie mi służyć jako główne narzędzie do odkrywania muzyki.

Jak jest z Wami?

Muzykę The National bardzo łatwo jest wrzucić do melancholijnego wora, w czym smutny wokal Matt Berningera bez wątpienia...
20/09/2025



Muzykę The National bardzo łatwo jest wrzucić do melancholijnego wora, w czym smutny wokal Matt Berningera bez wątpienia sprzyja.

Tymczasem „Rylan” (przynajmniej w aranżacji) mocno odbiega od typowej ‘The Nationalowej’ muzyki. Jeśli chodzi jednak o lirykę dostajemy głęboki i angażujący tekst, którego interpretacja może być powodem zagubienia.

To optymistyczna muzyka z rockową dynamiką i ujmującymi chórami. Jest to kompozycja, która muzycznie przywołuje miłe skojarzenia, skłaniając do tupania nogą. Energiczna, a jednocześnie w jakiś zręczny sposób subtelna.

Słuchałem tego utworu wielokrotnie i mam swoją interpretację odnośnie tekstu tej piosenki. „Rylan” odbieram jako utwór o trudnym dorastaniu osoby – z jakichś powodów – nietypowej, wykraczającej poza ogólną normę. Opowiada zarówno o bólu związanym z odstawaniem od społeczeństwa, a także o oczekiwaniach rodziny i przyjaciół, by ta osoba wpasowała się w ogólne normy. (przykładowo linia „Rylan, czy łamiesz serce swojej matki, za każdym razem, kiedy grasz swoją rolę?” jest w tym sensie wymowna.)

Jest to utwór lirycznie trudny i dość smutny, ale w połączeniu z muzyką przynosi kojące ciepło i optymizm. To dziwne połączenie jest zaskakujące i w pewien sposób ożywcze.

A Wy? Słuchaliście „Rylan”? Jak go odbieracie? Macie swoje utwory których interpretacja zajęła Wam dłuższy czas?

Utwór: Rylan
Zespół: The National
Album: I Am Easy To Find
Kraj: USA (Cincinnati, Ohio)
Wytwórnia: 4AD
Gatunek:
Światowa data premiery:
17 maj 20219

Sam Fender – Rein Me In (utwór)Dziś jeden z moich ulubionych utworów rockowych 2025 roku czyli „Rein Me In” Sama Fendera...
14/09/2025

Sam Fender – Rein Me In (utwór)

Dziś jeden z moich ulubionych utworów rockowych 2025 roku czyli „Rein Me In” Sama Fendera. Brzmi trochę jakby połączyć ekspresyjność Bruce Springsteena, ze sznytem The Walkmen i nutą melancholii The War On Drugss (Adam Granduciel lider zespołu współodpowiada tu za produkcję). To kompozycja odnosząca się silnie do klasyki lat osiemdziesiątych, która nie wymyśla koła na nowo – posiada jednak silne walory emocjonalne i liryczne. Opowieść o trudach rozstania, ubrana w ascetyczną formę, znajduje kulminację w refrenie: prostym a jednocześnie uderzająco autentycznym. Cechy te sprawiają, że ta teoretycznie wtórna piosenka jest tak chwytliwa. Ma też pewną tekstową uniwersalność, powodującą, że tak łatwo się z tym tekstem utożsamić. „Rein Me In” pokazuje, że nawet silnie ograne muzyczne chwyty, w pewnym połączeniu, potrafią być skuteczne do dziś.

Utwór: Rein Me In
Album: People Watching
Producent: Sam Fender
Kraj: Wielka Brytania (North Shields)
Gatunek: ,
Wytwórnia: Polydor
Światowa data premiery:
21 luty 2025

Gorillaz – The Happy Dictator (Singiel) Pierwszy singiel z nadchodzącej nowej płyty „The Mountain” imponuje aranżacyjnym...
13/09/2025

Gorillaz – The Happy Dictator (Singiel)

Pierwszy singiel z nadchodzącej nowej płyty „The Mountain” imponuje aranżacyjnym rozmachem brzmiąc dynamicznie i ożywczo. Brytyjskie trio po raz kolejny udowadnia, że ma talent do dawania sarkastycznego, trafnego socjologicznego wręcz komentarza. W mojej ocenie ostatnim razem tak celnie zrobili to w 2020 roku na otwierającym Song Machine, Season One utworze „Strange Timez” z gościnnym udziałem lidera The Cure Robera Smitha

Kolaboracja ze Sparks przynosi mnóstwo energii: psychodeliczne, nieco natarczywe chórki, świetnie współgrają z pulsacyjną perkusją. Całość brzmi chwytliwie, skocznie i rześko. To pokaz prawdziwej synergii między artystami i jednocześnie mocna zapowiedź kolejnego rozdziału w historii Gorillaz.

