Krótkofalowiec Polski

Krótkofalowiec Polski Miesięcznik krótkofalowców, amatorskiej służby radiokomunikacyjnej, i osób zainteresowanych ra

23/07/2025

Konsultacje czy tylko pozory? Jak Ministerstwo Cyfryzacji rozmawia z krótkofalowcami.

30 czerwca 2025 roku Ministerstwo Cyfryzacji opublikowało nowy projekt rozporządzenia w sprawie pozwoleń radiowych dla służby radiokomunikacyjnej amatorskiej. Zamiast oczekiwanego wyniku wcześniejszych, szeroko zakrojonych konsultacji projektu z 2024 roku, środowisko krótkofalowców otrzymało zupełnie nowy dokument – radykalnie odmienny w strukturze, filozofii i treści. Co gorsza, na jego zaopiniowanie wyznaczono zaledwie 14 dni – w środku sezonu urlopowego. To sytuacja, którą trudno nazwać inaczej niż fasadową symulacją konsultacji społecznych.

Konsultacje tylko z nazwy

Ministerstwo Cyfryzacji miało pełną świadomość, że dokument, który zaprezentowano 30 czerwca, nie jest „nowelizacją” poprzedniego projektu, ale nowym rozporządzeniem. Zmieniono nie tylko numerację i redakcję poszczególnych przepisów, ale także istotne założenia: zakres uprawnień, długość pozwoleń, sposób egzaminowania i przyznawania znaków wywoławczych. Mimo to społeczeństwo obywatelskie dostało zaledwie dwa tygodnie na analizę dokumentu, który wymaga żmudnego porównania z poprzednią wersją i uwzględnienia wcześniejszych zgłoszonych uwag.
Zignorowano fakt, że to środek wakacji – czas, w którym zarówno organizacje społeczne, jak i indywidualni krótkofalowcy mają utrudniony dostęp do zasobów, ludzi i możliwości pracy merytorycznej. Zignorowano też dotychczasowe głosy strony społecznej – w tym dziesiątki konkretnych postulatów zgłoszonych do poprzedniego projektu w 2024 roku. Nie przedstawiono wcześniej zaraz po zakończeniu poprzednich konsultacji żadnego raportu z konsultacji, nie wskazano, które uwagi zostały odrzucone, a które uwzględniono. Przeciwnie – nowy projekt wygląda jakby powstał całkowicie poza jakąkolwiek przestrzenią dialogu.

Dialog czy dyktat?

Proces legislacyjny w państwie prawa powinien być przewidywalny, przejrzysty i oparty na wzajemnym zaufaniu między obywatelami a instytucjami państwa. Tymczasem projekt z 30 czerwca 2025 r. pokazuje coś przeciwnego: że głos środowiska może zostać całkowicie zlekceważony, a dialog może zostać zastąpiony jednostronnym dyktatem administracji. Zmiany, które mają fundamentalne znaczenie dla tysięcy krótkofalowców – w tym dzieci, młodzieży, seniorów, osób z niepełnosprawnościami – są wdrażane w pośpiechu, bez realnej próby uwzględnienia interesu społecznego.
Warto przypomnieć, że służba radiokomunikacyjna amatorska to nie tylko hobby – to również działalność edukacyjna, społeczna i strategiczna, której znaczenie podkreśla się w kontekście bezpieczeństwa państwa i budowania kompetencji technicznych obywateli. Uderzenie w środowisko krótkofalarskie poprzez nieprzejrzystą legislację i ignorowanie jego głosu jest uderzeniem w fundamenty społeczeństwa obywatelskiego.

Zmarnowany potencjał i zaufanie

Po konsultacjach z 2024 roku środowisko miało prawo oczekiwać partnerskiego podejścia i kontynuacji dialogu. Zamiast tego otrzymało nowy projekt, który ignoruje dotychczasowe uzgodnienia, wprowadza kolejne nieprecyzyjne zapisy i oddaje zbyt dużą uznaniowość urzędnikom. Krótki czas konsultacji sprawia, że wiele organizacji – zwłaszcza mniejszych, działających społecznie – nie było w stanie złożyć swoich uwag. To nie tylko błąd proceduralny. To marnotrawstwo potencjału społecznego i dewaluacja zaufania do instytucji państwa.

