
03/07/2025
A co, gdybyśmy przestały_li za wszystko przepraszać? Pytam, bo spora część moich przyjaciół i bliskich znajomych to people pleaserzy. Przepraszamy więc w kółko:
🫢Za pytania (nigdy nie jesteśmy pewni, czy nie przekraczają nie wypowiedzianych granic).
🫢Za odpowiedzi na pytania (bo „możemy się mylić” i „tak naprawdę, to nic nie wiemy”).
🫢Za to, że czekając zamówiliśmy sobie kawę.
🫢Za mówienie „za dużo” o sobie, kiedy druga osoba słucha ze skupieniem.
🫢Za nie mówienie „za dużo”, kiedy słuchamy.
🫢Za zakupy bez konsultacji (bo może wolisz ten inny majonez, a nie zapytałam?).
🫢Za zaproponowanie knajpy (bo może wolisz inną?).
🫢Za nie zapytanie. Nie przewidzenie. Za przejęzyczenia.
Tak strasznie się boimy. Niektórzy z nas wiedzą, kogo i czego, inni boją się szukać, bo ciężko później z tą wiedzą żyć.
Uciekamy, prześlizgujemy się pobocznymi uliczkami życia społecznego. Przepraszamy za nasze instagramy, fejsbuki, chaty gpt. Za bycie nieekologiczną, za nie pomyślenie o wszystkich, za nie przewidzenie kryzysów, za zmęczenie rodziców, za fortunę Besosa, za rozczarowanie byłych partnerów, za trudności partnerów obecnych, za mówienie o sobie dobrze (bo pycha), za mówienie o sobie niewystarczająco dobrze (bo terapia). No i za zanieczyszczony ocean.
Bierzemy na klatę wszystko, jak leci.
Odpowiedzialni za słomkę w matchy i za matchę jako zjawisko kulturowe, bo rozumiemy, że nie wszystkim musi smakować, że dla innych to wymysł. Przepraszamy. Przepraszamy, że nam „smakuje naprawdę”.
Ciałożyczliwie przepraszamy za to, że wciąż mamy kompleksy. Za nie dokonanie kochania. Za lęk przed zmarszczkami, którymi „nie powinniśmy” się przejmować, na które tak chcemy się cieszyć. Za pachy, włosy, brzuchy, które wystają nam za dużo lub za mało (wtedy podkreślamy, że to ten moment cyklu, że normalnie wystaje bardziej, że to normalne).
Przepraszamy za niedojrzałości, zależności, porażki, zmęczenia.
Za swoje zdanie. Bo każdx może mieć inne, każdx ma swoją perspektywę. To normalne.
Tylko to daje nam ulgę, przepraszamy więc wszystkich, kiedy i gdzie się da. Wszystkich, oprócz samych siebie.
Bo my sami to już sobie “jakoś poradzimy”.
Też Wam się to zdarza?🍵🫠