Utwór: The Happy Dictator (z gościnnym udziałem Sparks)
Zespół: The Gorillaz
Album: The Mountain
Kraj: Wielka Brytania (Londyn)
Gatunek: Synthpop / Neo Psychodelia
Światowa data premiery:
12 września.2025 – Singiel
20 marca 2025 - album

(Grafika inspirowana utworem, stworzona przez SI)

MGMT – In The Afternoon ()Dziś utwór, który nagrany w rok po bardzo dobrym Little Dark Age łatwo można było przeoczyć. M...
11/09/2025

MGMT – In The Afternoon ()

Dziś utwór, który nagrany w rok po bardzo dobrym Little Dark Age łatwo można było przeoczyć. Ma w sobie mnóstwo dziwności. Posępne, lekko skręcone, psychodeliczne fraktury dźwięku przywodzące na myśl Witch House, tekst wyśpiewany na styku popowej piosenki i kołysanki oraz wreszcie sama liryka tego tekstu, emocjonalna lecz tajemnicza i nie do końca przeze mnie zrozumiała.

Odbieram go jako piękny i trudny utwór o odpuszczaniu. To kompozycja o pułapce jaką niesie ze sobą zadręczanie się. Cała piosenka prowadzi do kulminacji, w której wyśpiewane są następujące słowa:

„Ulga jest jak słodycz
Najsłodszy rodzaj miłości
Kto by pomyślał, że będę się tak czuł?
Jak dziecko w sklepie ze słodyczami
Dziecko w sklepie ze słodyczami
(Powtarzane niczym mantra)*”

*Tłumaczenie pochodzi ze strony Tekstowo.pl

I właśnie przytoczona kulminacja tego utworu niezwykle mnie wzrusza. Jest celna, życiowa, wręcz terapeutyczna, bo trafia w sedno. Ten utwór można poczuć jeśli samemu wyjdzie się z trudnego okresu. W tym kawałku wszystko prowadzi do tej jednej ostatniej strofy, która w moim odczuciu jest sercem tej przedziwnej piosenki.

Dzisiaj będzie trochę luźniej! Z cyklu Muzyczne Wspomnienia  #2 Trochę o Alan PalomoZastanawiałem się dzisiaj: który alb...
10/09/2025

Dzisiaj będzie trochę luźniej! Z cyklu Muzyczne Wspomnienia #2 Trochę o Alan Palomo

Zastanawiałem się dzisiaj: który album Neon Indian wolę? Psychic Chasms czy Era Extraña? I przerzucałem utwory pomiędzy jednym i drugim krążkiem. Psychic Chasms ma „Deadbeat Summer”, „Terminally Chill” i „Shuld Have Taken Acid With You”. Era Extraña z kolei: „Polish Girl”, „Hex Girlfriend” i „Arcade Blues (Single)”

VEGA INTL. Night School – mimo ,że doceniam, nie biorę pod uwagę. To zgrabna – ale jednak – powtórka tego Alan Palomo zrobił na pierwszych dwóch albumach. Tak przynajmniej ten trzeci album odbieram. Jednocześnie nic mu nie ujmując bo to wciąż mnóstwo dobrej muzyki.

I mimo, że Psychic Chasms niemal uwielbiam, bo kojarzy mi się z początkami Chillwave’u, moimi początkami z poznawaniem niszowej muzyki oraz radiem Last Fm - to Era Extraa w moim odczuciu wygrywa.

Sam nie wiem, czy to dlatego, że bardziej lubię tę muzykę, tak po prostu (?). Bo naprawdę podoba mi się, że Alan Palomo w przeciwieństwie do Ernesta Greena (Washed Outa), potrafił odważnie pójść do przodu i nagrać nowoczesny Synthpopowy album ,który jednocześnie kipi nostalgią. Grając inaczej i z pewnością nowocześniej

Czy to może jednak dlatego, że w 2011 kupiłem sobie w tym czasie kawał fajnego sprzętu do mobilnego odtwarzania muzyki, na którym odsłuchiwałem sobie Era Extañę. Był piękny i bardzo gadźeciarski: Ipod Nano szóstej generacji w kolorze zielonym i czarne słuchaweczki Sennheisera PX 200 II.