Potrzeba prawdziwego dialogu

Jeśli Ministerstwo Cyfryzacji rzeczywiście chce wspierać rozwój kompetencji cyfrowych i technicznych, musi zacząć traktować środowisko krótkofalowców poważnie. Oznacza to nie tylko rzetelne i odpowiednio długie konsultacje, ale również szacunek dla wcześniejszych ustaleń i transparentność procesu legislacyjnego. Bez tego nawet najlepsze założenia staną się pustymi zapisami, a rozporządzenie – kolejnym przykładem rozminięcia się państwa z obywatelami.
Dziś potrzebujemy nie pozorowanych konsultacji, lecz rzeczywistego partnerstwa. Państwo, które nie słucha, samo rezygnuje z własnych obywateli.

08/07/2025

Jak urzędnicy Ministerstwa Cyfryzacji i PZK niszczą krótkofalarstwo w Polsce – refleksja o rozporządzeniu, które miało pomóc, a szkodzi

Krótkofalarstwo – pasja, edukacja, technologia, służba. Cztery filary, na których od dekad opiera się działalność radioamatorów na całym świecie, w tym także w Polsce. To nie tylko hobby – to także społeczna służba w czasie kryzysu, to żywa edukacja w dziedzinie łączności, elektroniki, fal radiowych, informatyki, to także przedsionek kariery inżyniera, operatora, konstruktora czy astronauty. Tymczasem, zamiast wspierać i pielęgnować to środowisko – Ministerstwo Cyfryzacji, we współpracy z wybranymi działaczami Polskiego Związku Krótkofalowców (PZK), przygotowało projekt rozporządzenia, który nie tylko nie realizuje potrzeb społeczności krótkofalarskiej, ale wręcz godzi w jej fundamenty.

Ministerstwo oderwane od rzeczywistości

Nowy projekt rozporządzenia w sprawie pozwoleń dla służby radiokomunikacyjnej amatorskiej, datowany na 30 czerwca 2025 r., zamiast ułatwiać, upraszczać i modernizować zasady funkcjonowania służby amatorskiej – wprowadza rozwiązania nieprzejrzyste, biurokratyczne i w wielu miejscach wręcz szkodliwe.

Zamiast deregulacji, mamy do czynienia z zawężeniem uprawnień, nieczytelnością przepisów oraz próbą centralizacji i upolitycznienia środowiska radioamatorów. Zamiast partnerstwa – arbitralność. Zamiast otwartości – protekcjonizm.

Co gorsza, projekt konsultowany jest w pośpiechu, w środku sezonu wakacyjnego, z terminem 14 dni na uwagi – co jasno pokazuje, że nie chodzi o realne konsultacje społeczne, tylko o formalne „odhaczenie” obowiązku.

PZK – samozwańczy reprezentant całego środowiska?

W tle tej regulacyjnej ofensywy znajduje się również PZK – stowarzyszenie, które w swojej obecnej formule zrzesza niespełna 20% licencjonowanych krótkofalowców w Polsce, a mimo to traktowane jest przez Ministerstwo Cyfryzacji jako główny (i w praktyce jedyny) partner społeczny.

Związane z PZK osoby miały wpływ na treść projektu, ale nie reprezentują szerokiego środowiska radioamatorów, w tym nowoczesnych klubów młodzieżowych, grup QRP, środowisk SOTA, krótkofalowców digitalowych, konstruktorów SDR czy niezależnych entuzjastów łączności satelitarnej. Ich pominięcie w procesie tworzenia nowego prawa świadczy o pogardzie wobec społeczności, która od lat buduje krótkofalarstwo od podstaw – nie dla zaszczytów i dotacji, ale z pasji.

Co dokładnie niszczy nowe rozporządzenie?

1. Zawężenie możliwości działania klubów – wymóg, by wnioski o pozwolenie klubowe składali wyłącznie pełnoletni operatorzy z pozwoleniem kategorii 1, wyklucza z działania setki młodych ludzi, a w praktyce podcina skrzydła klubom szkolnym i młodzieżowym.
2. Brak jasnych regulacji dla nowoczesnych form aktywności – projekt nie uwzględnia realiów cyfrowej rewolucji w krótkofalarstwie: SDR, DMR, FT8, LoRa, łączności satelitarnych. To tak, jakby rozporządzenie o komunikacji ignorowało istnienie Internetu.
3. Scentralizowanie uprawnień i decyzji – zamiast wspierać lokalne inicjatywy, projekt koncentruje władzę i decyzyjność w rękach urzędników oraz działaczy jednego związku. To zaprzeczenie ducha krótkofalarstwa – który z definicji jest zdecentralizowany i oddolny.
4. Brak ścieżki dla eksperymentatorów i konstruktorów – rozporządzenie nie przewiduje żadnych szczególnych rozwiązań dla środowisk technicznych, które przecież są sercem tej służby. Brakuje jakiejkolwiek elastyczności wobec projektów eksperymentalnych, testowych, edukacyjnych.
5. Brak realnej strategii rozwoju – w dokumencie nie ma ani słowa o wsparciu młodzieży, edukacji technicznej, programach szkolnych czy współpracy z uczelniami. To krótkowzroczna biurokracja, a nie wizja rozwoju służby amatorskiej.

