
19/09/2025
Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy śmierci się boicie?
Czy zabił ktoś tokarza?
Czy często się to zdarza?
Wałbrzych. Niebo łzami myje ulice. W kasku i poncho z kamuflażem wyglądam jakbym się ubrał w namiot i wyruszył na wojnę, której nikt nie wywołał i w której nie ma walczących stron. Ulice płyną, na nich nie ma schronienia. Stoją Sudety. Dostojne, wielopiętrowe, zabite płytą, pokryte sadzą. W lobby bezzębni dwudziestoletni, rechoczą na mój widok. Zbłądziłem, zgubiłem front. Znają mój los.
Pytam człowieka z psem gdzie jest pokój do wynajęcia. Przeciągle i głucho odpiera, że nie wie. Głosem ze studni, jakby same Sudety do mnie mówiły. To ich peryskop. Sunie chodnikiem, hotel patrzy jego oczami na świat, sam ślepy, pozabijany. Podziema patrzą oczami psa.
Sto metrów za nimi pensjonat, na oko drogi. Dwieście metrów dalej pokoje, brzydsze więc może tańsze. Przez furtkę wjeżdżam na dziedziniec warsztatu samochodowego. Warsztat zamknięty, recepcja zamknięta. Jest artka z numerem telefonu, ale telefonu nie mam, więc walę w drzwi, ubrany w mokre poncho, hełm i rękawice z pociętych skarpet. Otwiera człowiek i wpuszcza. Spisuje paszport, bierze banknoty, daje klucze. Po krętych schodach wnoszę maszynę do pokoju, rozjuczam, wycieram twarz czystym ręcznikiem, zrzucam poncho, zzuwam cuchnące buty, spodnie. Czysty, w białej pościeli, oglądam Kanał. Tam g***o, śmierć i przekleństwa.
W trasie: Polonica 2025