24/06/2025
Z serii: Ciekawostki nie tylko z zakresu tłumaczeń polsko-niemieckich.
☢️Czy zastanawialiście się kiedyś, jak ostrzec przyszłe pokolenia – te za 10 000 lat lub więcej – przed ukrytymi, śmiertelnymi zagrożeniami, takimi jak składowiska odpadów jądrowych? To nie jest temat science fiction, ale realne wyzwanie, którym zajmuje się osobna, interdyscyplinarna dziedzina badań zwana semiotyką nuklearną.
Od 1981 roku, m.in. Human Interference Task Force, pracuje nad propozycjami długoterminowych ostrzeżeń przed odpadami jądrowymi – czyli komunikatów, które mają zapobiec wtargnięciu ludzi na te składowiska w bardzo odległej przyszłości. To fascynujące, prawda? Jak to zrobić, skoro współczesne języki mogą zaniknąć?
W 1993 roku Sandia National Laboratories przygotowało raport z zaleceniami, jak formułować takie komunikaty na kilku poziomach złożoności. Sugerowano, że otoczenie składowisk powinno zawierać złowrogie elementy fizyczne, które informowałyby przyszłych odwiedzających, że obiekt jest dziełem człowieka i jest niebezpieczny. Powinny tam znaleźć się również piktograficzne znaki określające szczegóły zagrożenia oraz ich pisemne odpowiedniki.
Raport Sandia National Laboratories proponował cztery poziomy komunikatów, rosnące pod względem złożoności:
Poziom I – Podstawowe informacje: "Jest tu coś stworzonego przez człowieka".
Poziom II – Ostrzeżenie: "Jest tu coś stworzonego przez człowieka i jest to niebezpieczne".
Poziom III – Dalsze informacje: Odpowiedzi na pytania: co, dlaczego, kiedy, gdzie, kto i jak.
Poziom IV – Złożona informacja: Szczegółowy opis tekstowy, tabele, ryciny, wykresy, mapy i diagramy.
W związku z tym, że znajomość współczesnych języków pisanych jest mało prawdopodobna w dalekiej przyszłości, badacze z Waste Isolation Pilot Plant (WIPP) skłaniali się ku wykorzystaniu dodatkowo piktogramów i "wrogiej architektury". Teksty miały być tłumaczone na każdy język pisany ONZ – do 1994 roku poziomy II, III i IV przetłumaczono z angielskiego na francuski, hiszpański, chiński, arabski, rosyjski i navajo.
Pojawiły się także konkretne projekty fizycznych znaczników:
- Małe znaczniki podziemne: Miały być zakopywane w dużych ilościach na obszarze WIPP.
- Budynek informacyjny w WIPP: Strukturę z granitu lub betonu (ok. 12x10x3 m) zawierającą wiadomości poziomu IV. Co więcej, projekt zakładał, że pod wpływem wiatru budynek miał wydawać "nieharmonijny, żałobny", świszczący dźwięk, działający jako wiadomość poziomu I.
- Znaczniki fizyczne: Sugerowano kształty wywołujące ideę obrażenia ciała oraz koncepcję "ziem zakazanych", które wyglądają na zniszczone lub zatrute, podświadomie wywołując strach.
Ale to nie wszystko! W latach 1982–1983 niemieckie czasopismo „Zeitschrift für Semiotik” przeprowadziło ankietę, pytając ekspertów, jak informować potomków o zagrożeniach jądrowych. Oto kilka najbardziej oryginalnych propozycji:
"Kapłaństwo atomowe" (Atomic Priesthood): Językoznawca Thomas Sebeok zaproponował paradoksalne, ale fascynujące rozwiązanie: stworzyć „mityczną kastę Strażników Wiedzy”
Specjalna grupa ludzi (np. kapłani, szamani, strażnicy) miałaby przekazywać z pokolenia na pokolenie narrację o miejscu, którego „nie wolno dotykać”. Nie chodziło o precyzyjne dane, tylko o trwałe, kulturowe tabu, np. mit:
„W tym miejscu śpi demon. Kto go zbudzi, sprowadzi nieszczęście na lud.”
Czy to miała być fikcja?
Tak – kontrolowana fikcja, stworzona przez ludzi wiedzących, że chodzi o odpady radioaktywne, ale przekazywana dalej jako święta opowieść, która nie potrzebuje tłumaczenia, bo działa emocjonalnie.
Inny pomysł należał do Stanisława Lema. Proponował sztuczne satelity i "kwiaty atomowe". Sztuczne satelity przez tysiąclecia nadawałyby wiadomości na Ziemię. Dodatkowo, opisał pomysł biologicznego kodowania informacji w DNA "informacyjnych roślin", które rosłyby tylko w pobliżu składowisk i informowałyby o zagrożeniach. Lem jednak zauważył, że zrozumienie pierwotnego przeznaczenia tych kwiatów po 10 000 lat jest mało prawdopodobne.
No i (moje ulubione!