A gdzie misja edukacyjna?

Krótkofalarstwo w Polsce zrodziło się jako ruch edukacyjny i społeczny. Przez dziesięciolecia kluby szkolne, harcerskie i uczelniane wychowały pokolenia inżynierów, techników, operatorów, a nawet astronautów (vide – Paweł Viereck czy Sławosz Uznański). Nowe rozporządzenie nie tylko ignoruje tę funkcję – ono ją aktywnie sabotuje.

Jak mamy zainteresować młodzież elektroniką i falami radiowymi, jeśli nie mogą prowadzić własnych stacji klubowych, a pozwolenie mogą uzyskać tylko przez żmudne procedury, często uzależnione od dobrej woli struktur PZK? Jak mówić o „społeczeństwie cyfrowym”, jeśli jednocześnie zamykamy drzwi przed technologicznymi eksperymentatorami?

Dla kogo to prawo?

Projekt rozporządzenia nie służy środowisku radioamatorów. Służy natomiast:

• urzędnikom, którzy chcą mieć „święty spokój” i jasne procedury, nawet jeśli są one oderwane od rzeczywistości technicznej;
• działaczom PZK, którzy próbują zakonserwować swoją pozycję i wpływy w środowisku, eliminując konkurencję i niezależne inicjatywy;
• niedoinformowanym decydentom, którym można sprzedać narrację o „porządkowaniu bałaganu”.

To prawo nie służy młodym adeptom techniki. Nie służy klubom szkolnym. Nie służy eksperymentatorom. Nie służy łączności awaryjnej. Nie służy wolności radiowej. Nie służy przyszłości krótkofalarstwa.

Apel o odrzucenie projektu i nowy początek

Nie chodzi o kosmetykę. Projekt z 30 czerwca 2025 r. powinien zostać wycofany w całości, a prace nad nowym rozporządzeniem powinny zostać rozpoczęte od nowa, z udziałem rzeczywistych reprezentantów społeczności – klubów, grup niezrzeszonych, środowisk młodzieżowych, konstruktorów, ekspertów z uczelni, przedstawicieli sektora edukacji i łączności kryzysowej.

Potrzebujemy rozporządzenia, które będzie:

• wspierać edukację techniczną i rozwój młodzieży,
• promować nowoczesne technologie i innowacje,
• chronić wolność i oddolność krótkofalarstwa,
• wspierać łączność awaryjną i społeczną funkcję radioamatorów.

Niech krótkofalarstwo w Polsce znów stanie się przestrzenią wolności, eksperymentu, pasji i edukacji – a nie polem dominacji jednej organizacji i urzędniczej inercji.

Spotkanie Krótkofalowców ŁOŚ – czy naprawdę jest nam jeszcze potrzebne?Od ponad dwóch dekad, gdzieś na pograniczu wojewó...
07/07/2025

Spotkanie Krótkofalowców ŁOŚ – czy naprawdę jest nam jeszcze potrzebne?

Od ponad dwóch dekad, gdzieś na pograniczu województw łódzkiego, opolskiego i śląskiego, rozbrzmiewają głosy eterowych pasjonatów. Mowa oczywiście o spotkaniu krótkofalowców ŁOŚ – wydarzeniu, które urosło do rangi największego i najbardziej rozpoznawalnego zjazdu środowiska radioamatorów w Polsce. Co roku na przełomie maja i czerwca do niewielkiej miejscowości Jaworzno koło Wielunia przybywają setki (a bywało, że i tysiące) osób z kraju i zagranicy. Ale czy w 2025 roku, w epoce internetu, satelitów i smartfonów, ŁOŚ nadal ma sens? Czy ma jeszcze jakąś realną wartość – zarówno dla środowiska krótkofalarskiego, jak i dla promocji samego krótkofalarstwa?

Spotkanie środowiska czy festyn sentymentalny?

