Studia Katechetyczne

Studia Katechetyczne Pismo naukowe poświęcone upowszechnianiu wyników badań i dokonań katechetycznych oraz pogłębianiu systematycznej wiedzy z różnych działów katechetyki

28/09/2025

26. niedziela zwykła / rok C
28 IX 2025
Modlitwa Pańska drogą nadziei: Przyjdź Królestwo Twoje

1. „Błogosławiony i jedyny Władca, Król królujących i Pan panujących, jedyny mający nieśmiertelność, który zamieszkuje światłość niedostępną”.
Św. Paweł oddaje cześć Jedynemu Bogu, który stanowi centrum wiary chrześcijańskiej. Wśród określeń, jakich używa, znajduje się tytuł króla. Historia tego tytułu w historii Izraela była naznaczona pragnieniem narodu wybranego, by być, jak inne narody: nie mieć Boga za jedynego władcę, mieć króla, który będzie panował na nimi. Bóg zgadza się na ten plan, wybiera zresztą pierwszych trzech królów: Saula, Dawida i Salomona, ale potem królestwo w podzielonym państwie staje się przyczyną wielu problemów narodu, który Boga nie chciał mieć za swego władcę. Kiedy ten lud stracił wolność, kiedy dochodziło do wielkich narodowych tragedii, w tym niszczenie miejsc świętych czy wygnanie z ojczyzny, odżywała tęsknota za królem. Owszem, Bóg przez proroków zapowiadał posłanie Króla, który wyzwoli swój lud od wszelkiego zła, ale Izrael czekał jedynie na wyzwolenie doczesne, polityczne, podczas gdy Bóg miał inny plan: posłany Król miał zapoczątkować prawdziwe Królestwo Boże, wyzwolić nie tylko w doczesności, ale na wieczność, miał przynieść zbawienie. A ponieważ oczekiwania ludu i plan Boga tak bardzo się rozmijały ze sobą, gdy ów Wysłannik, przecież oczekiwany i wytęskniony, przyszedł, został odrzucony i zabity.

Od kilku niedziel chcemy odczytywać Modlitwę Pańską w kluczu nadziei chrześcijańskiej. Dzisiaj mamy mówić o prośbie „Przyjdź Królestwo Twoje”. Rozumiemy, że ta prośba dotyczy właśnie Królestwa Bożego. Ono przyjdzie w ostatnim dniu historii świata, ale ono już zostało zapoczątkowane przez Jezusa, który był posłuszny woli Ojca, przez co właśnie w Jego Osobie to Królestwo objawiło się i przyszło na świat. Dlatego wołanie „Przyjdź Królestwo Twoje” jest prośbą, by Jezus Chrystus jeszcze bardziej był obecny w świecie, a także, byśmy naszym życiem, postepowaniem dawali świadectwo o Jego obecności.

2. „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością. Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobywaj życie wieczne”.
Apostoł wymienia czyny, które objawiają Królestwo Boże w życiu jego poddanych. Jest to najpierw sprawiedliwość, czyli dawanie tego, co się należy Bogu, w postaci czci i chwały, co wyrażą pobożność i wiara, i człowiekowi, który został stworzony na obraz Boga – w tym wypadku sprawiedliwość objawi się jako miłość bliźniego. To wszystko ma być spełniane wytrwale, postawa chrześcijańska jest pełna determinacji, by wykonać dzieło Boże, ale jest też naznaczona nadzieją, bo nie zraża się chwilowymi niepowodzeniami, gdyż ufa, że Bóg ostatecznie zwycięży, że On doprowadzi do końca to dzieło, które zapoczątkował. Lecz do wytrwałości dołożyć trzeba łagodność: czyli przeciwieństwo niecierpliwości i gwałtowności; dzieło Boże musi mieć czas, by wzrastało, ten czas przekracza długość naszego doczesnego życia, ale nie chodzi o to, byśmy my mieli teraz satysfakcję, że spełniło się to, nad czym pracowaliśmy, ale by Bóg zwyciężał w ludzkich sercach.

Jaka jest relacja między tym oczekiwanym przez nas Królestwem Bożym a rzeczywistością, którą możemy określić mianem królestwa ludzi? Królestwo Boże „nie jest z tego świata”, nie można o nim powiedzieć, że jest tu lub tam; tak to ujmuje Jezus, ale jednocześnie, zwracając się do swoich uczniów, dodaje: „Królestwo pośród was jest”. Trzeba pamiętać, że królestwo ludzi jest drogą do nieba, przynajmniej takie powinno być, dlatego katolik nie może udawać, że nic go nie obchodzi stworzony świat; owszem, ma go obchodzić, bo po to Bóg postawił każdego z nas w konkretnym czasie i konkretnym miejscu, i wśród konkretnych ludzi, byśmy dali świadectwo, że ten skończony świat został stworzony przez Boga z miłości, a my mamy czynić go bardziej Bożym. Wołanie: „Przyjdź Królestwo Twoje” jest zatem także prośbą o to, byśmy przemieniali świat, czynili go gotowym na powtórne przyjście Pana; na tym polega bycie obywatelem tego Królestwa, które przyjdzie, ale które już teraz przychodzi.

