
26/06/2025
Violetta Nowakowska
"(Nie) jestem gejem"
Król życia
(...)
Lalka była szkaradna. Głowa, ręce, nogi, cała odlana z gumy. Razem z fryzurą, kołnierzykiem i sukienką. Wychowawczyni powiedziała, że z tych zabawek, które leżą na półce, może sobie wybrać tę, którą chce. Wybrał lalkę. Wszystko inne juź miał. Tata z rejsów przywoził samochodziki, czołgi i samolot. Nikt w całym bloku nie miał takich zabawek jak on. Na przedszkolnym występie piosenkę zaśpiewał pięknie. Najpiękniej z całej grupy. Wszystkie dzieci biły mu brawo, a pani dyrektor pogłaskała go po głowie i zaprowadziła do półki z zabawkami. „A nagrodę to wybierz sobie sam". Wybrał lalkę.
Tata akurat był w domu, nie w rejsie. Pochwalił się nagrodą. Ojciec zobaczył lalkę i się wściekł.
- Poczułem, że mnie odrzucił. Zaskakujące i bolesne. Zacząłem intensywnie myśleć. „Aha, lalka - niedobrze? Źle. Tak! Bardzo źle! To się tacie nie podoba.
Mamie lalka nie przeszkadzała. „Co za problem?”. Przygotowywała coś w kuchni i specjalnie się nie zajmowała tą sprawą. Ale ojciec go ośmieszył. „Co to w ogóle jest?! Coś ty sobie wybrał!”
Bardzo się tym przejął. Coś mu się już wtedy ułożyło. Usiłował to pojąć. Złość na lalki najwyraźniej się skumulowała. Któregoś razu, gdy w przedszkolu na zajęciach plastycznych dostali do zabawy plastelinę, wymknął się cichcem do drugiej sali, gdzie na półkach siedziały piękne, drogie lale chodzące i mrugające oczami. Wszystkie w strojnych sukienkach i lokach. Szedł od jednej do drugiej i każdej z osobna plasteliną zalepiał oczy.
Wściekły był na nie. Trochę to trwało, pracował niestrudzenie. Plastelina trzymana w dłoni stała się miękka i ciepła, a on małym paluszkiem wpychał ją w oczodoły najgłębiej jak mógł. Za karę! Masz! Masz! Masz! Przestępstwo wydało się narychmiast, a kara okazała się najdotkliwsza z możliwych. Wychowawczyni szarpnęła go za rękę i zaprowadziła do kantorka. Już nikt nigdy po ciebie nie przyjdzie! Słyszysz?! Nikt cię nigdy z przedszkola nie odbierze!” - krzyczała, a inne opiekunki kiwały głowami, że tak właśnie się stanie! „Zostaniesz tutaj na noc i będziesz spał w kuchni na leżaku!” - dołożyła wychowawczyni jakby dozgonne sieroctwo i mieszkanie do końca życia w przedszkolu to było za mało.
(...)
- Na studiach - wiadomo - poznawałem facetów, mnie starsi mężczyźni pociągali. Wydawali mi się bardziej intersujący, gdzieś tam już byli, coś widzieli, więcej mieli przeczytane.
- Banio był starszy od ciebie?
- Nie. Trzy dni młodszy. Też Bliźniak, jak ja. W tych latach już dobrze wiedziałem, że jestem very gay, ale markowałem, długo udawałem, że nie.
- Sam przed sobą również?
- Przed sobą nie. Miałem świadomość, jak jest, ale bardzo mi zależało, żeby nie mówiło się o tym w kontekście mojej osoby.
- Czego się obawiałeś? Niezdrowej ciekawości Ostracyzmu społecznego?
- Tak. Tego, że to jest społecznie nieakceptowane. Że ludzie będą gadać, to, tamto, śmo. Mamie powiedziałem dopiero w wieku dwudziestu trzech lat. I pierwsze, co ułyszałem, to „Oczywiście, że cię kocham, przecież to niczego nie zmienia". Klasyka piękna. Maman była i jest nadzwyczajna. Kiedyś mieszkała na stałe w Świnoujściu, teraz mieszka już w Milanówku, chcę i muszę mieć ją blisko siebie.
- Mój coming out, ten społeczny, odbył się, gdy pokochałem Darka. Od razu wiedziałem, że chcę z nim być. Gdy pokochasz kogoś takiego, z kogo jesteś dumny, chcesz się nim przed całym światem pochwalić, całemu światu powiedzieć, że to jest właśnie ta osoba, na którą czekałeś całe życie. Czekałeś i znalazłeś! Co za szczęście! Tracą znaczenie powody, żeby trzymać wszystko w tajemnicy. Stają się po prostu nieważne. Byliśmy razem i to powoli wypływało. Powoli także dlatego, że moja mama długo miała z tym problem. Sama wiedziała, jak jest, ale ukrywała to przed dalszą częścią rodziny. Jeśli ktokolwiek wyobraża sobie, że wyjście z szafy może przebiegać w trybie: „O, jak fajnie, synu, że jesteś gejem!” - no to nie! Przynajmniej ja nie słyszałem o rodzinie, w której by to przebiegało właśnie tak.
(...)
- Nigdy nie powiedziałem o sobie poważnie, że jestem pedałem. W każdym razie nie mam w zwyczaju. Nie używam tego sformułowania, tego słowa. Chyba, że się zażartuje przy winie i „pedał” padnie w żartach. Tabu nie ma.
Nie, że mi się to słowo nie podoba, jest nawet zabawne, ale wolę zdecydowanie słowo gej. Nigdy, naprawdę nigdy, nie używam słowa pederasta. Jest nie tylko śmieszne, ale wręcz kuriozalne - śmieje się głośno i szczerze. - Tak, przezabawne. Pederasta brzmi jak słowo z mitologii. Gej - zdecydowanie jest fajne.
Mama czasem mówi: „a bo ty, za bardzo coś tego...". A ja na to: „Co to znaczy „za bardzo coś tego, Maman? Mam 57 lat. Mówię, jak jest. Bez kamuflażu, dlaczego niby mam się ukrywać?!
"(Nie) jestem gejem"
Reportaże Violetty Nowakowskiej
Wydawnictwo Ovo
Violetta Nowakowska - wrocławska dziennikarka, pisarka i publicystka. W latach 90. prowadzila na antenie radia "Wroclawskie Rozmowy Kulturalne". Propagowała czytelnictwo w rodzinie na długo przed akcją "Cala Polska czyta dzieciom".
W publikacjach prasowych związana z tematami spolecznymi. Autorka kilku książek dla dzieci i kilkunastu dla dorosłych m.in. "Tak kochają lemury", "Węgrów. Historia obecnosci", ,,Nie ma takich kobiet". Zajmuje sie literaturą faktu. Jako wolontariuszka wspólpracuje z Ekostrażą, przyjmujac osierocone kawki, sroki, gawrony, bociany by po odchowaniu oddać je naturze.
Uzależniona od literatury, teatru i sztuk pięknych.
Z pasją recenzuje na bieżąco wydarzenia kulturalne. - (nota biograficzna z okładki książki)
Ostatnio została wydana kolejna książka Violetty Nowakowskiej dla dzieci "Siedem smoków głównych", do której ilustracje wykonała córka pisarki - Michalina Koch.
Violetta Nowakowska pracuje nad książką o Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
🌈