Zacznijmy od tego, co ŁOŚ daje samym krótkofalowcom. Bez wątpienia – to miejsce, w którym spotykają się ludzie znający się z fal, z forów, z logów QSO, a często widzący się po raz pierwszy w życiu. Jest to okazja do uściśnięcia dłoni, wspólnego ogniska, wymiany doświadczeń, sprzętu, pomysłów, a także – nie ma co ukrywać – do odreagowania hermetycznego hobby w towarzystwie ludzi „z tej samej bajki”. I to działa. W tym sensie ŁOŚ jest nadal potrzebny – jako żywe centrum integracji i tożsamości środowiska.
Ale trzeba zadać niewygodne pytanie: czy ŁOŚ rozwija krótkofalarstwo, czy tylko je konserwuje? Czy oprócz handlu antenami i tranzystorami oraz spotkań towarzyskich, wydarzenie to potrafi zainteresować nowe pokolenie radioamatorów? Czy młody człowiek, który odwiedzi ŁOŚ, wróci do domu zafascynowany radiotechniką i złoży wniosek o znak wywoławczy?
Promocja krótkofalarstwa – stracona szansa?

Z całą pewnością ŁOŚ mógłby być wydarzeniem promującym krótkofalarstwo w Polsce. Ma potencjał medialny, unikalną atmosferę, a także klimat, którego nie da się podrobić. Ale co z tego, jeśli całe wydarzenie jest w zasadzie zamknięte wewnętrznie? Brakuje tam profesjonalnej promocji, warsztatów dla laików, stoisk edukacyjnych z prawdziwego zdarzenia, pokazów dla młodzieży i współpracy z lokalnymi szkołami, harcerzami czy uczelniami technicznymi.

ŁOŚ to obecnie bardziej zlot sympatyków niż otwarte drzwi do krótkofalarstwa. A szkoda – bo kiedyś takie wydarzenia, nawet jeśli organizowane w szczerym polu, były właśnie tym miejscem, gdzie można było „zarazić się eterem”. Dziś potencjał ten w dużej mierze się marnuje.

Co można (i trzeba) zmienić?

Jeśli spotkanie ŁOŚ ma mieć jakąkolwiek przyszłość – nie tylko jako tradycja, ale jako narzędzie rozwoju – konieczne są zmiany. I to nie kosmetyczne.

• Profesjonalizacja organizacji: od strony logistyki, informacji, oprawy wizualnej, obecności w mediach społecznościowych.
• Otwarcie na ludzi spoza środowiska: warsztaty DIY, pokazy łączności z ISS, zajęcia z programowania SDR, aktywności dla dzieci i młodzieży.
• Współpraca z instytucjami: politechnikami, technikami, klubami robotycznymi, grupami modelarskimi.
• Wizja i strategia: nie tylko „żeby było jak co roku”, ale żeby było po coś.

Czy ŁOŚ jest potrzebny?

Tak – ale nie w obecnej formie jako powtarzalny i przewidywalny zjazd sprzętowo-towarzyski. Jest potrzebny jako przestrzeń spotkań międzypokoleniowych, jako platforma edukacyjna i promocyjna, jako polska wizytówka krótkofalarstwa na zewnątrz. Mało które środowisko może pochwalić się wydarzeniem o takiej skali i historii.

Ale jeśli ŁOŚ ma być tylko wspomnieniem dawnej świetności – lepiej zakończyć go z godnością, niż utrwalać jego powolną marginalizację.

Jeśli jednak zostanie wykorzystany jego potencjał – może znów stać się inspirującym początkiem drogi dla tysięcy przyszłych radioamatorów. Ale do tego potrzebna jest decyzja: czy chcemy trwać, czy chcemy budować?

HAM RADIO Friedrichshafen – europejska mekka krótkofalowców czy impreza w fazie schyłkowej?Przez dekady miasto Friedrich...
06/07/2025

HAM RADIO Friedrichshafen – europejska mekka krótkofalowców czy impreza w fazie schyłkowej?

Przez dekady miasto Friedrichshafen nad Jeziorem Bodeńskim kojarzyło się krótkofalowcom z całego świata z czymś więcej niż tylko kolejną wystawą. HAM RADIO – International Amateur Radio Exhibition była świętem, na które zjeżdżały tysiące entuzjastów radiokomunikacji z Europy i spoza niej. Spotkania na stoiskach, prezentacje nowych technologii, wykłady, wieczorne integracje – wszystko to tworzyło niepowtarzalną atmosferę. Jednak dziś wielu zadaje sobie pytanie: czy HAM RADIO w Friedrichshafen wciąż jest żywym centrum europejskiego krótkofalarstwa, czy raczej cieniem swojej dawnej chwały?