3. „Teraz ich poprowadzę na czele wygnańców, i zniknie krzykliwe grono hulaków”.
Tak pisze prorok Amos. Przedstawia on inną perspektywę aniżeli św. Paweł: nie wszyscy chcą zwycięstwa Boga, nie wszyscy rozumieją, że są wezwani, by Jego Królestwo budować. Dlatego pojawia się perspektywa kary: prorok ukazuje ją w obrazie wygnania, pozbawienia ziemi Boga, co tak naprawdę oznacza potępienie. Do budowania Królestwa Bożego jesteśmy nie tylko zaproszeni, jesteśmy wezwani, a to wezwanie jest zobowiązujące. Warto także to sobie uświadomić w kontekście prośby: „Przyjdź Królestwo Twoje”.

Podobny problem podejmuje także dzisiejsza Ewangelia, w której Pan Jezus opowiada faryzeuszom przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Komentując ten fragment Benedykt XVI tak pisał w encyklice o nadziei: „W przypowieści o bogaczu i Łazarzu ku naszej przestrodze Jezus przedstawił obraz duszy zniszczonej przez pychę i bogactwo, która sama stworzyła ogromną przepaść pomiędzy sobą a ubogim: przepaść, jaką jest zamknięcie w rozkoszach materialnych, przepaść, jaką jest zapomnienie o drugim, niezdolność do kochania, która teraz przeradza się w palące i nie dające się zaspokoić pragnienie”. W tej przypowieści Jezus dokonuje pewnego bardzo ważnego zabiegu: bogacz nie ma imienia, natomiast żebrak je posiada. To dla słuchaczy Pana była ważne: imię w kulturze żydowskiej oznaczało tożsamość osoby, ale też wyrażało sens i cel jej życia; bogacz nie ma imienia, bo żyje bez sensu, można by go nazwać którymś z następujących imion: „pieniądz”, „kariera”, „władza”, „sukces”, „praca”, „interesy”. Chyba dobrze rozumiemy, że nie trzeba mieć żebraka pod progiem, by żyć jak ów pozbawiony imienia bogacz; i że takie życie jest całkowicie sprzeczne budowanie Królestwa Bożego. Żebrak ma natomiast imię: nie dlatego, że jest ubogi, ale dlatego, że nie złorzeczy i nie wyklina swego losu, bo rozumie, że Bóg jest dawcą wszelkiego dobra. Żebrakowi z przypowieści Pan Jezus nadał imię Łazarz: to imię, także w formie Eleazar, było wówczas dość popularne w Izraelu, ale chyba nie jest przypadkiem, że to właśnie imię nosił także przyjaciel Jezusa – Łazarz z Betanii, brat Marii i Marty. Pan nadał temu żebrakowi imię swego przyjaciela.

Kiedy zatem wołamy: „Przyjdź Królestwo Twoje”, dokonujemy wyboru: Bóg albo bezbożne i „krzykliwe grono hulaków”, zbawienie albo przemijające dobra, bycie przyjacielem Boga albo Jego nieprzyjacielem. Do Królestwa Bożego idziemy drogami świata, ale nad naszym życiem ma panować „błogosławiony i jedyny Władca, Król królujących i Pan panujących, jedyny mający nieśmiertelność, który zamieszkuje światłość niedostępną, którego nikt z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć: Jemu cześć i moc wiekuista! Amen”.

21/09/2025

25. niedziela zwykła / rok C
21 IX 2025
Modlitwa Pańska drogą nadziei: Święć się Imię Twoje

1. „Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy. (…) Poprzysiągł Pan na dumę Jakuba: ‘Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków’”.
Tak w imieniu Boga przemawia do nas starotestamentalny prorok Amos. Słowa te stanowią ostrzeżenie dla ludzi religijnych, którzy dopuszczają się niesprawiedliwości. Wymienione przez proroka zachowania mieszczą się bowiem w formalnym zachowywaniu przepisów Prawa, ale jednocześnie przekreślają jego istotę. Dlatego też prorok ostrzega: nie da się Boga oszukać, a Bóg jest mścicielem ludzi okłamanych i oszukanych. Boża sprawiedliwość stoi bowiem po stronie ubogich, gdyż Bóg chce dobra świata; przecież stworzył świat jako dobry. I ten Boży zamysł jest wciąż obecny w Jego woli i w Jego działaniu: dzieło Odkupienia to przywrócenie tego zamysłu przez odkupienie win ludzi przez Syna Bożego i zesłaniu na wierzących łaski Ducha Świętego.