Nie żałuję ani złotówki wydanej na ten zestaw. To nic, że kilka lat później nadepnąłem na tego Ipoda, kiedy go szukałem i nie nadawał się do niczego. To nic, że na tym sprzęcie właściwie nie scrobblowałem muzyki – bo było to bardzo utrudnione. To nic, że słuchawki po entym naprawiania kabla później po latach do niczego się nie nadawały. Ważne, że w tamtym czasie było to bardzo synergiczne połączenie. Grało zdecydowanie zimno, lecz precyzyjnie i przestrzennie i z szybkim basem. Słuchawki jak słuchawki, ale poważnie się zastanawiałem jak taka maleńka kosteczka w postaci Ipoda Nano potrafiła odtworzyć tak dobry dźwięk?

Teraz po latach wracam sobie do mojej ulubionej muzyki z jeszcze innym – nowym zestawem. Tym razem jest to Meze Audio 109 pro połączony z DAPem FiiO M23. Zestaw który na pewno w tym połączeniu gra na moich uszach bardzo skrząco i jasno, ale z lekkim ociepleniem i nieco dźdźyście (kojarzy mi się ze świeżą rosą), ciut kleiście. Jest to brzmienie w którym góra jest ciut sprzężona z basem (?), gdzie perkusja gra z dynamicznym uderzeniem.

Polish Girl to soczysty utwór, który pomimo swojej nasyconej kolorowości ma bardzo dużą dramaturgię. Przy tym liczne syntezatorowe bity, są przyjemnie nasycone, mając swoją masę i uderzenie. Równie dobrze słucha mi się go po latach.

Choć sprzęt do odsłuchu nieuchronnie zmieniamy co jakiś czas, to same utwory pozostają te same… no chyba, że przyjdzie zremasterowana reedycja. :)

Tam, gdzie rosną poziomki: Cain AbramsPochodzący z regionu Midlands, lecz zamieszkujący w Londynie Cain Abrams jest na s...
07/09/2025

Tam, gdzie rosną poziomki: Cain Abrams

Pochodzący z regionu Midlands, lecz zamieszkujący w Londynie Cain Abrams jest na samym początku muzycznej drogi, mając za sobą naprawdę pracowity rok. Tworzy detaliczną elektronikę gdzieś na styku spokojniejszych dokonań Gold Panday, obrazowego house’u Lapaluxa i odrobiny werwy The Range . Nostalgiczną melancholię wplata w obrazowe, misterne elektroniczne kolarze. Jest to twórczość wyważona acz różnorodna. Od hipnotycznego techno przypominającego dokonania niemieckiej wytwórni Kompakt Records (patrz ostatnie EP) po ciemniejszy dość taneczny house, jaśniejsze chillowanie aż po intymne, ascetyczne lecz emocjonalne kompozycje. Rokuje naprawdę dobrze, czekam więc na pełnoprawny debiut w formacie albumowym.

The Beths - Straight Line Was A Lie (Recenzja)Słuchanie wiosennej muzyki jako lekarstwo na nadchodzącą jesień? Mi to tam...
06/09/2025

The Beths - Straight Line Was A Lie (Recenzja)

Słuchanie wiosennej muzyki jako lekarstwo na nadchodzącą jesień? Mi to tam odpowiada.

Album „Straight Line Was A Lie” stanowi mój pierwszy – niezwykle przyjemny- kontakt z muzyką nowozelandzkiej grupy The Beths. Jest to granie roziskrzone i rozjaśnione, na ciągłym perkusyjnym podbiciu. Mimo realizacyjnego rozmachu brzmi bardziej zwiewne niż przebojowo.

Słuchając mam wrażenie synergii i komplementarności zespołu, które nie opuszcza mnie aż do ostatniego indeksu. Jest tu pewna indie rockowa lekkość połączona z nośnością, które raz po raz przyciągają mnie do albumu. Gitarowe harmonie mieszają się z wokalnymi, zupełnie jakby to był zespół z Kaliforni. Jest też pewna niewymuszona acz urzekająca czułość, która przenika muzykę, czyniąc ją autentyczną. Jak np. we wzruszającym „Mother, Pray For Me”, zdecydowanie najbardziej wyciszonym i ascetycznym utworze albumu. The Beths w sposób autentyczny śpiewają o emocjach i trudach radzenia sobie z nimi. Jak np. w otwierającym krążek tytułowym „Straight Line Was I Lie” bardzo życiowym utworze o tym, że problemy lubią wracać w kółko i znowu wracamy do punktu wyjścia: w tym kontekście tytuł utworu (i albumu) brzmi bardzo refleksyjnie, wręcz samokrytycznie.