Kiedyś: centrum innowacji i międzynarodowej wymiany

Złote lata HAM RADIO przypadały na przełom XX i XXI wieku. Dla tysięcy radioamatorów był to jedyny moment w roku, by spotkać się z kolegami po fachu z Niemiec, Francji, Polski, Skandynawii, Bałkanów, a nawet Japonii czy USA. To właśnie tu prezentowano nowe modele transceiverów, anteny, systemy cyfrowe – zanim trafiły do katalogów. Wielkie stoiska firm ICOM, Yaesu, Kenwood, Elecraft czy FlexRadio przyciągały tłumy. Byli obecni przedstawiciele krajowych organizacji krótkofalarskich, komisji IARU, młodzieżowe zespoły DX-owe i przedstawiciele służb ratunkowych używających sprzętu amatorskiego. W powietrzu unosił się duch pasji i pionierstwa.

Teraz: mniejsze stoiska, mniejsze tłumy

Od kilku lat obserwujemy jednak postępujące kurczenie się imprezy. Pandemia COVID-19 w 2020 i 2021 roku wymusiła jej zawieszenie, co było ciosem zarówno finansowym, jak i symbolicznym. Po powrocie do formuły stacjonarnej trudno było odzyskać dawną skalę. Zniknęły duże stoiska korporacyjne, zmniejszyła się liczba wystawców z Azji i Ameryki, a wielu bywalców stwierdziło, że dziś wszystko można zamówić online. Zamiast tysięcy uczestników – setki. Zamiast wielkich premier – lokalne prezentacje. Nawet kultowy pchli targ (Flohmarkt), niegdyś rozciągający się przez całe hale, dziś wydaje się mniejszy i mniej różnorodny.

Przyczyny zmian: nie tylko pandemia

Nie można jednak winy zrzucać wyłącznie na pandemię. Zmieniło się także środowisko krótkofalarskie. Starsze pokolenie, dla którego HAM RADIO było obowiązkowym punktem w kalendarzu, powoli się wycofuje, a młodsze – jeśli w ogóle się pojawia – nie traktuje wystaw jako głównego źródła inspiracji. Nowi krótkofalowcy szukają wiedzy i społeczności w sieci: YouTube, Discord, fora internetowe, grupy na Facebooku – to tam dziś „spotyka się” duża część świata amatorskiego. Zmienia się również sama natura hobby – coraz więcej osób interesuje się SDR, APRS, satelitami, łącznością cyfrową i projektami DIY z pogranicza informatyki i radiotechniki. Tego typu treści, choć obecne w Friedrichshafen, nie dominują tak mocno, jak mogłyby.

Czy Friedrichshafen ma jeszcze sens?

Mimo wszystko Friedrichshafen wciąż ma swój urok. Dla wielu to nie tylko wystawa, ale coroczne spotkanie przyjaciół, wymiana doświadczeń, okazja do „złapania kontaktów” i bezpośredniego przetestowania sprzętu. Dla klubów i organizacji to możliwość autoprezentacji, dla producentów – zebrania opinii od najbardziej zaangażowanych użytkowników. Wydarzenie wciąż ma wartość jako platforma integracji europejskiego środowiska krótkofalarskiego, choć niewątpliwie potrzebuje świeżego impulsu.

Przyszłość: renesans czy powolny zanik?

Czy HAM RADIO Friedrichshafen stanie się znów tętniącą życiem europejską mekką krótkofalowców? Czy może pozostanie już tylko sentymentalną tradycją dla garstki wiernych? Kluczowe będzie otwarcie się organizatorów na nowe trendy i formy komunikacji: większy udział młodzieży, współpraca z twórcami internetowymi, wprowadzenie form hybrydowych (np. streaming prezentacji), wsparcie dla innowacyjnych projektów i maker space’ów. Jeśli HAM RADIO odnajdzie nowy język – ma szansę na drugą młodość. Jeśli nie – stanie się kolejną branżową wystawą, którą pamięta się tylko z dawnych fotografii i logbooków.

Friedrichshafen wciąż żyje – ale potrzebuje zmian. Europa nadal potrzebuje swojego święta krótkofalarstwa. Pytanie, czy HAM RADIO potrafi się na nowo takim świętem stać.

05/07/2025

Czy Polski Związek Krótkofalowców jest dziś potrzebny środowisku krótkofalarskiemu w Polsce?

Analiza zasadności istnienia PZK w XXI wieku

Polski Związek Krótkofalowców (PZK) istnieje od 1956 roku jako ogólnokrajowa organizacja zrzeszająca osoby fizyczne uprawiające krótkofalarstwo. Na pierwszy rzut oka jego istnienie wydaje się naturalnym dziedzictwem czasów, gdy państwo mocno reglamentowało dostęp do eteru, a krótkofalowcy, jako społeczność „inicjowanych”, potrzebowali jednego reprezentanta wobec władz. Jednak czy w realiach XXI wieku, liberalizacji przepisów, powszechnego dostępu do informacji i rozwoju setek alternatywnych inicjatyw, PZK nadal spełnia swoją funkcję? Czy jest potrzebny środowisku liczącemu 16 469 indywidualnych licencjobiorców, z których zaledwie 3380 pozostaje członkami Związku, mimo istnienia ok. 121 innych, często bardzo aktywnych, organizacji i klubów?