Bóg przez proroka Amosa przestrzega każdego z nas. I jednocześnie swoją łaską czyni wszystko, byśmy nie dali się spętać sprawom tego świata, zwłaszcza bogactwu. Św. John Henry Newman tak pisał o tym bogactwie: „Bogactwo jest wielkim bożyszczem dzisiejszych czasów; to jemu właśnie wielu ludzi składa hołd. Mierzą oni szczęście według stanu posiadania, a także według stanu posiadania odmierzają szacunek. Wszystko to bierze się z przekonania, że będąc bogatym, można wszystko. Bogactwo jest więc jednym z bożków dzisiejszych czasów. Innym jest uznanie. Doszło do tego że uznanie, fakt bycia znanym, czynienia wrzawy w świecie uważa się za dobro samo w sobie, za najwyższe dobro, za przedmiot najwyższej czci”. Warto zauważyć, że poza bogactwem jako posiadaniem dóbr materialnych, pojawia się pokusa władzy, prestiżu, znaczenia. Wymienione dobra tego świata mogą być użyteczne dla naszego życia chrześcijańskiego, o ile nie zasłonią nam celu, czyli życia wiecznego, o ile nie spowodują, że staniemy się ludźmi bez serca: zaczniemy oceniać bliźnich wedle ich zamożności, znaczenia, możliwości ułatwienia nam naszej kariery, niezależnie od tego, jak ją pojmujemy. Tymczasem zadaniem każdego chrześcijanina jest pomóc innym ludziom, by zobaczyli, jaki jest Bóg, że On jest Ojcem odrzuconych, że dla Niego każdy człowiek jest ważny, bo Jezus Chrystus odkupił każdego, bo Bóg chce, by każdy został zbawiony. Nie możemy przeszkadzać w takim pojmowaniu Boga, mamy raczej pomóc, by ten obraz w świecie i w innych był czytelny.

2. „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich, jako świadectwo, w oznaczonym czasie”.
Św. Paweł pisze o najważniejszej prawdzie chrześcijańskiej. Bóg jest jeden, pośrednik między Bogiem i ludźmi jest jeden, a jest nim Jezus Chrystus. To proklamowanie innymi słowami prawdy, jaką ogłosił św. Piotr, pierwszy papież, gdy wołał przed Sanhedrynem: „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”, jak tylko imię Jezus.

Przez kolejne niedziele zastanawiamy się nad wezwaniami Modlitwy Pańskiej, która wyznacza drogę nadziei. Skoro dzisiaj słyszmy o Imieniu Jezusa, chcemy rozważać prośbę: „Święć się Imię Twoje”. Imię w Biblii oznacza tego, który je nosi. Objawienie imienia Boga przebiegało stopniowo. Kulminacyjnym momentem było to, co spotkało Mojżesza przy krzewie gorejącym: Bóg objawił się jako Jahwe, „Ten, który jest”, którego istotą jest istnienie, ale który jest po to, by ochronić swój lud wybrany przed złem. Imię, którym Stary Testament określa Boga, brzmi: „Święty”. Zauważmy zresztą, że w czasie wyrzucania złych duchów często zdarza się objawienie Jezusa jako Boga, gdy szatani wołają: „Wiemy, kim jesteś – Świętym Boga”; Jezus nie pozwala im więcej mówić, bo sam chce objawić Imię Boga światu, nie w formie spaczonej, ale prawdziwej. Gdy wołamy: „Święć się Imię Twoje”, to w istocie prosimy, by Jego Imię szanowano, adorowano, a nie bluźniono Mu, ale też, by Bóg ze swoją świętością wkroczył w nasze życie, w nasze słabości i naszą nieświętość. Ta prośba Modlitwy Pańskiej jest także zatem wołaniem o naszą świętość, o to, by wzywanie imienia Boga uświęciło nasze życie, doprowadziło nas do nawrócenia, którego celem jest zbawienie, by wlało w nasze serca męstwo, abyśmy Imię Boga głosili naszym życiem i naszym słowem. Uświęcanie Imienia Boga jest również dziękczynieniem i uwielbieniem: gdy uwielbiamy Boga, On staje się obecny wśród nas w swojej chwale; co prawda On nie potrzebuje naszego uwielbienia, ale to uwielbienie prowadzi nas do zbawienia, jak to ujmuje prefacja mszalna, którą dzisiaj będziemy się modlić: „Chociaż nie potrzebujesz naszego uwielbienia, pobudzasz nas jednak swoją łaską, abyśmy Tobie składali dziękczynienie. Nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale się przyczyniają do naszego zbawienia, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

3. „Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi”.
Chwalimy Boga, wiemy że tylko w Jego Imieniu jest zbawienie, zatem mamy dokonać wyboru. O tym mówi dzisiaj w Ewangelii Pan Jezus. Ten wybór domaga się męstwa, ale jednocześnie nie jest tak trudny, jakoby się wydawało. Można podać kilka bieżących przykładów: czy rodzice chcą, czy też nie, posłać swoje dziecko na lekcje edukacji zdrowotnej, demoralizujące, bo zawierające kłamstwa o ludzkiej miłości; czy pozwalają, by dziecko nie uczyło się o Bogu na lekcjach religii w szkole, wypisując je z tych zajęć, choć niby deklarują swoją przynależność do Kościoła; czy my wszyscy rozumiemy, że być chrześcijaninem to wypełniać wolę Boga.