Najważniejsze, że zespół porusza wcale niełatwe tematy w sposób lekki i niewymuszony, a przy tym dynamiczny i nie pozbawiony licznych emocji. Kojarzą mi się w swoim stylu z kanadyjską grupą Alvvays - w odróżnieniu od nich nieco mniej stawiając na rozmarzenie a bardziej na ekspresję emocji.

OCENA: 6.5 /10

Utwór: Straight Line Was A Lie
Zespół: The Beths
Album: Straight Line Was A Lie
Kraj: Nowa Zelandia (Auckland)
Gatunek: Indie Rock / Power Pop / Indie Pop
Wytwórnia: Anti Records
Światowa data premiery:
29 sierpnia 2025

PLAYLISTA: SIERPIEŃ 2025Witajcie Kochani! Przed Wami playlista obejmująca wszystkie najważniejsze utwory, których słucha...
05/09/2025

PLAYLISTA: SIERPIEŃ 2025

Witajcie Kochani! Przed Wami playlista obejmująca wszystkie najważniejsze utwory, których słuchałem w sierpniu. Objąłem w niej zarówno nowości, jak i starsze kompozycje.

Tak jak poprzednia, jest umiarkowanie obszerna.

Recenzowałem jedynie dwa albumy mające premierę w sierpniu: Ninajirachi - I Love My Computer dostała pierwszą w historii MA maksymalną notę, zaś Blood Orange - Essex Honey zdecydowanie nie zawiódł.

Ale przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli:
Playlista w serwisie Spotify: https://open.spotify.com/playlist/0eyfwzPJMddJyIf4sPSSGw?si=5e636cda8e0f4c61

Playlista w serwisie TIDAL:
https://tidal.com/playlist/c64bfd40-0455-4d03-b590-efc61eb158ef

Playlista w serwisie: Apple Music:
https://music.apple.com/pl/playlist/playlista-sierpie%C5%84-2025-muzyka-alternatywna/pl.u-gxblgEJFblPmVkZ?l=pl

Miłego odsłuchu!
Jacek Zapart

Blood Orange – Essex Honey (Recenzja) – kojąco o tym co minęło… ()Devonté Hynesa kojarzyłem jako pastiszowego retro gośc...
03/09/2025

Blood Orange – Essex Honey (Recenzja) – kojąco o tym co minęło… ()

Devonté Hynesa kojarzyłem jako pastiszowego retro gościa, któremu blisko jest do Twin Shadowa – często wydawał się puszczać okiem do słuchacza nie będąc w stu procentach serio. Robił to przy tym skutecznie, grając muzykę na styku r’n’b, soulu, funku, hip hopu i chillwave’u.

Essex Honey jest w porównaniu do poprzedników znacznie inne – intymniejsze, bardziej retrospektywne i melancholijne, poważniejsze i – choć bardziej eksperymentalne – paradoksalnie znacznie subtelniejsze w środkach. Bliżej temu albumowi do The Colour of Spring od Talk Talk niż do poprzednich dokonań Brytyjczyka. Jest tu pewna jazzowa swoboda i lekkość, to album który płynie, a zaproszeni liczni wokalni goście – choć nadają muzyce błysku – nie odchodzą od narzuconej w albumie konwencji.

To krążek choć dość nieregularny w strukturze, to bardzo spójny. Nieco introwertyczny lecz pięknie wyprodukowany – słychać doświadczenie Deva Hynesa, które zdobył produkując ścieżki dźwiękowe do filmów. Odbijają się też echa zainteresowania muzyką klasyczną – Dev Hynes miał okazję grać kilka koncertów. Jest w brzmieniu Essex Honey pewna szlachetność, trochę tak jakby piło się najwyższej klasy koniak.

W związku z ambicjami i pewną gatunkową zwiewnością tego krążka jest kilka jego cech które zasługują na uwagę. To jedyny album w historii MA, którego z a w s z e słuchałem od początku do końca, nie idąc na wyrywki. Każdorazowo miałem poczucie, że niedostatecznie się zapoznałem, „pokuszę się o jeszcze jeden odsłuch”. To ciekawe jak lekko ten album „wchodzi” jako całość, ale też – mimo wielokrotnych przesłuchań – nie jestem w stanie zanucić nawet jednej melodii. Zdecydowanie nie jest to przebojowa płyta, co nie oznacza, że jakościowych melodii i ciekawych momentów nie ma. Zawsze podczas odsłuchu jestem przyjemnie zaabsorbowany i zaciekawiony.

