
25/04/2025
Dlaczego KAŻDY polski urbanista i architekt zagłosuje na Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich
⸻
Mówmy wprost: to nie jest tekst o programie wyborczym. To nie jest też pean na cześć liberalnych wartości. Nie ma tu „strategii rozwoju kraju do 2050 roku”, nie będzie o NATO, UE ani nawet o inflacji.
To tekst o potrzebie. Potrzebie przestrzeni. Potrzebie normalnego chodnika. Potrzebie życia w mieście, które nie przypomina toru wyścigowego w godzinach szczytu.
To tekst o tym, dlaczego wszyscy urbaniści, architekci i miłośnicy sensownej przestrzeni publicznej powinni jednogłośnie poprzeć kandydaturę Rafała Trzaskowskiego na urząd Prezydenta RP – i to jak najszybciej.
Nie dlatego, że go lubią.
Nie dlatego, że wierzą w jego wizję.
Tylko dlatego, że jeśli jeszcze przez pięć lat będzie prezydentem Warszawy, to nam po prostu pęknie żyłka.
⸻
Od miasta dla ludzi do miasta dla aut – historia pewnego upadku
Kiedyś marzyliśmy o mieście 15-minutowym. O zielonych ulicach, lokalnych sklepikach, szerokich chodnikach, kawie pitych pod drzewami.
Dziś mamy inne marzenia.
Na przykład, żeby dojść do przystanku bez wspinania się po masce Skody Octavii.
Albo żeby usłyszeć własne myśli, a nie odcięty wydech BMW pędzącego Rakowiecką jakby goniła go policja (spoiler: nie goni, nikt już nie goni).
Warszawa została oddana samochodom. I to nie w białych rękawiczkach. To był brutalny akt kapitulacji.
⸻
Osiem lat. Tysiące miejsc parkingowych. Zero reform.
Niech historia zapisze: Rafał Trzaskowski, prezydent miasta stołecznego Warszawy, to człowiek, który w czasie globalnego kryzysu klimatycznego postanowił, że najlepszą rzeczą, jaką może zrobić dla miasta, to wyznaczyć tysiące nowych miejsc parkingowych. Na chodnikach.
I to nie jest metafora.
To rzeczywistość na Mazowieckiej, na Koszykowej, na Chmielnej, na każdej jednej ulicy, którą kiedyś projektowano z myślą o pieszych.
Dziś pieszy ma tor przeszkód. Lawiruje między lusterkami, krawężnikami i lękiem egzystencjalnym.
Parkowanie na chodniku nie tylko wróciło – ono zostało uświęcone, zalegalizowane, wyznakowane i zaakceptowane.
Nie jako tymczasowe zło – ale jako norma.
⸻
Miasto hałasu i asfaltu
Ale to nie koniec. Warszawa to dziś również symfonia hałasu.
Nie dzwoni tramwaj.
Nie śpiewa ptak.
Nie rozmawiają ludzie.
Bo przez całą dobę ulice wyją. Jeżdżą, grzmią, wyją, startują i driftują.
Dlaczego? Bo mogą.
Bo Trzaskowski nie zmienił nic w układzie drogowym, który pamięta jeszcze epokę czołgów.
Przeskalowane arterie – zaprojektowane, by rozprowadzać ruch w „mieście socjalistycznym” – wciąż funkcjonują.
Szerokie jak pas startowy w Modlinie.
Z jezdniami o szerokości dwóch torów kolejowych.
Bez zwężeń. Bez azylów. Bez pomysłu.
I tak oto mamy miasto, które działa jak zaproszenie do wyścigu.
⸻
Kierowcy? Są wszędzie.
Nie chodzi tylko o to, że kierowców jest dużo.
Chodzi o to, że przez lata polityki braku decyzji, braku egzekwowania przepisów i braku odwagi – zrobiło się ich więcej niż kiedykolwiek.
Bo skoro można parkować na środku chodnika i nikt nic nie mówi – to po co rezygnować z auta?
Skoro jezdnie przypominają autostrady, to po co jeździć komunikacją?
Rafał Trzaskowski, przez swoje milczenie i kunktatorstwo, sam wyhodował sobie problem, którego już nie kontroluje.
⸻
Dlaczego więc chcemy, żeby został prezydentem Polski?
Odpowiedź jest prosta.
Bo prezydent kraju nie zajmuje się wyznaczaniem miejsc do parkowania.
Nie projektuje skrzyżowań.
Nie wydaje decyzji o warunkach zabudowy.
Nie sadzi ani nie wycina drzew.
Tam będzie mógł błyszczeć na szczytach klimatycznych, bez konieczności podejmowania realnych decyzji.
A my – mieszkańcy Warszawy – w końcu odzyskamy szansę na oddychanie.
Na przechodzenie przez ulicę.
Na spacery z dziećmi.
Na zwężenie Grójeckiej.
Na miasto.