Trzecia niedziela września jest tradycyjnie w Polsce dniem środków społecznego przekazu. Modlimy się za ludzi mediów, by mówili prawdę, by nie bali się nacisków i gróźb, by nie pozwolili, by media stawały się narzędziem przemocy barbarzyńców wobec ochrzczonego narodu, by stawały się bronią masowego rażenia, stosowaną wobec dobra, prawdy i piękna, które zawarte są w Bogu i Jego woli. Angielski pisarz, filozof, filolog i anglikański teolog, Clive Lewis, badacz literatury średniowiecznej i apologetyki chrześcijańskiej, znany wielu z nas nam jako autor powieści fantastycznych, tak pisał w jednej ze swoich książek: „Kiedyś diabeł miał utrudnioną pracę, bo musiał każdego z osobna kusić. Dzisiaj ma do dyspozycji wielkich pomocników, ma do dyspozycji media, które jego diabelskie idee przekazują milionom ludzi, zwłaszcza ludziom młodym, zatruwając ich świadomość”. Warto modlić się za katolików obecnych w mediach, by nie szukali bogactwa, by nie stawali się celebrytami, wyprzedając swoją wiarę za srebrniki, by nie zwodzili wielu na manowce.

Ale przede wszystkim patrzmy na nasze życie. Czy jest ono świadectwem, że Imię Boga jest święte? Czy potrafimy dokonywać zgodnych z wolą Bożą i jednoznacznych wyborów? Właśnie – jednoznacznych, bo do nas wszystkich tu obecnych Pan dzisiaj mówi: „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.
Amen.

13/09/2025

Katecheza parafialna nie zastępuje lekcji religii, ale pięknie je dopełnia. Jej sercem jest ewangelizacja – prowadzenie dzieci, młodzieży i dorosłych do...

10/08/2025

19. niedziela zwykła / rok C
10 VIII 2025

1. „Noc wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc dobrze, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów”.
Księga Mądrości, z której zaczerpnięte są te słowa, powstała w szczególnym kontekście historycznym. Oto kończą się już czasy Starego Testamentu, a w diasporze, w Egipcie, grupa kapłanów żydowskich pisze pod Bożym natchnieniem księgę, która ma pokazać, jak niedaleko jest między Bogiem Izraela, jedynym Bogiem żywym i prawdziwym, i ludzką mądrością, która jest wytrwałym szukaniem prawdy. Natchniony autor wskazuje, że Bóg jest, że Bóg działa, że On działa w Kosmosie – porządku świata, że On również działa w historii ludzi. Oznacza to, że ów jedyny Bóg nie jest zimnym Rozumem, ale kochającym Ojcem, który historię ludzi przemienia w historię zbawienia.

Czytany dzisiaj fragment Księgi Rodzaju nawiązuje do centralnego momentu żydowskiej historii zbawienia, do nocy paschalnej, w czasie której Bóg ocalił naród wybrany i wyzwolił go z domu niewoli. Historia nocy paschalnej i wyzwolenia z niewoli egipskiej była zawsze dla Żydów źródłem nadziei: najpierw na to, że Bóg opiekuje się ludem, że go wyzwoli z największych opresji; następnie, że pośle Mesjasza, który zniszczy to, co naprawdę niewoliło wierzących – zło, grzech, panowanie ciemności, nade wszystko niewolę, która jest w naszym sercu. Ta nadzieja się wypełniła, bo Mesjasz przyszedł, choć ludzie nie dość wytrwale czynią użytek z Jego zwycięstwa. Dlatego nasza chrześcijańska nadzieja wiąże się z powtórnym przyjściem Pana w chwale, gdy wszystko zostanie odnowione, gdy przeminie nasza skłonność do zła, nasza słabość woli, bo ostatecznie wybierzemy Boga. Modlimy się, by tak się stało, czytamy słowo Boże, karmimy się Komunią św., by Pan działał w naszym życiu. Mamy nadzieję, że Bóg w nas pokona to, co złe, że ocali nas jako sprawiedliwych.

2. Abraham „oczekiwał miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg”.
Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje na to, co jest istotne, jeśli chodzi o nadzieję. Przedstawia to w postaci obrazu „miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg”. To wizja tego, ku czemu idziemy: w Nowym Testamencie wiele mówi się o Jeruzalem nowym, które jest symbolem Nieba – stanu zbawienia. Ale wielka nadzieja życia wiecznego zakorzeniona jest w ludzkiej codzienności i doczesności: miasto z Listu do Hebrajczyków to miejsce, gdzie człowiek mieszka, gdzie zakłada swój dom; może się ono stać miejscem przeżywania szczęścia już teraz, o ile buduje je Bóg.

Idąc przez ziemię, Jesteśmy zatem wezwani, by pozwolić budować Bogu i stawać się Jego pomocnikami. Jest to ważne, gdy obserwujemy wokół budowanie bez Boga, budowanie przeciwko Bogu, napór bezbożnych, którzy chcą niszczyć to, co Boże, chrześcijańskie, w Ojczyźnie, rodzinach, szkole, w sercach dzieci i młodzieży. Tym bardziej w takiej właśnie sytuacji trzeba złożyć nadzieję w Bogu: On wyzwoli i ocali.

