
28/08/2025
Z Archiwum #2 Beach House – Depression Cherry ()
Kiedyś uważałem Depression Cherry za piękną nudę. Dziś uważam, że to jedna z najbardziej hipnotycznych płyt Dream Popowych ubiegłej dekady..
Dziś mija równe dziesięć lat od czasu premiery Depression Cherry! Z tej okazji wracam do swojej archiwalnej mini recenzji sprzed dekady – z którą dziś niemal kompletnie się nie zgadzam. Chcę w ten sposób pokazać, że jako słuchacz i recenzent muzyki nieco się zmieniłem i dziś pewnych zdań zwyczajnie bym nie napisał.
Owszem, otwierający album Levitation to zjawiskowe otwarcie będące jednym z czołowych w ich karierze. Wciąż uważam go za utwór zjawiskowy i to się nie zmieniło. Jednak dziś – z perspektywy czasu – odrzucam tezę, że na tej płycie grają pięknie nudę. Nie mogę się też zgodzić z dawnym zarzutem schematyczności pozostałych utworów „za wyjątkiem cudownie melodyjnego Beyond Love” – jak to wtedy napisałem.
Ten album dopiero po czasie zacząłem instynktownie kojarzyć z serialem Twin Peaks i jakąś alternatywną rzeczywistością w której przychodzisz do knajpy w małym miasteczku USA i z szafy grającej sączy się „Space Song” czy „PPP”
To muzyka piękna, smutna, hipnotyczna jakby zawieszona w czasie. Jest w tym albumie zarówno poruszające rozmarzenie, sentyment jak oraz pewna doza goryczy. Wszystko to w leniwym, spójnym (lecz nie schematycznym!) rytmie, rozwleczone urokliwie do potęgi trzeciej. To album łączący emocje z pozoru sprzeczne, bo jest to w tym wszystkim muzyka kojąca. Dziś nie mam wątpliwości, że to jedna z płyt, którą każdy miłośnik Dream Popu powinien znać.
A oto archiwalny tekst:
Beach House – Depression Cherry (Recenzja)
Niektórzy mówią, że grają nudno, inni, że pięknie, duet z Baltomore jest bowiem przykładem na to, że można pięknie grać nudę, zadurzając się w raz wytworzonej konwencji i nigdy z niej nie zbaczając.
Otwarcie płyty doprowadza do stanu, do jakiego może tylko ten zespół. „Levitation” to połączenie produkcyjnej pieczołowitości z ascezą automatów i surowym, jednostajnym, uspokajającym rytmem, któremu przewodniczy mocny, acz tym razem nie eksploatowany głos Victorii Legrand, to – w swojej nieregularnej dość budowie – być może najpiękniejszy utwór Beach House – a już na pewno: zwieńczenie dotychczasowej ich twórczości.
Dalej (z wyjątkiem cudownie melodyjnego Beyond Love), jest już nieco słabiej, głównie dlatego, że genialność pierwszego kawałka obnaża bolączki kolejnych indeksów. A jest nim schemat: wokal Victorii zapętlony jest w tle „dum dum” dwukrotnie, po czym zwieńcza się go ewentualnie efektownym chórkiem, lub wokalizą. Jasne, nadal można się rozmarzyć, jest nawet – podobnie jak na drugim Devotion – bardzo klimatycznie, intymnie i wieczorowo – tylko, że brakuje w całości jakiegoś uderzenia, zaskoczenia, emocjonalnego zacięcia, szczerości i tego za co chyba wielu z nas kocha Beach House – tekstowych paradoksów, które tak wzruszały na dwóch poprzednich płytach.
Oglądamy więc zmierzch Beach House. Piękny lecz wiśniowy i depresyjny.”
Utwór: Levitation
Zespół: Beach House
Album: Depression Cherry
Kraj: Stany zjednoczone (Baltimore)
Gatunek: Dream Pop / Shoegaze / Neo Psychodelia
Wytwórnia: Sub Pop Records / Bella Union
Światowa data premiery:
28 sierpień 2015