I. Geneza i zasługi PZK – niepodważalny fundament

Nie sposób zacząć tej analizy inaczej niż od oddania hołdu zasługom PZK dla rozwoju krótkofalarstwa w Polsce. Związek był nie tylko pośrednikiem w kontaktach ze strukturami państwowymi – od PRL-owskiego Ministerstwa Łączności po współczesny Urząd Komunikacji Elektronicznej – ale i promotorem działalności konstrukcyjnej, sportowej, ekspedycyjnej i edukacyjnej. To dzięki PZK w dekadach ograniczonej swobody obywatelskiej możliwa była szeroka aktywność klubowa, emisje okolicznościowe, szkolenia i zawody.
Związek był przez lata reprezentantem Polski w strukturach międzynarodowych – przede wszystkim w International Amateur Radio Union (IARU) – i nadal pełni tę rolę formalnie. Przez wiele dekad PZK organizował egzaminy, nadzorował przydział znaków, wspierał krajowe i międzynarodowe zawody oraz współtworzył kulturę radioamatorską w Polsce.

II. Zmiana paradygmatu: od monopolu do pluralizmu

Jednakże wraz z upadkiem systemu centralnego sterowania i deregulacją dostępu do eteru, rola PZK zaczęła się zmieniać. Od lat 90. XX wieku obserwujemy dynamiczny rozwój lokalnych klubów, grup nieformalnych, fundacji i stowarzyszeń tematycznych. Liczba aktywnych podmiotów zajmujących się różnymi aspektami krótkofalarstwa – od radiowych łączności cyfrowych, przez konstruktorów anten, po edukację młodzieży – przekroczyła setkę. W wielu przypadkach to właśnie te nowe inicjatywy przejęły funkcje informacyjne, szkoleniowe czy promocyjne.
W tym kontekście PZK jawi się często jako struktura anachroniczna – zbyt rozbudowana, zbyt biurokratyczna, zbyt zajęta sobą. Pomimo posiadania własnych środków (składki, 1,5% PIT, środki z odpłatnej działalności statutowej) i zaplecza organizacyjnego, nie zawsze nadąża za potrzebami młodszej generacji radioamatorów czy duchem czasu.

III. Struktura organizacyjna i sposób działania – atut czy balast?

PZK działa w formule stowarzyszenia osób fizycznych, z oddziałami terenowymi, prezydium, komisjami problemowymi i gremium zjazdowym. W teorii zapewnia to demokratyzację i przejrzystość. W praktyce jednak model ten bywa postrzegany jako zbyt zbiurokratyzowany, nieelastyczny, a czasem wręcz oderwany od realiów działalności społecznej. Utrzymanie struktur (zarządu głównego, sekretariatu, księgowości, delegatów) pochłania znaczne środki i czas, który mógłby być przeznaczony na realne działania w terenie.
Dodatkowo, związek boryka się z problemem starzejącej się kadry kierowniczej oraz brakiem skutecznych mechanizmów inkubacji liderów z młodszych pokoleń. Zbyt mało energii poświęca się na programy rozwojowe, promocję nowoczesnych aspektów krótkofalarstwa (SDR, łączności satelitarne, edukacja STEAM), a zbyt dużo – na administrowanie.

IV. Marginalizacja roli reprezentacyjnej i społecznej

Jedną z podstawowych funkcji PZK miała być reprezentacja środowiska wobec administracji publicznej i wspieranie interesów krótkofalowców. Jednak dziś pytanie brzmi – czy jest on rzeczywistym rzecznikiem 16 tysięcy licencjonowanych nadawców, czy raczej reprezentantem własnych członków – 20% tej liczby? Gdy coraz więcej aktywnych grup i organizacji nie jest członkiem PZK, jego legitymacja reprezentacyjna staje się wątpliwa.
W strukturach europejskich czy międzynarodowych, gdzie decyduje „przynależność narodowa” organizacji członkowskiej, taki stan rzeczy prowadzi do zgrzytów. PZK reprezentuje Polskę w IARU, ale niekoniecznie reprezentuje wszystkich polskich krótkofalowców.