3. „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć”.
Jezus przestrzega dziś przed bezczynnością. Mamy czuwać, a nie spać, mamy w tym czuwaniu być aktywni, wierni, posłuszni. Mamy być tacy, jak Hebrajczycy w noc paschalną: oni czekali na znak, a gdy on nadszedł, zabrali wszystko i bez zwłoki ruszyli w drogę, tak, jak im Bóg polecił. Zresztą czytany dzisiaj fragment Ewangelii św. Łukasza zawiera bardzo jednoznaczne odniesienia do Paschy Izraela: przepasane biodra oznaczają gotowość do biegu, posługiwania, bowiem ówcześni ludzie nosili ubrania sięgające kostek – żeby działać trzeba było podwinąć ubranie i przepasać się; zapalone pochodnie przypominają, że Bóg wyprowadził Hebrajczyków w nocy; mowa też jest o czuwaniu w nocy w oczekiwaniu na znak przyjścia Pana. Ta paschalna perspektywa dotyczy też naszego życia: mamy mieć przepasane biodra, by posłusznie i bez ociągania pełnić wolę Boga; zapalone pochodnie przypominają, że Bóg przychodzi w nocy beznadziei; czuwanie w czasie nocy tej nocy jest oczekiwaniem na znak przyjścia Pana.

Ale co się stanie, gdy Pan przyjdzie? Jest w dzisiejszej Ewangelii ważny szczegół: Pan nie będzie, jak ziemscy panowie, czekał, że zostanie obsłużony; to On przepasze się i będzie usługiwał. Jezus dał zresztą przykład takiej postawy w czasie Ostatniej Wieczerzy. To samo zresztą uczynił Bóg w noc Paschy: On usłużył Izraelowi jako Wybawiciel. On także nam usługuje, gdy pozwala nam się oczyścić i nam wybacza w czasie spowiedzi, gdy karmi nas swoim Ciałem w Komunii św. To odwrócenie perspektywy wynika z tego, jaki jest Bóg: On jest Miłością; kiedy się prawdziwie kocha, nie stawia się problemu, kto usługuje. A On nas kocha, skoro na Golgocie złożył Ofiarę z Siebie za nasze grzechy. Ta Boża miłość to fundament naszej chrześcijańskiej nadziei.

Skoro mówimy o nadziei, naturalne jest, że mówimy o tym, co dziś przeżywamy: osobiście i jako naród. Za kilka dni będziemy obchodzili 105. rocznicę wielkiego zwycięstwa polskiego nad wrogiem: bolszewicką Rosją. Dokonało się ono nie tylko dzięki geniuszowi wodza i jego sztabu, nie tylko dzięki męstwu żołnierza, ale zostało odniesione z wielkim wysiłkiem całego narodu; także dzięki Bożej pomocy i interwencji, stąd tamte wydarzenia zwykło się określać mianem Cudu nad Wisłą. Nasi ojcowie obronili wolność, płacili za nią najwyższą cenę, płacili ją dla nas.

Dobrze rozumiemy, że także dziś potrzeba nowego Cudu nad Wisłą: potrzeba naszej determinacji w obronie wolności i własności przed obcą ingerencją, przed agresją barbarzyństwa, które chce niszczyć to, co polskie i co chrześcijańskie. Nie pozwólmy odebrać sobie Polski, historii, ziemi, szkoły, młodzieży. Pan wtedy wspomoże, gdy my będziemy gotowi do czynu miłości Ojczyzny, do codziennej wierności, do obrony przed tymi, którzy chcą się targnąć na nasze narodowe świętości, na naszą pamięć, na niewinność dzieci i młodzieży, na naszą przyszłość. Działajmy i módlmy się! Wołamy dzisiaj słowami Psalmisty:
„Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska,
według nadziei pokładanej w Tobie”.
Amen.

27/07/2025

17. niedziela Zwykła / rok C
27 VII 2025
Ewangelia nadziei: Modlić się Ewangelią nadziei

1. „Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów”.
Tak mówi do Jezusa jeden z Jego uczniów. Kieruje do Pana tę prośbę, ponieważ był świadkiem, jak Jezus się modlił. Było coś nadzwyczajnego w tej modlitwie, więcej, uczniowie przypuszczali, że dzięki tej modlitwie, są świadkami wielkich dzieł, jakich dokonuje Jezus. Tak, Jezus dzięki jedności z Ojcem nawracał ludzkie serca, dokonywał znaków, które miały słuchaczy doprowadzać do wiary; ta jedność z Ojcem wyrażała się w modlitwie Jezusa i czerpała z niej. Uczniowie Pana zatem chcieli, by Jezus, ucząc ich modlitwy, wskazał, jak być blisko Boga. I Jezus takiej modlitwy uczy: streszcza w niej, co znaczy Jego rozmowa z Ojcem, czego dotyczy ta relacja, wyjaśnia, że punktem wyjścia modlitwy jest zrozumienie, że za naszą relację z Bogiem jesteśmy odpowiedzialni, że Bóg chce wejść w nasze życie tak trwale, by ta relacja trwała przez wieczność.