Nostalgiczny, odwołujący się do młodości producenta Essex Honey, pięknie wpisuje się w końcówkę lata. Jest to album, który powstał z poczucia straty i tęsknoty za matką. Te smutne emocje – choć obecne – nie ciążą jednak na tym albumie. Hynesowi udało przetworzyć osobistą stratę w coś uniwersalnego, co nie przytłacza, tylko koi. Jest to album bardzo gładki w odbiorze, choć niepozbawiony sporych ambicji. Ta umiejętność połączenia szlachetnego gatunkowo grania z przystępnością – to rzadka cecha, godna odnotowania.

To płyta którą trudno jest rozłożyć na single czy refreny. Pokazuje lekką i szlachetną odsłonę melancholii. Essex Honey warto poznać, bo to prawdziwie staroszkolne granie, którego dziś praktycznie się nie nagrywa.

OCENA: 8.3/10

Utwór: Mind Loaded (ft. Caroline Polachek, Lorde, Mustafa)
Producent: Blood Orange (Dev Hynes)
Kraj:obecnie USA (Nowy Jork) pochodzenie: Wielka Brytania (Londyn)
Album: Essex Honey
Wytwórnia: RCA Records,
Gatunek: / / &B
Światowa data premiery:
29 sierpnia 2025

Gold Panda: Fifth Ave – piękna melancholia Muzyka końca lata? Gold Panda niczym Fennesz na Endless Summer? Wrześniowa me...
01/09/2025

Gold Panda: Fifth Ave – piękna melancholia

Muzyka końca lata? Gold Panda niczym Fennesz na Endless Summer? Wrześniowa melancholia? Na wszystkie pytania odpowiadam twierdząco.

Brytyjski producent snuje tutaj wieczorną odsłonę glitchu – nieuchronnie smutną, niosącą poczucie przemijania. Choć kompozycja jest przyprószona zakłóceniami paradoksalnie jest ona cała w sznycie misternym i pięknym. To granie emiocjonalnie bolesne, ale nie w negatywnym znaczeniu. To muzyka która oddaje pewien specyficzny emocjonalny stan – tęsknoty za tym co już minęło. Manifestację „kiedyś“, odbijającą się echem w delikatnie rozedrganych strukturach: tak właśnie odbieram „Fifth Ave“.

Utwór: Fith Ave
Producent: Gold Panda (Derwin Schlecker)
Album: Companion
Kraj: Wielka Brytania (Londyn)
Gatunek: Glitch Hop, Ambient, IDM
Wytwórnia: Ghostly International
Światowa data premiery:
22 Marzec 2011

Paul McCartney - Hope Of Deliverance - małe remedium na niespokojne czasy Dający nadzieję, jasny i energiczny - „Hope Of...
31/08/2025

Paul McCartney - Hope Of Deliverance - małe remedium na niespokojne czasy

Dający nadzieję, jasny i energiczny - „Hope Of Deliverance” urzeka optymistycznym przesłaniem i angażującą dynamiką.

To piosenka, która kilkanaście lat temu rozbrzmiewała w niemal każdej polskiej stacji radiowej. Dziś trudno ją usłyszeć w eterze.

Lekka, nośna i zaskakująco przebojowa, ma w sobie coś z nieco bardziej eklektycznego „You Can Call Me Al” Paula Simona.. „Hope Of Deliverance” to prosta konstrukcyjnie kompozycja, ale oparta na stałym podbiciu, która nadaje jej niezwykłej energii. Ma w sobie urokliwą skuteczność, gdzie wszystkie elementy utworu - choć w gruncie rzeczy ascetyczne - posiadają niesłychaną synergię. Jest tu więc pewnego rodzaju zderzenie elementów, które jest zjawiskowe.

Ta kompozycja, która niezmiennie poprawia mi nastrój, zdając się być pocieszeniem w dzisiejszych, niespokojnych czasach.

Utwór: Hope Of Deliverance
Producent: Paul McCartney
Album: Off The Ground
Kraj: Wielka Brytania (Liverpool)
Gatunek: /
Światowa data premiery:
2 luty 1993

Adres

Rzeszów

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Muzyka Alternatywna umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Muzyka Alternatywna:

Udostępnij

Kategoria