V. Plusy istnienia PZK – czego nie można lekceważyć

Pomimo powyższych krytycznych uwag, należy uczciwie wskazać także zalety istnienia PZK:
- Stabilność instytucjonalna – PZK istnieje od ponad 60 lat i jako jeden z nielicznych podmiotów zachował ciągłość działania.
- Zasoby materialne i organizacyjne – infrastruktura (np. QSL biuro, siedziba, system ewidencji), know-how i doświadczenie organizacyjne mogą stanowić punkt odniesienia dla mniejszych organizacji.
- Możliwość formalnego reprezentowania Polski w IARU i wobec UKE, co – pomimo deficytu legitymacji – daje szansę oddziaływania na poziomie legislacyjnym.
- Programy współpracy z organizacjami zagranicznymi, obsługa zawodów międzynarodowych, organizacja wydarzeń takich jak SP DX Contest.

VI. Alternatywy: federacja, sieć organizacji, nowa platforma?

Czy zatem rozwiązaniem jest likwidacja PZK? Niekoniecznie. Bardziej zasadne wydaje się pytanie o jego reformę lub przekształcenie. W grę mogłaby wchodzić np. federacyjna forma organizacji ogólnopolskiej, w której członkami są stowarzyszenia, a nie osoby fizyczne. Taki model funkcjonuje np. w Czechach czy Niemczech i umożliwia oddolną reprezentację, większą różnorodność i rzeczywisty pluralizm.
Inną opcją mogłoby być stworzenie sieci współpracy organizacji krótkofalarskich – niezależnych, ale współpracujących w wybranych obszarach: reprezentacja międzynarodowa, szkolenia, zawody, rozwój technologiczny.

VII. Wnioski: potrzebna jest debata, nie stagnacja

Nie chodzi o to, by deprecjonować zasługi PZK czy negować sens jego dalszego istnienia. Problemem nie jest sama instytucja, ale jej niedostosowanie do zmieniających się realiów. W środowisku krótkofalarskim brakuje dziś poważnej debaty o kierunku rozwoju, o potrzebie reformy struktur, o przyszłości reprezentacji. Młodsi radioamatorzy często wybierają kluby, grupy tematyczne, fundacje lub działają niezależnie – bo nie widzą wartości dodanej w przynależności do PZK. Starsze pokolenie bywa lojalne, ale często też bezradne wobec braku zmiany.

Dlatego odpowiedź na pytanie postawione w tytule brzmi: tak, środowisko krótkofalarskie w Polsce potrzebuje ogólnokrajowej reprezentacji i wspólnoty – ale niekoniecznie w obecnej, skostniałej formie PZK. Potrzebuje organizacji nowoczesnej, inkluzywnej, dynamicznej i naprawdę oddolnej.

Czas na odważną reformę – zanim kolejne pokolenia odejdą nie tylko od PZK, ale i od krótkofalarstwa jako takiego.

15/02/2025
17/01/2025

Jak widać 4 lutego okaże się co ma do zaproponowania ministerstwo cyfryzacji po konsultacjach rozporządzenia:
"W związku z prowadzonym procesem legislacyjnym dotyczącym projektu rozporządzenia Ministra Cyfryzacji w sprawie pozwoleń dla służby radiokomunikacyjnej amatorskiej ( https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12390557 ), oraz głosem zabranym w konsultacjach publicznych, zapraszam Państwa na spotkanie dotyczące zmian w tym projekcie. Przedmiotem spotkania będzie omówienie proponowanych modyfikacji przepisów rozporządzenia dotyczących służby radiokomunikacyjnej amatorskiej. Podczas spotkania będziemy chcieli zaprezentować i omówić z Państwem kwestie zmian w projektowanym rozporządzeniu po konsultacjach publicznych. Spotkanie odbędzie się w formule stacjonarnej we wtorek 4 lutego o godzinie 13 w Ministerstwie Cyfryzacji w Warszawie przy ul. Królewskiej 27."

02/07/2024

w Weselu Stanisław Wyspiański pisał:
"Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur."

I tak można podsumować to co zrobił dziś 1.07.2024 roku Prezes PZK podczas rozmów z Ministerstwem Cyfryzacji w sprawie ustawy w sprawie PKE.

Od kilkunastu lat mieliśmy jedną z niewielu szans na dokonanie znaczących zmian w przepisach, i tak jak od lat na drodze do tego stanęli działacze PZK tym razem w osobie nowego Prezesa PZK.
Straciliśmy szanse która pojawia się raz na kilkanaście lat.