2. „Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze!”
To jest podstawowe zwołanie skierowane do Boga : Ojcze! Można było wybrać inne tytuły Boga, jak Władca, Stwórca, Wszechmogący. Jezus wybiera słowo „Ojciec”, które było używane w Starym Testamencie, ale tam jego zakres dotyczył albo całego ludu, albo też króla Izraela, nigdy jednak zwykłego człowieka. Jezus rozszerza prawdę o Bożym ojcostwie, co znaczy dla nas bardzo wiele. Ojciec daje życie, czyli nasze życie jest dane przez Boga, jest ono przez Niego podtrzymywane. Ojciec nie porzuca dziecka, jest blisko niego, by je karmić, pomagać mu, chronić i wychowywać je.

Wezwanie Boga jako Ojca poprzedza pięć próśb. Dwie pierwsze koncentrują się na sprawach Bożych. Wołamy najpierw, by się święciło imię Boga, to znaczy, by Bóg był obecny w życiu świata, by wszyscy uznali Go za Boga, by nasze czyny potwierdzały, że my sami mamy Go za Ojca. Następnie modlimy się, by przyszło królestwo Boże, które w Jezusie przybliżyło się, ale bywa tak często odrzucane, jednakże przyjdzie w mocy i ostatecznie zatriumfuje; chcemy, by Bóg stał się królem naszych serc.

Trzy kolejne prośby Modlitwy Pańskiej dotyczą ludzkich potrzeb dnia codziennego. Jest to najpierw wołanie o chleb powszedni, czyli konieczny do życia, co znaczy, że mamy się modlić o zaspokojenie podstawowych potrzeb, ale też o to, by ci, którzy teraz są głodni, zostali nasyceni. Po wtóre, modlimy się o przebaczenie grzechów, co jest uwarunkowane tym, na ile my przebaczyliśmy naszym winowajcom; warto widzieć tę prośbę w szczególnie aktualnej perspektywie Roku Świętego, „roku łaski u Pana” – tego dotyczyły starotestamentalne przepisy odnoszące się do jubileuszu, w czasie którego darowano długi. Po trzecie, modlimy się, byśmy nie ulegli pokusie i zostali zbawieni, czyli prosimy o Bożą łaskę, o pomoc, ze zrozumieniem, że bez Boga nic uczynić nie możemy, a właśnie „wszystko możemy w Tym, który nas umacnia”. To ostatnie przypomnienie jest bardzo ważne, bowiem dopóki nie uznamy, że to Bóg, jako kochający Ojciec, jest w nas źródłem dobra, nie jesteśmy w stanie uwolnić się od naszych słabości, od skłonności do złego.

Jaki cel przyświecał Jezusowi, gdy przekazywał swoim uczniom tę modlitwę? Wydaje się, że Pan, który w scenie Przemienienia rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem o swoim Przejściu – Passze, chciał, by ta właśnie modlitwa miała paschalny charakter, jak pascha Izraela, gdy Bóg dokonał wielkich dzieł na oczach ludu, a jednocześnie dał nadzieję na ostateczne i nieodwołalne zwycięstwo Boga. Stąd całą tę Modlitwę Pańską należy odmawiać w łączności z Paschą Izraela, Paschą chrześcijan i nadzieją Paschy świata u końca czasów. Gdy do Boga wołamy „Ojcze!”, przyjmujemy postawę dzieci Bożych, które tęsknią za wolnością i pragną jej. Gdy prosimy, by imię Pana się święciło i by przyszło Jego Królestwo, to czujemy się, jak niewolnicy, którzy opuszczają ciasne kazamaty domu niewoli, by wejść w obszerne komnaty pałacu Króla, który chce nas uczynić dziedzicami Nieba. Gdy wołamy o chleb powszedni, to przypomnijmy sobie mannę, jaką Bóg zsyłał Izraelitom w czasie wędrówki do Ziemi Obiecanej, i zauważmy, że w podobny sposób Eucharystia jest nam dana, byśmy nie ustali w drodze do domu Ojca. Gdy prosimy o przebaczenie i oddalenie pokus, to chcemy, by Pan nie pozostawił nas bezbronnymi wobec ataków Nieprzyjaciela, by przez swoje Miłosierdzie nawracał nas wciąż na właściwą drogę.

3. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone”.
Pan podaje nie tylko intencje modlitwy, ale wskazuje, w jaki sposób mamy się modlić do Ojca w Niebie. Przede wszystkim nasza modlitwa ma być natarczywa. To wcale nie oznacza braku pokory: słowo Boże wskazuje nam wzór Abrahama, który z wielką pokorą, ale też wytrwałością chciał Boga przekonywać; przekonywał, bo wierzył, że Bóg może odmienić swój potępiający wyrok. To jest wzór tego, jak my mamy się modlić Ewangelią nadziei. Już o tym mówiliśmy przed tygodniem, podejmując temat celebrowania Ewangelii nadziei w liturgii.

Módlmy się także indywidulanie, powierzając Bogu co ranek nadchodzący dzień, dziękując Mu za mijający, przepraszając, że nie dość byliśmy wierni, przywołujmy Jego nieustającą obecność przy nas, przez akty strzeliste – krótkie modlitwy towarzszące naszym wysiłkom. W modlitwie indywidulanej nawiązuje się między Bogiem i nami dialog prawdy, jest ona nie tylko potrzebna, jest ona konieczna dla wiary, jak oddychanie konieczne jest do życia. Tej indywidulanej modlitwie niech towarzyszy liturgia domowa: w ilu domach rodzice i dzieci wspólnie się modlą, a przecież takie domy są, a modlitwa przypomina, że należy budować „dom na skale”, by się ostał wśród burz tego świata. Potrzeba pamiętać o formach pobożności ludowej: liczne nabożeństwa, procesje, poświęcenia przedmiotów tworzą nie tylko koloryt naszej polskiej religijności, stanowią jednocześnie osnowę wiary, by nie osunęła się ona w formy, które nie dotkną naszego życia, nie przypomną, że wszystko, co czynimy jako uczniowie Pana, mamy spełniać jako rozumną służbę Bożą.

Ostateczny cel każdego z nas znajduje się w Bogu. Ewangelią nadziei prowadzi nas do modlitwy, głosimy ją, żyjemy nią, celebrują ją w liturgii w rytmie naszej indywidulanej relacji z Bogiem, w rytmie modlitwy, która jest jak rytm uderzeń serca, miarowych, przybliżających nas do domu Ojca. Tak o związku nadziei i modlitwy pisał Benedykt XVI: „Pierwszym istotnym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa. Jeśli nikt mnie już więcej nie słucha, Bóg mnie jeszcze słucha. Jeśli już nie mogę z nikim rozmawiać, nikogo wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Jeśli nie ma już nikogo, kto mógłby mi pomóc – tam, gdzie chodzi o potrzebę albo oczekiwanie, które przerastają ludzkie możliwości trwania w nadziei – On może mi pomóc”. Pozwólmy Bogu, by nam pomagał, nie zaniedbujmy modlitwy.
Amen.

20/07/2025

16. niedziela Zwykła / rok C
20 VII 2025
Ewangelia nadziei: Celebrować Ewangelię nadziei

1. „O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi!”
Słowa te wypowiada Abraham do trzech tajemniczych wędrowców, których gości pod dębami Mamre. Przybywa do niego Bóg w towarzystwie dwóch aniołów i ponawia obietnicę, że narodzi mu się syn, czyli spełnione będzie to, co Bóg dawno już zapowiedział, że stanie się ojcem wielkiego narodu; z tym, że teraz obietnica jest bardzo konkretna: syn ma narodzić się za rok. Abraham po raz kolejny wierzy Bogu, przez co może zostać nazwany ojcem naszej wiary, bowiem, jak to ujął św. Paweł, „uwierzył nadziei wbrew nadziei. Warto zwrócić uwagę, że Abraham do tego ponowienia obietnicy poniekąd sam doprowadza, skoro zaprasza Boga, chce, by On był w jego domu.

Od dwóch niedziel zastanawiamy się nad Ewangelią nadziei. Przed dwoma tygodniami mowa była o konieczności głoszenia Ewangelii nadziei, przed tygodniem o sposobie życia nią. Dzisiaj rozważamy, co znaczy celebrować Ewangelię nadziei. Ta kwestia wiąże się wprost z obecnością Boga w życiu człowieka. Jak wielu spośród naszych sióstr i braci, ludzi ochrzczonych, wypędziło Boga ze swoich domów. Czy i nam się nie zdarza pomijać Jego obecności, która jest tak namacalna w wiernej modlitwie, a jeszcze bardziej w życiu sakramentalnym? Dzisiejsze czasy, także w naszej Ojczyźnie, charakteryzuje religijność zwyczajowa, również religijność, w której wybiera się z Ewangelii to, co ludziom odpowiada, tworzy się taki religijny nowotwór, który miast zbliżać do Boga, oddala od Niego, powodując śmierć prawdziwego życia Bożego w nas. Pamiętajmy: do Boga przyjść możemy po takiej drodze, którą On wybrał; to On przyszedł do Abrahama wraz z dwoma aniołami, to On przyszedł do grzesznej ludzkości w swoim Synu, a Jezus ogłosił, że jest Drogą, tak, jedyną drogą do zbawienia. Kiedy zatem mówimy o celebrowaniu Ewangelii nadziei, to szukajmy kontaktu z Bogiem, by On przemawiał do naszego serca, ale też niech ten kontakt wyraża się w ludzkich gestach życzliwości; na wzór Abrahama, który gościnnie zatrzymał trzech wędrowców, a w czasie uczty pokornie słuchał ich słów.

