
12/08/2025
Dziś trochę osobiście.
Nie z prośbą, nie z apelem – tylko z potrzebą wypowiedzenia tego, co od dawna we mnie siedzi.
Prowadzę Fundację Jedno Serce Nie Da Rady zupełnie sama.
Nie ma tu grafików, specjalistów od social mediów, działu PR ani ludzi "od wszystkiego".
Jestem ja. I zwierzęta. I codzienność.
Wakacje?
Dla wielu to czas wyjazdów, luzu, ładowania baterii, zamykania laptopa i zostawiania pracy za sobą.
Dla mnie – to jeszcze więcej obowiązków. Bo w wakacje porzucanych jest więcej zwierząt. Bo ludzie wyjeżdżają i nie mają co zrobić z kotem, psem. Bo wakacje to też czas, kiedy pomoc darczyńców często zamiera. A potrzeby rosną.
Jestem zmęczona.
Nie chodzi o to, że nie daję rady. Chodzi o to, że czasem po prostu chciałabym mieć prawo być tylko człowiekiem. Pójść spać bez obawy, że rano znajdę kolejną wiadomość lub obudzą mnie nocne telefony. . Pojechać gdzieś – bez wyrzutów sumienia, że zostawiłam swoich podopiecznych.
Bo za tą fundacją stoi nie "organizacja". Stoi jedna osoba, która kocha zwierzęta tak mocno, że wzięła na siebie ich los.
Codziennie.
Nie piszę tego, by się użalać. Piszę, żeby pokazać, że za każdą fundacją, którą widzicie w internecie, za każdą relacją z uratowanego życia – stoi ktoś realny. Ktoś, kto często odkłada siebie na ostatnie miejsce. Ktoś, kto nie ma chwili dla siebie.
Po prostu pamiętaj, że fundacja to nie maszyna. To nie tylko logo i nazwa. To serce.
Jedno.
Czasem bardzo zmęczone, ale wciąż bijące dla tych, którzy sami się nie upomną.