Straciliśmy ją za sprawą nieodpowiedzialnego zachowania prezesa PZK który nie zamierzał i nie zmierza czegokolwiek uzgadniać nie tylko z innymi organizacjami ale również wewnętrznie z członkami swojego stowarzyszenia.

Co za sprawą nieodpowiedzialnego działania prezesa PZK straciliśmy?:

1. definicję amatorskiej służby radiokomunikacyjnej satelitarnej (prezes PZK zaproponował umieszczenie kwestii amatorskiej służby radiokomunikacyjnej satelitarnej w definicji służby radiokomunikacyjnej amatorskiej w sposób który nie chroni interesów tej pierwszej.)

2. prezes PZK nie bronił zapisów proponowanych przez PZK w czasie konsultacji społecznych co więcej był przeciw tym propozycjom,

3. PZK głosem prezesa sprzeciwiło się przyjęciem egzaminów przez organizacje radioamatorskie a argumentem było to, że likwiduje to dostępność egzaminu i obniża range egzaminu.

Czas sobie odpowiedzieć na proste pytanie czy PZK jako organizacja działa w interesie krótkofalarstwa w Polsce?

Dziś w czasie rozmów z Ministerstwem Cyfryzacji prezes PZK pokazał, że nie jest zainteresowany współpracą z innymi organizacjami co pokazuje czym dziś jest PZK.

Miało być inaczej a jest jak zwykle.

06/06/2024

W dniu 5 czerwca 2024 roku o godzinie 12 w Warszawie w siedzibie Urzędu Komunikacji Elektronicznej na zaproszenie Prezesa Urzędu odbyło się spotkanie w którym uczestniczyli:
- Prezes UKE Pan dr inż. Jacek OKO
- Zastępca Prezesa UKE Pan Krzysztof DYL
- Zastępca Dyrektora Departamentu Częstotliwości UKE Pani Wioletta Pilipiec
- Pan Artur SZYMBORSKI UKE
- p.o. Rzecznik Prasowego UKE Pan Witold TOMASZEWSKI

- Pan Krzysztof HOROSZKIEWICZ Prezes PZK
- Pan Włodzimierz KARCZEWSKI LOK
_ Pan Witold ZAKRZEWSKI OPOR i reprezentował harcerzy pod nieobecność Piotra Stanisławskiego

Tematem spotkania była kwestia zapisów Ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej i ewentualnej poprawki w części dotyczącej krótkofalowców.

Strony spotkania wymieniły swoje poglądy na ten temat.

22/05/2024

Sławosz Uznański, który ma szanse zostać następcą Mirosława Hermaszewskiego i jako drugi P***k zagościć w przestrzeni kosmicznej, przystąpił wczoraj w UKE do egzaminu na świadectwo klasy A operatora urządzeń radiowych w służbie amatorskiej. Egzamin oczywiście zakończył się sukces...

18/05/2024

Dwa bardzo ważne dni.

W dniu 16 maja 2024 roku odbyło się w trybie zdalnym na platformie Microsoft Teams spotkanie pomiędzy Związkiem Harcerstwa Polskiego - Inspektoratem Łączności (Łączność ZHP), Ligą Obrony Kraju - Wydziałem Szkolenia Sportów Łączności, Hackerspace Kraków, Polskim Związkiem Krótkofalowców i Fundacją OPOR. Ważna rozmowa która miała przynieść poznanie się z nowymi władzami PZK oraz przygotować do ważnej rozmowy całego środowiska z przedstawicielami administracji publicznej centralnej.

W dniu 17 maja 2024 roku w Warszawie odbyło się spotkanie przedstawicieli środowiska radioamatorskiego ( OPOR, Hackerspace, PZK ) z Wiceprezesem Rady Ministrów Ministrem Cyfryzacji Pełnomocnikiem Rządu ds. Cyberbezpieczeńswa Panem dr Krzysztofem Gawkowskim. Spotkanie trwało godzinę dwadzieścia minut. Na którym Wicepremier przekazał kierownictwu Departamentu Telekomunikacji ministerstwa przygotowanie w trybie roboczym poprawek do ustawy oraz pracę ze środowiskiem nad przepisami wykonawczymi. Również potwierdzone zostało przez wicepremiera poparcie przez rzad wypracowanych wspólnie poprawek które zgłoszone zostaną w trybie prac sejmowych jako poselskie.

To pierwsze tego typu spotkanie do którego doszło dzięki współpracy OPOR i otoczenia Pana Wicepremiera.

Teraz czeka nas intensywna praca aby tej szansy którą mamy nie zmarnować.

04/03/2024

ciekawostka

Adres

Srodmiescie
00-791

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Krótkofalowiec Polski umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij