
08/09/2025
Serdecznie zapraszam na kolejną Recenzję. Tym razem niespodzianka od Wydawnictwa Pulp Books!
Trendy: przemoc psychiczna, rodzina, trauma, gaslighting, powódź
Jakub Ćwiek, ,,Tewila Bambi”, PulpBooks, 2025.
Co łączy ze sobą: stara kaseta, powódź oraz tewilah – rytualna kąpiel w tradycji żydowskiej? Wydawałoby się, że niewiele, ale to właśnie na tych z pozoru zupełnie odległych skojarzeniach, oparta jest kanwa powieści, który łączy sobie ze sobą elementy kryminału z powieścią psychologiczną.
Na początku warto wyjaśnić, że wydarzenia w ,,Tewila bambi”, opowiadające historię rodziny Grudzkich, toczą się dwutorowo w 1997 i 2024 roku, a klamrą w obu przypadkach staje się powódź, która nawiedza Głuchołazy – rodzinną miejscowość bohaterów. I tak jak w każdej dobrej powieści, początek musi od początku wciągnąć. W tym przypadku mamy mocne wejście, gdyż zostaje opisana poważna choroba i śmierć matki oczami dziecka. Później jednak, szybko się okazuje, że to nie koniec nieszczęść jakie spotykają Grudzkich, w tym dwie siostry: starszą Agatę i młodszą Kamilę.
Jakub Ćwiek w ciekawy sposób zbudował portret psychologiczny obu, najpierw dziewczynek, a później już kobiet. Agata widocznie naznaczona jest PTSD, które nieprzepracowane objawia się nawet po ćwierć wieku. Ukazana jest jej nadopiekuńczość wobec siostry, nieuzasadnione poczucie winy oraz przedkładanie jej potrzeb na swoje. Z tym zachowaniem związana jest jednak nie tylko trauma związana z przedwczesną śmiercią matki, ale również inne dramatyczne wydarzenia, w tym doznana w wieku nastoletnim przemoc seksualna.
Z kolei Kamila, która sama staje się ofiarą swojego partnera, sama również przejawia niedojrzałe, a przy tym egocentryczne i egoistyczne zachowania już od najwcześniejszych lat dzieciństwa. Jest to zgrabnie ukazane w kilku wydarzeniach z jej przeszłości. W tym przypadku podobało mi się, że ofiara nie została ukazana jako osoba o krystalicznym charakterze, ale jako człowiek z krwi i kości, który ma swoje wady i którego również ukształtowały poprzednie wydarzenia. A także jako osoba, która sama może, choć nie musi, stać się oprawcą.
Dobrze zarysowana jest również trudna relacja sióstr, w tym późniejszy ich konflikt. Jednak chociaż ich relacje znacznie rozluźniły się dopiero trzy lata przed główną akcją, to we wspomnieniach, można już było wychwycić oznaki rywalizacji między nimi o względy ich ojca. W tym kontekście warto wspomnieć jeszcze o zakończeniu, które mocno zaskakuje, ale z drugiej strony, na to, że historia skończy się tak, a nie inaczej, wskazują już tropy z dzieciństwa.
Ciekawą postacią był również tajemniczy Tomek, obecny partner Kamili, który chociaż od początku ukazywany jest jako postać negatywna, to nie jest on jednowymiarowy. Jakub Ćwiek, stworzył tym samym studium przypadku, gdzie ukazane jest krok po kroku, jak osoba o socjopatycznych skłonnościach, osacza swoją ofiarę i jak potrafi zmanipulować otoczenie. Świetnie zostało ukazane jego nie zawsze jednoznaczne zachowanie, które z początku może sprawiać, że to otoczenie jest do niego uprzedzone i niesprawiedliwie go ocenia. Tutaj dobrze ukazują to myśli Agaty na temat jego osobowości i wątpliwości dotyczące jej odczuć wobec niego.
Pozostałe postacie również są barwne i nie jednowymiarowe. W tym przypadku warto wspomnieć o Krzysztofie Grudzie – ojcu Agaty i Kamili oraz Wujku Włodku, czyli Włodzimierzu Okrzyckim. Krzysztof Gruda chociaż jest kochającym ojcem, to nie zawsze jest w stanie w pełni zaopiekować się córkami, a także z braku wyboru zgadza się uczestniczyć w nie do końca transparentnych interesach. Podobnie jak Wujek Włodek, który z jednej strony dorobił się swojej fortuny nie zawsze w uczciwy sposób, ale z drugiej strony, darzy szczerą troską, rodzinę Grudów, mając w pamięci pomoc, jaką otrzymał od ojca Krzysztofa Grudy i zarazem dziadka Agaty i Kamili.
Humoru i lekkości do powieści wnosi Jadwiga Boniec – pielęgniarka, przyjaciółka matki Agaty i Kamili i późniejsza opiekunka dziewczynek. Łamie ona przy tym stereotyp starszej pani z małej miejscowości i ukazana jest jako osoba nowoczesna, zaznajomiona z technologią, pewna siebie i wyjątkowo decyzyjna. Również Marcel – siostrzeniec Agaty wzbudza sympatię i dobrze jest ukazany jako młody człowiek, wchodzący dopiero w dorosłość, który jest zaangażowany społecznie.
W powieści, bardzo spodobała mi się symbolika. Mamy tutaj trzy elementy: kasetę wideo, powódź oraz hasło tewilah. Powódź w powieści, tak samo jak w romantyzmie, staje się odzwierciedleniem stanu ducha bohaterów, ale również samej tajemnicy, a bardziej kilku tajemnic. Jest to ciekawy zabieg artystyczny. Śledząc losy bohaterów, widać, że im dalej rozwijają się wątki, a czytelnik poznaje więcej szczegółów z ich życia, tym mocniejszy nurt staje się rzeki przepływającej przez Głuchołazy. Także kilkukrotne nawiązanie do żydowskiej tradycji: tewilah jest naprawę oryginalne i dosyć zaskakujące, ale przy tym i adekwatne. Trzeci symbol powiązany z kasetą wideo, również był interesujący, chociaż może czasami umykał i aż tak nie przedostawał się do pamięci, jak dwa pozostałe.
Na szczególną pochwałę zasługuje ukazanie topografii Głuchołazów. Czytelnik, który nigdy nie był w tym mieście, dzięki opisom, może poczuć się jakby spacerował jego ulicami. Dzięki temu opowieść staje się jeszcze bardziej autentyczna. Jednak tutaj i tak najbardziej podobało mi się przede wszystkim ukazanie klimatów niewielkiej miejscowości w latach 90 XX wieku jak i lat 20 XXI wieku. Dzięki powieści poznajemy całą panoramę mieszkańców, a autor zadbał tutaj o szczególny realizm i drobiazgowość. Jest to szczególnie widoczne przy opisach z przeszłości.
Dzięki temu czytelnik, który urodził się na początku lat 90, czyli w burzliwych czasach transformacji ustrojowej, odnajdzie dla siebie wiele elementów, które sam zapewne dobrze pamięta z własnego dzieciństwa. Nie jest to jednak jedynie tania nostalgiczna podróż. W powieści przemycono kilka informacji o ciemnych stronach tamtego okresu: w tym bezrobociu, pojawieniu się biznesmenów, którzy zyskiwali swoje fortunny w nieuczciwy sposób, a także powszechnie wtedy akceptowanej przemocy domowej. Szczególnie w pamięć zapadł mi tutaj, krótki, gdyż zaledwie kilkuzdaniowy, wątek kolegi Agaty, który nie oddał jej na czas kasety i kiedy sytuacja się wydała, ,,następnego dnia przyszedł cały obolały”. Nikt też się zbytnio nie przejął, nawet sama główna bohaterka, która była wrażliwą osobą. Autor tym samym oddał mentalność tamtejszej społeczności i przyzwolenie na właśnie takie przemocowe zachowanie.
Interesujący jest język powieści. Silnie odwołuje się on do emocji i podkreśla brutalność codziennego świata w Głuchołazach. Już od pierwszych stron mamy do czynienia z turpizmem (aczkolwiek w nie groteskowej formie) oraz zaskakującymi, nierzadko przy tym szokującymi kontrastami. Przykładowo, Agacie śmierć matki kojarzy się ze smakami lodów. W powieści, jednak jasno jest pokazane, że te dwa tak zupełnie odmienne skojarzenia, związane są z jej traumą, jaką przeżyła w dzieciństwie. Na łamach stron często pojawiają się przekleństwa. Oczywiście jest to adekwatne do wykształcenia oraz stanu ducha bohaterów, aczkolwiek w pewnych miejscach trochę mnie raziło, że dorośli pozwalali sobie na ich używanie, nawet w obecności młodszych dzieci.
Komu mogłabym polecić powieś? Na pewno miłośnikom Głuchołazów, ale oczywiście nie tylko im. Jestem pewna, że wielbiciele kryminałów z dobrze przedstawionymi portretami psychologicznymi powinni być usatysfakcjonowani. Tylko, że tutaj warto pamiętać, że bardziej ukazane jest nie kto zabił, ale w jaki sposób to zrobił i dlaczego nikt nie zareagował na czas.
Źródło grafiki: Wydawnictwo PulpBooks
Recenzja dostępna na:
1 numer magazynu – 4 Co łączy ze sobą: stara kaseta, powódź oraz tewilah – rytualna kąpiel w tradycji żydowskiej? Wydawałoby się, że niewiele, ale to właśnie na tych z pozoru zupełnie odległy…