2. „Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, została teraz objawiona Jego świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jakie jest bogactwo chwały tej tajemnicy pośród pogan. Jest nią Chrystus pośród was – nadzieja chwały”.
W kolejnym fragmencie Liście do Kolosan słyszymy pouczenie św. Pawła o tym, że Kościół jest Ciałem Chrystusa. To ciało cierpi, doznaje trudów, ale jest przeznaczone do chwały, by zjednoczyć się ze swoją Głową. Tak, to On, Jezus Chrystus, Głowa Kościoła, jest dla Kościoła i całej ludzkości nadzieją chwały. Tę prawdę o nadziei, która przychodzi do nas, przeżywamy w liturgii: to, co zostało dokonane kiedyś, staje się w liturgii obecne teraz, jest aktualne na wieczność nie tylko jako obietnica zbawienia, ale jako zbawienie, które przychodzi do nas w tym właśnie momencie życia.

Dlatego liturgia potrzebuje wspólnoty, która się modli. Czym taka wspólnota jest? Kościół, modląc się, słucha swego Pana i tego, co mówi do niej Duch, wielbi i wychwala, składa dziękczynienie i prosi o przyjście Pana słowami: „Marana tha! Przyjdź, Panie Jezu!”, potwierdzając w ten sposób, że tylko od Boga oczekuje zbawienia Tak oto wyjaśniał sens liturgii św. Jan Paweł II: „Celem liturgii Kościoła nie jest uśmierzanie pragnień i lęków człowieka, ale słuchanie i przyjmowanie do serca Jezusa Żyjącego, który czci i wielbi Ojca, by Go czcić i wielbić razem z Nim. Kościelne celebracje liturgiczne głoszą, że nasza nadzieja to dar Boga otrzymany za pośrednictwem Jezusa, naszego Pana”.

3. „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Ewangelia prowadzi nas do Betanii, do domu przyjaciół Pana, Marty, Marii i Łazarza. Marta chce przyjąć Pana jak najlepiej, natomiast Maria usiadła u stóp Jezusa, tak jak czynili to w Izraelu uczniowie rabinów, słuchała, czego On nauczał, by nie uronić niczego z Jego słów. Dla Marty Maria była bezczynna, stąd jej wymówka, ale też stąd wyjaśnienie Jezusa: Pan nie umniejsza prac doczesnych, wskazuje jednak, że czymś, co wszystko porządkuje, jest troska o życie wieczne. Pan wyjaśnia, że potrzebujemy w życiu tylko jednego, tylko Boga, który jest naszym wewnętrznym światłem miłości i prawdy. Tak o tym nauczał Benedykt XVI: „Bez miłości tracą wartość i nie dają radości nawet najważniejsze zajęcia. Bez głębszego sensu cała nasza działalność sprowadza się do jałowego i chaotycznego aktywizmu. A kto nam zapewni miłość i prawdę, jeśli nie Jezus Chrystus?”

Wróćmy do dzisiejszego tematu: celebrowania Ewangelii nadziei. To w liturgii Ewangelia nadziei pozwala nam namacalnie dotknąć się, bo jest orędziem o miłości Boga, a my, zwłaszcza w sakramentach, dostępujemy tej miłości. To w sakramentach przychodzi do nas Bóg: w chrzcie jest źródło dla ciągłych powrotów do Niego; w bierzmowania umacnia nas, byśmy mieli dość sił do mężnego i wiernego wyznawania wiary; w Eucharystii przychodzi do naszego życia jeszcze bliżej niż wtedy, kiedy przyszedł do Abrahama pod dębami Mamre; w sakramencie pokuty i pojednania przebacza nam grzechy i odnawia łaskę swej obecności w naszych codziennych wysiłkach; w sakramencie chorych umacnia nas do walki o życie doczesne, ale przede wszystkim wieczne; w sakramentach małżeństwa i kapłaństwa daje niezliczone łaski, by nasze życie było owocne zgodnie ze stanem życia i powołaniem, by ten znaleziony sens życia przyniósł owoce miłości innym. Jak ważne jednocześnie jest podtrzymywanie owoców sakramentów przez czytanie słowa Bożego czy adorację eucharystyczną. Jak istotne jest dla celebrowania Ewangelii nadziei zachowanie dnia świętego, godne przeżycie go, by w centrum postawić udział w Ofierze Eucharystycznej i Uczcie, na którą zaprasza nas Pan, byśmy mieli udział w owocach Odkupienia.

Liturgia przynosi do naszego życia święto – Bóg jest blisko, On jest przy nas, my siedzimy u Jego nóg, radując się Jego obecnością. Warto pamiętać o słowach św. Jana Pawła II: „Bez świętowania nadzieja nie miałaby gdzie mieszkać”. Pozwólmy Bogu zamieszkać w naszym życiu.
Amen.

Adres

Dewajtis 5
Warsaw
01-815

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Studia Katechetyczne umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Studia Katechetyczne:

Udostępnij